14 cze 2014

ROZDZIAŁ 27.


            Kiedy pierwsze promyki słońca wdarły się do dziewczęcego pokoju i zaczęły okalać nimi jeszcze śpiącą dziewczynę, rozbrzmiał dzwonek telefonu, który miał za zadanie ją obudzić. Tak też się stało. Miyuki dość ociężale zabrała telefon i wyłączyła płynącą z głośników nutę. Tylko dlatego, że ustawiła sobie ulubioną piosenkę, jako dzwonek nie mogła narzekać. Z drugiej strony nie musiała wstawać, by iść do szkoły, więc jakoś sprawniej jej budzenie wychodziło. W sprawie pracy też podchodziła do tego zmotywowana. Bardzo lubiła Naokiego i Sasoriego choć ten nie jest z niej zbytnio zadowolony. On nie rozumie, że wtrąca się w jego metody wychowawcze dla dobra wszystkich.
            Ruszyła się do łazienki załatwić swoje wszystkie potrzeby, aby czuć się i wyglądać na tyle dobrze, na ile jest to potrzebne. U Akasunów miała przyjść o dziesiątej, czyli jeszcze ma masę czasu. Zeszła do kuchni zaczynając szykować śniadanie dla siebie i swojego taty. Mieszkała z ojcem, ale niedaleko mieszkał jej brat ze swoją żoną i synem, więc często do nich wpadał. Jego małżonka nie bardzo potrafi gotować, ona sama doświadczyła ohydztwa na swoich kubkach smakowych, dlatego sama nauczyła się gotować kilka lat temu, w końcu jest jedyną kobietą w tym domu. Podczas oddzielania drewnianą łyżką jajecznych pozostałości, zaczęła się zastanawiać czy nie zrobić obiadu chłopakom… Sasori się uczy, a Naoki na pewno się ucieszy z tego, że będzie mógł pomóc. Tylko czy to nie nazbyt śmiała myśl?
- Już wstałaś? – zapytał mężczyzna, siadając przy stole w pomieszczeniu.
- Mhm, dzień dobry tatusiu – uścisnęła miło rodzica. – wyspałeś się?
- Witaj rodzinko, znajdzie się dla mnie coś do jedzenia? – przywitał się Yosuke, starszy brat Miyuki. Przeszedł wejściem prowadzącym od ogrodu do kuchni. Dziewczyna westchnęła ciężko i ruszyła na powrót do lodówki po kolejne jajka. – Dzięki najukochańsza siostrzyczko – wyszczerzył się. – co, wyspani?
- Ja owszem, ale zastanawiam się czy twoja siostra również – mruknął Akaishi.
- Też się wyspałam – odrzekła Miyuki wyciągając z szafki trzy talerze.
- A dlaczego by nie miała? Skończyła przecież szkołę.
- Późno wczoraj wróciła do domu.
- Że co?! – zawołał jej brat, był niezwykle oburzony jej zachowaniem. – I mówisz to z takim spokojem! – zwrócił się do ojca z pretensją. – Miyuki gdzie wczoraj byłaś?! I jak mogłaś wrócić późno? Od dzisiaj o dziewiętnastej masz wracać do domu!
- Taa na pewno się dostosuję – przewróciła oczami. nalała do trzech kubków wrzątku, po czym umieściła w nich woreczki z herbatą.
- Ja myślę… to pewnie przez tego mopa, z którym się spotykasz! – ogłosił, nadał mu takie przezwisko tylko dlatego, że miał loczki na głowie… dużo loków. – Jak się dowiem, że zrobił coś nieprzyzwoitego to…
- Yosuke – upomniał go Akaishi. – nie wtrącaj się w życie siostry. Nie jest już dzieckiem – stwierdził, za co dostał w nagrodę jako pierwszy śniadanie. Och i całusa od córki.
- Ale dorosła też jeszcze nie jest – burknął, nie był od niej jakoś dużo starszy, bo miał dwadzieścia siedem lat, ale w jej wieku był bardzo, bardzo głupi.
- Jestem dorosła! Robię wiele dorosłych rzeczy!
- Miyuki, siostro moja – podała mu talerz z jedzeniem i sama również dołączyła do stołu. – Masz dziewiętnaście lat – i to tyle z jego argumentu, czy w jego głowie dziewiętnaście i pięć brzmi tak samo?
- Yosuke, bracie mój. Co z tego? Wróciłam późno, bo znalazłam pracę!
- Pracę?
- Po co ci praca?
- Chcę się troszkę uniezależnić i sama będę płacić za swoje studia. Zaprzeczysz, że to dorosłe? – zapytała brata z przekąsem. Widziała, że zszokowała rozmówców tą informacją.
- A to co, ojcu zaczyna brakować pieniędzy, że nie chce ci sponsorować edukacji? – zrugał tatę wzrokiem. – Ja ci mogę płacić za szkołę! Wiesz, że nie zarabiam mało, nie musisz się męczyć z jakąś nudną pracą, z jakimś upierdliwym szefem, skoro masz mnie!
- Yosuke, chyba pominąłeś początek wypowiedzi Mi, dziewczyna chce się uniezależnić. To dobrze o niej świadczy – kolejny raz obronił córkę przed reprymendą brata. Yosuke w ogóle nie powinien się udzielać w kwestii dorosłości, w wieku dziewiętnastu lat oświadczył, że chce wziąć ślub ze swoją siedemnastoletnią dziewczyną, nikt z rodziców na to nie zezwolił na wzgląd młodego wieku. Co zrobił Yosuke? Zrobił dziewczynie dziecko… a teraz narzeka na swoją głupotę. – Jaka to praca?
- Jestem opiekunką do dziecka – uśmiechnęła się. Zdecydowanie się nadaje, ma doświadczenie, bo nieraz zajmowała się  Takedą. – ma dwa latka, nazywa się Naoki i jest bardzo uroczy.
- A twoja szefowa? – zapytał niedbale Yosuke. Przecież mogła się zajmować Takedą!
- Szef – poprawiła, a on aż przestał jeść. – w tym miesiącu ma egzaminy sesyjne na medycynie i musi się uczyć, więc opiekuję się jego synem.
- No nie, no nie, no nie! Mi, masz coś z głową? Oczywiste, że skoro facet wpadł podczas studiów, to nie potrafi utrzymać w ryzach swojego małego wariata!
- Nic mi nie będzie Yosuke, mam chłopaka.
- A czy on ma partnerkę? – zaprzeczyła ruchem głowy, dojadając swoją jajecznicę. – A impotencję? Jest gejem? No  widzisz! – nawet nie dał jej odpowiedzieć na te głupie pytania. Martwił się o nią, to jego mała siostrzyczka. – Tato, weź przemów do rozsądku swojej córce!
- Jaki jest twój szef? To dobry człowiek?
- Bardzo – oznajmiła z uśmiechem i mimowolnie spojrzała na róże w flakoniku na stole, którą od niego dostała. – na pierwszy rzut oka stroni się od ludzi, ale jest niezwykle ciepłą i opiekuńczą osobą.
- Opiekuńczą? O tak… tak bardzo, że potrzeba mu niani dla dziecka – burknął cicho Yosuke.
- Nie znasz go, więc się nie wypowiadaj.
- Miyuki ja, ja się o ciebie boję! Zrezygnuj i pracuj jako niania Takedy. To jest genialny pomysł! Nie lubisz Takedy? On cię lubi! – mówił i mówił. Chciał bronić siostrę przed tą świnią, jej szefem. Na pewno jest świnią.
- Nie o to chodzi… Naokiego wychowuje tylko Sasori… w dodatku niezbyt porządnie. Jemu bardziej potrzeba pomocy… kobiecej ręki.
- Ale…!
- Miyuki – przerwał Akaishi swojemu synowi. - daj z siebie wszystko w swojej pracy.
            Ucałowała ojca w policzek i zabrała ze stołu talerze do zlewu. Yosuke naburmuszył się postępowaniem ojca, co za miękki facet! Gdyby Miyuki była jego córką to by… był jeszcze gorszy, niż jako brat. Mimo wszystko nie chciał, aby jego mała siostrzyczka pracowała u jakiegoś obcego faceta! Zaproponował jej, że się z nią przejedzie do tej jej pracy i sprawdzi jej szefa. W końcu jest zawodowym bokserem, dla pewności go trochę postraszy. Lecz Miyuki stanowczo mu odmówiła, a po chwili popędziła na przystanek żegnając się z nim i ojcem.
            Nagle też się musiał zbierać, ale na te próbę zareagował Akaishi, zakazując mu się wtrącać. Twierdzi, że jak Miyuki zechce pomocy to sama poprosi. Argh, był zbyt dobrym tatą…! Pomyśleć, że pamięta jakby to było wczoraj, gdy Mi mu przynosiła laurki, gdy dostał piątkę w szkole…

            To było idealne po południe na różnego rodzaju spacery po mieście, po parku, wszędzie. Konan wyciągnęła na dwór swojego chłopaka, jak i jego współlokatora, powinien odpocząć od tej nieustannej nauki. Chociaż na jedną lub dwie godziny. Wie, że na dniach Nagato ma egzaminy sesyjne, ona też ma i uważa, że po wywietrzonej głowie o wiele lepiej mu wszystko do niej wejdzie. Przynajmniej jej szło wtedy o wiele, wiele łatwiej.
            Szła pod ramię z Yahiko, który zagadywał się z Nagato, pomagał mu przy nauce, gdy musiał wkuwać wzory na pamięć. Swoje studia skończył już rok temu i jak na razie okazuje się, że to mu nic nie dało. Nadal pracuje jako magazynier w firmie meblowej u wujka Nagato, ale tego dowiedział się po fakcie, żeby nie było, że ma pracę po znajomości.
- Wiesz już gdzie będziesz pracował Nagato? – wtrąciła Konan, zmieniając temat na jakiś luźniejszy.
- Chciałem w naszym starym liceum, ale tam już mają trzech matematyków. Wątpię by znalazło się miejsce na czwartego… chciałem też w szkole gdzie udzielałem praktyk, uczniowie tam mnie lubili, ale chyba z tego też nici…
- Czemu? – zapytał Yahiko.
- Dyrektorka tam jest straszna… pierwszego dnia wpadła na mnie, gdy miałem kawę i oblałem ją nią…
- Uuu…
- Zresztą mieli tam okropną stołówkę – wzruszył ramionami.
            No tak, tam gdzie beznadziejne żarcie, nie ma sensu się pchać. Chociaż Nagato nie należy do takich, co na to patrzą, ale najwidoczniej chciał zakryć swoje zawiedzenie. Głupia jest ta baba, sama na niego wpadła, a twierdzi, że to jego wina… ale na jej lekcjach matematyki miała ten sam stosunek do uczniów. Pamięta, jak Danny rozwiązywał zadanie na tablicy, po trzech linijkach zrobił błąd, a ona nie zwróciła uwagi i chłopak pisał dalej, a wynik wyszedł mu w jakimś nieskracalnym ułamku. Nagato pokazał, gdzie był błąd, a cała klasa jęknęła bezsilnie, ich notatka zajęła cała stronę w zeszycie. Oczywiście obwinienia padły na biednego chłopaka, bo „nie umiał liczyć”.
- Może zapytaj w moim technikum. Wydaje mi się, że był tam jeden nauczyciel od matmy – zastanowiła się Konan, a Nagato się skrzywił. Technikum…
- Myślałem o nauce w szkole licealnej…
- A co to za różnica? – przecież technika są zdecydowanie lepsze, niż liceum. Po technikum ma się zawód, po skończeniu szkoły można iść albo dalej na studia albo do pracy. Tymczasem po liceum musi się odbębnić studia czy się tego chce czy nie. – Nauka matematyki jest niezmienna.
- No tak, ale… uczniowie w liceum są…
- Jacy? – warknęła dziewczyna. Co on tu chce insynuować, że jest niby jakaś gorsza, niż licealista?
- Bardziej nerwowi, sarkastyczni, nieusłuchliwi…
- W każdej szkole tacy są – wtrącił Yahiko. – są w tym samym wieku przecież.
- Ale w liceum się wymaga więcej, niż w techniku. Do licem idą ci, którzy chcą się uczyć.
- Eh? Nikt w ich wieku nie chce się uczyć – zaśmiał się z dozą kpiny.
            Nagato jednak trzymał się mocno swojego zdania. Przyjaciele uznali więc, że nie będą się mieszać, niech wybrzydza i szuka roboty do bóg wie kiedy. Konan i tak mu wyśle adres placówki, gdy zmieni zdanie, od czego się ma przyjaciół. Przytuliła się mocniej do ramienia Yahiko, oboje ustalili, że zapominają o ostatniej akcji z małżeńską propozycją, ale chłopakowi ani trochę nie było z tego powodu lżej. A odmowa, pominięcie tematu był, jak policzek, nie wie teraz na czym stoi.
            Poprzez to odrzucenie, a przynajmniej w taki sposób to interpretował, zaczął się głębiej zastanawiać w jaki sposób podchodzić do tego związku. Niewątpliwie ją kochał, ale najwyraźniej ona traktowała go znacznie bardziej na luzie, nie chciała się angażować. Problem w tym, że jeśli nadal będzie ją mocno kochał, a ona za dwa miesiące uzna, że ich związek to jednak nie to, to naprawdę się załamie w tej sprawie. Jednym słowem, obawia się, że marnuje swoje serce dla niej.
- O ludzie… - westchnęła dziewczyna odwracając się od fontanny, do której zmierzali.
- Co jest? – zapytał Nagato, równie zdezorientowany co Yahiko.
- Przy fontannie siedzi mój były facet…
- Och… to idziemy gdzie indziej?
- Nie, spoko. Nie cierpię go… i laski, która mu towarzyszy – stwierdziła rezolutnie, spojrzenia chłopaków ponownie powędrowały na obgadywaną parę. Fajna dupa, w myślach mogą sobie pozwolić na takie seksistowskie komentarze. – to moja była najlepsza przyjaciółka. Odbiła mi go, kiedy ja leżałam w łóżku z gorączką… szmata.
- Co, żałujesz? – dopytał Yahiko, był na wpół zazdrosny. Chodzą ze sobą jakieś dwa lata, a ona nadal ma urazę do eks… to nie w porządku.
- Skąd – zapewniła i cmoknęła go w policzek. – przed nami jeszcze długa przyszłość, a im daję maks. dwa tygodnie. Tym bardziej, że na uczelni zaliczyli bardzo głośną awanturę.
- Um… ja im daje trochę więcej. Jakieś… całe życie – wtrącił Nagato i wskazał na parę podbródkiem. Konan oniemiała na ten widok. Jej eks klęczał przed jej eks przyjaciółką z wystawionym do niej pierścionkiem.
- No bez jaj! – patrzyła zezłoszczona na tą scenę. – oboje są siebie warci…!
- O co się tak wściekasz…? – burknął apatycznie Yahiko.
- Nie mogę uwierzyć, że tacy podli ludzie będą od teraz żyć razem i szczęśliwie.
- Też miałaś szanse na stabilizacje i szczęście, a z tego nie skorzystałaś.
- To co innego…
- Nie prawda, bo to samo! Oświadczyłem się, a ty kilka razy powiedziałaś nie – raz by w zupełności wystarczył, ale po co wbijać tylko jeden sztylet w jego serce.
- Yahiko, nie zaczynaj.
- Dobra, w takim razie to kończę – odsunął ją od siebie. – wracam do domu.
- Przestań, stary…
            Mimo nawoływań Nagato on dalej kroczył ścieżką prowadzącą do domu. Uzumaki został z Konan. Wybuch Yahiko wywołał poczucie winy u dziewczyny, dlatego nie mógł jej zostawić. Nie wiedziała, dlaczego tak się upieprzył na to głupie narzeczeństwo, na ślub. Jaki facet marzy, aby założyć na siebie te pomyłkową obrożę? Nagato nie sądził, że przyczyną jest podążanie krokiem rodziców. Zapewne chodziło o jakieś wcześniejsze przykre zerwanie z dziewczyną.

            Około szesnastej godziny Naoki nadal słodko drzemał w swoim pokoju, śpi tak już drugą godzinę. Niedługo go będzie musiała budzić, gdyż obiad jest już niemal gotowy. Oczywiście zapytała gospodarza czy może coś ugotować, a w odpowiedzi usłyszała „jak chcesz”” no to… pozwolił jej. On tam zwykle jadał z dzieckie w pobliskiej knajpie, gdzie serwowali obiady. Sasori siedział zamknięty w swojej sypialni i stale się uczył do tych egzaminów. Trochę ją to przerażało… nie sądziła, że na studiach trzeba się aż tyle uczyć. Do matury nie uczyła się tyle co Sasori, on już siedział w tym pokoju czwartą godzinę… po drugie to trochę nie zdrowe ciągle i ciągle się uczyć, powinien dać mózgowi trochę odpocząć. Koniecznie.
            Na obiad przygotowała fileta w cieście francuskim wraz z sałatką warzywną, przed przyjściem do pracy sama zrobiła właśnie te zakupy, zawsze gdyby mężczyzna się nie zgodził, mogła potem wszystko zabrać do domu. Swoją drogą zastanawiała się, co on by miał zamiar przygotować... posiada tylko gotowe jedzenia, które jedynie odgrzewa się w mikrofalówce. To nie jest zbyt zdrowe. Nagle do pomieszczenia wbiegł Naoki, by się upewnić, że jego niania nadal jest w mieszkaniu.
- Cześć Naoki, wyspałeś się?
- Mm! – przytaknął główką i bez słowa przytulił się do Miyuki. Poczochrała go po głowie, nie rozumiejąc zbytnio jego radości. – Fanie pachnie.
- No to dobrze, bo powinieneś już zajadać obiad, zobaczymy czy ci smakuje. Ale najpierw – popatrzyła na chłopca. – umyjesz rączki i pomożesz nakryć do stołu, dobrze?
            Zgodził się z entuzjazmem i najpierw poszli razem do łazienki. Pomogła chłopcu dokładnie umyć rączki, nie obeszło się bez delikatnego upomnienia, zamiast wytrzeć dłonie w ręcznik, otarł je niechlujnie o spodnie. Ale teraz już wie, że tak się nie robi, bo na rączkach osiadają zarazki. Ne wie co to zarazek, ale nie brzmi fajnie, już tak nie będzie robił. Kurczę, ale ta Miyuki mądra, zna tyle słów… bakterie, zarazki – tata pewnie nie zna takich wyrazów, nigdy ich nie słyszał z jego ust. Kiedy wrócili do kuchni, Miyuki dała chłopcu obrus do rozłożenia, kurczę, tak bardzo cieszył się z tego, że jej pomaga, tata nigdy nie chce by mu pomagał. Mówi, że ma się nie przejmować i robił to, co robił.
Miyuki położyła na stole dwie porcje serwowanego dania i dwie literatki napoju z sokiem pomarańczowym. Pomogła Naokiemu wdrapać się na krzesło i pozwoliła od razu jeść, widać, że był głodny. Sama natomiast postanowiła się ruszyć po Sasoriego. Stojąc przed jego drzwiami chciała w nie zapukać, lecz wtedy się one otworzyły.
- Chciałaś czegoś? – zapytał trochę zaciekawiony jej zamiarami. On szedł się odlać.
- Jakby, powiadamiam, że obiad na stole – rzekła, a następnie przeszła obok do pokoju podopiecznego. Musiała uprzątnąć kilka rzeczy i zaścielać łóżko.
- Obiad? – zatrzymał ją jeszcze swoim pytaniem, nie rozumiała jego zdziwienia. – Ja podziękuję.
- Musisz coś jeść – tym razem to ona go zatrzymała.
- I zjem, później.
- Zupki chińskie to nie jedzenie – oburzyła się, no ona mu gotuje, a ten ma jeszcze jakieś ale.
- Na pewno bezpieczniejsze od twojej kuchni – powiedział kąśliwie.
- Och jakie z pana duże dziecko - nic tylko łeb ukręcić. Jeszcze ma tupet kwestionować jej gastronomiczne zdolności. – na stole przygotowałam panu pożywne jedzenie.
- Miałaś gotować, zajmować się Naokim, a nie mną – odparł apatyczne i wyszedł do łazienki.
            Fuknęła z oburzeniem szepcząc na niego dupek. Usłyszał to, ale bynajmniej nie zamierzał się tym przejmować. Miyuki wróciła oburzona do kuchni i porwała w ręce talerz z jedzeniem przeznaczonym dla Sasoriego. Zatrzymała się nad koszem na śmieci i zawahała się… szkoda takiego dobrego jedzenia… w jednej chwili postanowiła schować dumę do kieszeni, włożyła talerz jedzeniem do lodówki,  jak potem zgłodnieje to sobie odgrzeje, ewentualnie wyrzuci.
            Następnie odwróciła się do Naokiego, zauważając sposób, w jaki cudacznie je jedzenie. Biedny wpychał w siebie po gryzie z całego mięsa w cieście. Zapomniała mu je pokroić, ale po chwili już było okej, bardzo mu smakowało, powtarzał to nawet z pełną buzią. Słysząc otwierane drzwi od łazienki natychmiast do nich ruszyła. Sasori spojrzał na nią podejrzliwie, teraz się przyczepi tego w jaki sposób je?
- Wie pan, ja też mam coś takiego jak pęcherz – oświadczyła dumnie. Spojrzał na nią miną „no co ty, nie wiedziałem” albo „co mnie to obchodzi” wiele tytułów ma taką samą minę. Przepuścił ją bez słowa i zamierzał wrócić do pokoju, ale zupełnie znienacka złapała go za ramię.
- Co znowu?
- Mam prośbę… - mężczyzna założył ręce na piersiach. – rozumiem, że dawno nie mieszkałeś z kobietą i ta sytuacja może pana strasznie strofować. Nie przejmuje się, że nie chcesz jeść moich obiadów i mnie obrażasz, ale proszę uszanować, że jestem kobietą i niektóre rzeczy przerastają moją cierpliwość…
- Do rzeczy – pogonił ją, też nie miał całego dnia.
- Spuszczaj po sobie deskę – wskazała na muszlę klozetową. Zamilkł z wrażenia na parę sekund, tyle szumu o taką pierdołę…?
- Sama ją spuść – ponownie złapała go za ramię nie pozwalając się spławić.
- Jak ja ją spuszczę to niczego pan się nie nauczy.
            Mierzył się z nią przez dobrą chwile spojrzeniami, aż w końcu splajtował, z dumnym wyrazem twarzy, skierował się powoli do klozetu. Odwrócił się w jej stronę i ciągle na nią patrząc, zademonstrował jej, jak łatwo można spuścić deskę jednym palcem. To była lekka aluzja, jaki to jej problem jest dziecinny i małostkowy. Miyuki uśmiechnęła się dumnie z jej bardzo pojętego ucznia i wyprosiła za drzwi.
            Sasori udał się na chwile do kuchni, zastając przy stole swojego syna, który jadł grzecznie posiłek na zmianę z popijaniem napoju. Spojrzał na danie, naprawdę wyglądało bardzo apetycznie, a teraz przez swoją dumę musi się obejść. No nic, przygotował sobie kawy, a w międzyczasie do Naokiego wróciła Miyuki, wyczekując spokojnie, aż zje. Planowali się w jego pokoju w coś pobawić, a nie by siedział, jak zombie przed telewizorem.
- Miyuki – zwrócił się do niej Sasori, spojrzała na niego ciekawie. – następnym razem po prostu mi powiedz, jakich produktów potrzebujesz. Kupię – nie chciał, aby wydawała ze swoich pieniędzy na jedzenie, po co ona pracuje skoro tak robi?
- W porządku – uśmiechnęła się w zgodzie.

            W kolejnych dniach gdy ponownie przyszła do pracy, dzień równie przebiegał miło. Sasori troszkę wyluzował, bo miał dwu-dniową przerwę między egzaminami, więc pomagał Miyuki w zajmowaniu się swoim synem. Naoki miał z tego niezły ubaw, szczególnie podczas zabawy w kalambury. Naoki rysował dość ładnie, jak na swój wiek, ale jego jeszcze dało się odgadnąć. Miyuki za to w ogóle nie potrafiła rysować. Co za beztalencie… spowalniała tak grę, ale było zabawnie. No i chłopaki musieli wejść na jakiś wyższy poziom rozumowania.
- Eee… nożyczki? – strzelał Sasori.
- Nie – burknęła Miyuki. Pieprzeni artyści… miała wrażenie, że znają odpowiedź, ale się z niej nabijają! Nie było tak, naprawdę nie wiedzieli.
- Ploca! – zgadywał Naoki. Trochę kształtem przypominało procę. Zmutowaną procę.
- Nie.
- Podaje się – odparł chłopiec bezsilnie.
- No weźcie! Podpowiem, że to zwierzę – mruknęła, ale zgadujących w ogóle to nie olśniło. Nie widzieli takiego dziwnego i brzydkiego zwierzęcia.
- Gdzie ty takie zwierzę widziałaś? – zapytał Sasori. – Chyba w Czarnobylu…
- Cio to Cianobyl? – zapytał Naoki.
- Takie miasto… - nie będzie mu tego tłumaczył.
- Dobra, ja też się poddaję… ale to był rak! – burknęła Miyuki i zmieliła w ręku swoją kartkę. W życiu by nie odgadli… – Naoś czas na drzemkę.
            Po tym ogłoszeniu, Sasori zamierzał iść do sklepu, więc kazał Miyuki napisać co ma jej kupić potrzebnego do obiadu. Gotuje Naokiemu, a on, choć bardzo kusi go jej kuchnia, to odmawia jedzenia jej posiłków. Sam sobie przygotowuje swoje „dania na szybko”. Miyuki napisała mu listę na kartce, pracuje tu już drugi tydzień, więc mniej więcej pamięta, czego brakuje w domu.
            Gdy właściciel mieszkania wyszedł, ona zabrała się za usypianie chłopca. Wystarczyło tylko położyć się obok i trzymać za rękę, by zapewnić o swojej obecności. Po kilku minutach, gdy maluch pogrążył się we śnie po mieszkaniu rozniósł się dźwięk domowego telefonu. Miyuki udała się do salonu i chwyciła za słuchawkę, w sumie pierwszy raz odbierze telefon w obcym domu.
- Słucham?
- … Kim jesteś? – rozbrzmiał zdziwiony głos rozmówcy. – Pomyliłem numery…?
- Jeżeli chciał się pan dodzwonić do mieszkania państwa Akasuny to nie pomylił się pan.
- Aaa, gitara. Kim jesteś? – powtórzył pytanie.
- To raczej ja powinnam zapytać.
- Saso cię przygruchał? Zabezpieczył się tym razem?
- Co proszę…? Z kim rozmawiam?
- Ja pierwszy spytałem – bąknął rozmówca. W ogóle co to za lala, coraz bardziej go to ciekawiło. Dziewczyna w domu Sasoriego, co to się dzieje gdy go nie ma!
- Nie znam pana i nie mszę podawać informacji o sobie. Proszę powiedzieć imię, nazwisko i cel rozmowy, inaczej się rozłączam – powiedziała stanowczo.
- Kolejna dziwaczka – westchnął mężczyzna. – daj tego pedała do telefonu.
- Żaden „pedał” tutaj nie mieszka.
- Jak to nie? – parsknął śmiechem. – Rude włosy, przyćpane spojrzenie, brzydki ryj, mały penis…
- Proszę pana – przerwała mu. – nie będę z panem w ten sposób rozmawiać. Proszę zadzwonić później.
- Kurwa, czekaj!
- Nie jestem żadną „kurwą” – oburzyła się. Wie, że to słowo nie musiało się odnosić do niej, ale ogólnie. – Proszę się nie wyrażać.
- Bla, bla, bla dobra! Nie pierdol tylko daj mi do telefonu ulubieńca, znaczy się Naokiego powiedz, że wujcio Hidan dzwoni.
- Nie dam panu Naokiego z dwóch powodów, po pierwsze nieładnie pan się odzywa, a po drugie on śpi.
- Kuźwa… to daj Sasoriego… dzwoni Hidan Tadashi – dostosował się do jej telefonicznych wymagań.
- Pana Akasuny nie ma, mam coś przekazać? – uśmiechnęła się.
- Taa, żeby wypierdolił z domu babsko, z którym rozmawiałem!
- Przekażę.
- Zajebiście, dzięki.
- Nie ma za co. Życzę miłego dnia – powiedziała i odłożyła słuchawkę z powrotem na miejsce.
- Kto to był?
            Odwróciła się przestraszona napotykając Sasoriego oddalonego kilka kroków od niej. Nawet nie zauważyła, kiedy on wrócił do domu, a pewnie już długi czas przy niej stoi zważając na to, że ściągnął buty i był całkowicie na luzie. Najpierw się trochę tym wszystkim zmieszała, natychmiast zaczęła przepraszać, choć w sumie mógł powiedzieć, że przyszedł i dałaby mu telefon… Sasori jednak nie chciał wyjaśnień, domyślał się kto dzwonił. Kto mógłby go nazwać pedałem i rozmawiać z Naokim? Chociaż podobała mu się stanowczość i obrona Miyuki.
            Dziewczyna przekazała kto dzwonił i jaki miał interes, mężczyzna westchnął ciężko i przeprosił dziewczynę za swojego kolegę. Wytłumaczył, że taki już jest i ma się nim w ogóle nie przejmować. Nie przejmowała, to tylko Sasori się musi męczyć z jej towarzystwem. Mężczyzna uśmiechnął się lekko i zaproponował jej jakąś pomoc w przygotowaniu obiadu, a potem pójdzie się uczyć. Tak więc znalazła dla niego kilka zajęć, takich jak obieranie pieczarek, ziemniaków czy coś. W międzyczasie zagadała o studiach chłopaka, nie miała okazji z nim porozmawiać tak, jak dzisiaj, głównie dlatego, że sam się zamykał w sypialni i uczył, aż do jej wyjścia. Tak mu się z nią chyba dobrze rozmawiało, że zapomniał o swoich planach nauki, Miyuki to szybciej pojęła, ale go nie wyganiała. Na naukę ma całe dwa dni, a w dodatku uczy się jak napaleniec. Bez krzty wytchnienia. Dopiero wkraczający do kuchni, wyspany Naoki uzmysłowił mu godzinę.
- Może jednak zjesz z Naokim. Można powiedzieć, że po trochu pan przygotował obiad, więc nie musisz się obawiać mojej kuchni – zaproponowała zatrzymując Sasoriego.
- Zgóć się, zgóc się tatuuuusiu – poprosił chłopiec, uwieszając się na nodze taty. Westchnął ciężko. – Jupi! – co Naoki uznał za zgodę i poprowadził do stolika. Ale będzie fajnie dawno nie jedli razem w domu i to jeszcze w takim fajnym towarzystwie. Miyuki podała chłopakom pierwsze danie.
- A ty nie jesz? – zapytał Sasori.
- Obawiam się swojej kuchni – mruknęła zaczepnie.
- Trująca na pewno nie jest. Spróbowałem tego dania, co kiedyś zostawiłaś w lodówce – zmrużyła chwile oczy, a potem ją olśniło. Kompletnie zapomniała! A planowała sprawdzić czy jedzenie nadal się tam znajduje.
-  I jak?
- Świetnie gotujesz – przyznał, a potem wraz z Naokim przystąpił do posiłku.
            Nie była przygotowana na usłyszenie jakiegoś komplementu ze strony pracodawcy, przynajmniej w tej sprawie, bo to jak przyznanie się do winy. Mimo wszystko było jej jakoś cholernie miło z tego powodu. Naoki trochę się miotał podczas jedzenia zupy. Nie lubi zup! Miyuki zaczęła go zatem karmić, nie dostanie drugiego dania, jak nie zje pierwszego. Sasori odniósł swój talerz do zlewu, a drugie danie nakazał zjeść Miyuki, bo on się idzie uczyć i nie ma czasu na jedzenie.

 DATA
21.06.2014

OD AUTORKI
No, udało się wam, albo i nie xD Chodzi o to, że nie miałam weny przez ten tydzień i, aż się bałam - wiecie tak ciepło, że n ie chce się wchodzić na kompa, ale dzisiaj jest spoko - leje - więc coś tam mi się chcę xD ogólnie zastanawiałam się, aby nie zrobić sobie przerwy wakacyjnej... ale jednak nie, będę was nadal gnębić rozdziałami :P zbyt długa przerwa nie byłaby korzystna, bo byście zapomnieli o tej historii xD
Oczywiście dzisiaj zabieram się za komentowanie waszych blogów, przepraszam za zastój, czytam masę opowiadań i ciężko mi nadążyć... ale nie marudzę, proszę jedynie o cierpliwość :) Pozdrawiam i ściskam wszystkim ciepło :D Jesteście zajebiści, a szczególnie wasze uśmiechy :D :*

12 komentarzy:

  1. No... Nieźle...
    Konan to jakaś dziwna jest. Niby zazdrosna o byłego i wściekła, że się oświadczył innej, ale na propozycję Yahiko to się nie zgodzi... Niech się zgodzi, przecież pasują do siebie i w ogóle... Pogadaj z nią kiedyś. ;)
    Brat Miyuki jest świetny, bardziej opiekuńczy niż ojciec.:) Ale widać przejmuje się młodszą siostrą... Ciekawe co stało się z ich matką? Mam nadzieję, że to kiedyś będzie wyjaśnione.
    I Sosori... przecież i tak zda...! Prawda? Poza tym, to już coś widać ^^... Zaiskrzyło coś... Albo to tylko spięcie obwodów xd.
    I Hidan! Co za... Ale i tak go lubię. Wie kiedy zadzwonić, ale mógłbby być bardziej uprzejmy czy coś, bo żadna go nie zechce... Znaczy, jak chce to potrafi być uroczy i w ogóle, ale jednak...
    Kiedy wróci? Bo już nie mogę się doczekać jak wpadnie do Akasuny i przywita się z Naokim... Oooo.. ^^
    Życzę duuuuuuuuuużo weny i w ogóle natchnienia!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu ten blogger...
    Ciekaw jestem poco wgl się go ma jeśli nie informuje o nowościach.
    Napisał bym jakiś komentarz ale mi się nie chce wiedz po prostu, że dalej rządzisz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) Sasori powinien dodatkowo płacić Miyuki za przygotowywanie posiłków ;) dobrze, że zaczynają się do siebie przekonywać. Rozmowa z Hidanem była PRZE-BOSKA:D dziewczyna nieźle mu pojechała, chciałabym zobaczyć jego minę. Nie mogę się doczekać ich bezpośredniej konfrontacji ^^ Oj, będzie się działo. Miyuki ma twardy charakter, chyba dzięki mieszkaniu z samymi facetami. Swoją drogą fajny ten jej brat, taki troskliwy, w sumie aż za bardzo.. w sumie chciałabym takiego :)
    Jest Konan i Yahiko XD i ich problemów ciąg dalszy.. A na początku wydawało się, że wszystko OK.. Konan boi się bardziej zaangażować w związek, czy po prostu jeszcze nie jest gotowa? W sumie to Yahiko chyba trochę za bardzo naciska na nią, tak się boi, że ją straci? Ciekawe jak to dalej pociągniesz;)
    Pozdrawiam i życzę duużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miyuki sili się na niezależność, a ten brat jej przeszkadza ;_; Swoją drogą to takie urocze, że braciszek się martwi, ale sorry - przed urokiem Akasuny jej nie uchroni! Poza tym fajny tata, ufa córce no i to poranne śniadanie c: Fajna scena.
    No nie wiem jak to jest z uczniami w technikach, a jak liceach. Przecież i tak znajdą się jacyś debile, nie? To takie smutne, ale nieuchronne ;c Biedny Yahiko, chłop nie wie na czym stoi, a Konan to jeszcze zamęcza tym swoim spojrzeniem na byłego. Swoją drogą zajebiście, że jak akurat przechodzili to się oświadczył XD Taka trochę scena z komedii, po prostu już widzę to tupnięcie nogą Konan :D
    Sasori niech się wysra, nie wie co dobre. Taką dziewczynę mieć obok, a ten zakuwa ;_; No ja czaję, że studia, no ale kurwa... potem się z niego Hidan wyśmiewa. I dialog z Hidanem boski, już czuję, że się z Miyuki polubią :3
    No i ten komplement na końcu, pierwsze lody przełamane! :D
    Pozdrawiam i ściskam, no i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. O Jezu xD Ja bym jednak takiego brata nie chciała mieć. Nie wiem jak Miyuki z nim wytrzymuje, ja bym go chyba po głowie walnęła :-) Ta Konan jest jakaś dziwna. To Yahiko zakończył ich związek, czy po prostu się pokłucili? Ech ta duma Sasoriego, przez nią to chyba by z głodu umarł xD Przynajmniej powiedział, że mu smakowało, bo jednak spróbował tego dania Miyuki. Ta akcja z deską mnie rozwaliła, już myślałam, że Sasori na nią nakrzyczy, że to jego dom i może w nim robić co chce, ale jednak nie :-) Jak by Hidan stał przy mnie to bym mu przywaliła za obrażanie Sasoriego i Miyuki >.< Już coś się pomiędzy nimi dzieje *.* Na reszcie :-)
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Co napisać... Jak zwykle, rozdział BOSKI!!! Pierwsza akcja w domu Miyuki była dla mnie niezwykle prawdziwa, że tak to ujmę :D Jakbym widziała swojego brata : Gdzie idziesz??? Będziesz się znowu z ,,kolegami" włóczyć?? Mam im wpierdzielić? XD - Już jej brata uwielbiam! Następnie rozmowa z Hidanem... Co tu dużo mówić, Miyuki pokazała klasę! Ale i tak nic nie pobije ,,rywalizacji'' pomiędzy Miyuki a Sasorim <3 Po prostu ich uwielbiam. Najlepsze jest to, że wiecznie obojętny i pewny swoich działań Sasori, pod naporem samego wzroku Miyuki najzwyczajniej mięknie :D Widać, że ona zaczyna mu się coraz bardziej podobać, chociaż może jeszcze tego sam nie wie XD
    W każdym razie; czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i jak zwykle życzę dużo weny i wytrwałości !! I nie wyobrażam sobie, że mogłabyś zawiesić bloga na wakacje O.o To dla mnie by było nie do przeżycia !! Nie przetrwałabym dwóch miesięcy!!! XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Soli. Po prostu wchłonęłam ten rozdział w kilka minut. Tyle na razie ci powiem, abyś wiedziała że jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra. Teraz tam coś lepszego niż durne dwa zdania.
      Jestem po egzaminie, więc cały dzień dziś w domu poświęcam na blogowanie xD
      Well o czego ma tu zacząć.
      Zacznę odmojej ulubionej pary oczywiście, czyli Konan i Yahiko. Cóż powiem szczerze, że Konan mnie nieco irytuje. Yahiko to bardzo fajny chłopak i wtedy jak wyskoczył z tym małżeństwem (oke, trochę przewalił z tym) Jednak Konan nie powinna się tak zachowywać. Trochę jak jakaś głupia nastka. Serio, minus dla niej.
      Zawsze chciałam mieć starszego brata. ZAWSZE. Jednak nigdy nie miałam, nie mam i mieć przecież już nie będę. Takie moje niespełnione marzenie. Fajnie, że on się troszczy o Miyuki. Słodkie i wgl, ale co za dużo to nie zdrowo. Podoba mi sie to, ze dziewczyna stawia na swoim i nie kłóci sie jakoś bardzo z braciszkiem. Po prostu leje na to na dobrą sprawę i robi swoje. To mi się podoba. I to bardzo.
      Jednak Miyuki trochę za bardzo lata za Sasorim. Znaczy to jej charakter ogarniam, ale ja bym tak nie robiła. Jak ktoś mnie olewa, to ja go tez zlewam. Ale ta cały czas z nim gada, zaprasza na obiad, bo może wielki pan się zgodzi. Trochę widać, że w końcu wymiękł i bardzo dobrze. Przecież o to chodzi. XD
      Więcej Deidary i Sasoriego, bo coś ich ostatnio mało, a ja uwielbiam te ich kłótnie.
      Aaa no i powrócił Hidan. Gdybym była na miejscu Miyuki to bym się strasznie wkurzyła. Ale jak się to czyta, to Hidana nawet lubie. Lubie jego idiotyzm xD
      Sorka za literówki, które też masz w opowiadaniu. Ale jebać błędy. XD

      Usuń
  8. Jeeeeeeeeestem, nie aż tak spóźniona :)

    Rozdział jak zwykle super. Konan i Yahiko, są uroczy. Yahiko poprostu nie rozumie, że Ci co cię zdradzili, nie powinni być szczęśliwi. Konan, zraniła jego uczucia, zapewne zrozumiał za pierwszym razem, kiedy odmówiła, nie musiała powtarzać. Tak mi go żal.
    Miyuki, Saso i Nao tworzą cudowne trio. Przez dume jeść zupki chińskie, skąd ja to znam, ale w końcu i tak spróbował, nie przyniej ale przynajmniej ją pochwalił.
    Yosuke, musi być wkurzającym bratem, zaczynam się cieszyć, że mój się niczym nie interesuje. Ale no wiecie, troska jedno a wtykanie nosa w nieswoje sprawy to drugie. Pozatym ten cały Yosuke jest dziwny, z własnej woli małżeństwo i jeszcze dziecko. No i na końcu, nie zapomniałąm o Hidanie. Konkretnie wkurzający w tym rozdziale, cóż Miyuki sobie z nim poradziłą i oby tak dalej. Choć i tak go lubie, nie tak jak Saso, ale lubie. Zresztą ja uwielbiam całe Akatsuki.

    Nie robisz przerwy wakacyjnej? Cieszę się, będe mieć co czytać. Przyznaję rację, że czytelnik może zapomnieć o fabule jak będzie dłuższa przerwa, ale ja się chyba jednak zdecyduję na przerwe u siebie.
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No ja pierdziele! I znowu się spóźniam! >.< Wybacz, ale ostatnio jakoś nie bardzo mi się chce cokolwiek pisać i czytać. Zawsze tak mam latem :P Ale gdy tylko zaczynam czytać twoje rozdziały, to pochłaniają mnie tak że od razu wracają mi chęci do czytania xD Najgorzej to się właśnie zebrać. Niby mam czas, ale go nie mam, ledwo wyrabiam się z pisaniem swoich rozdziałów. Eh.. dobra. PRzechodzę do komentowania ^^
    Myiuki to ma zabawną rodzinkę jej ojciec i brat to takie yin yang xD W ogóle, jaki ten braciszek nadopiekuńczy O.o I to jak nie chciał żeby pracowała, u mnie to by się rodzina cieszyła gdybym poszła do pracy :D A już na pewno nie miała by nic przeciwko. Tatusia to ma kochanego, brat mnie lekko wkurzał.. nie to nie jest dobre słowo.. jej brat był dla mnie po prostu dziwny. Ale dziwni też są fajni :P Ale Miyuki i tak się wybroniła i olała zastrzeżenia braciszka i dalej będzie pracować u Saso. Jak miło.
    Haha Yahiko strzelił foocha xD W sumie trochę go rozumiem, bardzo ją kocha i wie czego chce, przynajmniej jest przekonany że wie. Ale Konan może myśli bardziej realistycznie? Chociaż... czy ja wiem? Jak się kochają to powinni wziąć ślub, ja im w tym kibicuje :D No i Nagato... znam takich co są święcie przekonani że Liceum lepsze od Technikum bo niby wyższy poziom no i brzmi inteligętniej -_- Ale szczerze Technikum to lepszy wybór, tak więc Nagato, goń się :P Technikum trudniejsze bo dodatkowo oprócz przedmiotów obowiązkowych trzeba się uczyć zawodowych.
    Myiuki świetnie się sprawdza jako opiekunka, będzie kiedyś swietną mamą ^^ No i potrafi gotować! Brawo! Ja nie potrafię, więc nie ma to jak odgrzewane jedzenie xD Sasori przybij piątkę. Co prawda nie najzdrowszy ot sposób, ale jak to mówią co cie nie zabije to cie wzmocni :D Sasori jesteś nie zbyt miły dla Miyuki >.< Czemu taki szorstki? Zaczyna mnie wkurzać. Ale jak później razem jedli obiad i przygotowywali go to był całkiem miły, tak więc się zrekompensował :D W ogóle, dzwoniący Hidan, normalnie facepalm xP Co za debil, jaki cham. No i ten tekst "Kurwa, czekaj!" "Nie jestem żadną kurwą" hahaha. TO mi przypomina sprzeczki moich przyjaciół wystarczy że jeden powie "Kurwa" od tak, to druga na to " z ciebie" i się zaczyna litania wyzwisk xD Ale przynajmniej jest się z czego pośmiać.
    Tak swoją dorgą podziwiam, że tobie się chce czytać tyle blogów, ja czytam z cztery w tym twój, i tylk twój komentuję xP Taka wygodna jestem. Nie wyrobiłabym z czytaniem tak wielu blogów i do tego komentowaniem każdego rozdziału.
    Rozdział zarąbisty! Czekam na next, jeszcze raz przepraszam za spóźnienie, no ale wreszcie skomentowałam :D Życzę dużo, dużo weny! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O bogowie xD nigdy więcej błagam wzmianek o Yosuke! (pewnie będą, bo w końcu jest bratem Miyuki, no ale.......) nie wiem czy to powód do dumy, (ale chyba tak, skoro ważne jest wzbudzanie emocji czytelników i przyciąganie ich uwagi) ale muszę się poinformować, że już dawno, żadnej bohater opowiadania, czy książki nie irytował mnie tak bardzo jak ten typ xD Matko rozumiem opiekuńczość, bycie starszym bratem, ale Yosuke przekracza w tej swojej opiekuńczości wszelkie granice... tzn nawet moją mamę! Zabiłabym, jakby był moim bratem xd
    Boże próbuje sobie wyobrazić spór Miyuki i Saso o deskę klozetową, ale nie mogę xD jeszcze szczególnie jak pomyśle o tym mangowym Sasorim xD lol, mógłby zamknąć klapę ogonem!
    Hidan ♥ już nie mogę się doczekać jego starcia z Miyuki na żywo!

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć!
    Soli-chan! Oczywiście muszę pochwalić nowy rozdział. :) Świetny. Zresztą, jak każdy. ;) Mam takie pytanko... Nie wiem czy cię nie zdenerwuje. Mam nadzieję, że nie. xd Chciałabym wiedzieć, czy planujesz kontynuować dawny blog? Masz jakieś pomysły. Oczywiście nie każę ci rzucić ten i lecieć do Naru-Hina. ;) Chciałam tylko zapytać czy masz jakieś natchnienie? A może jakiś one shot? Coś z Naruto i Hinatą... Ta opowieść i ten świat wykreowany przez ciebie był i wciąż jest taki wspaniały! :3 Często wracam do tego fanfick'a aby poprawić sobie humor czy też rozmarzyć się pod wpływem ich miłości. :D Już nie piszę o ich pierwszym razie! xD Jakbyś o tym napisała, to...No. xD Także proszę Cię o odpowiedź. I przepraszam, że naruszam tego bloga dawnymi dziejami. :P I...Może coś jednak o nich napiszesz? :D Byłabym wdzięczna. Masz talent. Wielki. :) Dziękuję. Czekam na odpowiedź i życzę weny. ;)
    Wierna czytelniczka

    OdpowiedzUsuń