- Ostatnio się trochę zaniedbaliśmy – zaśmiał się Sasori.
Godzina była
już późna, ale to im nie przeszkadzało. Nie widzieli się już dwa tygodnie, niby
nie powinna istnieć tego typu tęsknota między facetami, ale są przyjaciółmi już
połowę swojego życia. Nigdy nie powinno się zaniedbywać tak wielkich więzi,
przyjaciółmi jest się na zawsze. Nie to, że spotykają się codziennie, nawet oni
mają siebie dość. Inaczej się odbiera argument nie mogę, bo mi się nie chcę, a
inaczej nie mogę, bo nie mam czasu. Dla przyjaźni, jak u Deidary i Sasoriego,
ta druga alternatywa była o wiele bardziej skandaliczna. Tak więc dzisiejszej
nocy nadrabiali, jutro mieli wolne od pracy, dzięki jakiemuś świętu narodowemu.
Grzech nie wykorzystać takiej okazji.
Naoki smacznie
spał w swoim pokoju. Miyuki go zabrała dzisiejszego dnia do domu kultury, gdzie
było pełno zabaw dla dzieci, bo wybierała się tam z matką i bratankiem, a jako,
że propozycja była zaproponowana w przeddzień to nie chciała robić Sasoriemu
problemów, tylko wzięła go ze sobą. Ufał jej, dlatego nie miał nic przeciwko
temu, właściwie bardzo szybko obdarzył ją tym zaufaniem. Pracuje dla niego
niecały rok. Jednak dobrze mu z nią i nie wyobrażałby sobie zmiany niani dla
Naokiego. Chłopiec zresztą też nie. W każdym razie, jego syna zapewne choćby
się waliło i paliło, nikt nie obudzi do rana. Wtedy dopiero mu opowie o swoim
dniu w domu pełnym rozrywek.
- A co tam u Niani? – zapytał Deidara z chytrym uśmieszkiem.
Lubił Miyuki, była bardzo pozytywna i podchodziła do wszystkiego z dużym
dystansem, a nawet potrafiła się odgryźć. I co najważniejsze, nie dała się
sprowokować Hidanowi. Dziwi się przyjacielowi, że jeszcze nie podbija do
dziewczyny.
- W porządku.
- I…?
- I… nie wiem, jej się zapytaj, bo skąd ja mam wiedzieć? Nie
rozmawiam z nią za często, a jak już to nie o sprawach osobistych – wytłumaczył
dobitnie. Po co mu to wiedzieć, czasem zapyta, ale jakoś nie jest skłonna mu o
sobie opowiadać. Zazwyczaj woli słuchać o Naokim. – W ogóle, dlaczego o nią pytasz?
- Jestem ciekawy.
- Też mi nowość… czego?
- Kiedy się hajtniecie – wyszczerzył się Deidara.
- Bawisz się w swatkę? Własną dziewczyną się zajmuj, a nie
mo… Miyuki – poprawił się szybko z tego przejęzyczenia. Deidara parsknął
wymownym śmiechem. Tu go ma. – przestań już.
- Nic ci nie robię.
- Robisz. Wkurwiasz mnie.
- Bardzo? – uśmiechnął się bezczelnie. – Czym niby?
- Wałkowaniem tego tematu – syknął w jego stronę. Po prostu
się go uczepił, ja jakaś rzep. – Nie przypominam sobie bym pozwolił ci się wpieprzać
w moje życie.
- Jeżeli to wpieprzanie ci nie szkodzi to nie potrzebuje
twojego pozwolenia – stwierdził nic sobie nie robiąc z potępiającego spojrzenia
Saso. – Umów się z nią.
- Dojebałeś po prostu – skwitował z kpiną. – Nie zamierzam
się z nią umawiać.
- Ale ty jesteś… co ci w niej nie pasuje? Wy już razem i tak
zachowujecie się jak narzeczeni…
- Dei, skończ pierdolić…
- Kłócicie się jak dobre stare małżeństwo. Zresztą miałbyś
akceptacje syna.
- I właśnie dlatego – przerwał mu ostrym tonem. – nie chcę,
aby jak coś spieprzę w związku z nią, to ona go zostawiła, jak to było w
przypadku Noriko…
- Stary, Noriko to przeszłość, a Miyuki nie jest do niej ani
trochę podobna. Kto wie, może stanie się dla Nao prawdziwą mamą, a nie tylko
nianią.
- Zmieńmy temat…
- No weź nie pociąga cię ona? Chociaż trochę? – spojrzał na
niego wyczekująco. Oczywiście, że nie odpuści! Dziwne, że przyjaciel zawsze
rezygnuję z dziewczyn, u których ma aprobatę kumpli.
- Pociąga, ale… nie w ten sposób… no wiesz… - niestety
Deidara go nie ogarniał, uniósł brew do góry. – no jezu, wolałbym coś bez
zobowiązującego.
Po tym
stwierdzeniu udało się jakoś zmienić temat. Chociaż Sasori tak głębiej to
przemyślał jeszcze raz, no nie wiedziałby za co miałby coś do niej czuć, prawie
w ogóle ze sobą nie rozmawiają. Jak już to zwykle tematem jest Naoki, albo… on.
Od paru miesięcy to jest rzadkość, by mówiła o sobie. Może to prawda, że się w
nim zakochała… jednak wolałby, żeby tak nie było. Docenia to, że kocha
Naokiego, ale gdyby to była prawda to on nie może odwzajemnić jej miłości. Z
jego sposobem myślenia nigdy nie znajdzie sobie kobiety, tak myślał Deidara.
Przyjaciel obrał sobie za punkt zaczepienia to, że ma już syna to po kiego mu
baba, gdyby potrafił przetrwać swoją samotność to pozwoliłby mu na to, ale ten
się zakopuje w pracy, nadgodzinach i nawet nie zajmuje się należnie dzieckiem,
to znaczy niby ma wszystko co chce, ale najbardziej Naokiemu brak rodzica, brak
ojca. Przecież to chłopiec, chcę spędzać czas w męskim gronie, gronie taty.
- Hidana ostatnio tu nie było? – zapytał Deidara.
- Na szczęście nie, czemu pytasz?
- Od kilku dni unika spotkań ze mną, a kupiłem nową grę,
którą się przechodzi na dwóch. Umawialiśmy się, że jak ją będę miał to będziemy
w nią ciupać – wyżalił się.
- Często się spotykacie z Hidanem…
- No nie narzekam. Zawsze sobie znajdziemy jakieś zajęcie.
- Fajnie - burknął
Sasori, wypijając duszkiem ostatek piwa. – co to za gra? Może ja z tobą zagram?
- Nie… wolę z Hidanem – z Saso by się zajebiście grało, gdyby
nie ten mały śmierdziel przy nim nie latał.
- Bo? W czym ten debil jest ode mnie lepszy?
- No weź, o co ci chodzi?
- Jesteś moim przyjacielem, a nie Hidana – bąknął z
zazdrością. Nie dość, że syna mu odbiera to jeszcze przyjaciela chce. Tak nie
można!
- Nie traktuj mnie przedmiotowo – oburzył się w końcu
parskając śmiechem. – Wyluzuj, dla mnie jesteś jedynym najlepszym
przyjacielem… kocham cię – uśmiechnął się czarująco.
- Spadaj – bąknął.
Kolejna godzina
mijała, a ich tematy się w ogóle nie kończyły. Czy gadają o sobie, czy obgadują
nieobecnych, zawsze jest o czym gadać. W ich towarzystwie się to nie zmienia.
Dochodziła pierwsza, a oni ani myśleli o zakończeniu spotkania. Jednak zostało
im ono przerwane, gdyż rozbrzmiał telefon Sasoriego. Tak późno? Musiało się coś
stać. Jeszcze numer był zastrzeżony.
- Jak ktoś sobie jaja robi to mnie popamięta – skomentował
surowo i odebrał komórkę. – Słucham? – Dei zamilknął na czas rozmowy. – Tak, to
ja… - Sasori potwierdził swoją tożsamość i zaczął słuchać uważnie swojego rozmówcy.
– Co zrobiła…? Upiła się…? – uniósł brew w niedowierzeniu. – Dobrze. Rozumiem.
Gdzie to jest? Okej, zaraz tam będę. Do widzenia – rozłączył się, a potem
spojrzał błagalnie na kumpla. – Musisz zostać z Naokim.
- Egh – warknął, jak skazaniec. – co się stało? Siostra ci
się upiła? – zakpił.
- Nie… podobno Miyuki…
To stwierdzenie
go zamurowało, chyba pierwszy raz w całym swoim życiu odebrało mu mowę. Wiedział,
że ona pije, w końcu niegdyś się z Saso upiła, ale… jakoś nie posądzał jej o
picie w barach. Sasori koniec końców pozostawił blondyna w domu, aby miał na
oku Naokiego, gdyby się obudził, a sam ruszył w stronę baru, gdzie była
dziewczyna. Było to trochę daleko na piechotę, a on za dużo wypił, by jechać
samochodem, ale też za mało by utracić trzeźwą świadomość. Po jakiś dziesięciu
minutach drogi doszło do niego, że mógł zamówić taksówkę, ależ z niego idiota.
Idiota do kwadratu, bo portfel zostawił w domu, a to co znalazł w kieszeniach
starczy mu jedynie na kurs w jedną stronę.
Po kolejnych
minutach był już prawie na miejscu, przyspieszył więc do środka, na dworze było
chłodno, w końcu luty, ale śniegu nie było. Posypał w styczniu i koniec. Na
szczęście bo na lodzie na bank, by się wyjebał, a spożyte trzy piwa, by mu w
tym pomogły.
- Co za kretynka – warknął do siebie, podbiegając do drzwi. –
potrącę ci to z wypłaty.
Otworzył mocno
drzwi i wszedł do środka. Zignorował wstrętny zapach papierosów, cygar,
alkoholi, które uderzyły w jego nozdrza. Doprawdy, to nie było miejsce, do
którego mogłaby pasować Miyuki. Co ona tu w ogóle szukała? Nie wykazała się
intelektem. Rozglądnął się po pomieszczeniu, szukając dziewczyny. Znalazł!
Siedziała przy barze, a właściwie leżała na swoich rękach, założonych na blacie
baru i ze znudzeniem ignorowała jakiegoś pijaka, co się do niej zalecał. Źle
się poczuł, widząc ją w tym miejscu. Potrzebował się dowiedzieć co ją do tego
kroku doprowadziło. Ruszył do niej.
- Hej śliczna, może pomóc ci w zaprzestaniu się smucić? –
powiedział typ, siedzący obok niej, a jego ręka spoczęła na biodrze Miyuki, na
co drgnęła z obrzydzeniem. – Na smutek najlepszy jest seks – stwierdził, a ona
spojrzała na niego z drwiną i niesmakiem.
- Pocieszenie od ciebie by nie zdziałało. Zabieraj łapy
zboczeńcu – dosyć chwiejnie, ale odtrąciła jego rękę z siebie. – nie potrzebuje
pocieszenia, potrzebuje zapomnieć…
- Mogę ci zagwarantować, że rano zniknę i o mnie zapomniesz.
Co ty na to, śliczna? – zapytał i chciał odgarnąć jej włosy za ucho, ale
ponownie go odtrąciła.
- Odchrzań się, durniu…
- Bezczelna dziwka! – warknął, szarpiąc ją za ramię do
siebie. – Już ja cię nauczę pokory! – podniósł na nią rękę i przymierzał się do
spoliczkowania, a Miyuki pisnęła i odwróciła wzrok. W ostatniej chwili Sasori
złapał mężczyznę za nadgarstek, uniemożliwiając dalsze czyny.
- Zostaw panią dobrze ci radzę – syknął w jego stronę.
Spojrzenie musiał mieć niebywale stanowcze, bo mężczyzna się dostosował. Miyuki
jednak pozostała w bezruchu, jakby w dalszym ciągu czekała na uderzenie. Sasori
potrząsnął ją za ramiona. – Miyuki, wszystko dobrze? – drgnęła na jego głos i
spojrzała na twarz rozmówcy.
- Pan Sasori…? – wydukała z siebie, jakby nie spodziewała się
go tu zobaczyć. – Przyszedł pan? – może faktycznie nie spodziewała. Przytaknął
jej ruchem głowy, ale następnego pytania już nie zdążył zadać, gdyż objęła
mocno jego szyję. Nie bardzo znał powód, więc czuł się bardzo nieswojo.
- Przepraszam, to ja do ciebie dzwoniłem – wtrącił barman, a
Sasori musiał się siłować aby odczepić od siebie dziewczynę.
- Miyuki, puszczaj mnie… - warczał delikatnie. – co się w
ogóle stało? – po tym pytaniu dopiero poluzowała uścisk. Sasori pogonił
wzrokiem poprzedniego typa, zwalniając sobie krzesło. Zapowiada się słuchanie
opowieści i zabawę w psychologa.
Zamiast jednak
opowiedzieć swoją historię rozpłakała się do ramienia Saso. Jak on nienawidził
nie znać przyczyny smutku bliskiej mu osoby… to znaczy… no dobra, w jakiś tam
sposób Miyuki stała się jedną z takich osób. Nie wie dokładnie kiedy to
wydarzenie miało miejsce, ale też nie miał czasu się nad tym zastanawiać.
Spojrzał na barmana jakby szukał w nim ratunku, poniekąd tak było, bo pewnie
musiał słuchać jej gadania i teraz mu przybliży jakoś sytuację.
Okazało się, że
matka Miyuki ma za złe dziewczynie, że zerwała ze swoim niedawnym chłopakiem.
Dla tej kobiety liczył się status i pieniądz, które mógł jej zapewnić. Miyuki
jest osobą, która bardzo mocno bierze do siebie zdanie bliskich jej osób, a jej
mama nie szczędziła jej swoich czarnych scenariuszy na temat jej życia.
Zapowiedziała, że córka będzie równie nieszczęśliwa co ona z ojcem Miyuki,
jeśli oczywiście nie wróci do swojego byłego. Najwyraźniej mamuśka nie wie, jak
ten idealny eks ją traktował. W każdym razie dziewczyna nasłuchała się dzisiaj
mocnej krytyki ze strony własnej matki.
Spojrzał na twarz
Miyuki, opartej o jego tors. Nie płakała, po prostu leżała na nim z sennością
wymalowaną na twarzy. Było mu jej żal.
- Jednego nie rozumiem… dlaczego do mnie zadzwoniliście?
- No… podała nam ten numer. Jej telefon się rozładował, a
twój numer pamiętała – westchnął ciężko, dlaczego jego? Dlaczego nie ojca,
przyjaciółki, brata?
- Miyuki – odsunął ją od siebie, jęknęła zdegustowana, było
jej tak dobrze. – gdzie mam cię zawieźć?
- Jedźmy do ciebie – uśmiechnęła się wygłaszając decyzję.
- Co? – uniósł brew, po co do niego? Zresztą jej pobyt tam
jest wykluczony! Dziewczyna nachyliła się do niego, obejmując jedną rękę jego
szyję, a drugą kładąc na udzie, niebezpiecznie blisko jego krocza.
- Sasori… - ta ręka przy kroczu… co chwila spuszczał na nią
wzrok, ta sytuacja go kłopotała. – kochajmy się dzisiaj – szepnęła do niego, a
on był tak oszołomiony tą propozycją, że nie mógł wydusić z siebie słowa. Zatem
dziewczyna przystąpiła do działania i wpiła się w jego wargi. Wytrzeszczył oczy
i siedział w kompletnym bezruchu przez dobre kilka sekund. Dopiero po chwili ją
od siebie odepchnął.
- Nie, przestań. Nie możemy… – oznajmił, na co ta zaśmiała
się rozkosznie.
- Możemy, a nawet chcemy – stwierdziła i ponownie się
nachyliła, ale tym razem zareagował. – daj spokój, chyba nie powiesz, że już
zapomniałeś o tym, co było między nami.
- Co ty pieprzysz…? – Miyuki uśmiechnęła się i cmoknęła go w
usta, nim zdążył się oddalić.
- Całowaliśmy się, nie? Fajnie by było to dokończyć – ta jej
śmiałość była… niefajna, zdecydowanie wolał ją jako nieśmiałą, prostą
dziewczynę.
- Może kiedy indziej – oparł się tej propozycji, powinien
dostać medal. W końcu proponuje mu coś fajnego, niezobowiązujący seks. – Barman…!
- Teraz – bąknęła, jak małe dziecko. – chcę cię natychmiast,
Sasori.
- Przestań… – warknął, odsuwając jej ręce ze swojego ciała.
Takie zabawy go nie bawiły, jak chciała się pieprzyć to dostała propozycje od
tamtego faceta. - nie bądź desperatką, kobieto!
- Co w tym desperackiego? – szamotała się z ściśniętymi przez
niego nadgarstkami. – Przecież się już znamy, niemal rok – po tym głupim
argumencie lekko zluzował uścisk, a przez to się zachwiała i byłaby spadła z
krzesła, ale złapał ją w pasie, dla asekuracji. Był przez to niesamowicie
blisko niej, czując pozostałości jej perfum.
– będzie warto, będziesz moim pierwszym – stwierdziła, śmiejąc się
rozkosznie. Ta laska nie przestanie go zaskakiwać, wcale mu nie wygląda na dziewicę,
a tu proszę… otrząsnął się, nie może o niej znaczy o tym myśleć. Nie! Niech
trzyma cnotę dla kogoś innego…
- Wyjdźmy stąd lepiej.
- Będziemy się kochać? – zapytała wesoło, nie szczędząc na
dotykaniu go. Z trudem ją uspokajał z tym macaniem, co za głupia baba. Niech
się odczepi.
- Ta, jak chcesz – rzekł obojętnie, chciał po prostu aby stąd
wyszła, niech sobie myśli co chce. – hej, można tu zadzwonić po taksówkę? –
zwrócił się do barmana, ten od razu podał mu telefon.
- Jeszcze musisz zapłacić za dziewczynę rachunek.
Wraz z tą
informacją natychmiast zakończył połączenie. Zerknął na nią surowo, ale ta jak
gdyby nigdy nic bawiła się jego ręką, do której ramienia była przytulona.
Westchnął ciężko i poprosił o rachunek, oby mu starczyło… w tej prośbie Bóg go
wysłuchał, ale na taryfę go nie będzie stać. Na domiar złego po morderczym
wyjściu z lokalu okazało się, że Miyuki nie jest w stanie iść o własnych siłach
stale potrzebuje podparcia, które nie wypieprzy się wraz z nią. Starał się ją
podtrzymać, ale skutek był jeden i taki sam, przewróciła się na trawę czy tam
chodnik śmiejąc się rozkosznie ze swojej niezdarności.
- O losie, co ja ci zrobiłem… - jęknął do siebie. Z irytacji
zmierzwił sobie włosy i ukucnął przy dziewczynie. – Miyuki, wejdź mi na plecy.
Zaniosę cię – powiedział niechętnie, no bo… jego biedne plecy. Jednak tak
powinni dojść szybciej, a jemu zależy na czasie.
- No nie wiem – mruknęła, teraz zgrywa zawstydzoną?! Było
pomyśleć wcześniej! Nie będzie się dogadywał z jakąś głupią pijaczką! – daj mi
buzi to wejdę – zaszantażowała go. No przesadziła…
- Miyuki nie wkurwiaj mnie – warknął. – pomagam ci z dobrej
woli, wcale nie muszę tego robić, więc wchodź na plecy albo cię tu zostawię!
- Więc zostanę – powiedziała dumnie i odwróciła wzrok. Nawet
siedząc się chwiała. Sasori prychnął na jej żałosny obraz, nie zamierzał jej
ulegać! Wstał z ziemi i ruszył w stronę swojego mieszkania. – Zostanę tutaj! Co
się może stać ślicznej i słodkiej dziewicy porzuconej w nocy na chodniku…! –
niby specjalnie to powiedziała, ale kuźwa zadziałało… przecież nie wybaczy
sobie jakby ją tu jakiś psychol zgwałcił… z westchnięciem zawrócił.
- Wygrałaś… - ukucnął naprzeciwko niej, ta z uśmiechem
przymknęła oczy wystawiając do niego dziubek, ale została cmoknięta w policzek.
– Teraz właź na plecy.
Naburmuszyła
się, następnym razem musi precyzować rozkazy. Wspięła się na plecy Akasuny, ciesząc
się całą sobą z tej bliskości. Saso, musiał się nieźle spiąć, aby wstać z
ziemi. Jaka ona była ciężka, chyba umrze po drodze do domu. W dodatku ona
zamiast się go trzymać, to żwawo gestykulowała rękoma, opowiadając o ich
przyszłości. Ile chce mieć jeszcze dzieci, jakiej płci i jakie imiona, nic jej
nie odpowiadał, bo nie widział takiej potrzeby, no to odpowiedziała mu, że z
samym Naokim też będzie fajnie.
Po kilku
minutach chyba znudziło ją gadanie do samej siebie, bo się wreszcie zamknęła.
Spojrzał na jej twarz, położoną na jego ramieniu, zdaje się, że usnęła. Jak
dobrze, gdy nie gada i nie kręci się na jego plecach o wiele łatwiej mu iść.
Łatwiej, ale wcale nie lżej…
- Kuźwa… przeklęta grubaska… zobaczysz, jaki ci przygotuje
opieprz gdy się obudzisz – stękał z wyczerpania, co chwila ją na sobie
poprawiając. – jezu… co ty żresz, grubasko… zobaczysz, zostawię ci rachunek za
mojego reumatologa… głupia kobieta, po cholerę ci pomagam…
- Naoki… idź umyj ząbki, jak przyjdzie tatuś to przeczyta ci
bajkę… - zaczęła majaczyć przez sen, ale Sasori się na to uśmiechnął, nawet we
śnie dba o jego syna… to takie miłe i zapewne to jest ten powód jego pomocy.
Może jednak zapędził się z tym reumatologiem, wcale nie jest taka ciężka. – co
za kretyn! Znowu się spóźnia!
- O kim mówisz? – zaczął z nią rozmawiać. Był ciekaw kto ją
tak wkurza.
- Ten kretyn Sasori! – spojrzał na jej śpiącą twarz z
rozdrażnieniem. – Znowu nie przeczyta dziecku książki…! Sasori, ty głupi, głupi
głupku! Znowu nieświadomie robisz przykrość dziecku…! Obyś dostał sraczki w tym
szpitalu!
Co za…! Czy on
powiedział, że nie jest taka ciężka? Kłamał! Pewnie wchodząc na wagę, ją psuje!
Przeklęta grubaska, śmie obrażać szefa we śnie? Obetnie jej wypłatę! Zobaczymy
kto się wtedy będzie śmiał. Myśli, że on pracuje tylko dla siebie? Skądś musi
czerpać pieniądze, aby jej płacić. Niewdzięcznica! W ogóle, nadal mówi „głupi
głupek”? Co za śmieszny dzieciak! Był tak skupiony na tej wiązance obraźliwych
myśli, że potknął się o krawężnik i tylko cudem utrzymał równowagę, oczywiście
kosztem swojej stopy.
- Och kurwa…! – syknął. – Jasny gwint!
- Co się stało…
- Zamknij się, to wszystko twoja wina – warknął rozzłoszczony
bólem nogi, ale zignorował to. Jeszcze kilka kroków i będzie pod swoim blokiem.
I tak było,
przemierzenie kilkunastu schodków też nie było proste. Wyczyn godny
olimpijczyka… dziewczyna na jego plecach się rozbudziła, ale nadal chciała do
łóżka… z nim. Nawet gdyby się prawdomównie zgodził, to nie miałby siły jej
zadowolić… na serio, nie sądził, że będzie tak ciężko. Ostatnim razem, kiedy ją
nosił była niczym piórko. Albo ona przytyła, albo poważnie pomyśli nad
zapisaniem się na siłownie. Otworzył drzwi do swojego mieszkania, od razu
umieszczając Miyuki na pobliskiej komodzie, w której znajdowały się buty.
Musiał odpocząć. Jego plecy tego potrzebowały. Z westchnięciem oparł się o
ścianę, był taki spocony, że wszystko się do niego lepiło, a w szczególności ta
przeniesiona tu cholera…
- Saso, jesteś…cie – poprawił się Deidara, uśmiechając
głupio. – długo was nie było i zaczynałem się martwić – o siebie oczywiście,
musiałby tu ze smarkaczem siedzieć. – jednak widzę, że niepotrzebnie – spojrzał
na Sasoriego, cały spocony i zmachany… no oczywiste dlaczego.
- Cześć Deidara – przywitała się Miyuki, uniósł do niej podbródek
w tym geście.
- Nieźle go sponiewierałaś – zaśmiał się znacząco.
- Nie robiliśmy tego o czym myślisz – sprecyzował Sasori. –
musia…
- Ale będziemy! Obiecałeś mi! – przerwała mu Miyuki łapiąc za
rękę.
- Co ja słyszę - zaśmiał się Deidara. – nie wydam ci kumpla,
jeśli go nie kochasz.
- Mogę go koch… - dalsza część zdania została jej
uniemożliwiona. Sasori przytkał jej ręką usta. Douhito uśmiechnął się do
siebie, wiedział, że się w nim zabujała. Teraz tylko niech ten palant się z tym
oswoi.
- Przymknij się, głupia! Naoki śpi! – warknął na nią, przez
co spojrzała na niego z pretensją. Nie musiał na nią krzyczeć… blondyn
natomiast spojrzał na przyjaciela z kpiną, sam się wydziera i to nawet głośniej
od dziewczyny. – musiałem ją targać na plecach z knajpy, na przedmieściach do
domu, bo nie chce wracać do siebie.
- Nie musisz mi się tłumaczyć – odrzekł Deidara, zakładając
na siebie adidasy.
- Gdzie idziesz?
- No do domu – stwierdził oczywistą oczywistość.
- Zostawisz mnie samego? – w głosie Akasuny słychać było nutę
żalu. Dobra, to nie była nuta, co ten Dei sobie myśli? Ma tu zostać, do
cholery!
- Kochanie, ja się nie bawię w żadne trójkąciki – parsknął
pod nosem, ale jego rozmówcy bynajmniej nie było do śmiechu. – no hej, chyba
się nie boisz? Daj się ponieść stary!
- Jesteś beznadziejnym przyjacielem wiesz?
- Czyżby? Bo pozwalam ci się pieprzyć z atrakcyjną nianią? –
wskazał na Miyuki za nimi.
- Tak… właśnie tak! – odpowiedział Sasori. Ech ten kumpel,
nic nie rozumie, stereotypowy blondyn! Przecież jak zaliczy dziewczynę to… to…
no wiele rzeczy może się stać!
- Sasori, ona tego chce, buja się w tobie i jest na ciebie
napalona. Więc korzystaj, narka! – rzucił na koniec w obydwie strony i wyszedł
z mieszkania.
Właściciel
wpatrywał się przez chwilę w zamknięte drzwi mieszkania. On zwariuje…
zablokował górny zamek i przeniósł wzrok na Miyuki. Bawiła się swoimi włosami
nie zwracając najmniejszej uwagi na otoczenie. Słowa przyjaciela działały na
Sasoriego, jak viagra. Zaczął na nią patrzeć w ten sposób, który chciał za
wszelką cenę od siebie odrzucić. Nie postąpi fair wykorzystując dziewczynę
jedynie w celu cielesnej przyjemności, jeszcze by sobie coś wyobraziła. Dei
gada, że się w nim buja, ale tylko on tak twierdzi… w każdym razie powstrzyma
się, chociaż wygląda teraz bardzo uroczo, słodko i niewinnie… POWSTRZYMA SIĘ!
Podszedł do
niej lecz dopiero będąc obok go zauważyła. Nic się nie odzywała, to dobrze, jak
dla niego mogłaby być taka cały czas. Złapał ją jedną ręką w talii, a drugą pod
udem, a ta od razu oplotła ręce wokół szyi swojego szefa. W taki sposób ją
przeniósł do swojej sypialni. Czuł na sobie jej spojrzenie, pełne
uwodzicielskich, kusicielskich, kokietujących sygnałów, jednak je ignorował.
Ułożył
dziewczynę delikatnie na łóżku, jak planował i zgodnie z dalszym planem miał
się oddalić, ale Miyuki złapała go jeszcze za rękę i mocno szarpnęła. Gdyby nie
zatrzymał się ręką przy jej twarzy, dobiłby do niej łbem. Co za wariatka!
Konsekwencje to dla niej obce słowo chyba. Objęła łapczywie jego szyję będąc niesamowicie
blisko niego. Czuł na sobie jej oddech, ta bliskość go tak zaskoczyła, że nie zwrócił
uwagi na zapach.
- Sasori – załkała lekko. Zaczął szczerze nienawidzić, gdy
ona płacze w jego obecności, jest jej wtedy naprawdę żal. – chcę być z tobą tak
blisko, jak teraz już zawsze – jęknęła dziewczyna półprzytomnie. Spojrzał na
nią trochę zaskoczony tym wyznaniem. Ile ona wypiła?
- Będzie ci trochę niewygodnie – stwierdził, luzując jej
uścisk na sobie. Zerknęła na mężczyznę spod przymrużonych powiek.
- Myślisz, że byłabym przy tobie szczęśliwa? – zapytała
sennie, trochę go tym pytaniem zdekoncentrowała, co miał odpowiedzieć…? W końcu
zdecydował nic nie odpowiadać.
- Śmierdzisz alkoholem, kobieto… - odsunął się w końcu od
niej, przysłaniając sobie nos. – śpij dobrze – dopowiedział i zamierzał wyjść z
pokoju i zostawić ją sam na sam ze swoimi snami.
- Yhmm… gorąco mi… - jęknęła i powędrowała swoimi rękoma do
dekoltu, rozpinając tam guziki.
- Nie! – zawołał wystraszony i ponownie się do niej nachylił,
blokując ruchy dłoni. – co za idiotka… może trochę szacunku dla siebie,
głupia?! – rozumiał, że gorąco, ale no… - Przestań mnie już kusić…
- Sasori – zatrzymała go, kiedy się z niej podnosił. Nie
zwracała uwagi, jak nieładnie do niej mówił. – byłabym lepsza, niż Noriko –
oznajmiła, patrząc na niego tym samym ciepłym wzrokiem, tyko, że lekko spowijał
go sen. Mężczyzna patrzył na nią zdezorientowany.
Po cholerę mu
to mówiła? I dlaczego się do niej porównuje? Ostatnie czego się spodziewał to
usłyszenie takiego tekstu i niejakie wywyższanie się ponad Noriko. W końcu
uśmiechnął się do niej lekko.
- Wiem – odgarnął kosmyk włosów z czoła dziewczyny. - Już
dawno ją przewyższyłaś – odpowiedział, na co tym razem ona się uśmiechnęła,
przymykając swoje oczy. Powinien ją zostawić, powinien odejść, powinien… ale
nie mógł, był popychany przez jakąś nieznaną mu siłę, która po wpatrywaniu się
za niego w lekko rozchylone malinowe wargi Miyuki, nakazały mu ją w następnej
chwili pocałować. Uległ pokusie i zaczął się wolno do niej nachylać.
Potem wszystko
potoczyło się szybko… w sekundzie Miyuki się naciągnęła, a w drugiej ominęła
twarz Akasuny i uniosła się podtrzymując jego ramienia, aby zwymiotować za jego
plecami. Dosłownie…
Następnego dnia
rankiem, kiedy słońce przedarło się przez żaluzje, zaczynało dokuczać leżącej
na łóżku dziewczynie. Odwróciła się tyłem do okna, aby blask nie piekł jej
oczu, uniosła powoli swoje powieki, w dalszym ciągu odczuwała zmęczenie, więc
zamierzała leżeć, jednak te rozstawienie mebli i ogólnie meble… owszem pokój
był jej znajomy, ale nie był jej. Poderwała się wystraszona do góry, przez co
dostąpiła nieznośnego bólu głowy. Skrzywiła się natychmiast zaciskając swoich
skroni. Ból był nieznośny, a przez te nagłą zmianę pozycji, w jej żołądku
zaczęło się przewracać i ponownie ją naciągnęło, jednak w porę zatkała swoje
usta, ale oczy i tak zaczęły jej się szklić.
- Nawet nie waż się wymiotować w łóżku – syknął na nią męski
głos. Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła Sasoriego, który trzymał w ręku
szklankę wody z rozpuszczającej się w niej aspiryną. Nie wiele myśląc zabrała
szklankę i zaczęła w siebie wszystko wlewać. Czuła jakby od roku nie miała wody
w ustach. – Wolniej, bo się zakrztusisz – zastrzegł surowo.
W nocy prawie
nie spał, przez kolejne obowiązki. Miyuki narobiła mu dość sporo syfu przez
swój nocny wypadek, wszystko musiał wymienić, a także trochę przewietrzyć w
pokoju. Te czynności zajęły mu sporo czasu, bo słońce zaczęło wschodzić.
Doprawdy, czy ona myśli, że nie ma co w nocy robić, tylko zajmować się kolejnym
dzieckiem… wkurzające. Gdy ona żłopała
swój napój, Sasori z westchnięciem usiadł na łóżku naprzeciwko niej.
- Dlaczego tutaj jestem? – zapytała, mierzwiąc sobie głowę.
Nie mogła sobie nic przypomnieć z wczoraj, a wszelakie tego typu próby owocowały
bólem głowy.
- Nie pamiętasz? – w sumie to się jakoś nie dziwił. Narobiła
takiego cyrku, że sam by nie chciał pamiętać. Miyuki zaczęła się zastanawiać,
ale to wywołało jedynie ból. Ze wspomnień nic, więc się rozejrzała. Jest w domu
Sasoriego. W jego sypialni… łóżku… o jasna cholera…!
- Nie – jęknęła głośno. – czy my…? No wiesz…? – Sasori
przewrócił oczami, a ona tylko o jednym. Zaraz da jej nauczkę!
- Tak – zbliżył się do niej, a ona odsunęła. – Byłaś
strasznie napalona.
- Boże, nie – zakryła oczy dłońmi. – to był… mój… a ja nie
pamiętam – była bliska szlochu. Nie tak chciała przeżyć swój pierwszy seks i
nawet nie wie czy właśnie tym kimś, kto by ją rozdziewiczył byłby Sasori.
- Wiem, że byłaś dziewicą – odgarniał jej włosy z twarzy, ale
pacnęła go dłonią. Nie chciała, by jej dotykał. Wykorzystał okazje, gdy była
pijana, powinien ją uszanować i odtrącić. – starałem się być delikatny.
- Niech się pan odsunie – uciekała przed jego wzrokiem. –
wykorzystałeś mnie.
- Miyuki ty mi się oddałaś i ci się podobało – uśmiechnął się
złośliwie, słuchała go, trzymając się za twarz ze wstydu. – Pamiętasz?
Krzyczałaś bym nie przestawał, bym pchał mocniej… zdzierałaś ze mnie ubranie z
narastającą żądzą… czułaś niedosyt namiętnych pocałunków nie tylko na ustach,
ale i szyi, ramionach – dotknął jej ramienia, ale go odtrąciła. Z trudem
powstrzymywał parsknięcie śmiechem. – na piersiach, brzuchu… i…
- Przestań... przestań, przestań, przestań! – w końcu pękła i
się rozpłakała. Sasori uśmiechnął się triumfalnie, czego nie widziała i się
wyprostował. – Nic nie pamiętam! Nic! Kompletnie! – wtedy została uderzona
puchatą poduszką.
- Uspokój się, do niczego nie doszło! Tyle mnie znasz, a
posądzasz o takie rzeczy? – oburzył się. – Nic się nie stało, ale w lokalu było
kilku mężczyzn, którzy bez problemu by cię brutalnie wyrżnęło – opieprzał ją
porządnie, ktoś musiał ją uświadomić w tym, co zrobiła. Chyba on nadaje się do
wychowywania, ale dorosłych osób. – Nie wiesz o tym? Jesteś taka głupia? O moje
dziecko potrafisz zadbać, a o siebie nie?!
- Nie krzycz na mnie! Byłam w dołku, nie myślałam o
konsekwencjach! – płakała żarliwie.
- Miyuki – zaczął łapiąc ją za ręce, by oderwać od twarzy.
- Nie! Proszę, niech mnie pan zostawi! – odtrąciła go, ale to
go tylko bardziej nakręciło. Oderwał jej ręce od twarzy, ale widząc jej
zapłakane oczy, odebrało mu mowę. Chociaż jej wzrok uciekł, gdzieś w bok.
Pociągnął ją do siebie, aby wtuliła się do jego torsu.
- Nie chcę cię już widzieć w takich miejscach – syknął z
troską w jej stronę.
Przytaknęła, zaciskając
ręce na jego koszuli. Z każdą chwilą zaczęła doceniać jego towarzystwo. Dosyć
brutalnie ją opieprzył, ale niestety słusznie. Była tym zażenowana, jednak
Sasori jej nie oceniał. Nie wracał już do tego tematu. Poszła do łazienki wziąć
prysznic i się przebrać, okazało się, że Akasuna wyprał ręcznie jej ciuchy i
wysuszył suszarką w nocy. Znowu narobiła mu problemu.
Sasori w
czasie, gdy ona siedziała w łazience poszedł do pokoju syna. Była dopiero
dziewiąta, ale jak na jego wiek, powinien wszystkich w domu denerwować swoją
energią. Podszedł do łóżka i zaczął go budzić z pytaniem co chciałby na
śniadanie. Obudził się strasznie otępiały.
- A Miyuki? – przetarł zaspane oczy. Sasori zdziwił się, to…
on wie, że tu jest? – Pośła jusz?
- Nie… jest w łazience. Ale zaraz będzie wracać do domu,
wiesz? – powiedział do chłopca, a ta pierwsza informacja go uradowała.
- Pszywitam się! – oznajmił i odgarnął spod kołdry. Sasori go jednak zatrzymał.
- Ale tylko przywitasz, nie zatrzymujesz jej, jasne?
Przyjdzie do ciebie w poniedziałek – no z tego nie był zadowolony, Jakie to nie
fair… nie posłucha taty!
Po chwili
usłyszeli otwierane drzwi z łazienki, Naoki natychmiast wybiegł z pokoju wprost
dobijając do nóg swojej niani. Sasori mimowolnie uśmiechnął się na ten widok.
Żadna dziewczyna nie wywołuje w Nao takiej euforii, co Miyuki, jaka szkoda, że
on tego nie podziela. Żadnych głębszych uczuć ona w nim nie wywołuje, jest mu
bliska, ale jako przyjaciółka. Nie chcę stracić jej przyjaźni, przez głos w
kroczu.
- Miyuki źjesz z nami siadanie?
- Naoki! – upomniał go tata. Nie przejął się nim, przecież
będzie fajnie!
- Nie Naoki, źle się czuję i będę już wracać do domu. W
poniedziałek, jak chcesz to przyjdę wcześniej i zjemy sobie coś razem, dobrze?
– uśmiechnęła się. Powinna dzisiaj pracować, ale w jej stanie się do tego
kompletnie nie nadawała. No i Sasori tak oschło upomniał dziecko… dosyć mu
narobiła kłopotów.
- Ja chcę dzisiaj – fochnął się.
- Naoki, zachowuj się. Masz jak wrócić, czy cię odwieźć?
- Bratowa ma po mnie przyjechać – oznajmiła. – To trzymaj się
Naoki – ukucnęła przed chłopcem. – i nie gniewaj na mnie, bo będzie mi przykro
– zrobiła minę zbitego psa.
- Okej… - burknął, ale ukochał swoją nianię.
- Idź się umyj – nakazał Sasori. – zaraz do ciebie przyjdę –
dodał i poszedł odprowadzić Miyuki do drzwi.
- Jeszcze raz za wszystko przepraszam i dziękuję – włożyła
na nogi swoje kozaki, a przy płaszczyku pomógł jej Sasori. Była mu wdzięczna,
bo każdy najmniejszy ruch, doprowadzał jej mięśnie do okropnego bólu. Stanęła
przed nim. – Udanego weekendu…
- Taa…. Hej, głowa do góry cycki do przodu. Jutro będzie
gorzej, kumpelo – szturchnął ją lekko w ramię, na co się skrzywiła i dotknęła w
to miejsce. Głupek… wiedział, że ją boli.
- Chyba już nie chcę być pana kumpelą – stwierdziła z
przekąsem.
- Wracamy do relacji szef-pracownica?
- Nie… - spojrzał na nią niezrozumiale. – może posuniemy się
trochę dalej? – zapytała, ale jeszcze bardziej go tą propozycją zdziwiła. –
Przyjaciele? – wystawiła do niego rękę.
- Ach, o tym mówisz… - szepnął do siebie. – Hm, a co będę
miał z przyjaźni z tobą?
- Straszny jesteś – bąknęła. Przyjaźń jest bezinteresowna
przecież. – może… MOŻE będę się do pana zwracać po imieniu? – zaproponowała.
- Ale dużo – sarknął, lecz kiedy w naburmuszeniu chciała wycofać
rękę, złapał ją i uścisnął. – zgoda.
- Nie pożałujesz… Sasori – mrugnęła do niego z lekkim
uśmiechem.
- Masz strasznie podpuchnięte oczy… fatalnie wyglądasz –
stwierdził. – Płacz ci nie pasuje, staraj się już nie beczeć.
- Jasne, postaram się… - stali tak przez chwilę w całkowitym
milczeniu, patrząc na siebie, aż ktoś nie zapukał do drzwi. Miyuki usunęła się
z drogi, zostając zasłonięta drzwiami dla wchodzącego gościa.
- Cześć Sasori – przywitał się jakiś kobiecy głos, Miyuki
była tym taka zdziwiona, że chciała wyjrzeć przez drzwi. – pamiętasz mnie?
- … Kaoru? – wraz z jej uśmiechem, zniknęła jego niepewność.
– Co ty tu robisz, mała? – no nie ukrywał, że fajnie było ją znowu zobaczyć.
Świetna z niej dziewczyna.
- No jak to? Dzisiaj są walentynki – powiadomiła, wchodząc do
środka. – stęskniłam się za tobą – cisnęła drzwiami, w celu zamknięcia i objęła
Sasoriego, wpijając się w jego usta. Miyuki na ten widok ścisnęło w sercu. To
ją zabolało… kim w ogóle była ta dziewczyna?!
- Kaoru, przestań – złapał ją za ramiona i wycofał do tyłu.
- Ekhm…! – chrząknęła Miyuki, zwracając na siebie uwagę. Już
się jej ta laska nie podobała… gdzie Sasori podział oczy? Jest… jest… na pewno
nie jest w jego typie, o!
- Och… Hideo mi mówił, że nie masz dziewczyny… - wypowiedziała
skrępowana, gdyby wiedziała to w życiu by tego nie zrobiła. Teraz Sasori wie,
skąd to zainteresowanie Hideo, jego osobą.
- To nie jest moja dziewczyna… - odrzekł, spoglądając na
Miyuki. Była… zła? – to moja opiekunka.
- Serio? Nie jesteś za duży na opiekunki? – zaśmiała się
złośliwie.
- Nie dla mnie… och, zamknij się – burknął w jej stronę, jaja
sobie z niego śmie robić. – Miyuki to jest Kaoru, Kaoru to Miyuki, opiekunka
mojego syna – sprecyzował.
- I przyjaciółka rodziny – dodała z uśmiechem. – a ty skąd
znasz SASORIEGO – położyła nacisk na jego imię, by zauważyła, że są dla siebie
bliscy. – Kaoru?
- Z wspólnej imprezy – odpowiedziała od niechcenia. – a gdzie
twój syn… jak się nazywał? – Miyuki prychnęła na to pytanie. Bezczelna, nie zna
imienia chłopca, a udaje zainteresowanie. Sasori spojrzał na nią dziwnie.
- Naoki… jest w łazience – powiedział. – Miyuki, nie musisz
już iść?
- Nie, czemu? – zapytała głupio, mrożąc wzrokiem oddalająco
się postać Kaoru. Dopiero czując na sobie spojrzenie Sasoriego, zaczęła trzeźwo
myśleć. – Faktycznie… Yoko czeka… - skrzywiła się.
- Do poniedziałku – powiedział i otworzył jej drzwi.
- Okej… nie poganiaj mnie – burknęła dumnie i wolno wyszła
przez drzwi.
Od autorki:
Tadam XD Jak widzicie okazałam się trollem, a Wy wpadliście w moją pułapkę - buahahahaha XD ale nie mówcie, że się nie podobało xD Uwielbiam jak oni razem albo osobno są nawaleni. amen xD
Cóż jezcze mogę rzec? W tym tygodniu postaram się nadrobić Wasze blogi :3
Dziękuję za każdy komentarz, każde wyświetlenie - JU AR OSOM ♥
Sry, że tak krótko - kolacja mnie woła XD
Spoiler:
– Taka jestem dumna, że aż bym cię pocałowała.
- Tak bez zobowiązania?
- Bez – przytaknęła.
- A co z twoim zakazem? –
przypomniał.
- Odwołuje – Miyuki zaśmiała
się.
- Gdyby nie Kaoru to bym ci
pozwolił.
- Jej tu nie ma – zażartowała.
Sasori uśmiechnął się lekko.
- Więc na co czekasz?
Spojrzała na niego
trochę zaskoczona, bo przecież nie powinien się tak zachować. Pewnie ją głupio
prowokuje… ale postanowiła skorzystać z okazji. Czy ją odtrąci czy nie, to
wyjdzie jako niezobowiązujący żart. Objęła ramieniu jego szyję, a drugą rękę
położyła na jego torsie. Nie dał żadnej oznaki sprzeciwu, ale wiedziała, że
jest zaskoczony. Połączyła jego usta ze swoimi i tak z nim trwała.
Data:
27.10.2014
Pierwsza xD Nowość <3 Zaraz walnę coś konstruktywnego, tylko przeczytam xD
OdpowiedzUsuńJA PIERDOLE
UsuńKomentarz mi się nie zmieścił w jednej części o.O Dzisiaj to szaleję :D Nie dość, że pierwsza, to jeszcze TAAAAAAAAAKIIIIIIII KOOOOOOOMEEEEEEEEEEENTAAAAAAAARZ xD
Okej. Od początku. Żeby nie było, to od razu po triumfalnym "Pierwsza" wzięłam się za pisanie ;P Czyli działam na zasadzie czytam - komentuję, czytam - komentuję, czytam - komentuję, więc komentarz może być dziwny i nieskładny... Czyli zasadniczo tak jak zawsze.
Pierwsze co wywołało mój uśmiech na twarzy to pierwszy akapit. Wiem, konkretnie xD Ale to wszystko jakoś tak słodko zabrzmiało... No nie moja wina, no!
"Dzięki jakiemuś świętu narodowemu" - mogłaś dać chociażby święto pracy xD Chociaż... Czy lekarze nie mają czasami dyżurów nawet w święta? Dobra. Załóżmy, że Dei miał wolne, bo święto, a Saso miał wolne, bo tak ^^
Ta rozmowa o Miyuki (OBGADUJĄ JĄ???) była taka... No nie wiem... Z jednej strony fajna, a z drugiej... Jakoś tak mało ich xD Swoją drogą podejrzewam, że Dei nie polubił Miyu od tak. W końcu dzięki niej nie musiał więcej zajmować się Nao, nie? :D Ma dług wdzięczności ^^
Och, jogurcik mi się skończył. Ale. Przynajmniej dzisiaj nie wyjebałam go na podłogę
Wracając do tematu. Mam taki zajebisty humor (rum-kokos mi nie służy, ale jest dobre), że powytykam Ci błędy <3 I zacznę od tego: "bez zobowiązującego" <- albo bez zobowiązań, albo niezobowiązującego, skarbie ;P Zapisz sobie w kajeciku xD
Dobra. Czytam dalej i stwierdzam, że na razie nie chce mi się wyliczać błędów, bo są zbyt drobne, by były godne większej uwagi :D Jak się trafi coś grubszego, to dam znać.
"- Jesteś moim przyjacielem, a nie Hidana – bąknął z zazdrością" - ojeeeeeeejjjj *.* Takie słodziachne <3 No normalnie jakbym Rudą słyszała! Ekhem. Zaraz. Przecież to powiedział Saso. Saso jest rudy. I Ruda też jest ruda. RUDE TO NIE TYLKO WREDNE. RUDE TO ZAZDROSNE. Idąc moim tokiem myślenia (logika lvl Ahiru), Ty też jesteś zazdrośnica ;> Mam na Ciebie haka, jej ♥
Hahaha! Czy ja przed chwilą mówiłam coś o wyręczeniu Deidary i spokoju od Nao? Hahaha, zagięłaś system tą, akcją xD Ale. Lecę się dowiedzieć co dalej :D Czo ta Miyuki...?
"warczał delikatnie" - znowu mnie zagięłaś... TO TAK SIĘ DA? Muszę kiedyś spróbować ^^ Nie wyobrażam sobie delikatnego warczenia... Masz niezłą wyobraźnię, albo wąchasz za dużo kleju. Czy tam farby. Albo... albo czegoś innego o czym nie wiem, ale natychmiast masz się tego pozbyć xD
Ja nie mogę... DALEJ SIĘ NIE MIEŚCI
UsuńO loooool... Ciekawe ilu czytelników zrobiłaś w konia? :D I dlaczego ja zawsze muszę cofnąć to, co powiem dobrze? Zawsze, po prostu zawsze. Na sprawdzianie napiszę dobrze? A to trzeba skreślić i napisać źle. Powiem coś po cichu dobrze? A to jak ktoś poprosi o powtórzenie, to powiem głośniej, ale już źle. Miałam nosa, że to Miyuki? Ale jasne. Przecież ona by się tak nie zachowała, więc od razu do głowy przyszła mi Noriko... Cała ja T^T Dałam Ci się podejść >.< Nie dostaniesz za to punktu, choć akcja zajebista xP Hm... Czy mi się zdaje, czy ja częściej zaczęłam mówić "nie dostaniesz za to punktu" zamiast przyznać kilka? xD
Hahahahahahahahahahaha xD No i znalazłam ulubiony cytat notki nr 44 ♥ "nic jej nie odpowiadał, bo nie widział takiej potrzeby, no to odpowiedziała mu, że z samym Naokim też będzie fajnie" Już to sobie wyobraziłam "- Bla, bla, bla. Bla, bla, bla. Bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla.
- ...
- Ale wiesz? Nie martw się. Z samym Naokim też będzie fajnie."
Rozwalające były też życzenia sraczki przez sen, ale jednak tamto było lepszym cytatem :D Biedna... Już go prawie udobruchała, a tu lipa. Znowu sobie schrzaniła głupim głupkiem :<
No dobra. TO -> "wszystko się do niego lepiło, a w szczególności ta przeniesiona tu cholera…" też jest zajebiste xD Nie wiem które lepsze... Ale chyba jednak to pierwsze o.O A ciul z tym! Dzisiaj będą 2 ulubione cytaty notki i już ♥ Kto kaczce zabroni? :D
Rany. Deidara jest w tym rozdziale inny <3 Jeszcze bardziej... bardziej... och >.< Wiesz dobrze, że mam na niego... ekhem. Jazdę? xD Nie ważne. Jest taki jakiś bardziej uroczy ^^ Nawet waląc głupie teksty i podpuszczając upitą w trzy dupy Miyu, o! Choć jak tak pomyślę, może to znowu moja głowa inaczej to odbiera. Bo dzisiaj coś ze mną nie tak T^T
A biedny Saso... Od kiedy on jest taki niezaradny? Z Miyuki sobie nie poradzi? Przecież ona i Dei powiedzieli mu, co ma robić :D Naoki śpi... Ale on jest tępy, serio. Przecież oboje tego chcą. A rano i tak pewnie nic by nie pamiętała. WIĘC? Kurwa. I znowu coś ze mną nie tak. Od kiedy ja chcę, żeby ktoś poszedł do łóżka? Chyba muszę szybko iść spać, zanim zrobię coś seryjnie głupiego o.O
A tak wracając do tematu. Tym razem wiedziałam, że coś jest nie tak! W końcu tyle ją niósł i nie puściła mu pawia na łeb? Tak po prostu miałaby zasnąć? Nie, nie, nie. Osoba, która zazwyczaj nie pije aż tyle nie obejdzie się bez rzygania jak kot. I nie patrz tak głupio, bo to, że ja nie piję, nie oznacza, że nie wiem jak to jest. Mam za sobą gimbazę i ponad 2/3 liceum. Wiem jak to wszystko działa. Reasumując, wreszcie udało Ci się mnie nie zaskoczyć xD
"- Tak – zbliżył się do niej, a ona odsunęła. – Byłaś strasznie napalona." - Hah. Już Ci miałam wypomnieć, że Saso jest mało Saso, jakaś nieporadna ciapa... A nie, już Ci to wypomniałam. Nie ważne. Teraz naprawiłaś swój błąd i to z klasą. Niemalże widzę ten jego nikły, kpiący uśmieszek, obojętne spojrzenie i ten ton "stało się, ja mam wyjebane, a reszta to twój problem".
Trochę to w sumie perfidne, że ciągnął to dalej, ale przynajmniej miała nauczkę... No lubię ją i właściwie mam tak samo, że się strasznie przejmuję tym co ktoś mi powie (tak, mam na myśli między innymi te pieprzone klucze), ale BEZ JAJ.
No tego komentarza to już chyba nigdy nie przebiję xD
Usuń"syknął z troską" - i znowu to robisz. Jak można syknąć z troską? Syk generalnie jest negatywnym zjawiskiem. Zwłaszcza gdy chodzi o mowę ludzką... A troska? Wręcz przeciwnie. Tak, czepiam się. Nie, nie musisz mnie o tym informować na gg, przecież wiem, ze się czepiam :D
Bardzo ładnie Cię proszę. Przeczytaj to na głos: "Nie chcę stracić jej przyjaźni, przez głos w kroczu." Przeczytałaś? Jak nie, to hańba Ci. A jeśli tak... To teraz już powinnaś wiedzieć, dlaczego tak bardzo czepiam się ę i ą na końcu wyrazów w niewłaściwych miejscach xD
"oschło" - oschle, Soli, OSCHLE. Skojarz sobie z "ośle" ^^
Z tymi tekstami o zapuchniętych oczach itd to pojechał :D Ale cóż. Tak wygląda przyjaźń... I to prawdziwa! Przyjaciel by powiedział: Ojej, biedactwo. Nienajlepiej wyglądasz. Tylko najlepszy przyjaciel powie: Wyglądasz okropnie. Trzymaj się. :D
Teraz czekam na to, kim jest ta Kaoru... Czy ja coś przegapiłam? I dlaczego to imię? Kojarzy mi się z Kaori xD Nie ważne... Miyuki szybko odzyskała pewność siebie. Nawet była gotowa do walki o Sasoriego! Mmm, podoba mi się xD
Czemu nie powiedziałaś, że masz kolację? Powiedziałabym Ci smacznego :D Ja swoją zjadłam zanim zabrałam sie za czytanie, bo wiadomo co stałoby się posiłkiem >.< Twoje notki źle wpływają na moje jedzonko, tyle Ci powiem. Ale przynajmniej dobrze wpływają na humor :D I za to masz dwa punkty xD Albo nawet trzy. Dzień dobroci dla Soli ♥♥♥
Na ten spoiler powiem jedno: słodki. Jakby tam nagle ktoś wparował... No nie wiem. Deidara albo Kaoru? Czuję, że byłoby ciekawie <3
No dobra. Kończę już, bo czytam notkę i piszę komentarz od... Hm. Jakiejś godziny o.O Dys ys mi! Och. Dawno nie chwaliłam się moim ingliszem <3
To do zobaczenia za chwilę na gg :*
Ahiru~
Kaczka no… -.- jam człowiek leniwy, ogranicz się do jednego komentarza xD a tak serio to omg, nawet ja takich długich komentarzy nie pisałam – wyssałaś ze mnie moc i dlatego zalegam w komentarzach na blogach!
UsuńWiesz, śmiejesz się z takich kochanych rzeczy… nie dziw się, że ci ich za często nie mówię xD
Ale po co to pisać? Też się wysilcie i dopowiedzcie coś sobie xD o! bardzo ładnie Ahiru :3
Rozpracowałaś Dei’a xD no, ale i tak będzie miał z nim styczność, czy to z czy bez Miyuki xD
Notuję… i zaraz poprawie (jak nie zapomnę XD)
Twierdzisz, że jestem ruda?! Masz racje… ej z tą zazdrością to Amerykę odkryłaś xD bywam zazdrosna o przyjaciół, ale nie mam odwagi, aby dać to po sobie poznać xD zresztą o ciebie też byłam zazdrosna i jak widać się nie zorientowałaś xD
Warczał delikatnie – chodziło mi o to=, że udawał bycie miłym, a tak serio to był wkurwiony xD
Hahaha, też mi się coś takiego zdarzało za czasów szkoły xD no, ale wiesz… kiedyś trafiłaś xD tutaj nie oceniamy za błędy… chociaż lekko się ośmieszyliście poprzednim razem – lol xD
Haha dokładnie tak by to wyglądało xDDD trzy kropki Saso są takie wymowne xD o jeee, dwa cytaty w ciągu jednej notki? Taki zaszczyt ♥ cieszę się, że ci się podobało :D
Kto kaczce zabroni? Łowca kaczek? xD
No Dei jest… według mnie jest taki jak zwykle, dobry przyjaciel wie, kiedy ma sobie pójść xD
Nie jesteś jedyna, każdy chce żeby poszli do łóżka xd może zrobię kolejnego trolla i poczekają z tym do ślubu? XDDD nie głupi pomysł :P
No dobrze pijaku, wierzę ci, że nie masz o tym zielonego pojęcia xD
Cóż, Saso jest taki nie Sasowy wiem o tym xD i nawet te pojedyncze akcje go nie bronią – w tym opowiadaniu chyba jedyne co mają wspólnego postacie z mangą, to imiona ;) wiem, że perfidne, ale hej – jest rudy xD
Syknął z troską – tu mi chodziło, że utrzymywał syczący ton, ale przekaz był pełen troski :P
Przeczytałam na głos… mój tata dziwnie na mnie patrzy XDDD o to ci chodziło? xD kumam, będę uważała na ę xD z ą nie robię błędów – odczep się xD
Oschło – też jest takie słowo xD cicho, bo ja ze śląska xD
Serio? A ja ci tak nie mówię… xD jestem za dobra :P
Kaoru się już kiedyś pojawiła, to siostra Hideo… skleroza atakuje za młodu xD
Była zbyt głodna, bby pisać o jedzeniu xD odpowiedziałabym ci „nie wkurzaj głodnego xD no pamiętam o twojej bułce xD znaczy wiedziałam o początkach jej losów xD Dzień Dobroci dla Soli <3 dzisiaj usłyszałam w programie Top Chef taki tekst „Każdy wie, że w kuchni nie można obejść się bez soli” XDDD myślałam, że jebnę xD
No zobaczymy jak to będzie w następnym odcinku xD
Pozdro! ;*
Za krótkie, kochanie :/ Ale jest dobrze yhm xD 1. Mam na samym początku prośbę, wstawiłabyć jakąć dodatkową notkę 29.10? Prooooooszę c:
OdpowiedzUsuńCo do notki, to pojechałaś D: I z pijaną Mi i z tą, tą.... no jak jej było, tą ostatnią no xDD Spróbuj odwaluć takie coś w następnej notce, tak to jest groźba xD Dobra nieważne. Spoiler nakręca atmosferę, ja chcę już 27! :'c Dobra nie przunudzam, bo nauka mnie czeka, tralalala xD Iiii no wiem xD Kwiatki dla Ciebie, z poprzednie notki xD *daje* xDD
Weny, powodzenia i do następnego! C:
~Katsu
Nie jest krótkie, jest idealne xD można przeczytać i jest się nasyconym :P
UsuńWow, zaczynasz od prośby? To chyba już mogę cię nazwać przyjacielem ♥ :P
A jakiś konkretny powód tej daty? x) Bo w sumie jabym wolała to zrobić w ten sposób, że zamiast 27 dam 29, albo zamiast 3, dam 29 ;) bo tydzień mi zajmuje spokojne napisanie notki, dlatego to ma znaczenie ^^
"spróbuj odwalić takie coś w następnej notce" <- groźba? Raczej zachęcenie xD
nie przynudzasz :D patrz na tą u góry... -.- xD
Och, och, och ♥ ... bez zapachu...? Sztuczne...? ___. To jest.... nie żebym wybrzydzała xD
Dziękuję, pozdrawiam!
Twój podpis dodaje takiego BAM XD"
Tak więc 29 mam urodziny i chciałabym mieć taki prezencik xDD
UsuńCo do kwiatków... *wymienia na prawdziwie, zajebiście śmierdzące, tfu pachnące chwasty, kolejne tfu, kwiatki* xDD
Dodaje, bo to hasłi Deia, a Dei jest wybuchowy i dlatego go lov <3 xD
~Katsu
Oooch, urodziny... no to ważna sprawa XD zobaczę co da się zrobić :P
UsuńJestem bardzo podejrzliwa co do twoich kwiatów xD
Rozumieem xD
ahahahahahahahahaha Miyuki nawalona?! No weź xD szczerze mówiąc to był mój pierwszy pomysł kiedy przeczytałam poprzedni spoiler ale zaraz sobie myślę.... 'nieee... TA Miyuki taka bezwstydna, nawet jeśli po alkoholu?' No ale jak widać alkohol faktycznie zmienia ludzi, lol normalnie nie mogłam jak molestowała biednego Sasoriego i kiedy już prawie prawie.... to bełtła ;___; kurcze, co za wyczucie.
OdpowiedzUsuńZazdrość Saso o Hidana była przeurocza, a w ogóle zgadzam się w przedprzedmówczynią, Dei w tym rozdziale ocieka seksem, chociaż niby nie robi nic specjalnego xD do twarzy mu po prostu ze swataniem ludzi, o!
'Przeklęta grubaska, śmie obrażać szefa we śnie?' - haahahahha no to zdanie mistrz, wgl całe te pociski na wagę Miyuki i bla bla bla biedne plecy Sasoreczka i tak dalej mnie niszczyły xD
Nie żeby mi się podobała ta cała idea ich przyjaźni... no ale zobaczymy jak to wyjdzie.
Pozdrawiam, buziaki ;3
Wieeeem xD poprzednim razem były takie hejty na Noriko, a ja tak się z tego śmiałam xD to był mój diaboliczny plan ]:-> ...jestem złym człowiekiem :<
UsuńNo widzi, jak nie ktoś to sami sobie przeszkadzają xD
Dei ma po prostu coś w sobie... odsuwa od siebie podejrzenia, że coś go łączy z Saso xD
Hah to się cieszę, miały to robić :P
Jak im wyjdzie przyjaźń? Nie wyjdzie - tak między nami to oni kiedyś będą razem XD
Również pozdrawiam!
AAA NIE! XD zniszczyłaś mi życie tym super spoilerem xD
UsuńPRZEPRASZAM XD
UsuńStaram się tego nie robić, ale... Nie wychodzi xD
WITAM! xD
OdpowiedzUsuńLubię tą przyjaźń Saso z Deiem, to na prawdę dobrzy przyjaciele, szkoda tylko że Deidara jest tak nieprzychylnie nastawiony do Naokiego i przez to w niektórych sytuacja wybiera spędzanie czasu z Hidanem.. WIęc to trochę taki.. nie zbyt przyjacielskie. No ale cóż, ważne że się wspierają, dogadują i dobrze czują w swoim towarzystwie ^^
Miyuki się ochlała xD Nie no myślałam że glebnę jak to czytałam. Jak ona się zachowuje po alkohoku.. zupełnie inna Miyuki O.o I zgadzam się Sasori z tobą, też wolę tą trzeźwą jej wersję xD Tą nieśmiałą i uroczą, ale też inteligentną. Saso szacun, jesteś silny, serio silny pod względem psychicznym oczywiście no bo oparłeś się tak pięknej kobiecie, którą mogłeś przelecieć xD Uczciwy Saso! Masz plus za to ode mnie. Ale i tak się pod koniec złamałeś no i na co ci przyszło? Rzygła ci za plecami xD (rozwaliło mnie to :D) Biedny Sasori musiał to sprzątać. No ale co miał zrobić? I jeszcze jak nie ładnie oszukiwał ją, że z nią spał. Hehe urocze to było jak się tak złościła, że nie pamięta swojego pierwszego razu. Myślałam że ona nie jest dziewicą i ze spała z tamtym debilem, który ją zdradzał. No już nie pamiętam jak miał na mię ale wież że jakieś durne xp. A tu nie! Taka niespodzianka. Sasori nie chce jej rozdziewiczyć, bo się upiera że jej nie kocha, ale ja wiem że kocha i już! Tak więc na pewno, kiedyś jej to wyzna..liczę na to. W końcu chyba do tego to opowiadanie zmierza... czy nie? x)
No ale ty zawsze musisz takie zwroty akcji robić?? >.< No wszystko ładnie pięknie, a tu przychodzi taka Kaoru i jprdl wszystko psuje. Cały nastrój w pizdu! xD Eh.. takie nachalne dziewuchy to są jednak irytujące no.. Ale cóż, zobaczymy co będzie dalej :)
Rozdział bardzo faaajny ^^ Zarąbiście się go czytało z takim uśmiechem na twarzy <3 Poprzedniego nie skomentowałam Wybacz, ale przeczytałam. Możesz mi wierzyć, a jak nie wierzysz to mnie przepytaj :P
To tyle będzie ode mnie idę pisać swoje póki czas i zostało mi pożyczyć ci Duuuuuzo Weeeeeeny!
Pozdrawiam :D
Hahahah, Soli, jesteś moim mistrzem! Nie sądziłam, że można aż tak śmiać się z biednej, najebanej Miyuki :c Wgl nie sądziłam, że biedna Miyuki kiedykolwiek aż tak się najebie, ale whatever. Fajnie jest! :3
OdpowiedzUsuńEj Deidara ma rację (jak zawsze), że Sasori powinien spróbować ze „swoją Nianią” (ten cudzysłów to celowy, huehue). No bo czemu nie? Tak na dobrą sprawę są dorośli i szczerze wątpię, by Miyu chciała zostawić Naokiego. Nawet jeśliby im nie wyszło, może nie byłoby aż tak niezręcznie.
Jestem tak ogólnie szczerze zdziwiona, że Sasori zostawił Deidare z Naokim SAMEGO. PRZECIEŻ ŻYJE W BLOKU. JEST WYSOKO. DZIECKO MOŻE PRZEZ PRZYPADEK WYPAŚĆ UPS. Ale zaufanie w związku jest najważniejsze, prawda? :D
Akasuna obrońca, nosz kurde, mrozi samym głosem.
Miyuki jest oficjalnie mistrzynią w: „mam go w dupie, nie pokażę mu że mi zależy!”. No ja jebie, trochę desperacko to wyszło, ale jakże zabawnie! Argument samotnej dziewicy przemówił do Saso – jednak ma chłopak serce. „jezu… co ty żresz, grubasko… zobaczysz, zostawię ci rachunek za mojego reumatologa… głupia kobieta, po cholerę ci pomagam…” hhahaha ej to było takie realistyczne, kurde, ja sobie wyobrażałam już tego jęczącego Akasunę z nieprzytomną Miyuki na plecach! Przynajmniej w związku będzie ciekawie.
„Kochanie, ja się nie bawię w żadne trójkąciki” – serio Dei, serio? Jak ci Sasoriego zabraknie to zmienisz zdanie ;< Ej no kurde, wiedziałam że byłoby za romantycznie, to zbliżenie, ten całus, no po prostu ktoś musiał się zrzygać. Jaki wstyd, jaki wstyd! :c
I te poranne docinku Akasuny, biedna, pobeczała się przez niego, ale przynajmniej mógł się zemścić za bolące plecy. I tsaa, kumple, ciekawe na jak długo. Widząc po spoilerze pewnie nie na dłużej niż na pięć minut XD
Więcej takich pijanych akcji proszę, pozderki i całusy ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo miłość, nie przyjaźń :d mogą sobie wmawiać co chcą, ale ja i tak znam prawdę o Deidarze i Saso :D Dei dobrze gada! Polać mu ocet! (nie pytaj XD). Gdyby tylko wpłynął na niego bardziej, byłoby super :D MIYUKI SIĘ UPIŁA? Faaajnie :D Już nie lubię matki Miyuki :/ w przeciwieństwie do Saso, odpowiada mi pijana wersja Miyuki :D Dzięki odwadze je procentowej i chcicy mam wielką bekę :D A to Ci urocza szantażystka :P Jej to dobrze, taki Sasori o nią dba :) Taaak słodko się zrobiło, gdy weszła mu na plecy *.* Cokolwiek by nie powiedziała po pijaku śmieję się do telefonu jak głupia :D Kocham Deidarę! "Kochanie, ja się nie bawię w żadne trójkąty" :D Akcja się toczy, robi się coraz goręcej Miyuki kusi Saso, już jest tak super, on ją prawie całuje i co?! Ona musiała zwymiotować XD Uroczo XD
OdpowiedzUsuńTen to potrafi opierdzielić. Na początku śmiać mi się chciało z tego, że ją wkręca, ale później zaczęło robić mi się jej szkoda. Przynajmniej to było z troski i ją pocieszył później :) Ostatnio spadłam ze schodów (często mi się to zdarza) i byłam cała poobijana, a mój kolega tak samo jak Sasori musiał mnie szturchać :/ to bolało.. Mam nadzieję, że długo nie będą tkwić w strefie przyjaźni ;d No, no ładne ma powodzenie ten Sasori ;P
lecęęęę komentować dalej :)