6 kwi 2015

ROZDZIAŁ 62-2.


            Pomimo godziny dwudziestej drugiej, w prywatnej sali Kany, którą opłacali rodzice Itachiego, siedzieli goście. Mianowicie cała rodzina Uchiha. Mikoto siedziała na łóżku przy swojej synowej, która trzymała w ramionach swoją córeczkę, Yukari. Była ślicznym maleństwem, każdy kto się przyjrzał dziecku oceniał je na podobne do Itachiego. Kana nie była z tego powodu zadowolona, tyle cierpiała, tyle poświęciła, a okazuje się być podobna do ojca. Przekazała dziewczynkę babci – czyli Mikoto. Tak szczerze to miała wszystkiego dość, chciała już wyjść z tego szpitala, wziąć długą kąpiel, przebrać się w ulubione ubrania i móc się umalować. Czuła się nieatrakcyjnie choć Itachi ją zapewniał, że ślicznie jej bez makijażu. Z powodu tego, że mała okazała się mieć żółtaczkę musieli ją dłużej przetrzymać w szpitalu.
- Yukari jest taka śliczna. – Zachwyciła się Mikoto. – Dobra robota Kana. Wypoczęłaś po porodzie?
- Ujdzie…
- Kiedy następne dziecko? – Zapytał Sasuke, nie kryjąc złośliwego uśmiechu. Fugaku zmierzył syna wzrokiem, dzisiaj jest nad wyraz uszczypliwy.
- Najpierw znajdź dziewczynę. – Burknęła Kana.
- I znajdź pracę, skończ szkołę – ciągnęła Mikoto.
- Nie będę szukał pracy, skoro mam sobie sam płacić za szkołę i wszystko inne to wolę siedzieć w domu i mieć wszystko pod dostatkiem. – Wzruszył ramionami.
- Sasuke nie bądź bezczelny. Trzeba był nie potrącać regału z alkoholem. Nie mogłeś sobie wybrać tańszego? – mruknął Itachi szczerze rozbawiony niedolą brata.
- Trzeba było się lepiej zabezpieczać. Kupić gumki czy coś. – Odpyskował podobnym tonem. – Ciebie wpadka więcej kosztuje, niż mnie.
- Zaraz oberwiesz i zobaczymy wtedy, czy nadal będziesz się wymądrzał.
- Chłopaki przestańcie! – Warknął Fugaku. – Zachowujecie się jak dzieci.
            Słowa ojca niezbyt wbiły się w pociechy, ale przynajmniej się uspokoili. Kana tam miała gdzieś kłótnie rodzeństwa, nigdy się nie wtrącała i nie zamierza. Z ciekawości zapytała Itachiego, gdzie Yukari będzie spać, gdy podrośnie? Miało to na celu zasygnalizować aluzje, aby się wyprowadzili. Itachi jednak nie zrozumiał. Mikoto powiedziała, że mogą się postarać o oszczędzenie miejsca, gdy będzie trzeba. W końcu cała góra ich domu jest zamieszkiwana przez Itachiego i Sasuke. Ten ostatni powiedział, że wyprowadzi się za parę lat i będą mieć dla siebie całą górę. Kana się skrzywiła, muszą się wyprowadzić pierwsi!
- To najmłodszy z rodzeństwa zawsze zostaje z rodzicami w domu. Nie odbierzemy ci tego prawa, Sasuke. – powiedziała Kana. Nie podobało się to chłopakowi. On nie chce!
- Wam będzie bardziej potrzebny.
- Poradzimy sobie. – Zapewniła twardo. – Nie pozwolę, aby mój szwagier mieszkał w kartonie!
- Nie będę mieszkał w kartonie.
- Skoro nie zamierzasz podjąć pracy i skończyć studiów to jedynie karton cię czeka. – Uśmiechnęła się słodko.
- Nawet bez studiów da się dorobić fortuny. Bill Gates, Johnny Deep, Walt Disney, Jay-Z…
- Nie potrafisz rapować – Orzekła, przerywając mu wypowiedź. – Do tego trzeba być czarnym.
- Powiedz to Eminemowi.
- Dosyć! – Warknęła Mikoto. – Nikt się nie wyprowadza, jasne? Powiedziałam, że się pomieścimy.
            Kobieta zakończyła temat, ale Sasuke z Kaną nie zaprzestali posyłać sobie piorunujących spojrzeń. Właśnie toczą wojnę! Itachi siedzący obok Kany objął ją ramieniem i ucałował w skroń. W ten sposób ją nieco uspokoił.
- Jestem taka śliczna, prawda? – mruknęła Mikoto, rozmawiając z wnuczką.
- Wygląda jak ziemniak. – Podsumował Sasuke.
- Sam jesteś ziemniak. – Burknęła Mikoto. – Jest bardzo podobna do tatusia.
- Ohh…! – Jęknęła Kana z rozdrażnieniem. – Doprawdy. Jak jeszcze raz usłyszę, że Yukari jest podobna do Itachiego to wykonam na sobie jakieś seppuku! – Towarzystwo uśmiechnęło się do Kany. Ta jej zazdrość jest urocza.
- Yukari jest podobna do Itachiego. – Powtórzył Sasuke. Kana zmierzyła go wzrokiem, a reszta zaczęła upominać młodego.
- Ale ty jesteś ostatnimi czasy bezczelny, Sasuke. – Warknęła Mikoto.
- Masz. – Fugaku rzucił w jego stronę kluczyki do samochodu. – Przeparkuj samochód bliżej szpitala i czekaj na nas.
- Nareszcie. – Westchnął uradowany. – Nara – Rzucił w stronę Kany i wyszedł z pomieszczenia.
- Ten chłopak doprowadzi mnie kiedyś do nerwicy… - powiedziała Mikoto przekazując dziecko Kanie. – Chyba plan z nauczką nie wypali.
- A może… może bym załatwił Sasuke pracę? – mruknął Itachi.
            Wszyscy popatrzyli na niego podejrzliwie, ale po usłyszeniu propozycji, Mikoto z radością przystała na ten pomysł. Kana zerknęła przenikliwie na Itachiego. Zastanawiała się, dlaczego chciał pomóc swojemu bratu, ale z jego spojrzenia wynikało, że wie co robi i nie doznał żadnego urazu mózgowego. Po chwili do pokoju weszła pielęgniarka, aby zabrać już Yukari do salki z dziećmi. Było już późno i świeżo upieczona mama może sobie odpocząć. Mikoto i Fugaku też woleli dać parze trochę czasu sam na sam, więc wyszli. Kana spojrzała na uśmiechniętego męża, który odprowadził rodziców do drzwi.
- Co ty planujesz? – Zapytała Kana.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Akurat. Dlaczego mu pomagasz?
- Znalezienie mu pracy, kiedy on sam nie chce pracować. Nie sądzę, aby uważał, że mu pomagam.
- Wątpię czy mu załatwisz tą pracę.
- Załatwię. – powiedział pewny siebie. Sasuke się oduczy wkurwiania go i dogryzania jego żonie. – Pójdę do sklepiku. Chcesz coś?
            Sasori szedł w stronę szpitala – swojego miejsca pracy, ale nie w tym celu się tam wybierał. U jego boku kroczyła Noriko. Ręce miała schowane w bluzie, którą dostała od Saso. Nie mógł przecież pozwolić, aby marzła. W czasie drogi zaczął temat jej męża. Nie chciał, aby temat zszedł na Naokiego, więc się męczył, bo nie chciał o tym słuchać. Czuł się źle ze świadomością, że ułożyła sobie życie. Ma dobrze płatną pracę i jak się okazało bogatego męża. Nie jest zazdrosny o pieniądze, ale o to, że jest szczęśliwa nie będąc z nim. Zastanawiał się… czy dziewczyna o nim myślała albo czy nadal zdarza jej się o nim myśleć? Oczywiście o to nie zapytał.
- A ty masz dziewczynę? Narzeczoną?
- Dziewczynę. – odpowiedział krótko. – Uważaj samochód.
            Ostrzegł przyciągając ją za ramię do siebie, bo za bardzo wychodziła na drogę. Po chwili jednak zamienił się  z nią miejscami. W samym szpitalu wypytała go trochę o Miyuki. Cieszyła się, że znalazł kogoś z kim jest szczęśliwy. Jednak żałowała, że wtedy im nie wyszło, ale pogodziła się z tym.
- Sasori cześć. – Zawołała w jego stronę Mikoto.
- Dobry wieczór. – Ukłonił się, a ten gest powtórzyła Noriko. Nie ważne, że widzi tych ludzi po raz pierwszy.
- Co tam u ciebie słychać? Ale wyrosłeś. I w ogóle nie straciłeś na urodzie. – Uśmiechnęła się kobieta. – A to kto? Twoja dziewczyna? Ładnie razem wyglądacie. – Para spojrzała na siebie.
- To nie jest moja dziewczyna. – odparł sucho.
- Rozumiem, a co u N…
- Przepraszam, ale trochę się spieszymy. Miło było panią zobaczyć.
            Pociągnął Noriko za rękę w kierunku windy. Nie ważne jak było mu żal dziewczyny za wcześniejszą akcje z jej ojcem w roli głównej i, że jakaś niezidentyfikowana siła na jej widok chciała ją pocieszyć, to nadal obawiał się tego, iż odbierze mu Naokiego. Nic z tym nie zrobi. Ciągle zbywał ją na pytania dotyczące celu tej przechadzki, aż w końcu stanął przed drzwiami.
- Poczekaj tu na chwilę. – Poprosił, a Noriko posłusznie skinęła głową. Otworzył drzwi i wszedł do środka, jednak nie zobaczył Kany w łóżku, ale po chwili wyszła z łazienki.
- Saso! Siemanko, ale jesteś za wcześnie. Itachi jeszcze nie wyszedł – powiedziała uwodzicielsko po czym się roześmiała. – Jeszcze nas nakryje.
- Przyprowadziłem ci gościa. – Odsunął się zapraszając wzrokiem Noriko do środka.
            Na początku zawahała się, rozpoznała głos przyjaciółki i w momencie zrobiło jej się wstyd, ale w końcu z motywującym westchnięciem weszła do środka i stanęła obok Saso. Jak kiedyś była od niego wyższa mając na sobie szpilki, to teraz to było tylko wspomnienie.
- Noriko…? – Wypowiedziała Kana, łamiącym się głosem. Przyłożyła dłoń do ust, tak się cieszyła, że ją widzi.
- Tak, Kana. To ja… - Zebrała się w sobie. – Przepraszam…
- Matko przenajświętsza. Ja się chyba zaraz rozpłaczę! – Nawet nie pozwoliła jej na kontynuowanie wypowiedzi. Tylko mocno ją do siebie przytuliła. Noriko nie miała nic przeciwko, również ją uściskała.
- Kana… przytyłaś – mruknęła z uśmiechem.
- Suka. – mruknęła przyjacielskim tonem. Sasori przyglądał się tej scenie, czując radość, że uszczęśliwił te dziewczyny. – Nie każda wygląda tak wspaniale po porodzie, jak to było w twoim przypadku. – Odsunęła się z uśmiechem.
- Cooo?! Poród? Urodziłaś dziecko? – zawołała oszołomiona. Saso patrzył na nią tępo, przecież to oddział położniczy… -  Z kim? Znam go? Nie gadaj, że to Shota…!
- Nie, ale też go znasz.
- Więc kto to? – W tym momencie do pomieszczenia wszedł Itachi. Nie ma to jak poczucie czasu. Trochę zdębiał widząc gości. Sasoriego i jakąś laskę. Spojrzał pytająco, a Noriko zapowietrzyła się z wrażenia. – Itachi? Serio?! Czy to żart?! – Nie mogła w to uwierzyć. – Ty i przyjaciel Saso. Jaki ten świat mały.
- Aha. – Zgodziła się Kana. – To teraz wróć do Saso i będzie gites.
- To raczej niemożliwe…
- Dlaczego? Przecież łączy was dziecko! – Itachi wytrzeszczył oczy, to Saso ma jeszcze jedno dziecko?! Ten posłał Kanie spojrzenie mówiące, iż ta nic nie wie. Noriko chyba nie zrozumiała tej wypowiedzi tak, jak pozostali.
- To przeszłość.
- Noriko ma teraz męża.
            Kana zawyła w szoku. Itachi też, ale on z innego powodu. Złapał Saso za ramię i uprzednio przepraszając dziewczyny wyprowadził go z pokoju. Nie mógł uwierzyć do czego jego kumpel się dopuścił, co za lekkomyślność nim kierowała? Czy w ogóle był przy zdrowych zmysłach, gdy ją tu prowadził? Ciągnął go i ciągnął jak najdalej od pokoju, aż w końcu się mu wyrwał.
- Jesteśmy już wystarczająco daleko. – Stwierdził Sasori.
- Gościu czy ty wiesz co ty zrobiłeś?!
- Wiem…
- A wiesz, że teraz zwiększyłeś szansę, aby Noriko się dowiedziała o Naokim? Kana jest straszną paplą, a w dodatku przyjaciółką Noriko, sądzisz, że zachowa to w sekrecie? Już obojętne ci jest czy ci odbierze syna? Sasori, no!
- Nie jest mi obojętne! Kurewsko się tym przejmuję! Ale… chce, aby się dowiedziała. Tylko sam nie potrafię jej tego powiedzieć. Za bardzo się boję.
            Itachi westchnął, nie wiedział za bardzo co powiedzieć, bo jego zdaniem tego kłamstwa nie powinno być od początku, a dziać się powinno wszystko zgodnie z losem, jednak skoro stało się jak stało… Sasori nie chciał wysłuchiwać kazań od Itachiego, dlatego po prostu wyszedł. Chciał wrócić do domu i posiedzieć sam na sam ze swoimi myślami, zastanowić nad tym wszystkim.

            Kiedy wrócił do domu dostał od Itachiego sms’a o treści „Kana nic nie powiedziała. W ten sposób ci podziękuję za przyprowadzenie do niej Noriko”. Może i to już jest jakieś rozwiązanie sprawy, niejakie przesunięcie prawdy w terminie, ale nadal te wszystkie myśli kłębiące się w jego głowie nie dawały mu spokoju. Absurdalne wnioski zmusiły go, do otworzenia butelki wina, które spijał w samotności. Może świadomość tego, że ma męża… dzieli z nim uczucia i łóżko tak bardzo zdenerwowały Sasoriego, że chciał, aby dowiedziała się o Naokim? Przed blokiem Sui mógł to definitywnie zakończyć i więcej już jej nie zobaczyć. Więcej już nie zobaczyć Noriko. No właśnie. Może rozum tego chciał, ale ten przeklęty narząd w klatce piersiowej, którego tak dokładnie przestudiował na studiach tego nie chciał. Ciało Saso ogarnęła furia. Dlaczego do cholery żywi wciąż jakieś uczucia do kogoś kogo stara się nienawidzić. Wtem po mieszkaniu rozeszło się pukanie. Zegarek wskazywał za kwadrans północ, ale otworzył.
- Och, czyli nie śpisz. – mruknęła jak zwykle uśmiechnięta Miyuki. miała ze sobą plecak na kółkach i podnoszonym uchwycie. – Właśnie wróciłam z dworca. – Dopiero teraz po przyjrzeniu jej się zauważył, że obcięła swoje włosy.
- Trzeba było zadzwonić. – Podszedł i mocno ją do siebie przytulił. Mocno i długo. Nawet Miyuki się tym trochę zdziwiła, ale to było takie miłe. Nie chciała tego przerywać.
- Musiałam cię przyłapać przy ewentualnej zdradzie – powiedziała, odsuwając się od niego.
- Pukając do drzwi? – Zapytał retorycznie.  Miyuki wydymała usta. – Na pewno, by ci się udało.
- Oj cicho bądź.
- Pewnie, gdybyś mnie zastała w jednoznacznej pozycji to byś przeprosiła i poczekała, aż skończymy.
- Trzydzieści sekund mi nie robiłoby różnicy.
- Ej! – Burknął, a Miyuki się zaśmiała. jemu też zadrżały kąciki ust. – Wchodzisz?
- Okej – mruknęła ciągnąc za sobą torbę. Zostawiła ją w przedpokoju i pierwsze co to zdjęła ze swoich stóp buty. To była najprzyjemniejsza rzecz, jaka ją spotkała. Sasori popatrzył na jej zadowolone spojrzenie, które wprawiało go w szybsze bicie serca, a jęki, które wygłaszała po zdjęciu butów działały na niego podniecająco. – Tylko nie zostanę na długo, bo mam za godzinę ostatni autobus do domu. – powiedziała krzywo, patrząc na zegarek. – Naoki jest u cioci, co nie? – Zwróciła się do chłopaka, patrząc mu prosto w oczy. On patrzył na nią już od dłuższego czasu. – Dlaczego mi się tak przyglądasz?
- Bo właśnie sobie uświadomiłem, jak bardzo za tobą tęskniłem, Miyuki. – Po tych słowach ponownie przytulił dziewczynę. Czuł się przy niej silny, potrzebny i kochany przez nią. W tej chwili doceniał to dziesięć razy bardziej.
- Też za tobą tęskniłam. Bardzo, bardzo mocno – Zapewniła słodko całując go w policzek.
- To był błąd, że do mnie przyjechałaś. Teraz jesteś moim zakładnikiem i cię stąd nie wypuszczę. – Zakomunikował, blokując drzwi wejściowe. To ją rozbawiło, bo równie łatwo może ten zamek odblokować.
- Co ja biedna pocznę? Mam zostać na noc u mężczyzny, którego kocham? – Zamyśliła się. – A co będziemy robić?
- Mam gry planszowe – odpowiedział poważnie. Miyuki się zaśmiała.
- Przekonałeś mnie. – cmoknęła go w usta, podnosząc się na palcach. – W ogóle, zauważyłeś we mnie jakąś zmianę? – splotła ręce za plecami skręcając ciałem na boki. Sasori dotknął kaskady jej krótkich włosów.
- Umyłaś włosy? – Uderzyła go w ramię z uśmiechem.
- Głupol. Więc jak? Czyż nie jest pięknie? - Rozmierzwiła swoją głowę, by na końcu rzucić włosami w tył, jak na reklamach szamponu. Sasori przewrócił z uśmiechem oczami.
- Ty cała jesteś piękna. – Zachwyciła się tym komplementem. – Gdyby nie ja byłabyś najpiękniejsza na świecie.
- Hej! – Ponownie uderzyła go w ramie na co się zaśmiał. – Hm, co ci się stało? – ujęła troskliwie jego zranioną dłoń.
- To niewielkie oparzenie, nie przejmuj się.
- Ale z ciebie oferma, Sasori…
            Mimo tej wypowiedzi ton głosu miała zmartwiony. Ujął jej twarz w dłonie i pocałował czule. Tęsknił za nią, za jej uśmiechem, ustami i dotykiem. Już, teraz, w tym momencie chciał się w niej znaleźć, dlatego bardzo szybko ręce zsunęły się Sasoriemu na zgrabną pupę Miyuki zagniatając to, co posiada.
- Zwolnij, bo zrobimy to a podłodze.
- Masz coś przeciwko?
- Sasori… - Odsunęła go od siebie. – gdybyś chociaż wiedział co to odkurzacz. – mruknęła zawiedziona. Wtedy zobaczyła na stoliku w salonie wino i jeden kieliszek. – Co to ma być?! Pijesz beze mnie?
- To z tęsknoty… - Udał skruszonego.
- Akurat! Dobrze się beze mnie bawisz! – Założyła ręce na piersiach, odgrywając zagniewaną żonę. – Obyś miał dobre wytłumaczenie, mój panie! – No doprawdy, brakuję jej tylko wałka do ciasta w ręku.
- Czemu do mnie masz pretensje? To wszystko twoja wina. – Burknął Sasori siadając na kanapie.
- Ech? Moja?
- Taa, gdy cię przy mnie nie ma to zamieniam się w alkoholika. Dlatego nie możesz już mnie zostawiać. – Miyuki się zamyśliła, a potem popchnęła go na plecy i okroczyła go, ustawiając się nad nim na czworakach.
- Nie zostawię.
            Zapewniła i nachyliła się, składając Sasoriemu na ustach pocałunek, długi i wilgotny, będący zwiastunem upojnej nocy jaka ich czeka. Saso złapał biodra dziewczyny i chciał zsunąć jej spodnie, ale Miyuki go zatrzymała.
- Czekaj. Jechałam pociągiem niemal sześć godzin i czuję się bardzo brudna… - Sasori uśmiechnął się do niej, dając znak, iż podoba mu się jej sugestia. – Ty też brzydko pachniesz.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Śmierdzisz kochanie – Cmoknęła go w usta, a potem się podniosła i podała mu rękę. – Chodź pod prysznic.
- Zrobiłaś się bardzo śmiała, Miyuki. – Podniósł się i razem skierowali się do łazienki. – Czy zdradzałaś mnie na tym stażu? Ktoś ci pokazał nowe sztuczki? – Weszli do pomieszczenia, a Miyuki ściągnęła przez głowę sukienkę.
- Musiałam prze prowadzać pewną ankietę, według której dowiedziałam się, że mężczyźni bardzo cenią sobie miłość pod prysznicem. – Sasori zdjął z siebie koszulkę zegarek i aktualnie odpinał pasek od spodni.
- Ciekawe. Gdzie jeszcze? – Miyuki zdjęła leginsy pozostając w samej bieliźnie.
- Pomogę ci. – Zgłosiła się zalotnie, łapiąc za spodnie swojego mężczyzny. Sasori za to zaczął obcałowywać twar z i szyję Miyuki, dobierając się do zamka jej biustonosza. – Na łóżku… - odpowiadała, nie mogąc wyzbyć prze siąkniętego uczuciem rozkoszy głosu. – Na stole kuchennym… na dywanie… kanapie… na łóżku…
- Mówiłaś już -  Rozpiął jej stanik zrzucając na podłogę, a następnie zajął się wyskoczeniem ze spodni i ściągnięciem skarpetek. Miyuki zagłębiła palce w swojej bieliźnie, ściągając ją w dół.
- Mówię o łóżku swoich dzieci. – Sasori się zaśmiał, pozbywając się swojego ostatniego elementu  garderoby. Następnie podszedł do Miyuki złapał za jej potylicę. Ich nagie ciała stykały się przez co dziewczyna zaczęła głośniej oddychać. – Szaleńcy. - Pocałował mokro jej usta. Raz, drugi i… - Mamy wiele do nadrobienia. - …i trzeci.
            Sasori oderwał się od niej i przeprowadził do kabiny prysznicowej. Na początku było słodko i zabawnie, spuścili z prysznica wodę, próbując zapewnić sobie odpowiednią temperaturę, a potem zaczęli się namiętnie całować. Krople wody moczyły ich rozpalone ciała. Miyuki obejmowała plecy Sasoriego drapiąc go delikatnie swoimi paznokciami. Podobało mu się to, bo dodawało niejakiej pikanterii. Sam jedną ręką obejmował jej talię, a drugą pieścił w ręku jej pierś. Ustami zjechał na jej szyję, wysłuchując jej zadowalających jęków. Szyby w kabinie zaparowały, a para również gotowała się w gorącu, które wypełniało ich ciała. W pewnym momencie Miyuki ujechała nagą i poleciała na partnera. Sasori złapał ją niwecząc ów próbę upadku, ale uderzył plecami w uchwyty, na których znajdowały się przybory do mycia.
- Heh, lecisz na mnie. – Zaśmiał się Saso.
- Poślizgnęłam się… nic ci nie jest?
- Nie. Narobiłaś tylko trochę bałaganu – Stwierdził patrząc po pływających w dole gąbkach, mydłach, żelach czy szamponach.
- Przepraszam… -  Rzekła smutno.
- O tak. Biedna gąbka i mydła… - Zaśmiał się Sasori wydymała na niego usta, które krótko cmoknął.
- Pozbieram to.
- Jak się schylisz to nie ręczę za siebie.
            Miyuki pokazała mu  środkowy palec i zaczęła wszystko zbierać będąc przodem do niego. Mając ją klękającą przed nim nie mógł jej nie poprosić o zrobienie takiej ustnej pieszczoty jak lodzik. Nie widział w tym nic złego, bo w końcu już się bawią w intymne zabawy, dlatego był zaskoczony odmową. Miyuki bardzo chciała się kochać z Sasorim i sprawiać, aby było mu dobrze, ale robienie loda było dla niej czymś obrzydliwym. Nie chciała w ten sposób go zadowalać. No był tym zawiedziony, ale nie pozwolił, aby to im zniszczyło zabawę. Objął ją w talii i ponowni namiętnie pocałował. Uniósł ją zamieniając się miejscami i dobijając dziewczynę do ściany. Całowali się nie oszczędzając sobie fizycznego kontaktu. Zaczynali czuć się mokr zy w środku. Sasori już od kilku chwil trwał z aktywnym wzwodem i tylko czekał, aż w końcu przejdą w miłosny akt. Pragnął jej, a po tych bardzo przyjemnych momentach to się tylko potęgowało. Spojrzeli sobie prosto w oczy podsycając swoją gotowość. Czuli na sobie swoje oddechy, które wydychali sobie z rozchylonych warg.
            W końcu Saso złączył się z nią ustami i w dokładnie tym samym momencie wszedł do jej pochwy. Dziewczyna jęknęła głośno. Czuła w sobie słodki łoskot członka Sasoriego. podniósł ją troszkę góry, i czuła sae kontrasty – chłód na plecach,  wywołany pr zez kafelki o które się opierało. Ciepło kropli spływających po ciele z prysznica i gorąco od połączenia się z osobą, którą kocha, w jedno. Delikatne ruchy przybierały na przyjemnej szybkości i gwałtowności. Także stale były oklaskiwane jękami Miyuki. Swoje nogi splotła za pasem msaso, a z podniecenia ciało zaczęło się samowładnie kurczyć.
- Mocniej…! Mocniej, Sasori!
- Robię co mogę, skarbie…
            Oboje szczytowali w akompaniamencie wzajemnych jęków i słodkich westchnięć. Sasori starał się sprawić jej przyjemność, dlatego z większą mocą w nią wchodził, jednak nie na tyle, aby z robić jej krzywdy. Gdy poczuł, że ogarnia go chęć na wytrysk, natychmiast opuścił  jej ciało. Nawet wspaniały seks nie zaćmił jego umysłu, aby spuścić się w jej ciele. Nie mógł sobie pozwolić na kolejną wpadkę. Miyuki odetchnęła ciężko, kolana jej miękły i była jakaś taka padnięta, ale nie dała tego po sobie poznać. Przytuliła się do Sasoriego, który także był wręcz wypompowany z energii, ale i usatysfakcjonowany, że partnerce było równie przyjemnie.
- Szczęśliwa?
- Jak najbardziej. – Orzekła z uśmiechem. – Umyć cię?
- Nie śmiem odmówić.
- Spróbowałbyś.
            Po skończeniu wszystkich czynności związanych z higieną, przetransportowali się do sypialni. Miyuki wyjęła ze swojej torby piżamę, w którą się przebrała, a Sasori miał wszystko w szafie. Lecz koniec końców nie poszli od razu spać. Do czwartej rano rozmawiali o tym co się działo, kiedy nie byli razem lub wpatrywali się w swoje twarze z ciepłym uczuciem.

            Następnego dnia Nagato spędzał czas siedząc i przyjemnie rozmawiając w domu Ushio. Chciał spotkać się z dziewczyną gdzieś na mieście, ale szara pogoda za oknem, ani trochę nie dodawała jej motywacji, aby wyjść. Znając swoje niebywałe szczęście zacząłby padać deszcz, a jeśli wzięłaby ze sobą parasol to wyszłoby słońce. Dlatego Nagato zaproponował, aby do niej zawitać. Nie chciał przeszkadzać, ale w swoim mieszkaniu trwała organizacja planu weselnego. Konan wcale to nie cieszy, tylko działa na nerwy. Także od jej wrzasków wolał rozmawiać z Ush na tematy Szekspira. Enty raz, miał go już dość, ale postanowił, że będzie silny
- Szekspir jest o tyle ciekawym twórcą, że wybija się z tego utartego schematu przedstawień teatralnych, który stworzyli jeszcze starożytni. Wiesz, wszystkie śmierci czy tam morderstwa nie odbywały się na oczach widzów, a u Szekspira trupów jest całe mnóstwo, no i zabijają się na scenie, co chwilę.
- Aha. Super...
- Co prawda na przykład „Romeo i Julia” może się wydawać sztuczne - ta cała miłość od pierwszego wejrzenia i tak dalej… ale w gruncie rzeczy, stworzył ciekawych bohaterów, którzy przechodzą różne zmiany, nie? No i panna nie umiera z tęsknoty za ukochanym, jak w opowieściach średniowiecznych, tylko się zabija.
- Ekstra rozwiązanie... – Nawet nie zastanawiał się nad odpowiedziami. Marny był z niego rozmówca.
- Nie powiedziałabym, ale dobrze wiedzieć, że zabiłbyś się dla ukochanej. No, w każdym razie, chodzi mi o to, że u Szekspira zdarzają się silne kobiety. Julia, wbrew pozorom, była silniejsza i na pewno rozsądniejsza od Romea. Ten to długo dojrzewał do pewnych spraw. No ale to w końcu facet.
- Taa... Hej! - Oburzył się Nagato.
- Oj wiesz o co mi chodzi.
- Taa... Hej! - Znowu trochę za późno ogarnął. W takich tematach nie czuł gruntu od nogami. - Nie wiem o co ci chodzi! Więcej wynalazków i odkryć jest na koncie facetów!
- Możliwe, ale to wy później dorastacie. Albo w ogóle, jak Hidan...
- Taa... - Głupi Hidan, przez jego istnienie walka o wyższość mężczyzn jest niemożliwa. - Nie pamiętam już „Romea i Julii”, ale gdybym pamiętał to pewnie bym wybronił męską rasę przed tym twoim werdyktem.
- Ej, ale ja nie mówię, że jesteście idiotami! Bardzo lubię większość facetów tam. No, Tybalt, Merkucjo i Benwolio najbardziej podobali mi się w japońskiej adaptacji. Ale byli naprawdę świetni!
- To skoro tak ich zachwalasz to muszę kiedyś przeczytać.
- Ale już to czytałeś. Nie lepiej coś nowego? Na przykład „Hamleta”? To dopiero jest arcydzieło!
- Ok. Niech będzie Hamlet „oko za oko” i tak dalej, nie? - Ma nadzieję, że powiedział dobry cytat.
- Ekhem. Nie do końca, to był Kodeks Hammurabiego... – Uśmiechnęła się delikatnie. – Hamlet to jest ten od „Być albo nie być”. - Nie trafił, ale to było całkiem urocze.
- Och... - Raany, ale wtopa. Miał ochotę zapaść się przez to pod ziemię. - Jasne... wiedziałem. Sprawdzałem cię, hehe. - No przecież się nie przyzna do pomyłki! Jest facetem!
- Trzymaj. Poczytaj, jak będziesz miał czas. - Podała mu tomik.
- Ale ja nie...
- Daj spokój. Wiem, że nie masz wiele czasu, więc daję ci mój. W bibliotece musiałbyś oddać po miesiącu.
- Wiesz... - I jak tu ma z tego wybrnąć. Ostatnia rzecz, na którą znalazłby czas to czytanie, A i mając książkę od Ushio nie wypada mu jej za długo chomikować. - Nie chcę pozbawiać cię ulubionej lektury na parę miesięcy. - Lub kilka lat.
- Spoko, spoko, przecież mnie to nie zabije! Zresztą, mam mnóstwo innych książek do przeczytania, o mnie się nie martw i bierz. - Wzięła jego rękę i wcisnęła mu w nią książkę. Teraz już chyba nie miał wyboru...
- Och... - Spróbował się uśmiechnąć. - Jesteś cudowna... - Przekartkował książkę, by zobaczyć licznik stron. - Sto siedemdziesiąt sześć stron...! - Przecież to rozbój w biały dzień, komu się chce tyle pisać? Ushio spojrzała na niego nie wiedząc o co m chodzi, dlatego niechętnie dodał. - No wiesz... pff... tylko…?
- No, zgodzę się, że to trochę mało. Ale z drugiej strony, dzięki temu akcja idzie w odpowiednim tempie. To w końcu nie „Gra o Tron”, gdzie mnóstwo różnych wątków.
- Moja klasa miała lekkiego świra na tym punkcie... Ej, właśnie przyjdziesz na jakąś moją lekcję? - Ucieszył się, że udało się im zmienić temat. - Może wtedy klasa będzie się jakoś zachowywać...
- Jasne, chętnie zobaczę cię jako pana profesora. Może w końcu ogarnę matmę!
- Daj spokój! Nie byłaś taka beznadziejna... - Komplementować to on nie potrafił.
            Nagato uśmiechnął się ucieszony. Nie może się doczekać dnia, aż dziewczyna przekroczy próg szkoły. Chociaż szkoda, że szkoła nie jest zbyt elitarna w jakiej zawsze chciał pracować… ale wychowanków ma wspaniałych! Wtem do drzwi ktoś zapukał, Nagato spojrzał w tamtą stronę, ale nie otworzył. To nie jego mieszkanie. Ushio poszła otworzyć, a to kogo zastała w progu szczerze ją zdziwiło i niezbyt ucieszyło.
- Móóó-wiłem, że cię znajdę.. – Zaśmiał się Hidan. – Yo Ushi.
- Miło było cię widzieć. Na razie. - Chciała zamknąć mu drzwi przed nosem, ale zablokował je nogą.
- Taa, widać, że cię lubi. - Sarknął Yagura, którego przyprowadził Hidan. Właściwie to zlecił młodszemu bratu śledzić Nagato, a ten zgodził się tylko dlatego, bo obiecał w zamian nie przyprowadzać lasek na noce w tygodniu.
- Morda. Ona tak zawsze. - Czuł bezowocne siłowania się z drzwiami ze strony dziewczyny. Dobrze, że ma twarde buty, bo może i bolało. - Krówka nie wygłupiaj się.
- Po pierwsze, nie nazywaj mnie Krówką, idioto - żachnęła się. - A po drugie, weź spadaj. Nie mam dla ciebie czasu.
- Wiem, że jesteś z Nagato. Czyżbyście świntuszyli?
- Podsłuchiwałeś pod drzwiami i wiesz, że nie. - Wtrącił Yagura przypominając mu wcześniejsze, dziecinne zachowanie.
- Możesz się przymknąć z łaski swojej?! Ush wpuszczaj mnie!
- Uszu nie myjesz? - Już zignorowała fakt, że podsłuchiwał. Co za półgłówek. - Dobra, specjalnie dla ciebie przeliteruję. S-P-A-D-A-J. Którą część mam ci wyjaśnić?
- Zacznij od „s” i wytłumacz mi w środku, ok? - Burknął. Kto by pomyślał, że Ushi jest taka niewychowana? - Weź. Mój młodszy braciszek mi marznie na korytarzu! Złapie przez ciebie przeziębienie!
- Nic mi nie jest...
- Jak się nie zamkniesz to zaraz ci będzie! - Zagroził wymachując mu pięścią przed nosem. - Ush, muszę sikać!
- Nie wiedziałam, że masz brata... - Zerknęła na niego. Wyglądał całkiem normalnie, to znaczy, nie jak Hidan. - Kondolencje - powiedziała chłopakowi, po czym znowu zwróciła się do idioty. - Na dworze jest mnóstwo krzaków. Możesz z nich skorzystać.
- Żadne słowa nie opiszą mojego bólu... - powiedział ze smutkiem Yagura.
- Bo osikam ci drzwi! - Zagroził Hidan.
- Nawet się nie waż!
- Rozumiem, że to zaproszenie? - Nie czekając na odpowiedź wprosił się do mieszkania. - Było od razu. - Poczochrał głowę dziewczyny.
- Hidan, co ty tu...? - Zapytał zszokowany Nagato
- Mój człowiek cię śledził, ofermo. - Wskazał na Yagurę, którego musiał wciągnąć do mieszkania, bo przejmował się takimi pierdołami jak pozwolenie. - Teraz masz powód, aby się nad nim znęcać w szkole. - Szepnął w jego stronę.
- Po co tu przyszedłeś?!
- Może ja też się stęskniłem za koleżanką? - Zarzucił ramię na Ushio.
- Szkoda, że to nieodwzajemnione uczucie - burknęła, odpychając jego rękę. - Herbaty? - Zapytała, a Nagato spojrzał na nią z niedowierzanie. - Teraz to już szybko sobie nie pójdzie - wyjaśniła mu.
- Dobra, zrób. - Hidan machnął na nią dłonią i poszedł się rozsiąść na kanapie. - Och, milutko tutaj. - Nawet nie trzeba mu było mówić, by czuł się jak u siebie.
- Może byś grzecznie poprosił i podziękował?
- Te, te te. Upominaj sobie tych pajaców w swoim cyrku.
- Nie miałeś iść do łazienki? - Zapytał Yagura.
- Ach to. Kłamałem. - Wzruszył ramionami, a Nagato spojrzał na Yagurę obarczając go winą za ściągnięcie tu brata.
- Nie, to dobrze, że kłamał. - Usprawiedliwił chłopak. - W domu Hidan załatwia się OBOK toalety. - Nagato jednak nie spuścił z niego wzroku. Czuł się z tym nieswojo, więc z wolna wycofał do Ushio. - Pomóc ci?
- O matko, ty na pewno jesteś jego bratem? - Zdziwiła się. - Jesteś zupełnie inny!
- Dzięki za komplement. To jak?
- Nie trzeba, ale dziękuję.
- Ok, pomogę.
            Yagura chciał pomóc nie tylko ze względu na to, by nie wchodzić w kontakt wzrokowy z profesorem, ale też po takim wtargnięciu do mieszkania, należy jakoś się zachować. Dla Nagato jednak ten ruch też był niewłaściwy, bo z wesołych rozmów i śmiechów za dobrze się dogadywali. I tak źle i tak nie dobrze. Po chwili usiedli wszyscy w salonie i tam gawędzili z sobą. Hidan częstował się będącym na stole Toffefe, ale nie jadł go, jak normalny człowiek, tylko podrzucał w powietrzu i starał się, aby cukierek wpadł mu do gęby. Nawet, gdy trik mu nie wyszedł to podnosił cukierka z ziemi i próbował jeszcze raz. Zasada pięciu sekund, no nie? Ushio, po którymś tam razie zaczęło to denerwować, nie mogła się skupić na tym, co mówił Nagato, dlatego warknęła na Hidana, aby jadł normalnie albo w ogóle.
- Zostaw go, może się zadławi i umrze. – Wtrącił Yagura z nadzieją.
- W sumie racja. Trzeba pomagać losowi.
- Nawet we dwóch nie macie tyle szczęścia. - mruknął Hidan.
- Chociaż raz w życiu chciałbym, by przytrafiło mi się coś co mnie uszczęśliwi...
- W klubach są dark roomy, może ktoś ci się przypnie do dupy. Nie trać nadziei, będzie ciemno. - Zaszydził Hidan. Yagura jedynie wywrócił oczami.
- Znaczy, że jesteś gejem, Yagura? - Wtrącił Nagato.
- Nie!
- Pewnie, że jest! Wiecie jakie ma hobby? Fryzjerstwo! Takie to gejowe!
- To wcale nie świadczy o tym, że jest gejem! To tak jak powiedzieć, że dziewczyna, która pracuje jako mechanik jest lesbijką. Zresztą, najlepsi fryzjerzy i styliści to mężczyźni, nie? Może nawet taki debil jak ty, będzie miał sławnego brata.
- Dziewczyna mechanik jest seksi nie Nagato? - Zapytał kumpla, bo który facet tak nie uważa? Nagato się jednak zmieszał.
- No... nie wiem... może.
- Co za frajer. - Szepnął Hidan. - Mniejsza, każdy gość mający TAKIE zainteresowania jest gejem. On nawet nie miał dziewczyny!
- Właśnie, że miałem!
- Ręka się nie liczy.
- Nie mówiłem o...
- Mama też się nie liczy. - Yagura zgromił brata wzrokiem.
- Błagam, zmieńmy temat...
- W porządku, to przypominam, że musisz sobie załatwić podręcznik do matematyki - rzekł Nagato. - Bo zacznę wpisywać ci jedynki.
- Jesteś jego nauczycielem? - Zaciekawiła się Ushio, a Nagato skinął głową. - Jaki jest? Ogarniasz coś z matmy? - Zapytała Yagurę, na co się zmieszał. No bo co ma powiedzieć? Siedzi obok przecież!
- Noo... Mniej więcej czaję, o co chodzi... - mruknął, czując na sobie wzrok nie tylko Ushio, ale przede wszystkim Nagato.
- Nie lubisz matmy?
- Yyy... - Cholera, wkopał się. - Nie to, że nie lubię... Ale niektóre tematy są ciężkie do zrozumienia - wyjaśnił niepewnie. Nawet nie zerknął w stronę profesora.
- Czyli Nagato po prostu nie umie uczyć, cienias - zaśmiał się Hidan.
- Zamknąłbyś się czasem, debilu - warknął Yagura.
- Ej, niekoniecznie - zaoponowała Ush. - Miałam tak samo w liceum, a nasza nauczycielka nie była najgorsza.
- To nie to samo. Kobiety mają inne podejście do tego - stwierdził pewny siebie.
- Nagato też mnie uczył matmy i dzięki niemu wszystko ogarniałam!
- A czym się niby różni tak bardzo nauczyciel od nauczycielki, co? - Wtrącił Nagato.
- Nauczycielka ma cycki. Ja jebie, Nagato, wszystko ci trzeba tłumaczyć? - Hidan wywrócił oczami.
- Nie o to mi chodzi, głąbie! - Burknął. - Zresztą pytałem Yagury.
- Może też chcę uczestniczyć w rozmowie?
- To pogadaj z ręką! - Warknął Nagato, zależało mu na usłyszeniu odpowiedzi ucznia. - Śmiało Yagura, powiedz to może będę mógł się poprawić.
- Po prostu... porównując profesor Anko z literatury to... - W ostatniej chwili się powstrzymał. - Profesor jest najlepszy wyciągnął dwa kciuki w góry i uśmiechnął się na wymuszenie.
- Nagato pytał o inne podejście. - Wytłumaczył Hidan, a młodszy brat jeszcze nigdy go tak bardzo nie nienawidził.
- Ha, ha, ha. Podejście... to takie pojęcie względne... ha, ha, ha, przecież inne nie znaczy lepsze, nie? Rany jak tu gorąco! - Napił się herbaty.
- Ale wiesz, Nagato, jakbyś słuchał każdego ucznia, to skończyłoby się na obietnicach, że nie będziesz już robił kartkówek ani sprawdzianów i tak dalej. Zresztą, pamiętasz, jak to było z naszym nauczycielem historii, nie? Wszyscy jechaliśmy po nim równo, a potem się okazało, że dzięki niemu większość tych, którzy chcieli, zdała maturę - stwierdziła. - A twoje podejście sprawdzę, jak cię odwiedzę w szkole.
- Odwiedzisz nas w szkole? - Dopytał Yagura. To przyjdź za trzy tygodnie w poniedziałek o dwunastej trzydzieści. Mamy wtedy sprawdzian z matmy. - Zaśmiał się, ale Nagato zgromił go spojrzeniem, aż przełknął ślinę. - Żartowałem...
- Zabawne. Ale Ushio odwiedza MNIE, a nie waszą klasę. - Ciekawe czy będzie mu wesoło, jak go odpyta na następnej lekcji. Hidan patrzył na wszystko ze znudzenie podczas tej konwersacji, aż w końcu coś zauważył.
- Och, Szekspir... denny pisarz, gej. Może ci się spodoba Yagura? - Zaśmiał się.
- Taa, podobał mi się. Czytałem Hamleta.
- Hamlet? - Powtórzył Hidan. - A to ten „oko za oko, ząb za ząb”?
- To Hammurabi, ośle. Hamlet to „być albo nie być”. - Bąknął Yagura. - Jaki debil to myli? - Wraz z tym pytaniem Nagato odwrócił wzrok.
- Hidan, weź wyjdź już - powiedziała Ush. - Szekspir był geniuszem! Szkoda, że nie jesteś taki, jak Yagura - mruknęła.
- Niby czemu miałbym być jak on? - Prychnął Hidan, - Chyba na odwrót!
- Yagura jest inteligentny. A ty głupi. Widać, kto kogo powinien naśladować…

            W pierwszy piątek października, w szkole niestety na lekcji matematyki Yagura ponownie nie miał podręcznika. Nagato nie mógł i nie chciał go traktować jako kogoś lepszego od innych. Mimo, że cała klasa mówiła, aby profesor odpuścił. Poprzednio przypominał mu o zakupie podręcznika, więc teraz jako karę za zapominalstwo wpisał mu jedynkę do dziennika. Nie mógł dłużej mu odpuszczać, co za dużo to nie zdrowo. Nawet Hiroya się zatroszczył to, aby mieć książkę. Da się? Da się. Yagura usiadł na swoje miejsce, był zły za to, że dostał tą pałę, a to nie była jego wina. Po prostu nie ma kasy na tą powaloną książkę.
- Okej. Temat dzisiejszej lekcji to… funkcje kwadratowe. – Nagato zaczął prowadzić lekcje nie zważając na stęki uczniów. Yagura otworzył zeszyt i westchnął ciężko. Wtem na domiar złego ktoś trafił mu gumką do mazania w skroń. Obejrzał się zirytowany i zobaczył chichotającą Matsuri.
- Chodź się do mnie dosiądź – Przywołała go ręką. – Inaczej będziesz cierpiał w towarzystwie Daisuke.
            Matsuri zauważyła, że chłopaki nie pałają do siebie sympatią. Znaczy nie, bo Daisuke go bardzo lubi tylko bez wzajemności. Yagura zgarnął do siebie zeszyt, przeniósł torbę i krzesło do dziewczyny. No co tu kryć, przekonała go.  Haruno był zawiedziony, że jego kolega przeszedł do Matsuri. Tak dobrze się dogadywali! Mats pokazała mu w odpowiedzi język, a potem zwróciła szeptem do Yagury.
- Sorry za, no wiesz. – Wskazała na skroń, gdzie wcześniej go trafiła. – Nie podejrzewałam się o takiego cela. – Zaśmiała się cicho, a Yagura położył jej gumkę na stół. Telefon dziewczyny zawibrował.
- Uznam to za wyższą konieczność. -  Zaczął przepisywać notatki z tablicy i to, co wypłynęło z ust profesora. Matsuri przeczytała sms’a od Daisuke.
            Dai: Dlaczego Yagura siedzi z tobą?
            Coś mu dolega? :O
            Mats:  W przeciwieństwie do ciebie, mnie lubi :P
            Dai: Buahaha, ta jasne :) a ja jestem głupi.
            Mats: BINGO :D
- Matsuri! – upomniał Nagato, zauważając, że dziewczyna esemesuje na jego lekcji. Przestraszyła się upuszczając komórkę na blat. – Czy moja lekcja cię nudzi?
- Nie… Nie. – powiedziała bardziej pewnie. – Skąd taki pomysł? – Nagato westchnął i zbliżył się do niej.
- Oddaj komórkę, Matsuri.
- Do szkoły w ogóle nie powinno się przynosić komórek. – Podsumował Daisuke.
- Przecież ty z nią pisałeś. – Wsypał go Yagura.
            Nagato wkurzył się jeszcze bardziej i kazał natychmiast zwrócić wychowankom telefony. Kiedy Matsuri oddawała swój to przyszedł jej sms od Gaary. Zapytała czy może go odczytać, ale Nagato zgromił ją wzrokiem. Wolała siedzieć cicho, bo jeszcze weźmie ją do odpowiedzi. Daisuke też z niemałym bólem oddawał telefon. Opcja kalkulatora nie wchodziła w grę, bo do niczego im nie był potrzebny. Matsuri nie mogła skupić się na lekcji, ilekroć słyszy wyrażenia „funkcja”, „pierwiastek”, „delta” to się wyłącza.
- Matsuri! Jaka więc będą miejsca zerowe? – Wywołał Nagato
- Eee… - Dziewczyna spojrzała dopiero na przykład… f(x) = x(x+2). – Eeee…
- Phh! – Prychnęła głośno Aiko. – Żałosne. – Yagura zauważył odwrócenie się profesora i spojrzał uporczywie na Mats, wskazując na odpowiedzi w swoich notatkach.
- Zaraz będziesz ty odpowiadać. Nie martw się. – Upomniał Nagato. – Słucham Matsuri. Miejsca zerowe.
- To… zero i minus dwa…
- Bardzo dobrze. Teraz przykład…
- Dzięki. – mruknęła cicho do Yagury. W odpowiedzi skinął ledwo zauważalnie głową. – Właściwie to dlaczego nie masz  książki? Zapominasz kupić?
- Nie… to nudna historia.
- Wierz mi, wolę słuchać jej, niż wykładu o równaniach kwadratowych… opowiadaj.
- Ok…

            Wrócił z Hidanem do domu po licznych godzinach służenia mu jako jakiś pieprzony targarz. Trzeba było kupić coś do żarcia. Chłopak padł leniwie na fotel, a oczy zaczęły się mu powoli zamykać. Jednak wybudziło go mocne uderzenie poduszką, którą cisnął w niego Hidan. Skrzywił się.
- Co robisz, baranie?!
- Wstawaj i zasuwaj do pokoju. Zaraz tu wpadnie jedna laska i nie chcę cię widzieć.
- Też tego nie chcę… a właśnie, daj mi pięć dych.
- Co ja jestem, bank?
- Hidan, muszę mieć na podręcznik. Słyszałeś co ostatnio mówił ten twój kumpel. - Wspomniał Yagura, a brat się zamyślił. – Powiedział, że za następny brak książki zacznie mi wpisywać jedynki.
- Ach! Tak. Pamiętam już.
- Ekstra, teraz daj mi kasę. – Yagura wyciągnął do niego rękę.
- Taa, nie dam ci. – Hidan wzruszył ramionami.
- Co?!
- Jajo – mruknął lekko. – Co będę miał z kupienia ci książki? Nic, a teraz mogę się cieszyć, jak płaczesz z powodu jedynki.
- Mam lepsze powody by ryczeć. Dawaj kasę‘, bo nie zdam szkoły przez t e jedynki i się mnie nie pozbędziesz!
- Wiesz, nie jest tak źle. Mam kogo dręczyć.
- Przestań pierdolić i dawaj szmal, bo zadzwonię do ojca!
- Taa, pozdro. Łatwiej ci będzie znaleźć pracę niż się z nim skontaktować.
            Wiedział, że starszy brat ma rację, ale nie dał tego po sobie pokazać. Wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer do ojca. Nie odbiera. Sekretarka jakaś tępa i nie wierzy, że jest synem prezesa. Prawnik… do niego też się nie idzie dodzwonić. On się chyba załamie! Hidan jedynie patrzył na niego prześmiewczo.
- Masakra. Twój brat to debil… Bez urazy. – Szepnęła.
- Nie, to przecież prawda…
- Więc co teraz zrobisz?
- Znalazłem pracę w kinie. Pracuję tam od tygodnia.
            Matsuri była pod wrażeniem, jej by się nie chciało pracować. Dobrze, że babcia Chiyo jej nie skąpi gotówki. No i, że Sasori nie jest takim idiotą. Jak dobrze. Po chwili zadzwonił dzwonek zwiastujący koniec zajęć na dziś. Konohamaru wstał z krzesła unosząc ręce i wykrzyknął tak majestatyczne słowo jak „wolność”. Matsuri podeszła razem z Daisuke po telefon, lecz nim otrzymali go z powrotem to musieli wysłuchać reprymendy.
- O jacie, Gaara po mnie przyjedzie! – Uradowała się Matsuri, kiedy wraz z Daisuke kierowali się do szatni.
- To chyba ci nie powinno pasować.
- Dlaczego?
- Słyszałem, jak z Yagurą gadacie o kinie… grasz na dwa fronty? – Zaciekawił się. Co za… wszędzie musi wsadzić ten nos! Westchnęła ciężko, wolała to wyjaśnić, bo jeszcze rozpuści jakąś idiotyczną plotkę.
- Nie umawiałam się z nim do kina, tylko gadaliśmy o tym, że pracuje w kinie…
- Yagura pracuje w kinie?
Zdziwił się, ale Matsuri nie miała czasu mu wszystkiego trzykrotnie powtarzać. Spieszyła się na parking, by odszukać swojego chłopaka. Nie widziała go, ale nie robiła z tego problemu. Miała przecież komórkę, wyciągnęła ją z kieszeni i zaczęła wstukiwać wiadomość, kiedy ktoś zakrył jej oczy. Uśmiechnęła się.
- Zgadnij kto to. – mruknął.
- Gaara. – odrzekła i odwróciła się do niego. – To było łatwe.
- Serio? A ja chciałem cię wynagrodzić całusem.
- Mam prawo go otrzymać za darmo! – Stwierdziła i zrobiła dzióbek, którego Gaara z uśmiechem ucałował. – Tęskniłam. - Wtuliła się mu w tors.
- Widzieliśmy się wczoraj. Jak w szkole?
            On to nie ma o co pytać. Zwyczajnie. Idąc do samochodu Nagato przypomniał Matsuri o sprawdzianie, który jest za dwa tygodnie. Jak zacznie się teraz uczyć to wszystko zapomni. Bez sensu. W samochodzie Gaara poinformował, że najpierw musi pojechać do księgarni zakupić książki na uczelnie. Zgodziła się, w końcu ona nie boi się biblioteki jak Konohamaru. W sklepie było miło, to głupie, ale uwielbia zapach nowych książek. W trakcie przeglądania natknęła się na jedną książkę, którą od razu zdecydowała się kupić.
- To podręcznik do matmy? – Zaciekawił się Gaara.
- Taa. Ale to nie dla mnie. To dla przyjaciela.
- Okej, ale ja zapłacę.
            Nie miał nic przeciwko uczynkom, które robi Mats. Nawet o nie, nie pyta, bo nie uważa tego za konieczne. Matsuri to się podobało. Ufa jej, więc w nic nie wtrąca. A zapłacić… Gaara ma w księgarni jakąś zniżkę studencką, no to mu pozwoliła.



Od autorki:
O matko kocham ten wątek z Ush xD To tak ode mnie xD Właściwie to nie wiem co chciałam napisać jestem jakaś taka zadowolona <33 chociaż zalegam na blogach, notki w przód mi się kończą i naddal jestem chora... ALE moja przyjaciółka przyjeżdża do Polski <333 To będą piękne trzy dni maja xD 
a tak w sprawach bloga, zastanawiam się nad założeniem fanpage na FB XD chociaż nie jestem zbyt sławna i co ważniejsze, nie umiem (y)

Data:
13.04.2015

Spoiler:

- Mam sprawę. – Zaczął Itachi, pomijając zbędne uprzejmości.
- A ja radę. Spierdalaj. – odparł i zamknął mu drzwi przed nosem. Spodziewał się tego.
- Otwieraj policja! – Krzyknął waląc w drzwi. Wszyscy jego znajomi wiedzieli, że może i Dei miał wyjebane na innych ludzi, ale nie jego matka. Co sąsiedzi sobie pomyślą o wrzaskach na korytarzu? – Dostaliśmy dziś szkic portretu gwałciciela! – Oparł się o ścianę przy drzwiach. – Sprawca jest zdumiewająco podobny do ciebie! – Wtem drzwi się na powrót otworzyły, a Deidara zmierzył wzrokiem Itachiego. – Co się tak patrzysz?

9 komentarzy:

  1. Heja! Przepraszam, że tak długo mnie nie było i w ogóle, ale... Ale nie mam na to wymówki ^^" Jestem po prostu leniwa. Co zrobić?
    Ale wracając! WOW... Dużo się działo... Serio dużo... Myślałam, że Sasori przyprowadzi ją do Naokigo, a tu nie! Ucieszyłam się, przyznam szczerze, że tak się właśnie stało.
    I Kana urodziła córeczkę... Ooo... Rany, już prawie każdy ma dziecko...
    A Sasuke to taki ciota... Jak stłukł tą wódkę... Biedaczek, jesteś taka dla niego okrutna XD
    Miyuki, kiedy ja ją widziałam... znaczy wiesz, nie tak że widziałam... No, wiesz o co chodzi. Ona jest po prostu urocza, już nie mogę się doczekać kiedy urodzi Sasoriemu kolejnego potomka ;)
    Jednak najbardziej zaintrygował mnie ten spoiler... No bo co może chcieć Itachi od Deidary? Chce go przekonać do opieki nad dzieckiem? Albo, że Tay poroniła? Albo żeby został ojcem chrzestnym jego córki? Hahaha no to by było dobre, nie powiem :D
    Pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nic się z tym nie zrobi, ale spoko - to nie szkoła,nie potrzeba mi tłumaczeń xD
      Nie jestem okrutna...to po prostu Sasuke- samym imieniem się prosi o wszystko co złe xD
      No, nie tylko ty nie możesz sie tego doczekać xD
      Hahahaha, rozwaliłaś system tym ostatnim xD ale... Kto wie ;]
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Genialny blog!
    Jeju, ciągle myślałam, że to nie dziecko Itachiego, a on wróci do Shee why not?
    Trochę się zdenerwowałam na Saso no bo co ten głupek robi no? Ma Miyuki, a myśli o Noriko ;c
    Skoro wynalazłaś zdjęcie Naokiego, to może też dasz radę znaleźć podobiznę Yukari? W końcu internet nie ma końca!
    Wgl to Dei to taki zamaskowany cichy gwałciciel. Mam nadzieję, że jednak nie, i marzę sobie że wróci do Tay i będą szczęśliwą rodziną ^^
    Życzę zdrowia i weny, żeby ci przez myśl nie przyszło zawieszenie bloga!
    PS Ile rozdziałów planujesz,żeby miało to opowiadanie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję :D Cieszę się, że ci się podoba :D
      No niestety nie wszystkim pisane jest szczęście xD chociaż może tam z Kaną będzie szczęśliwy? ;>
      Co do zdjęć, tojestem zbyt leniwa na szukanie xD dodałam tylko tych główniejszych bohaterów :P
      Gwałciciel XDDDD Ano, pomarzyć zawsze można xD
      Na razie nie przychodzi taka myśl xD
      Odp.PS.:Opowiadanie skończę, gdy stuknie setka xD

      Usuń
  3. No więc, jak obiecałam, tak i jestem :P
    Więc zacznę może od tego, że... Proszę więcej Sasuke XD On potrafi się tylko kłócić zjeb ;P (Wgl wiesz, że Sasuke ponoć oznacza "układać włosy"? Wiedziałam, że coś w tym jest! xD) Popieram! Gdyby Itaś się zabezpieczał, pewnie byłoby lepiej :( Bez wrednej Kany i te de..
    "Wygląda jak ziemniak." xD Kocham ten tekst. I Saso przyszedł z Noriko do Kany.. Uff.. Już się bałam, że chce jej pokazać Nao. Dobrze, że Kana się nie jebła, ale nie rozumiem, dlaczego Sasori chce, żeby Noriko się dowiedziała. Wiem uczciwość, sprawiedliwość.. A chuj, zasłużyła sobie, żeby nie wiedzieć. Nienawidzę jej już od pierwszego rozdziału.
    I wiedziałam, ze Miyu obetnie włosy! Dobrze, że Saso miał to w dupie xD Wiesz co, ona jest świetna i nie zjeb tego! Hahah, wiem, że nie zjebiesz :P
    Rozmowy Ush i Nagato są świetne. Nagato niby taki elokwentny się wydaje, a tutaj chuja, zero jakiegokolwiek dialogu. "Taa...Hej!" Boże Hidan jak zwykle się wpierdala :P Układy z Yagurą? Nie może być! Hidan.. Nigdy się nie nauczysz ;p "Zostaw go, może się udławi i umrze.." Coraz bardziej go lubię :D Co do Mats i Gaary, to za mało ich :( Wiem, wiem to bohaterowie poboczni.
    No więc, spójrz - nadrobiłam w końcu. No więc jestem zadowolona, a co do fp, to możesz założyć ;) Masz już jednego lajka..
    No ode mnie, nie..? xD
    Więc pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia! I weny, co najważniejsze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam twoje zorganizowanie! U mnie to ciężko z realizowaniem tego, co powiem, dlatego cię jeszcze nie nadrobiłam xD
      Układać włosy? Serio? Myślałam, że beczka xDD ale to też mu pasuje xDD może polubisz Kanę xD
      No nie wytłumaczę jego zachowania, Saso to dobry człowiek, a ja nie xD Podobno trzeba dawać ludziom drugą szansę! ;P
      Mats i Gaara jeszcze nieraz się pojawią, spokojnie xD
      Jeden lajk xD I chyba tylko tyle będzie xD
      Dziękuję <333
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Witam,
    droga autorko,dopiero co natrafiłam na to opowiadanie, przeczytałam ten rozdział i jeszcze bardziej się upewniłam w przekonaniu co do czytania..., jednak, jednak właśnie się teraz zastanawiam, bo spostrzegłam patrząc na „spis treści” i na daty, i tu chodzi mi po prostu o coś takiego jak „rozdział 0”, bo on datowo jest z tego rozdziału i nie wiem w sumie czy zacząć czytać od niego czy tak jak tutaj pojawiały się rozdziały...
    w każdym bądź razie masz nowa czytelniczkę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, nawet nie wiesz jak mnie to cieszy :D mam nadzieje, że ci się uda przetrwać te zaległe rozdziały xD
      Rozdział 0. To dodatek, który w sumie nie wnosi nic do fabuły :) możesz go przeczytać teraz albo potem albo w ogóle xD
      Pozdrawiam i życzę powodzenia w czytaniu :D

      Usuń
  5. No to teraz przechodzę do komentowanie tego rozdziału :D
    W sumie nie wiem gdzie się dzieje akcja twojego opowiadania.. imiona są japońskie.. Właściwie to nieistotne ALE xD Jeśli akcja dzieje się w Japonii to.. Yukari ma żółtaczkę.. ale czy dla Japończyków żółtaczka to choroba? Przecież oni tacy już chyba są O: HUAHUA taki rasistowski żart xD Nie śmieszny wiem T-T Nie jestem rasistką :P
    Ha nie ma to jak kłótnie rodzeństwa xD Sasuke złośliwy ale lubie go w twoim opowiadaniu. Już czuję jak się Sasuke ucieszy gdy dowie się o pracy jaką załatwi mu Itachi :D
    Łoooo KANA O: Dajesz seppuku, dajesz! Ej, ej czytałam takie opowiadanie japońskiego pisarza i tam było seppuku tak opisane, że aż się bałam czytać T-T Ale w ogóle to seppuku kojarzy mi się z Ginatamą <3 Zaraz.. odbiegam od tematu xD Wybacz.
    Wiesz jak się stresowałam, gdy czytałam o Noriko i Sasuke w szpitalu! Myślałam, że kotś wygada, i że się dowie o Noaikim. Co prawda jestem zdania takiego co Itachi, czyli że tego kłamstwa w ogóle nie powinno być, ale jak już jest to trzeba jakoś tego wybrnąć. Jestem ciekawa jak Noriko zareaguje gdy dowie się, że Naoki mieszka z Sasorim.
    No i... wróciła Miyuki <3 Yaeh! :D I już od razy seksy no :D W ogóle Saso.. weź się nie kompromituj ;p Loda mu się zachciało xD Ja wiem, że takie rzeczy się w związku wyprawia ale... no nie oszukujmy się.. to nie jest romantyczne xP Ale i tak Awww, ale się za sobą stęsknili ^^ Tylko oby Noriko tego nie popsuła >.< I mam nadzieję, że Sasori już jej nie kocha... :<
    Nagato u Ushi, miało być tak pięknie ale... jednak nie xD Szekpsir eh... są ludzie którzy lubię te jego twory.. jednakże.. ja się do nich nie zaliczam, to też trzymam stornę Nagato :P Pewnie dlatego, że tak samo czułam się jak on, gdy Ushi o tym wszystkim opowiadała O: Chociaż wiedziałam skąd jest teks Być Albo Nie Być.. Tyle dobrze :D No i oczywiście Hidan kulturalnie wbił na chatę, a co się będzie krępował xp Lubię tego wariata, ale czasami jesgo zachowanie jest tak głupie, że aż śmieszne xD Nie ma to jak podrzucać cukierasy i je łapać w buzie haha, kto tego nie próbował? Mimo wszystko i tak wyglądał jak głupek robiąc z siebie.. głupka... O.o Yagura to ma ciężko z takim bratem. A i nawet na lekcji nie ma łatwo. Dostał banie :< So sad. Ale przynajmniej Matsuri uwolniła go od Daisuke :D Ta ich rozmowa esemesowa xD no leżę haha.
    Hidan jest jednak podłym bratem.. Eh... żeby na książkę było mu szkoda.. Ale jestem bardzo ciekawa, czy gdyby Yagura był w jakiejś sytuacji zagrożenia, czy Hidan by mu pomógł x) Czy okazałby się dobrym bratem, czy jednak miałby zupełnie na niego wyrąbane. Chciałabym żeby było to pierwsze :P Fajnie by było zobaczyć Hidana ratującego brata :D
    Tyle od mnie pod tym rozdziałem. Jak zwykle super i idę dalej :P

    OdpowiedzUsuń