W domu
rodziny Uchiha każdy z młodszego pokolenia mieszkańców gotował się na
zakończenie tegorocznej edukacji. Sasuke miał o tyle lepiej, że nie musiał się
już uczyć tak, jak robił to jego brat. Jego czerwony pasek na świadectwie
pewnie w tej chwili się drukuje, tak samo jak liczne dyplomy, które otrzyma, bo
przecież jest zajebisty. W dodatku ma stuprocentową frekwencje, po prostu jest
geniuszem, jak inaczej można by na to powiedzieć. Itachi natomiast uczył się i
uczył, on nie będzie musiał marnować tyle życia na naukę. Jego bratu po prostu
nie idzie. Studia prawnicze go zupełnie przerosły.
Siedział w
kuchni na wysokim krześle przy barku i rozmawiał ze swoimi rodzicami, dzisiaj oboje
krzątali się w kuchni i przygotowywali kolacje, mają przyjść sąsiedzi, czyli
cała trzy-osobowa familia Uzumakich. Naruto to jego najlepszy przyjaciel, ale
widzi go codziennie w szkole. No, ale trudno, rodzice mu obiecali, że się przejedzie ich samochodem. W końcu
zdał już prawko z dobry miesiąc temu, ale i tak jeszcze mu został miesiąc do
wybicia osiemnastki, a wtedy będzie mógł robić co chce.
- Kupcie mi motocykl na urodziny – zaczął, ale by szpan
zrobił. Każdy biedak by go znienawidził, a laska z… no teraz pewnie już pójdzie
na studia, ale mu się podoba i on z motocyklem też by się jej pewnie spodobał.
Różnica wieku nie byłaby przeszkodą.
- Ty chyba jesteś niepoważny – powiedziała Mikoto. Nie
burzył się, jakby się zgodzili to byłby to cud na skalę światową. – pewnie
pierwszego dnia zakupu byś zaliczył wypadek!
- I porysował motor – dodał Fugaku uszczypliwie. Sasuke
posłał mu sztuczny uśmiech.
- Bardzo śmieszne, tato.
- Poza tym motocykle…
- Dobra, żartowałem przecież – sprecyzował przerywając
matce. Nie chciał jej słuchać, ma go za idiotę, że mówi mu takie oczywiste
rzeczy? Doprawdy. – Mogę pojechać samochodem na zakończenie?
- A masz jakiś samochód? – zapytał Fugaku. Traktują go, jak
dziecko!
- Ja nie, ale wy macie…
- Zastanowimy się – wtrąciła Mikoto z uśmiechem, przerywając
Fugaku, który pewnie zamierzał zabronić temu pomysłowi. Faceta nic nie obchodzi
bardziej, niż własny samochód.
Spojrzał na
małżonkę wzrokiem mówiącym stanowcze nie i
nawet seks tego nie zmieni. To było jego ukochane autko, nawet Itachiemu
nie pozwalał nim jeździć… nie musiał się wysilać, bo ten nie bardzo nawet
chciał nim jeździć. Sasuke za to teraz był na świeżo z prawkiem i strasznie się
napalał na jazdę samochodem. Niech poprosi brata…
Propos
starszego z potomstwa rodziny, właśnie schodził na dół z pokoju, wraz ze swoją
dziewczyną, która ponoć pomagała się chłopakowi uczyć. Cóż, Mikoto miała
nadzieje, że jej syn jest mądrą osobą i nie robił niczego co miałoby niewygodne
dla niego skutki. Gdyby mama wiedziała… kobieta zawołała ich obojga jeszcze do
siebie. Chciała, by dziewczyna została na kolacji i z nimi zjadła, no ale
niestety musiała wracać do domu, a Itachi zobligował się ją odprowadzić. Już
późno i nie może jej tak zostawić samej sobie. Był honorowym człowiekiem.
- Szkoda… hej, to może zabierzcie ze sobą Sasuke –
zaproponowała Mikoto.
- Po co?
- Brat poćwiczy jazdę samochodem – uśmiechnęła się. – nie
może na tak długo odłożyć jazdę samochodem to będzie dla niego dobry trening.
- Mam mu pozwolić jeździć własnym samochodem? – dopytał,
przecież odpowiedź jest oczywista i nie rozumie teraz swojej mamy. – Mowy nie
ma… zresztą ja ODPROWADZAM Shee.
- Wiem, ale potrzebuje ze sklepu pieczywa na jutro, więc od
razu kupicie.
- Ale to mój samochód.
- Gówno mnie to obchodzi Itachi! – warknęła kobieta. – Choć
raz zrób coś o co cię proszę bez żadnych sprzeciwów! – no teraz to trochę
przesadziła, bo zawsze robi. Sasuke jest tym złym dzieckiem, a nie on.
- Kochanie…
- Zamilcz – warknęła na Fugaku. – Żaden z was nie może pomóc
drugiej osobie z dobroci serca?!
Itachi dla
świętego spokoju już przystał na prośbę matki. Ale ojciec jest jego dłużnikiem.
Sheeiren to musiała się już czuć w tej rodzinie jak pełnoprawny członek, skoro
już się przy niej Mikoto nie krępuje wydzierać. Sasuke był nawet zadowolony z
tej manipulacji, poprowadzi samochód i to nie byle jaki! Oczywiście niemal od
razu był już gotowy, a Itachi od razu zapoznał go z planem – najpierw sklep, a
w drodze powrotnej odwiozą Shee. Przecież nie pozbędzie się jej od razu i
zostanie sam na sam z tym wrzodem na tyłku. Nie jest, aż tak dobrym bratem.
W czasie
drogi bacznie patrzył na Sasuke, ale musi przyznać, że całkiem nieźle mu
wychodzi jazda samochodem, jednak mu tego nie powie, bo jeszcze by to
wykorzystywał. Nie komentował za bardzo jego jazdy, wie jakie to denerwujące.
Oczywiście siedział z przodu, na co Shee była zła, po co z nimi jedzie, skoro
on chciał być z przodu i martwić się o swój pojazd. Niedorzeczne. Po jakimś
czasie Sasuke zaparkował na dość opustoszałym parkingu przed supermarketem.
- To skocz do sklepu po zakupy – zwrócił się do młodszego
brata i wręczył mu listę z zakupami. Nie tylko pieczywo mieli kupić…
- Na liście jest wino – stwierdził. Spojrzał na niego
pytająco, ma mu poklaskać, bo potrafi czytać? – Nie mam osiemnastu lat, durniu.
Nie sprzedadzą mi.
- Kogo nazywasz durniem? Podpowiem, właściciela samochodu,
więc lepiej uważaj bo wrócisz do domu na nogach… Shee chodź ze mną.
- Ja podziękuję. Musiałam cały czas siedzieć obok –
spojrzała w lewo i prawo. – nikogo! Taką masz karę – co jest dzisiaj z tymi
kobietami? Wszystkiego się doczepiają, westchnął ciężko.
- Jak chcesz… zaraz wracam.
Wyszedł z
samochodu do wielkiego sklepu, nienawidził zakupów spożywczych. Szczególnie
samotnych. Tymczasem w samochodzie panowała nieznośna cisza, Sasuke załączyłby
radio, ale, nie wie jak, a wolał nic nie ruszać. Jakby zepsuł to by rozniósł w
tym samochodzie… trzy… dwa… jeden… musiał spróbować.
- Nie ruszaj – ostrzegła go Shee. Musiała, wszystko co
dzieciak rusza dziwnym trafem się pieprzy.
- Przecież każdy debil da sobie radę z radiem.
- Racja, powinieneś sobie dać radę – sarknęła. – chociaż jak
zawalisz to wrócisz pieszo do domu. Jak cię będziemy wymijać to ci pomacham.
- Obejdzie się i tak pójdę samochodem do domu.
- Pójdziesz samochodem? – zaśmiała się. – A co ty jesteś,
Flinston?
- Po-Pojadę! Źle się wyraziłem.
- Taa jasne.
Przekonywanie
o słuszności swojej wypowiedzi niewiele by pomogło, dlatego pozostawił sprawę
taką jak jest. Ona i tak niesłusznie uważa, że jest idiotą… niech nadal myśli
co chce. Po kilku minutach dał sobie spokój z ogarnianiem tej technologii i
tkwił razem z współpasażerką w ciszy. Niedaleko ich samochodu zauważyli kłócącą
się parę. Wzrok obojga się na nich skoncentrował. Mężczyzna szarpał agresywnie
dziewczyną, a ona krzyczała w jego stronę pogardliwe słowa. Nagle chłopak
uderzył dziewczynę tak, że poleciała na maskę pobliskiego samochodu.
- No co tak siedzisz! Idź jej pomóc! – pogoniła Shee Uchihę.
To powinno być samoczynne zachowanie, a on jedyne co to się wgapiał. Odpiął
pasy.
- Przecież już idę – trochę się bał. Koleś trochę większy od
niego… - hej! Co ty wyprawiasz, gościu? – podbiegł do faceta, ale gdy się do
niego odwrócił to chyba był zbyt blisko. Cofnął się.
- Nie wtrącaj się gnojku. Załatwiam sprawy ze swoją
dziewczyną.
- Po tym wszystkim nie waż się mnie już tak nazywać.
Nienawidzę cię!
- Zaraz sprawie, że cofniesz swoje słowa – podniósł na
dziewczynę rękę, ale Sasuke ją powstrzymał w dalszych krokach. – odwal się
koleś, bo i ty dostaniesz.
- Jakoś się nie boję – srał w gacie ze strachu. – zostaw tą
dziewczy… - nie dokończył, bo został bardzo blisko zapoznany z pięścią
mężczyzny. Dostał w nos, od razu popuściła się z niego krew, a Sasuke leżał na
plecach na asfalcie i trzymał się twarzy, stękając z bólu.
- Ostrzegałem cię – warknął, spluwając na smarka.
- Hej! – zawołał agresywnie dziewczęcy głos. Shee z impetem
trzasnęła drzwiami samochodu i podbiegła do towarzystwa. – Ładnie to tak bić
słabsze dziewczyny?!
- Niech cię to nie obchodzi, mała!
Nie
podobało jej się jakim przezwiskiem została obdarzona. Przezwiska zadają
przyjaciele, a z nim się bynajmniej nie przyjaźniła. Nadepnęła mu mocno stopę,
a kiedy się lekko nachylił kopnęła mu z kolana w brzuch i pozwoliła by się
zwijał z bólu na drodze. Wtedy też podbiegł do nich Itachi, dziewczyna
wytłumaczyła mu całą sytuacje od początku. Pierwsze co, to zapytał jej czy
wszystko z nią w porządku, a dopiero potem przypomniał sobie, że ma brata i
wpakował go z tyłu samochodu. Nos wyglądał na złamany, no to pięknie.
Napastnika
oddali w ręce ochrony supermarketu, miał tam czekać na policję, a jego już eks
od razu zamierza złożyć na niego donos, Sasuke na pewno też tak zrobi. Już
nienawidzi tego całego Keichiro,
człowieka, który uszkodził mu tą szlachetną twarz.
- To co, wracamy już?
- Mogę ja poprowadzić?
- A masz prawo jazdy? – zapytał z drwiną. Miałby wpuścić za
kółko swojego wspaniałego autka kobietę? Już pieprzyć jakiekolwiek dokumenty,
jest kobietą, w dodatku dość nerwową.
- Nauczysz mnie! – ehehehe nie…
W ostatni
dzień egzaminów sesyjnych Deidara przyszedł do Sasoriego, mieli razem pojechać
do swoich uczelni, znaczy byli na innych, ale Akasuna i tak miał po drodze,
więc bez problemu. Musieli jeszcze poczekać na przyjście Miyuki, by zajęła się
Naokim. Blondyn wiedział o jej pracy z rozmów telefonicznych i wiedział, że tak
będzie. Już od początku coś ich do siebie pchało. On oczywiście wyklucza wszystkie
dziwne scenariusze kolegi jego życie to nie telenowela ani simsy.
Naoki
siedział sobie na ziemi przy stoliku w salonie i kolorował samochody ze swojej
kolorowanki. Miał dwa i pół roku nie był w tym dobry, a po drugie szybko go to
nudziło. Wolał się w coś pobawić, ale tata nie chce… Sasori z Deidarą stali w
kuchni z szklankami soku i starali się wzajemnie odstresować poprzez rozmowy o
byle czym.
- Ej, a może po egzaminach skoczymy na piwo?
- No nie wiem…
- Dzisiaj nie pracujesz – oburzył się Deidara, co to za
wymówki no! – jedno piwo weź.
- Ale Naoki…
- Ta twoja się nim zajmie.
- Żadna moja! – zaprzeczył natychmiast. – Głupio mi będzie
ją prosić o dodatkowe zajęcie się dzieckiem, bo chcę iść na piwo. A gdybym jej
tego nie powiedział – wyprzedził zamierzoną argumentacje Deidary. – to pewnie
poczułaby coś jak wróciłem i mi wytoczyła reprymendę na temat mojego wychowania
syna. Już nieraz się czegoś uczepiła.
Blondyn i
tak miał w dupie czy ktoś mu urządza jakieś awantury, wszyscy to przechodzili,
najpierw ochrzan od starych, potem znowu od starych i od jakiejś swojej
dziewczyny – wszyscy to przechodzili. No cóż, jak dziewczyna się zjawi to sam
ją zapyta, skoro ta oferma się boi. Z tego co pamięta laska nie była jakaś
wielce dystyngowana tylko bardzo lajtowa. W ogóle teraz Sasori ostatni tydzień
pracuje jako pielęgniarz, a potem jest na stażu, jako asystent kardiologa.
Czuje się taki spełniony, w końcu jakaś dobra rzecz go spotkała.
- Hmm, to znalazłeś jakąś nową nianię? – dopytał Douhito.
Kuźwa! Wiedział, że o czymś zapomniał…
- Cholera! – warknął do siebie i postawił szklankę mocno w
zlewie.
- Spokojnie, jedną masz pod nosem i na pewno się zgodzi.
- Mowa była tylko o tym miesiącu, na pewno znalazła sobie
jakieś inne zajęcie na wakacje.
- Jak nie zapytasz to nie będziesz wiedział.
- Nic nie rozu… hej, od czego tak ujebałeś spodnie?
Sasori
wskazał koledze na nogawkę była cała taka jakaś uwalona czymś… jakby smarem. Zaśmiał
się z niego. Jaki wieśniak, zamierza tak pójść na egzaminy? Liczy, że weźmie
profesorów na litość? Deidara przetarł materiał o materiał, ale to nic nie
dało, zaczął panikować. Nie zdąży pójść się przebrać do domu! Kurwa, kurwa,,
kurwa i co teraz?
- Przestań się nabijać i mi pomóż! Masz jakieś dużo za duże
gacie? – kiedyś kupował ciuchy przez internet i się wielokrotnie sparzył. Raz
kupił koszulkę, co wyglądał w niej jak w
sukience. To może gacie też.
- Nie jesteś taki wysoki, wiesz… - bąknął. – Chodź, zobaczę
czy mam jakieś ciuchy, które urosły.
Można to
sobie na różne sposoby tłumaczyć, a on je wolał, niż przyznać się, że jest niski.
Znaczy nie jakoś strasznie… urósł w liceum. Naoki chyba też po nim ma te wadę
bardzo niskiego wzrostu. Biedny chłopak, oby odziedziczył też po nim dystans do
tego typu rzeczy i nie znienawidził go za takie geny, chociaż niski wzrost albo
rude włosy!
Deidara
przeglądał wraz z kolegą szafę i musiał przyznać, że kumpel ma gust. On nie
potrzebuje dziewczyny, skoro sam się potrafi ubrać. W końcu Sasori znalazł
jakieś przydługie na niego czarne sztruksy, cholera takie zajebiste spodnie, a
na niego nie pasują… zakupy internetowe potrafią zdołować. Dei zdecydował się
je ubrać i zaczął rozpinać swoje gacie.
- Zrób zdjęcie – mruknął, przyłapując Sasoriego na dość
długim wpatrywaniu się w jego krocze.
- Pamiętam jak wyglądał dziesięć lat temu – tak, nastoletnie
lata, kwiat wieku i bardzo mocny pociąg seksualny. Cóż, jak każdy w ich wieku
masturbowali się przed porno, gdy byli sami w domu. – pewnie się nic nie
zmienił - przynajmniej w męskości niegdyś przerastał Deidarę, ale jednak to
było kiedyś…
- I tak jest większy niż twój Major.
- Generał – poprawił Sasori. – dzięki niemu mam dziecko,
musiałem go awansować.
- Ja bym za to się go pozbył.
- Wiesz, jeszcze mi się przyda – uśmiechnął się cwaniacko. -
dobra, to ja wychodzę.
- Jak chcesz to zostań – blondyn wzruszył ramionami. No
wstydzi się go? Niebywałe.
Odpowiedział
mu jedynie głupim uśmiechem i oczywiście wyszedł. Poszedł do Naokiego, skoro ma
chwilkę czasu to mu go poświęci. Przykucnął obok chłopca, cmokając go w czoło.
- Co tam rysujesz?
- Brum, brum - zawołał, wskazując na jeden z samochodów.
- Brum, brum. Porshe – powiadomił.
- Posze?
- Po R she – poprawił czochrając mu głowę. – na jaki kolor
pomalujemy?
- Ziółty! – zawołał wyciągając żółtą kredkę. Nawet nie wiedział,
że Miyuki go nauczyła odróżniać kolory i, że w jego wieku można takie rzeczy
załapać.
- Saso! – zawołał Deidara z jego pokoju. Westchnął ciężko i
kolejny raz ucałował dziecko w czółko.
- Świetny wybór, mistrzu. Koloruj.
Naoki
odprowadził wzrokiem tatę. Było mu trochę przykro… głupi wujek, tata chciał z
nim rysować, a ten go woła. To nie fair! Tata jest jego tatą, a nie wujka…
przewrócił stronę nie dokańczając kolorowania.
Jak tata przyjdzie to pozwoli mu wy kolorować samochód, nie będzie
chamem.
- Saso kurwa… och, jesteś – mruknął wychodząc z sypialni na
malutki korytarzyk i natrafiając wzrokiem na kumpla.
- Spokojnie, pohamuj radość. Nie widzieliśmy się jakieś trzy
minuty…
- W tych spodniach nie da się zapiąć rozporka.
- Jakby się nie dało to by go tam nie było.
- Przecież próbowałem, spierdolił się. Poszukaj czegoś
innego.
- Nie mam innych – burknął. – może przytyłeś?
- Taka opcja wchodziłaby w rachubę w przypadku guzika. Weź
myśl logicznie, cepie. Poszukasz innych gaci, czy ja mam poszukać?
- Mówię ci, że innych nie mam – znaczy ma, ale dresy, więc
na egzamin stanowczo nie pasują. – próbowałeś pociągnąć mocno za zamek. Może
się zaciął…
- Boję się, że go sobie przytnę. Wolę nie ryzykować.
- Więc ja to zapnę – powiedział, ma wprawę w końcu zapina
spodnie swojej pociesze.
- Mowy nie ma! – odsunął się blondyn. – Jasne, jeszcze
molestować mi tu jajka będziesz!
- Nie przesadzaj chcę ci tylko pomóc, ale skoro wolisz iść
na egzamin w ujebanych spodniach albo bez nich, to cię proszę bardzo –
stwierdził apatycznie. Nie chce pomocy to nie, przecież nie będzie go błagał by
mu grzebać przy spodniach. Ma swoją godność.
- No dobra – burknął, Sasori podszedł do przyjaciela i
przymierzał się do złapania materiału przy kroczu.
- Kurwa… jakie to głupie… - oznajmił, bo to takie krępujące
grzebać w spodniach kolegi. W dodatku to jego spojrzenie… - lepiej klęknę, bo
nie mogę na ciebie patrzeć w trakcie – jak powiedział, tak zrobił.
- No teraz to ani trochę nie wygląda dwuznacznie – sarknął,
spuszczając wzrok na Saso. Można by pomyśleć, że robi mu laskę. Dobrze, że
Sasori mieszka sam, a Naoki siedzi w salonie. – skończyłeś?
- Nie popędzaj – mruknął i w tej chwili nastał dźwięk
przesunięcia się rozporka. – dobra już. Mówiłem, że wystarczy szarpnąć.
Wspólnie
uzgodnili, że ta scena zostaje między nimi, tak dla formalności. Sasori ruszył
z powrotem do salonu i na przejściu zderzył się z Miyuki, na szczęście obaj
zachowali równowagę i w ogóle, ale jako ona tu weszła? I co ważniejsze, kiedy?!
Okazało się, że Naoki ją wpuścił, gdy usłyszał pukanie do drzwi i to było
dosłownie przed chwilą. Odetchnął z ulgą, czyli raczej nic nie wie o ich
wyczynie.
- Co pan sobie myślał?! – zawołała oburzona. On spojrzał na
nią z uniesioną brwią, czemu jest taka zła? Co on niby zrobił? – Co jeśli Naoki
by sobie wyszedł z domu? Jak chcesz zostawiać drzwi otwarte to chociaż miej go
na oku!
- Cały czas go pilnuję, o co ci chodzi? – głupia baba,
jeszcze wydziera się na niego przy koledze, no naprawdę! Może Dei teraz
zrozumie dlaczego nie chce jej zatrudnić.
- Chyba nie bardzo skoro dwu i pół roczne dziecko otworzyło
mi drzwi bez pana wiedzy – niesamowicie ją to niedbalstwo zdenerwowało, w
dodatku Sasori nie widzi w tym żadnego problemu. – a co jakby postanowił sobie
urządzić spacerek na dworze, albo gdyby ktoś inny zapukał i to zobaczył?
- Och przestań pisać czarne scenariusze! Nie odwiedzają mnie
żadni porywacze dzieci – sarknął. – naoglądałaś się za dużo tych bzdurnych
programów i popadasz w jakąś paranoję.
- Saso, weź odpuść – wtrącił Deidara. Nie może się tak
kłócić z pracownicą… rujnuje mu szanse na wspólne wyjście na piwo. Idiota.
- Porywacze nie, ale ludzie są wścibscy. Powiadomią o
wszystkim opiekę społeczną i będzie miał pan problemy! Chyba, że jest panu na
rękę, jeśli zabiorą dziecko…
- Nie jest – przyznał, teraz to mu się zrobiło głupio. Ma
racje, powinien go bardziej pilnować… cholera zawalił, ale nie bierze pod uwagę
tego rodzaju sytuacji.
- Też tak sądzę – odetchnęła. – nie powinnam na pana
krzyczeć, przepraszam. Wystraszyłam się.
Naoki
patrzył na dorosłych z lekkim smutkiem, nie lubił jak ludzie dookoła się kłócą,
krzyczą na siebie czy coś. To nie jest fajne. Musi mu poprawić humor, tylko
jak? Deidara popchnął przyjaciela w stronę kuchni, gdzie znajdowała się Miyuki,
a sam ruszył do przedpokoju zakładać już buty. Dziewczyna odpiła sobie łyk z
własnej butelki wody mineralnej. Trochę się tym wszystkim zestresowała i
niepotrzebnie tak wyjechała na swojego szefa. Przecież ma teraz te egzaminy,
mogło mu się zdarzyć jakieś niedopatrzenie… to tylko mężczyzna.
Deidara
zaczął słyszeć gadkę w kuchni, a jemu zaczynało się już nudzić czekanie,
mimowolnie spojrzał na Naokiego, który właśnie wyszedł z… kibla albo pokoju no
nieważne. Klapnął sobie przed stolikiem i zaczął kolorować jakiś samochód. Hm…
ciekawe co to za model?
- Ej smarku, co to za samochód? – zapytał.
- Brum, brum! – dopiero teraz domyślił się, że ten mu nie
przeczyta. Podszedł do dzieciaka i bezceremonialnie zabrał my kolorowankę.
- Obejrzę sobie – powiadomił, żeby się nie rozryczał. Naoki
wydymał usta w złości. Jeszcze jakby wujek tylko oglądał to by było spoko, ale
on się emocjonował malunkami, a wujek był zdecydowanie za wysoki i nie widział,
które autko uważa za fajne… oczywiste, że obudziła się w nim ciekawość.
- Pokaś, pokaś, pokaś! Wujek no! – jęczał mu pod nogami.
- No chyba jasne, że Ferrari jest najlepsze – pokazał mu
stronę. – do nich używaj czerwonej kredki – taka złota rada, dzieciak ma
szczęście, że się nazywa Akasuna, bo nic by mu nie doradzał.
- A to, a to, a to? – pokazał mu inny samochód. – Posze! – a
przynajmniej tata tak to nazwał.
- Ferrari lepsze. Bez porównania.
Nie będzie
się kłócił z wujkiem, jego wybór jemu też się bardziej podobał. Wziął do rąk
czerwoną kredkę i przystąpił do malowania. Chociaż wujek go strasznie
denerwował, stale się czepiał, „nie wyjeżdżaj za linie”, „jakie opony są
czerwone”, „gdzie się podziała twoja artystyczna dusza” – on nawet nie wie co
to znaczy! Chce sobie zwyczajnie kolorować.
- Szyb się nie maluje, głupku! – blondyn nie wytrzymał.
- Śam jeteś gupi! – odpyskował chłopiec.
- Cofnij to, gnojku – warknął na chłopca.
- Deidara! – upomniał go wchodzący do pomieszczenia Sasori.
To, że nie lubi dzieci nie daje mu prawa krzyczeć na jego syna. Chyba ma jakieś
przywileje skoro się z nim przyjaźni no! – Lepiej już chodź.
- Nie ciesz się tak – burknął do Naokiego, może wygrał
walkę, ale nie wojnę. Już od początku wiedział, że dzieciak to jakieś wcielenie
szatana. Podszedł do Saso. - Zapytałeś, czy możesz wyjść na piwo? Miyuki może
Saso wyjść na piwo? – szybko przeniósł pytanie do dziewczyno dziewczyn, z miny
kolegi dojrzał zaprzeczenie.
- Czy może? – powtórzyła Miyuki w zdezorientowaniu. – Czemu
mnie pytasz?
- Nie przejmuj się nim… Dei innym razem.
Douhito
zamierzał pociągnąć temat, widział, że ta
by bez problemu się zgodziła! Jednak Sasori nie pozwalał mu dojść do
słowa i wypychał go z mieszkania. Nie będzie tu załatwiać czegoś, wbrew jemu,
poza tym uczelnia i ostatni egzamin sesyjny wzywa. Miyuki z uśmiechem zamknęła
za nimi drzwi mieszkania. No proszę, jest swatana z szefem przez jego
znajomych. Może… gdyby nie miała chłopaka… gdyby Sasori nie zachowywałby się
jak dupek… ma jedną świetną zaletę – cudownego syna.
Po kilku godzinach
wrócił już do mieszkania, ostatni egzamin poszedł mu beznadziejnie, skutkiem czego
ma poprawkę we wrześniu. Najbardziej męczącą rzeczą na studiach jest ta nauka…
uczył się przez dwa dni, czterdzieści osiem godzin, a i tak to na nic.
Pocieszał się, że to tylko jedna poprawka, niemniej jednak mógł mieć całkowicie
wolny wrzesień… ech, za dużo szczęścia naraz miał. Skierował się do pokoju Naokiego,
dom był cichy, więc zapewne maluch rozkoszuje się swoją drzemką… dzisiaj też
był ostatni dzień pracy Miyuki w roli opiekunki. Mogła więc już opuścić
mieszkanie.
Zajrzał przez szparę
drzwi do pokoju syna. Zasypiał grzecznie w łóżku, a Miyuki mu śpiewała jakąś
kołysankę. Znaczy się nie byle jaką, znał ją doskonale, jego mama też mu ją
niegdyś śpiewała. Lubił ten delikatny rytm dźwięku, jak i słowa przepełnione
czułością i ciepłem. Musiał przyznać, że Miyuki ma bardzo ładny głos, gdy się
nie wydziera o byle gówno, jak na przykład spuszczanie deski sedesowej. Nawet
Noriko nie robiła mu z tego powodu awantur. Choć właśnie takie powody by wolał.
Przez to pogrążenie w własnych myślach nie zauważył, że Miyuki zbliżała się do
drzwi, więc zastała szefa obok nich.
- Och… już pan wrócił… - zakłopotała się. – długo już tak
stoisz? – musiała wiedzieć, to takie krępujące! Nie lubi, jak jest
podsłuchiwana, wie że ma okropny głos.
- Niedługo – pochwaliłby ją, ale widać, że się dziewczyna
wystarczająco wstydzi. – już wróciłem, więc możesz wracać do domu. Zajmę się
Naokim.
- Już? – zapytała zaskoczona. – Mogę chociaż poczekać, aż
Naoś się obudzi? – spojrzał na nią z uniesioną brwią. – Pożegnam się z nim,
nie? – uśmiechnęła się.
- Jak chcesz… - pozwolił. Miyuki zajrzała do pokoju chłopca
z troską, podobało mu się to, jak swobodne łączą ją relacje z Naokim, jej
chłopak i przyszły ojciec jej dzieci jest niesamowitym szczęściarzem.
- Masz igłę i nić?
- Co?
- Igła i nić… brązowa najlepiej – powtórzyła prośbę.
Akasuna bez słowa
przeszedł do kuchni, gdzieś tam trzymał takie rzeczy. Miyuki ponownie weszła do
pokoju chłopca i bezszelestnie zwinęła z półki nad łóżkiem chorą maskotkę. Jako
taki prezent na pożegnanie postanowiła mu zszyć misia. Sasori znalazł igłę, ale
z brązową nicią było już gorzej, może
biała też się nada? Nie bardzo, ale trudno, zaakceptowała ją. Zobaczył w jej
ręku, właściwie pierwszą zabawkę Naokiego. Dostał ją od Sui, ale to Noriko mu
ją kupiła w pierwszych dniach życia. Ta zabawka bardziej pełniła rolę pamiątki
i strachu na potwory, dlatego była zawsze przy łóżku dziecka.
- Chcesz go zszyć? – zapytał, siadając obok niej na kanapie.
– Potrafisz to w ogóle robić?
- Profesjonalistką nie jestem… ale brat miał bardzo, bardzo
dużo dziurawych skarpetek – teraz już nie, zaczął dbać, bo ma żonę pedantkę.
- Daj ja zszyję, a ty potrzymasz miśka – ustalił, jeśli ma
się męczyć dwie godziny z trafieniem nitki do dziurki to lepiej by odpuściła.
- Nie – burknęła, to jej pomysł by zszyć misia. – a pan niby
potrafi szyć?
- Oczywiście.
- To co niby szyłeś, mądralo?
- Łydkę, ramię, okolice…
- Dobra… wygrałeś – przyznała naburmuszona i oddała
przedmioty krawieckie.
Jednak szycie
skarpetek nie może się mierzyć z szyciem części ciała. Musiała przyznać, że
świetnie sobie radził, na pewno jest niezwykle wybitnym lekarzem. To jest
będzie. Za pierwszym razem uwinął się z celnym trafieniem do dziurki, no to już
wiadomo dlaczego wpadł. Przybliżyła do niego maskotkę trzymając za brzuch jak i
głowę. Wpierw musieli zaszyć mu szyję, by łepek nie odlatywał na wszystkie
strony.
- Jak poszedł egzamin? – zapytała, przerywając tą niefajną
ciszę między nimi.
- Świetnie, tak mi się spodobało, że we wrześniu idę jeszcze
raz – uśmiechnął się kpiąco. Była szczerze zaskoczona tą odpowiedzią. Przecież
on się tylko uczył i uczył!
- Studia chyba wcale nie są łatwe…
- Zależy… medycyna lub prawo na sto procent nie – odparł
zwyczajnym tonem. Ani przez chwilę nie zatracił skupienia na wykonywanej
czynności. – ty na pewno sobie dasz radę.
- Chciałabym… dlaczego studiuje pan medycynę, skoro tak pana
męczy ten kierunek – uniósł do niej swoje spojrzenie, wydawało się być lekko
zagniewane. No wybaczcie, ale jego spuchnięte oczy mówią same za siebie.
- Nie męczy.
- Akurat – bąknęła.
- Spełniam marzenie mojej mamy… i swoje przy okazji – on się
nie widzi w innym zawodzie. Nawet lepiej, bo czuje wielkie wsparcie od matki, a
lubi to uczucie.
- Jaka jest pana mama? Nie widziałam, żeby kiedykolwiek
przyszła do Naokiego, tylko babcia… wyjechała za granicę? Pewnie jest piękną
kobietą, fajnie byłoby…
- Ucisz się – mruknął z lekkim uśmiechem. Nie bardzo chciał
z nią rozmawiać o takich prywatnych i przykrych dla niego rzeczach, na
szczęście nie drążyła tematu tylko strzeliła udawanego focha. – Znalazłaś jakąś
pracę na wakacje?
- Nie… znaczy tak, ale nie – ona mówi jakimś szyfrem… Sasori
czekał na jaśniejszą odpowiedź. – w jednym miejscu mogę dostać pracę od ręki,
ale nie jestem przekonana… - skrzywiła się. – nie załatwiłby mi pracy jakiejś
położnej czy kogoś tam?
- A masz jakieś certyfikaty kursów pierwszej pomocy? – w
milczeniu przekręciła głową. Sasori zerwał ostatek niepotrzebnej nici i ukazał
dziewczynie maskotkę. – Właściwie… rozpoczynam jakby szkolenie w pracy na
wakacje i szukam opiekunki dla Naokiego, piszesz się?
- Nie mógł pan od razu powiedzieć? Straszysz mnie tym
pożegnaniem no! – założyła ręce na piersi. – Zgodzę się pod trzema warunkami –
pokazała trzy palce.
- Jakimi…?
- JEDEN, opiekujemy się Naokim według moich zasad.
- My?
- Tak, bo DWA chcę wolne weekendy i w ich czasie masz nie
zepsuć syna – uśmiechnęła się, ale spojrzenie miała surowe. Zgodził się, w
końcu z tego co wielokrotnie słyszał nie jest idealnym tatą. – TRZY, będzie pan
spuszczał deskę w łazience – przewrócił oczami, a ta znowu o tym.
- Możesz w zamian mówić do mnie na Ty?
- Nie mogę… jesteś szefem. Musimy to zaznaczyć.
Powiedziała
to w taki sposób, jakby niechcący miało coś pomiędzy nimi dojść… a w życiu! To
niedorzeczne, w ogóle do siebie nie pasują! Ona gada, gada, gada – przez cały
czas, nie wytrzymałby. Na jedną noc może, ale nie całe życie!
\
DATA
28.06.2014
OD AUTORKI
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Zupełnie zapomniałam, że dzisiaj jest sobota! Znaczy się, w końcu sobie przypomniałam :P wszystko przez mojego tatę xD nie wiem czemu, ale to musi być jego wina xD
Nie wiem co powiedzieć... zaległości stale rosną, a ja jedynie siedzę przed wordem i piszę swoje nędzne rozdziały - mam nadzieję, że mi wybaczycie :(
W ogóle ostatnio nabyłam dość dużej weny do jakiś os, ale nie z moimi komentatorkami, przykro mi, więc może coś uda mi się napisać podczas wakacji ;)'
No i tak ma właśnie być 0 informacji od blogera, look na kalendarz - sobota, wbijam na blog - notka.
OdpowiedzUsuńpoprawnie, raczej nie inaczej, dziękuje bardzo
(na przyszłość wstaw może w dzień a nie w nocy - może nie zapomnisz)
No oczywiście :D dzięki za docenienie i obecność :D
UsuńDodaje w soboty o osiemnastej :P ale wtedy dodałam jakoś przed północą… specjalnie dla was weszłam na kompa i dodałam :P Widzicie jak o was dbam? :P
Świetny rozdział, prawie udusiłam się ze śmiechu!
OdpowiedzUsuńCały dzień chodzę i sprawdzam, a tu nic już się wystraszyłam, że nie będzie notki, ale na szczęście jest! ;3
Szkoda, że Miyuki nie widziała tej akcji z rozporkiem, ciekawe jak by zareagowała? Hihihi już to sobie wyobraziłam. Cieszę się, że jednak zostanie tą opiekunką!
Pozdrawiam Paulina
Jeszcze raz ogromnie przepraszam za to opóźnienie – karniak mi się należy normalnie :/
UsuńHehe, a wiesz, że zastanawiałam się czy by ich przyłapała :P ale oszczędziłam im wstydu :P
Cieszę się, że się podobało :D
Pozdrawiam :D
No, to tym razem się nie spóźniam :D Od razu powiem, że rozdział mnie się podobał, ale to chyba żadne zaskoczenie dla ciebie :) No dobra, to zaczynam:
OdpowiedzUsuńSasuke, Brawo! Zdałeś prawo jazdy! :D Itachi jak się boi o swój samochodzik haha faceci... Haha Mikoto jaka furia, nie mogę, jaka nerwowa kobieta. No i biedny Sasek dostał w ryj.. to znacyz nie to że biedny, ale za co ty go tak bijesz? xD Ja wiem że z niego irytująca bestia, ale złamałaś mu nos :O Ciekawe czy jego twarz na tym ucierpi? hihi :D
O.o Jakie porno DeixSaso xP Na serio wyglądało zabawnie, myślałam nawet że będą tłumaczyć się z tego Miyuki ale się przeliczyłam :P Naoś jak zwykle słodziak, grzeczne dziecko sobie koloruje a tu taki Dei przyjdzie i wszystko zjebie, xD To znaczy popsuje mu zabawę. Eh Didara... zero podejścia do dzieci. Dlatego mnie wkurza >.< Ale zawsze się jakoś rekompensuje :P A to najważniejsze. A tak BTW, Dei, szyby się koloruje, tylko że na niebiesko xD No i Saso ma poprawkę :O Jakim cudem skoro tyle się uczył??? No jak to możliwe? Eh... Co za niesprawiedliwość xd Miyuki jest kochana, że chciała tego misia zszyć dla Naosia <3 I to jak zapytała Sosoreigo o jego rodziców i jak ją spławił. To było świetne! Szkoda tylko że nie pociągnęła tego tematu. No i co najważniejsze, Miyuki będzie dalej pracować u Akasuny! Yeah! :D
No i.... tyle. Wiem że krótko, niestety tak wyszło :/
No, życzę dużo, dużo Weny i Pozdrawiam! :D
No bo Mikoto jest hardą kobietą :P To ona rządzi w domu, a nie jakiś facet xD Ja bije Saska? Ja go biję? Oszczerstwo :P To ten tam koleś go zbił :P
UsuńDeidara po prostu nie lubi dzieci, nic z tym nie zrobimy. Jemu by się terapeuta przydał :P Ja nigdy nie malowałam szyb w samochodach xD
No nie zdał? Co cię tak dziwi? Na studiach jest w chuj ciężko :P Świetne, bo ją spławił? xD Nie no jeszcze sobie pogadają na ten temat xD
Spoko :D Pozdrawiam :D
Yo! xD
OdpowiedzUsuńPierwszy akapit o Uchihah mogłaś sobie darować. Po co oni tutaj. Tylko wszystko psują XD Ale przynajmniej Sasuke dostał w ryj to chociaż trochę się zaśmiałam i uszczęśliwiłam XD Dzięki ci
Co do tej pary. To nie była Miyuki ze swoim chłopakiem? Tak jakoś mózg mi podpowiada, ze ich tutaj dałaś No bo przecież jak Miyuki ma być z SAso w niedalekiej przyszłości to jakoś musi rozstać się z chłopakiem. No, ale to takie moje podejrzenia.
Saso nie zdał egzaminu? Taki kujonek i nie zdał. Uuuu lipa XDDD No, ale jestem z nim i liczę, że we wrześniu mu dobrze pójdzie. Bo na pewno mu dobrze pójdzie. Tylko kurde niech przez całe wakacjie nie siedzi przy książkach bo to nudne. Idzie na to piwo z Dei'm. Może zaprosi gdzieś Miyuki? ;> Nie no, to nie jest możliwe XDD Ale ogólnie mogłoby być jakieś większe spotkanie Akatsuki. Takie fajną są te ich imprezy xD
Wspólne oglądanie pornosów w młodzięczych latach. O boże. Wyobraźnio, staph! AAAA. Ryjesz mi banie, stara XD
No to czekam na następny rozdział, który widzę, ze jest już napisany. Ty to jesteś trochę szybka xD
Papapapapapaapapapap papapapapapa xDDDD
Ale jakiś krótki ten komentarz wyszedł XD Sorka.
UsuńCo do samochodów. Nie Ferrari tylko Mustangi, Dei. Mustangi są najpiękniejsze w chuj <3
No oni muszą być, bo w życiu zdarza się jakieś mordobicie xD
UsuńHehehe no zobaczysz, ale fajnie kombinujesz z tym rozstaniem z facetem xD
Zobaczysz jakie mam dla nich plany. Zaufaj mi, będziesz zadowolona xD
Większe spotkanie Akatsuki też mam w planach – powoli :P
Który facet tego nie robił, no powiedz mi :P
Taa i mam nadzieję, że będziecie z tych rozdziałów choć w połowie zadowoleni tak bardzo, jak ja xD
Krótki? No trudno, ważne, że zajebisty xD
Oj, w kolorowance nie było Mustangów :P To kolorowanka z samochodami :P
Witaj Kochana Soli po tak długim czasie ;)
OdpowiedzUsuńMusisz mi wybaczyć tą moją nieobecność, dużo się działo u mnie przez ostatnie pół roku. Zresztą nie będę przynudzać o mnie.. Obiecałam sobie, że po wszystkim wrócę do czytania tego bloga i jestem :D myślałam, że przeczytanie tych chyba 20 rozdziałów zajmie mi tydzień, a przeczytałam je w niecałe dwa dni ;p Tak bardzo tęskniłam za Twoją twórczością i szczególnie za humorem, który jest nieodłączną częścią tego opowiadania. Zawsze jak czytam przy kim to opowiadanie, ludzie patrzą się na mnie jak na jakąś nienormalną, bo śmieję się do telefonu jak jakiś debil :) W ogóle to mam nadzieję, że nie zapomniałaś o mnie :P Przejdę teraz do skomentowania tego rozdziału..
Czytając początek, czyli akcję rozgrywającą się w domu Uchihów wciąż czekałam na wejście Deidary lub przypadkowe spotkanie go (uwielbiam spory Uchiha vs Douhito ;D). nie doczekałam się go, ale to nie oznacza, że nie jestem zadowolona.. Wkońcu Sasuke dostał ;P chociaż przyznam zachował się po męsku (oczywiście pomijając fakt, że srał ze strachu XD).
Później jest mój ulubiony duet Saso i Dei :D Och, jak ja ich kocham. Naprawdę Sasori to doby przyjaciel, pożycza spodnie, zapina rozporki.. ;P Miyuki tyle przegapiła, gdyby tylko weszła parę sekund wcześniej :D Ciągle mnie zastanawia jak Dei może nie lubić Naokiego, to takie rozkoszne dziecko :) Kurdę, sama nie lubię dzieci, ale gdyby ktoś z mojego otoczenia miał takiego Naosia to bym go pokochała. Ach, ten Deidara, jeszcze narzeka, że Maluch źle koloruje. Musi zobaczyć Miyuki rysunki ;P w sumie ja samie nie lepiej rysował (zresztą teraz też mi słabo idzie :/). Kiedyś narysowałam całą moją rodzinę na pikniku, taką szczęśliwą ze słoneczkiem w okularkach, tylko.. tylko tak jakby mój brat był narysowany w klatce i jako jedyny miał smutną minę XD wiem byłam, jestem i nadal będę okropną siostrą ;p
Jeszcze jedna sprawa.. kiedy ten Rudy Łeb zauważy jak bardzo Miyuki jest wspaniała. Co prawda drze się na niego, no ale niespuszczanie deski jest denerwujące ;P Nie mogę się doczekać tych kolejnych rozdziałów, gdzie zaczną czuć do siebie miętkę ;D
Rozdział świetny, uwielbiam Twój styl pisania :) Tylko już trochę brakuję mi tego pojeba Hidana ;p Naprawdę przepraszam za tak długą nieobecność, ale już jestem i teraz (niestety dla Ciebie) będę Cię męczyć moimi komentarzami ;P
Życzę weny i pozdrawiam ;* Asia.
Wohoho, przyznam, że nie poznałam dopóki się nie podpisałaś, Aśko :D;*
UsuńTy… uwolniłaś się ode mnie przez pół roku i z własnej woli wróciłaś? :O :O Jestem… jestem wzruszona ;* ;* ja bym nie wróciła, pozostałabym w trybie ninja xD no widzisz, takie są konsekwencje czytania mojego bloga :P Kuźwa, ale się cieszę, że powróciłaś ;* ;* ;* :D :D
No niestety Dei trzyma się z daleka od Uchihy i jak na razie dobrze mu wychodzi :/ Cóż przecież to Sasuke, powinniście być przyzwyczajeni, że jest mięczakiem xD
No, to jest kumpel <333
Hahaha, okrutna siostra jesteś xD no dziwne by było, gdyby twój brat był szczęśliwy, w klatce xD
Czucie mięty… już niedługo :P czekaj cierpliwie :D
Hidana? Niestety niedługo wróci xD
Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki, że jesteś ;* :D
No wow!
OdpowiedzUsuńItachi i .... Shee? (nie chce mi się szukać jej imienia ^^") to było dobre. W ogóle waleczna ta laska! Itachi strzeż się! No, ale taka prawda. Dokopała facetowi, a Sauke oberwał... PRAWIE mi go szkoda. W sumie to myślałam, że ten złamany nos to Sasori mu będzie składał, tak po znajomości, a tu nie!
Deidara... i Sasori... Po prostu leże i nie wstaję! To było boskie! Myślałam, że ktoś ich przyłapie... Nie było na czym, ale wyglądało inaczej... Już na początku, gdy tylko była wzmianka, że Deidara i Sasori rozmawiają zaczęłam się szczerzyć jak głupia do ekranu! Ale ich rozmowy, zachowania wymiatają! Skąd to bierzesz? To jest MEGA!
I przemyślenie blondyna, że albo niski wzrost albo rude włosy... Nie jego wina, nie? No, ale to Deidara. On zawsze był inny.
Miyuki... Ooo... Niech oni pójdą do tego łóżka w końcu. Pasują do siebie, nawet jeśli Saso tego nie widzi. Mogę się założyć o kązde pieniądze, że Naoki by się ucieszył z tego... No... Jakby ich zobaczył, to pewnie nie, ale gdyby się dowiedział, że Miyuki będzie jego nową mamą, to na bank dzieciak by się cieszył.
I znowu Dei... Co za wredota! Ja też nie przepadam za dziećmi, ale nie aż tak! Nie lubię go za to... Ciekawe jak on swoje będzie wychowywał?
Życzę duuużo weny, żebyś miała pomysły jak pisać o Saso i Deidarze. (Powtarzam się, ale to jest świetne!)
Pozdrawiam :)
Pewnie, kto by je pamiętał :P :P No waleczna kobieta, bo faceci z rodziny Uchiha to przecież urodzeni pantofle xD Sasori po znajomości mógł mu go jeszcze bardziej uszkodzić xD
UsuńHehehe, no to jestem ciekawa jak zareagujesz na ich kolejny wątek xD Skąd biorę? Z głowy, z życia… - nie pytaj mnie o takie rzeczy xD
Deidara znaczy inny XD świetne, wykorzystam to! xD
Hahaha, uważaj, bo twoje życzenie może się spełnić :P Gdyby Naoki ich zobaczył to… nie wiem, ale pomyśle nad takim wątkiem w przyszłości :P
Dei i dziecko? Hahahaha, to takie śmieszne, że powinnam go wrobić w dzieciaka XD
Dzięki wielkie! Pozdrawiam :D :D
Hej :) To co... Czytałaś ostatni komentarz z 27 rozdziału? Ten o NaruHina? Jeżeli nie, to czy mogłabyś? Z góry dziękuję. I uprzedzam, że nie chcę się narzucać. Zrobisz jak uważasz. Wiem też, że masz mało czasu... No nic. Czekam na odpowiedź.
OdpowiedzUsuńWierna czytelniczka
PS: Super rozdział! :D Brzuch mnie bolał ze śmiechu! xD Weny!
Tak, przeczytałam, ale kompletnie zapomniałam odpisać – PRZEPRASZAM!
UsuńOtóż tak, kilka miesięcy temu zaparłam się, że wznowie NH we wrześniu. Pomysły są, od początku do końca, ale nie mam za bardzo ochoty pisać na NH… w weekend wyjeżdżam do kuzynów i zabiorę ze sobą laptop, przez ten czas skupie się na pisaniu o NH, ale nie wiem jak wyjdzie, bo jestem baaardzo zaabserwowana tą historią ;) jednakże skoro NH jest w mojej głowie ustalone to na bank wznowie i skończę historię, ale nie mogę powiedzieć kiedy :/
Aha. :) Bardzo dziękuję Ci, że odpisałaś :* Serio? Z NH? :o Jejciu! Dziękuję! <3 Oczywiście,nie chcę cię zmuszać. Rozumiem cię. :) Ale będę czekać na obiecaną kontynuację. ;) Życzę miłego wypoczynku! Weny! I jeszcze raz dziękuję :*
UsuńCałą sobotę co chwila klikałam czy nie ma nowego rozdziału, a tu cały czas uparcie nic ;( nabiłam ci chyba ze 100 wejść ;) Gdzieś pod wieczór powiedziałam sobie "Daj już spokój poczekaj do jutra na pewno wtedy będzie" . Niedziela jak zwykle u mnie coś było robienia i gdy wreszcie weszłam na kompa JEST !!!! ^^
OdpowiedzUsuńNareszcie XD ale warto było poczekać, bo rozdział jak zwykle świetny :) Jak zwykle dużo śmiechu tym razem też u Uchihów fajna rodzinka nie powiem :) pani domu dobra potrafi postawić na swoim, moja mama tak się nigdy nie wyraża do dzieci, ale to przecież zależy od charakteru;) Akcja pod sklepem dobra, Sasek dostał po mordzie - biedaczek nie powinien się jednak wychylać, ale dobrze, że w porę wkroczyła Shee i pokazała typowi co znaczy zadzierać z płcią piękną i silną ^-^ Swoją drogą to Sasuke ma chyba zbyt wysokie mniemanie o sobie, ale to chyba cecha charakterystyczna młodszych braci, wiem, bo jeden taki "okaz" mam w domu ;P
Saso i Dei - jak doszło do tych spodni to nie mogłam przestać się chichrać ^^ aż braciszek przyszedł sprawdzić co mnie tak bawi. Dobrze, że Miyuki ich nie zobaczyła, bo dopiero by było. Ale znowu musiała zrugać Sasoriego za złe wychowywanie Naokiego i narażenie go na niebezpieczeństwo. Nie wiem jak pozostałym, ale mnie coraz bardziej to przypomina mi kłótnie małżeńskie ;) Zobaczymy jak dalej się będą rozwijać skoro Miyuki zostaje XD Plan babci Chiyo wypalił:D oł jee! ;) chociaż można się było tego spodziewać;) Ale proszę zrób coś może, żeby Dei był milszy dla Naosia, no bo coraz bardziej ta jego postawa mnie denerwuje.
Się dzisiaj rozpisałam, hehe :) Życzę weny i gorąco pozdrawiam, Niech pomysły nigdy cię nie opuszczają :D
Jezus Maria, wybacz! XD no nabiłaś mi wyświetleń, nabiłaś – ucieszyło mnie to xD musiałaś przeze mnie czekać, tak mi wstyd xD xD
UsuńMasz fajną mamę xD moja się strasznie wydziera, ale co się dziwić mam trójkę rodzeństwa, a tylko ja jestem aniołkiem :P Tamtych bym rozstrzelała ;* XD Jak to komicznie brzmi – dobrze, że Sasuke uratowała KOBIETEA XD chyba ukułam jego dumę xD która u mnie w opowiadaniu nigdy tak na serio nie istniała xD wiesz tak chyba ma każdy najmłodszy w rodzinie :P
I co? Pokazujesz mojego bloga bratu? :O hahaha, kłótnie małżeńskie – takie mają być xD wioęc dobrze je opisuje uff xD Dei milszy dla Naosia? Okej pogadam z nim :P
Dzięki wielkie, pozdrawiam! ;* :D
Nie pokazuje braciszkowi, bo to blog dozwolony od lat 18 XD brakuje mu jeszcze ze trzech wiosen :P Poza tym on bardzie Fifą się interesuje niż M&A, niestety :(
UsuńBlog dozwolony od osiemnastu lat? Serio? XD Ja nic o tym nie wiem xD gdyby była cenzura to straciłabym ponad połowę czytelników :P Najmłodszy czytelnik, jakiego znam, ma 13 lat xD
UsuńCały czas czytam na bieżąco, choć jakiś czas nie komentowałam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba to, że wszystko co piszesz tutaj fajnie łączy się z poprzednim blogiem. Czasem mam ochotę Cię pogonić, abyś przeszła do finału i dała się nacieszyć. No ale to czekanie też ma swój urok i nie wyobrażam sobie by przynajmniej raz w tygodniu nie cieszyć się z Twojego kolejnego nowego posta.
A tak na marginesie to coś tam swojego sama zaczęłam. Ja dopiero raczkuję i szału nie ma. Daję linka gdybyś kiedyś miała ochotę zawiesić oko na moich wypocinach ;P
http://hinata-z-krainy-czarow.blogspot.com/
Ooo, jak mi miło ;* ;)
UsuńNo jednak nie zupełnie będzie się to zgadzało z poprzednim blogiem :P Haha no poganianie mnie nic nie da, ostatnio w rozmowie z czytelniczkąś wyszło, że blog będzie miał nieco ponad 100 rozdziałów :P
No to się jeszcze długo nacieszysz xD
Zawiesiłam od razu :D Jutro albo dzisiejszym późnym wieczorem spodziewaj się komentarza :D
Pozdrawiam gorąco :* :)
Moja droga, muszę ci teraz z ręką na sercu poinformować.... że to był twój najlepszy rozdział, pod względem stylistyki, poprawności językowej i innych takich badziewi! Serrio, w ogóle to mam wrażenie, że od kiedy zaczęłam czytać twojego poprzedniego bloga, jakoś tak podskoczyłaś w górę z umiejętnościami pisarskimi, to dobrze, rozwijaj się dalej! ♥
OdpowiedzUsuńA za ten fragment:
'- I tak jest większy niż twój Major.
- Generał – poprawił Sasori. – dzięki niemu mam dziecko, musiałem go awansować.
- Ja bym za to się go pozbył.' - to cię muszę normalnie ozłocić! xD Wgl przy tej notce jeszcze kilka razy zarżałam niczym jakiś koń, mam nadzieję, że nie przeszkodziłam zbytnio śpiącym na dole rodzicom xd
Sasuke na początku to normalnie mistrzunio, 'nie boję się - srał w gacie' ahahahha taki macho! Wgl jak tam bredził o tym swoim pasku i dyplomach i o tym jaki to z niego orzeł w szkole... to aż myślałam, że potem będzie takie jeb, a tu ledwo co zdaje do następnej klasy xD
A tak poza tym to mega się czyta u ciebie tę perspektywę Saskacza, jeśli o mnie chodzi, to poproszę o więcej :D
Mikoto w temacie motocyklu trochę mi się z moją mamą skojarzyła... siedzimy sobie ostatnio i coś tam robimy... no i tak luźno rzuciłam, że mega szybko rok szkolny minął.... a ona na to, że szybko to nam młodość mija.... i nim się spostrzegłam już prawiła mi monolog na temat tego, że kończy się najlepszy okres naszego życia, potem praca, samodzielność, nie będziemy wiedzieć nawet co do garnka włożyć, nie damy sobie bez niej rady......itd itp................. ach te mamy xD
DLACZEGO Miyuki nie weszła jak Sasori zapinał Deiowi zamek?! No to by było idealne xD
Poza tym hahahah Deiuś jaki uroczy, troskliwy wujaszek xD on i Hidan jako moi wujkowie i byłabym przenajszczęśliwszą, patologiczno-kazirodczą osobą na świecie! ♥
Zwijam do następnej noty ;3