Jesienny spacer to był całkiem dobry pomysł. Uwielbiał szum wiatru, który wprawiał w ruch liście na drzewach i pomagał im upaść na ziemię. Oczywiście towarzyszył mu Deidara i niesiony na własnych rękach syn. Nie pomyślałby, że tak się przywiąże do tego malucha. Wszakże już minął rok odkąd się nim zajmuję i raczej tego nie żałuje. Uśmiechnął się sam do siebie.
- Humor ci
się poprawił…? – zapytał blondyn, wkładając ręce do kieszeni. W końcu przed
chwilą był świadkiem kłótni, którą urządziła mu babcia. Sam nie wie, jak ma ją
rozumieć, bo okej martwi się o wnuka, ciągle się zapożycza, nie wyrabia z
opłatami, nauką i teraz ma zdawać poprawkę, ale no, trochę zrozumienia. Ma na
głowie dzieciaka, którego zdecydował się wychować.
- Jak widać
– mruknął pogodnie. – nie żałuję, że go zatrzymałem – dodał obcałowując syna w
czoło. Usiadł z nim na ławce, blondyn na jej podparciu.
Pochłonęli
się dość poważnej, jak na nich rozmowie dotyczącej najbliższego rozpoczęcia
edukacji, jutro Sasori ma egzamin poprawkowy, bo zawalił przez opiekowanie się
Naokim. Natomiast Deidara cieszył się, bo przed nim ostatnie pół roku studiów i
wreszcie zdobędzie tytuł inżyniera. Magistra nie chce, bo po co mu to, nie
będzie się jeszcze dokształcał półtora roku, jak to mu do szczęścia
niepotrzebnie.
- Idą twoi
wrodzy – mruknął Sasori do przyjaciela, wskazując podbródkiem na widok za nim.
Obejrzał się za amię i na widok Uchihowskich mord stęknął żałośnie.
- Spadamy
stąd? Ich towarzystwo odejmie nam zajebistości.
- Już nas
zauważyli.
- To tym
bardziej stąd chodźmy. Nie ma nic lepszego od sprawienia im przykrości –
namawiał Deidara, ale z każdym słowem jego kompan posyłał mu coraz to bardziej
litościwe spojrzenie.
- Cześć wam
– zawołał radośnie Obito.
- Za późno…
- szepnął do siebie ociężale. Wtem z boku warknął groźnie na niego jakiś pies,
chyba policyjny, wnioskując, że był na smyczy u Itachiego, a oni byli w
policyjnych mundurach.
- No już,
spokój Rocky – powiedział do psa, który w dalszym ciągu warczał na Deia. –
widocznie zna się na ludziach – mruknął wymownie.
- Macie
przewagę… pies z psem zawsze się dogada – odbił ten słowny atak. I w tym
momencie pies warknął potężnie na blondyna. Odsunął się lekko z grymasem na
twarzy.
- Co robicie?
– zapytał Obito.
- Nic za co
moglibyście nas wsadzić – uśmiechnął się zaczepnie Sasori.
- Nosz kurde
– mruknął żartobliwie Itachi. Naoki obserwował z zaciekawieniem pieska, ale
podejść się bał. Strasznie warczał i w sumie bez powodu, bo przecież wujek Dei
jest fajny.
– Gryzie? –
dopytał, widząc, jak dziecko nieśmiało patrzy na zwierzę.
- Taa, ale
tylko na komendę.
Obito
ukucnął przed psem i pogłaskał go po głowie i zachęcił do tego Naokiego.
Chłopiec wciągnął ku niemu rękę, ale ten natarczywie cisnął nosem w jego dłoń,
aby go obwąchać. Przy zetknięciu z mokrym noskiem, dziecko pisnęło i schowało
się w ramiona taty.
- Nie boj
się – mruknął Sasori i sam pogłaskał psa, aby dodać dziecku odwagi. – widzisz?
Chcesz spróbować?
- Ymm... –
przekręcił stanowczo głową. W tym momencie Sasori dostał sygnał sms’a w
komórce. Wyjął telefon z kieszeni i odczytał. – Poka, poka!
- Kto
napisał? Operator? – uśmiechnął się kpiąco Dei.
- Nie… co
roku na medycynie jest organizowana impreza dla studentów. Na początku studiów,
kiedy nie ma jeszcze zbyt dużo nauki na głowie – odpowiedział i dał swojemu
synkowi do rąk telefon, ale i zachował ostrożność, by mu nie spadł czy coś. – i
wysłano mi zaproszenie.
- Heh,
serio? – mruknął z rozbawieniem Itachi. – Tylko jedna impreza na rok? To my,
prawnicy mamy lepiej, też mamy w cholerę nauki,, a imprez sporo.
- Widać, że
żadnej nie przepuszczasz – wtrącił Deidara. – zaspane oczy, ogólnie morda jakaś
wczorajsza i robisz za psa, a nie prawnika – trzymany w ryzach Uchihy pies,
warknął na blondyna tak nagle, że go wystraszył, ale też Naokiego. Saso poczuł,
jak mały się wzdrygnął.
- Ej, weź
ucisz tego psa, bo Naoki się przestraszył – upomniał.
- Dei chcesz
go przytrzymać? – uśmiechnął się z triumfem Itachi, ale Dei odpowiedział
jedynie demonstrując mu swój środkowy palec. W sumie chłopaki powinni go zamknąć
za obrazę policjanta na służbie, ale no kolegują się. – To Saso, wybierasz się
na te imprezę?
- Nie.
- Dlaczego?
– dopytał Obito.
- Bo ma
dziecko…? – odpowiedział za niego Deidara, swoim drwiącym, przeznaczonym dla
Uchihów głosem. Przecież odpowiedź jest oczywista, a te głupole pytają.
- To nie
problem, mogę się z Shee nim zająć – oznajmił Itachi, ale widział, że kumpel
nadal się nie kwapił do wyjścia. – Byłeś w ogóle kiedyś na takich studenckich
imprezach?
- No… byłem.
- Kiedy? –
na to pytanie przygryzł lekko wargi i bardziej ścisnął w ramionach syna.
- Na
pierwszym roku... z Noriko.
- O ludzie.
No to wszystko jasne, masz złe wspomnienia – stwierdził Obito.
- Nie,
fajnie nawet było… znaczy… owszem byłem pod stałą kontrolą Noriko, ale mimo
wszystko dobrze to wspominam. I tak nie lubię ludzi z uniwerku – mruknął
Akasuna.
- Bo ich nie
znasz, cioto – bąknął pod nosem Deidara.
- Zaproś
sobie kogoś innego. Zaproś jakąś lepszą dziewczyną – zaproponował mu Itachi.
- Może masz
rację… Dei pójdziesz ze mną? – zapytał z złośliwym uśmiechem. No jak dziewczyna
to dostosuje się do wymagań zewnętrznych. Zgromił go wzrokiem.
- Sasori…
- Słucham
słoneczko? – zapytał niewinnie.
- Wiesz, że
nie mam się w co ubrać – założył ręce na piersiach, przyjmując na siebie role
kobiety, wraz z ich stereotypowymi problemami i fochami.
- Masz w
szafie masę ubrań…
- Chyba
znowu są w swoim małżeńskim świecie, a my zostaliśmy wykluczeni z rozmowy –
rzekł Obito do swojego kuzyna, on tylko przytaknął.
Kiedy
skończyli swoją zabawę w mamę i tatę kontynuowali rozmowę. Obito wziął psa na
większy teren trochę za towarzystwem, a Naoki odważył się iść razem z wujkiem.
Itachi zobligował się do pilnowania małego Akasuny na czas tej imprezy i
ogólnie powrotu Sasoriego. Potem zagadnął Dei’a, bo dlaczego przy nim nie
zachowuje takiego dystansu co przy Saso? Może wtedy by się bardziej
zakumplowali? Podali sobie czasami dłonie przy powitaniu, albo coś. Jednak ten
tylko westchnął i oznajmił, że idzie na stronę.
- Jak ty z
nim wytrzymujesz?
- Mimo
wszystko nie jest kobietą – odparł z jednostronnym uśmiechem. No gdyby był to
by było ciężko… nie, nawet nie chciał sobie tego wyobrażać.
Naoki
przełamał się z pomocą wujka do Rockiego, teraz go głaskał i w ogóle. Podobało
mu się jak piesek wykonywał komendy typu daj łapę, przeturlaj się i tak dalej.
Po chwili powrócił już do swoich towarzyszy.
- Gdzie
Deidara?
- Poszedł
się odlać – mruknął Sasori.
- … w
miejscu publicznym – uśmiechnął się szatańsko. – idę go zgarnąć.
- Powodzenia
– rzekł Itachi. Wymienili rozbawione spojrzenia z Akasuną, to będzie niezłe.
Chwilowo jednak skupili swoją uwagę na maluchu, który pokazywał tacie, jak
bardzo się lubią z pieskiem.
- Śad! –
zawołał, ale pies nie zareagował na jego głos. Itachi postanowił
zainterweniować, by dziecku nie było przykro. Uniósł płasko rękę na wysokość
swojej klatki piersiowej i wolno ją obniżał na ten gest Rocky posłusznie
reagował siadem. – O!
- Brawo
Naoki – poczochrał synka po głowie.
- Lubisz
zwierzątka co Naoki? – zapytał z uśmiechem Uchiha.
- Tak!
- Tobi,
kurwa mać, rozkuj mnie, durniu! – krzyczał Deidara, idąc przed kumple z
zakutymi za sobą rękami. – Mogłeś mi przynajmniej dać dokończyć!
- Dawałem…
- Nie
mogłem, kiedy gapiłeś się mi na ręce! – warknął ponownie, co za głupek. Tak do
kumpla się zachowuje. No wstyd! Sasori i Itachi śmiali się pod nosem z
oburzenia, które manifestował Deidara. – Nienawidzę was…
- Dla mnie
to żadna nowość – oznajmił długowłosy Uchiha.
- Rozkuj
mnie, słyszysz! – warknął do Obito. – To już nie jest śmieszne.
-
Polemizowałbym…
- Och
zamknij się Uchiha.
- Mandat za
sikanie w miejscu publicznym wynosi jakąś stówkę, masz tyle, aby zapłacić, czy
zgarniamy cię do aresztu byś przemyślał swoje błędy? – Douhito przygryzł wargi,
nie ma przy sobie forsy i nie sądził, że jego kumple są aż tak chamscy i w
ogóle nie znosi ich!
- Sasori
zapłaci.
- Chyba cię
posrało… myślisz, że mi się przelewa w pieniądzach?
- Weź, bo z
tobą nie pójdę na tą imprezę – zagroził, jakby był jedyną opcją by z kimś mógł
iść. Chyba mu się coś pomyliło…!
- No to nie
pójdę – Sasori wzruszył ramionami. Naoki patrzył na tą całą sytuacje z
zaciekawieniem. Wujek jest zakuty w dodatku przejedzie się radiowozem
policyjnym… farciarz. – Chyba, że cię w ten sposób kupie – uśmiechnął się
złowieszczo. – będziesz robił co ci każę.
- Jesteś
pojebany, jeśli sądzisz że się zgodzę – prychnął Deidara, wiadomo co to oznacza
– upokorzenie.
- Może się
zastanów – wtrącił Itachi do rozmowy. – chyba lepiej zostać kupionym przez
przyjaciela za stówę, niż przez obcego za paczkę papierosów.
Taka
delikatna porada, oczywiście takie rzeczy się dzieją w więzieniu, a nie w
areszcie, ale Dei jest za głupi, aby to rozróżnić. Oczywiście po zastanowieniu
się przytaknął na propozycje Saso, więc na pewno nie zastanawiał się czy to
możliwe. Sasori wyjął z portfela pieniądze i zapłacił za przyjaciela, rzecz
jasna droczył się z nim i tak by zapłacił, no ale skoro się zgodził…
Przez resztę
miesiąca się uczył do egzaminów poprawkowych. Akurat czasy poprawkowe nie są
złe, wypadają gdy odpowiedzialni kumple mają wolne od szkoły i chętnie pomogą w
opiece nad Naokim. Także z ich pomocą zaliczył wszystkie egzaminy na mocną
czwórkę. Na początku kolejnego miesiąca odbywała się impreza akademicka studiów
medycznych. W dalszym ciągu nie był co do tego pomysłu przekonany. Czy to
przestępstwo, że chce siedzieć w domu na okrągło i poświęcać się trzem bliskim
sercu rzeczom? Opieka nad synem, nauka i praca. Nic więcej się dla niego nie
liczy.
Te
rozmyślania i ubolewania nad własnym nieszczęsnym losem, przerwał dzwonek do
drzwi. Westchnął ciężko, tak dobrze mu się siedziało… oglądał telewizje wraz z
wtulonym w jego ciało synkiem. Co on takiego w poprzednim życiu zrobił? Zwlókł
się z kanapy i poszedł otworzyć drzwi.
- Kto to,
kto to? – zawołał nauki, stając na kanapie i spierając się rączkami o oparcie,
zaczął po niej lekko skakać. – Ktoto, ktoto, ktoto…!
- Naoki
siadaj! Bo spadniesz – okrzyczał go, na co posłusznie ukucnął, a właściwie
schował się ciałem za oparcie ze zbolałą miną. Tata wrzeszczy od rana… dobrze,
że wychodzi. Spojrzał nieśmiało w stronę drzwi, gdy usłyszał odgłos otwieranych
drzwi.
- No, no.
Sasori, wreszcie wyglądasz, jak przystojny mężczyzna – mruknęła na powitanie
Sheeiren. Posłał jej krzywy, nieszczery uśmiech.
- Kochanie…
- No co? To
przecież trudne, szczególnie dla niego – prawie niezauważalnie wskazała na to o
co jej chodziło od początku. Rudość włosów. – jednak gratuluje końcowego efektu
– na serio wyglądał nieźle, jak chce to potrafi. Granatowe sztruksy, koszula z
ciemno szarymi i czarnymi pionowymi paskami i na to czarna kamizelka, ach i
koszula nie włożona do spodni. Fajny efekt.
- Dzięki… no
to, Naoki ogląda bajkę. Bardzo lubi czytanie bajek, kolacje ma w lodówce,
wystarczy odgrzać… jak by co dzwońcie w każdej chwili z każdą byle pierdołą…
dotyczącą Naokiego oczywiście.
- Jasne,
spokojna głowa. Będzie dobrze – powiedział Itachi. – wyślę ci sms’a, że
wszystko u nas w porządku.
- Dobra… to pa
Naoki, bądź grzeczny i słuchaj wujka i cioci, dobra?
- Pa –
zacisnął kilka razy dłoń w geście pożegnania, a Sasori ucałował mu czoło, po
czym wyszedł z mieszkania.
Nie przejął
się za bardzo tym, że tata gdzieś wyszedł. Przyzwyczaił się do jego częstej
nieobecności, czasami widzi go jedynie rankiem, bo do domu wraca, kiedy śpi.
Więc nie robi mu różnicy to, że teraz idzie, a nawet się cieszy, bo ciągle na
niego krzyczał.
- Naoś, co
oglądasz? – zapytał Itachi siadając obok niego na kanapie.
- Śmoka! –
zawołał rozczulająco. I rzeczywiście, trwała bajka „jak wytresować smoka?”
nawet spoko, da się ją obejrzeć. – Nie lata – powiedział smutno, patrząc na
Sheeiren.
- Nauczy
się…
- Nie
spojleruj – rzekł Itachi z uśmiechem.
Sasori jechał
metrem pod odpowiednią stację, z której najbliżej do akademika. Deidara był
razem z nim tak, jak się umawiali. Również wyglądał nieźle, ale nie jest
kobietą by mu komplementy walić, ani nie jest jeszcze tak pijany… zresztą on
też mu nic nie powiedział i widzi, że nie jest do tego skłonny. No to bez
łaski! W przedziale zaczęli gawędzić na temat akademickich imprez. Dei był na
nich wiele razy, ale tylko na tych z jego kierunku.
- Podobno, u
was jak się za dużo wypiję to dają darmową kroplówkę – oznajmił, ale czuć było
w tym też nutkę pytania, potwierdzenia tej informacji.
- Nie wiem,
może…?
- Przecież
byłeś na takiej imprezie z Noriko.
- Taa,
jakieś cztery godziny… - Deidara wolał nie komentować tego, bo w
przyjacielu ostatnio obudziła się jakaś tarcza obronna dla swojej byłej. To
przez to przebywanie swego czas u jej siostry, Sui. – Co?
- Nic –
odpowiedział, lecz spojrzał na niego podejrzliwie. – nie będę komentować, bo
ostatnio zacząłeś tą szmatę bronić – podsumował swoje myśli.
- Wcale nie…
- Proszę cię.
Twoja jedyna impreza medyczna była chujowa, przez kogo? Przez nią.
- Nie,
tłumaczyłem, że…
- To ty
zawiniłeś, bo nie lubisz ludzi z uniwerku, których w sumie nawet nie mogłeś
poznać, bo cię dziewczyna pilnowała. W dodatku zawitałeś tam na AŻ cztery
godziny przez które pewnie w chuj się wybawiłeś i w ogóle jesteś taki zły, a
Noriko to anioł – sarknął blondyn.
- O co ci
chodzi?
- O co mi
chodzi? O to, że zachowujesz się jakbyś miał jakiegoś alzheimera i był jakimś
kurwa Jezusem – stwierdził gorzko. – zapominasz i wybaczasz.
- Nie ma
sensu cały czas trwać w żalu i nienawiści…
- Och nie
pierdol! – zmrużył oczy. – rzuciła cię, bo nie chciałeś tańczyć jak ci zagra.
Zaszła z tobą w ciążę i nic ci nie powiedziała, a potem ci oddała dziecko, jak
jakąś zabawkę, którą się znudziła. Jak to nie są powody do trwałej nienawiści
to ja już nie wiem…
Nastała
cisza, nie to, że się na siebie obrazili, po prostu Sasori nie miał co
odpowiedzieć, może i racja, za szybko przebaczył… ale czy nie lepiej właśnie
oszczędzić sobie jakiegokolwiek wewnętrznego zniszczenia i właśnie nie
chować urazy i zapomnieć?
- Dobra, nie
mówmy już o tym. Sam zobaczysz, jak drętwo jest na medycznych imprezach,
będziesz chciał wyjść jak najszybciej – stwierdził z lekkim uśmiechem.
- Więc ci
pokaże, jak można się dobrze bawić na imprezach.
Trochę
głupio ułożył tą odpowiedź, zabrzmiało jakby nie był rozrywkowy, a to
oczywiście nie prawda. Jednak nie zamierzał się poprawić. Oburzające. Po kilku
chwilach trwania w ciszy, nie niezręcznej a takiej męskiej, wyszli z metra i
skierowali pod adres akademika. Na miejscu Sasori przywitał się z kilkoma
osobami, ale żadnej głębszej rozmowy z nimi nie przeprowadzał. Zamierzał stać
pod ścianą i pilnować by się nie zawaliła.
- Pij –
nakazał Deidara, podając koledze kieliszek wódki. Bez zbędnego gadania ujął
naczynie, upijając zawartość. Skrzywił się, kryjąc swój grymas na twarzy
dłonią.
- Strasznie
mocna – stwierdził, czuł, że wypita ciecz pali jego cały przełyk. Chętnie by
czymś przepił…
- Piwo? – machnął
mu butelką przed oczami.
- Nie
chcę zbytnio mieszać w żołądku, wiadomo jak to może się skończyć – stwierdził,
nie chciał się upić, nie na takiej imprezie, przecież te studenckie sępy tylko
czekają, aby ktoś puścił pawia, lub co gorsza, zasnął.
Pierwsze
godziny spędzili na piciu i gadaniu o ludziach na imprezie, tak nieświadomie
nabierali większej odwagi i dystansu. Tak też Sasori zyskał znajomości u kilku
osób, nie okazali się snobami jak sądził i mieli coś ciekawego do powiedzenia,
coś co nie obniżyło ich inteligencji. W czasie, kiedy Deidara zostawił
przyjaciela na rzecz pójścia do toalety, on postanowił zagadać do jednej z
stojącej przy szwedzkim stole dziewczyny. Była całkiem ładna, pulchna twarz,
kręcone czarne włosy z granatowymi pasemkami.
- Cześć –
zaczął.
- Cześć.
- Chyba cię
nie widziałem na uczelni… czyżby pierwszy rocznik? – zaśmiała się uroczo na ten
wywód.
- Nie, ja
tutaj z kimś przyszłam. Ale dzięki, byłabym pewnie niezłą pielęgniarką –
mruknęła, a on nie zaprzeczył, pobawił by się z nią w jakiegoś doktora, czemu
nie. – Kaoru - wystawiła mu dłoń do uścisku.
- Sasori –
ujął dłoń. – kim jest twój chłopak, z którym przyszłaś?
- Nie
przyszłam z chłopakiem tylko z bratem – uśmiechnęła się. – koniecznie chciał
iść z jakąś dziewczyną, ale z tego co widzę nie było to obowiązkowe.
- Ja
przyszedłem z przyjacielem – oznajmił odpijając łyk piwa. – ale nie jestem
gejem – wytłumaczył się szybko, zawsze tak jest, że jak na imprezę przychodzą
dwie przyjaciółki to jest okej, ale jak dwóch kumpli no to w ogóle uaktywniły
się jakieś homo-podejrzenia.
- Co za ulga
– odetchnęła teatralnie. – spodobałeś mi się i byłoby szkoda – uśmiechnęli się
do siebie. No, łatwo poszło, wszystko przez te boskie geny.
- Kaoru
słuchaj, bo… och, Akasuna! – zawołał Hideo, wstrząśnięty widokiem tej brzydkiej
twarzy. Na serio, niech zainwestuje w jakąś papierową torbę i włoży sobie na
łeb.
- Tak… tak
się nazywam – odparł kąśliwie. – nie przeszkadzaj.
- Jasna
cholera, a przez ostatnie trzy lata było tak cudownie. Wiesz dlaczego? Bo
ciebie nie było – burknął, lecz nie zwracał na niego zbytniej uwagi. Kaoru jako
towarzyszka, zasługiwała na sto procent uwagi. – Kaoru nie gadaj z nim, bo się
zarazisz, jakąś sepsą czy innym kurestwem.
- Uspokój
się, braciszku. My tylko roz…
- Braciszku?
– powtórzył. Kurwa, wiedział, że coś jest z tym fartem nie tak. Nie mogło mu
się udać, poderwać jakiejś ślicznej dziewczyny bez chociażby jednej wady.
Zniósłby wszystko, ale chyba nie pokrewieństwo z takim debilem…
- Tak! To
moja siostra!
- Współczuję
– rzekł do dziewczyny, ta spojrzała na Hideo i westchnięciem kiwnęła głową,
przyjmując słowa Sasoriego.
- Idziemy
Kaoru, nie będziesz rozmawiać z tym prostakiem – złapał swoją siostrę za rękę i
próbował odciągnąć jak najdalej od znajomego. Wtedy do Sasoriego podszedł
Deidara, ale nie wdał się w dyskusję pod tytułem kim oni byli, o co im
chodziło… wystarczyła chwila, aby sam mu to powiedział.
- To jest
Hideo, znajomy z pracy.
- Pamiętam,
nie cierpisz go – przytaknął jego kwestii i wyjął z kieszeni telefon, odczytując
sms’a z informacją, jak się ma Naoki. Uśmiechnął się do siebie na widok synka
widniejącego na jego wyświetlaczu. – a ta laska? – dopytał, kiedy zakończył
oględziny swojej komórki.
- To jego
siostra… idziemy już? – marudził, a ten spojrzał na niego z politowaniem.
- Ile ty
masz lat? Weź się zabaw…
Jak na
zawołanie ktoś zaprosił wszystkich imprezowiczów do zabawy. Wszyscy goście
otrzymali kieliszek wypełniony wódką i zabawa polegała na tym, że ktoś wygłasza
jakieś prawdopodobne wydarzenie, które może się przytrafić w życiu, a ten kto
naprawdę to przeżył piję na zdrowie. Najpierw zaczęło się od lekkich intryg
typu byłem na konwencie z jakiś gier, kto się całował z dziewczyną, nawet kilka
dziewczyn wypiło. No proszę, znaczy co się dziwić, niektórzy lubują
eksperymentować.
- No to pije
ten, kto całował się z chłopakiem! – nie było dziewczyny, która nie wypiła.
Deidara spojrzał znacząco na Sasoriego, w sumie mogą pić, ale no… powinni się
przyznać? Raz się żyje, chlapnęli sobie po razie, ale nie tylko oni mieli takie
przeżycie. Ktoś jednak musiał zapoczątkować to przyznanie.
Impreza po
tej zabawie znacznie się rozkręciła, każdy był już przynajmniej lekko
wstawiony, a nikt nie zamierzał kończyć. Nawet Sasori przestał zrzędzić i
cichaczem podbijał do Kaoru, gawędzili sobie swobodnie nikomu nie
przeszkadzając. Znaczy jednak Hideo nie był zadowolony z towarzystwa jakie
sobie jego siostrzyczka wybrała.
- Ej, Fuse.
Poznam cię z kimś – mruknął Sasori, chcąc przerwać to jego świdrowanie wzrokiem
u pleców. Także trochę go upokorzyć przed samym sobą. Jednak on nie myślał żeby
się do niego pofatygować. Akasuna z westchnięciem zrobił to za niego. –
pamiętasz może blondynkę, o którą mnie ciągle w pracy męczysz?
- Być może…?
- Siedzi tam
na parapecie – wskazał na Deidarę. – przedstawić was sobie?
- Pff, sam
się potrafię przedstawić. Lepiej idź się mizdrz dalej do mojej siostry –
prychnął wyniośle Hideo.
- Chyba
jednak wole to zobaczyć – szepnął do siebie i udał się w tym samym kierunku, co
rozmówca. Kiedy ten stanął przed Douhito, który pisał jakieś smsy na komórce,
odchrząknął znacząco.
- Cześć –
zaczął sympatycznie, Deidara spojrzał kątem oka na Sasoriego, który oparł się
ramieniem o ścianę i obserwował sytuacje. Co ten koleś od niego chce? – nazywam
się Hideo, a ty? – zamrugał zdezorientowany, który facet zapoznaje się w taki
grzeczny sposób z drugim facetem…?
- Dei… -
odparł niepewnie, dziwnie się trochę czuł. Sasori zaczął chichotać pod nosem,
ten idiota jest chyba przygłuchy, skoro po barwie głosu jeszcze go nie poznał…
albo był zbyt najebany, aby rozróżnić płcie.
- Długo się
znacie z Akasuną? – zadał kolejne pytanie.
Nie wiedział
co ma myśleć o tym gościu, jawnie go olewa na rzecz telefonu, odpowiada na
pytania zdawkowo, a ten nadal do niego mówi. Skandal… po kilkunastu minutach
wreszcie jego telefon zawibrował, ale nadawcą tekstowej wiadomości był Sasori.
Nerwowo zaczął szukać go wzrokiem, jak go tu zostawił to ma wpierdol. Na
szczęście jednak stał pod ścianą razem z podrywaną wcześniej laską. Ze spokojem
odczytał sms’a.
Koleś myśli,
że jesteś babą i na ciebie leci.
Deidara
spojrzał zdziwiony tą wiadomością, potem spojrzał na ciągle coś mu gadającemu
Hideo, no chyba zaraz się wścieknie. Wszyscy ludzie na tym świecie są jacyś
ślepi?
- Hideo czy
jak ci tam było – przerwał rozmówcy wypowiedź. – radzę się odpierdolić i może
zacząć podrywać kogoś bez chuja w kroczu – syknął do niego.
- O co ci
chodzi? – nie rozumiał, n głupi jest, a na takich nie ma mocnych.
- Nie jestem
gejem! – krzyknął n tyle głośno, że wszyscy skierowali ku nim oczy. – Poderwij
sobie kogo innego! – wyminął skołowanego i zażenowanego pomyłką chłopaka. Po
drodze spojrzał porozumiewawczo na przyjaciela. Lepiej wyjść nie mogło.
Hideo… taki
wstyd, jednak sam się pisał na takie rozczarowanie. Jednak ma tyle szczęście,
że ludzie na imprezie są zbyt pijani, aby takie rzeczy pamiętać na drugi dzień.
Miesiąc
później Sasori zawitał w czasie przerwy między szkołą a pracą do biblioteki,
musiał wypożyczyć kilka książek, które bardziej naprowadzą go na temat, jaki
właśnie przerabiają na praktykach. Dopiero potem zawita do domu chociaż na
chwile, przywitać się z synem. W ostatnim czasie poznał się trochę bliżej z
Kaoru. Może i trochę szybko, ale spali już ze sobą, ich relacje są raczej… no
ograniczone. Nie mają wobec siebie zobowiązań.
W sumie
ostatnio oznajmiła mu, że wyjeżdża za granicę na dwa lata. Więc ich drogi się
rozchodzą, on nie czuł żadnego żalu w tej kwestii. Nigdy nie traktował jej zbyt
poważnie. Właściwie.. przypominała mu trochę Noriko, dlatego z nią był.
- Nosz
kurwa… - szepnął do siebie. – dlaczego ciągle o tobie myślę? – burknął i akurat
w tym momencie rozbrzmiały wibracje w jego telefonie. Spojrzał na wyświetlacz,
by się dowiedzieć kto się do niego dobija. – Co się stało babciu? Coś z Naoki?
– zapytał nerwowo, staruszka chciała się małym dzisiaj zająć w sumie nieraz się
zajmowała, ale nigdy nie dzwoniła, więc się zmartwił.
- Miałeś
przyjść w czasie przerwy od szkoły do pracy do mieszkania. Gdzie jesteś?
- W
bibliotece – odrzekł zdawkowo, kierując się do bibliotekarki. – stało się coś?
- Tatu,
tatu, tatusiuuuu – rozbrzmiał radosny głosik Naokiego. Lubił rozmawiać przez
telefon. Taki prawdziwy, a nie ten co ma w pokoju, wśród zabawek.
- Hej Naoki,
co tam mistrzu? – mruknął pogodnie, ten chłopak wie jak można mu w sekundę
poprawić humor. Zaczął mu opowiadać trochę niewyraźnymi słowami i weseląc się
przy każdym słowie. – Zaraz będę w domu to tam mi wszystko opowiesz, zgoda?
- Mm! Kosiam
cię, pa pa! – zawołał słodko, usłyszeć takie słówka od syna są bezcenne, a
jednocześnie wiele warte dla Akasuny.
- Też cię
kocham, pa – mruknął do telefonu i schował go do kieszeni.
- Chyba pan
się spieszy do syna, proszę, zamieńmy się miejscami – zagadał go jakiś starszy
mężczyzna w kolejce przed nim.
- Nie, nie
trzeba…
- Nalegam.
Moje dzieci już są wyrośnięte, nie czekają na powrót taty do domu – rzekł z
uśmiechem, ustępując mu miejsca. Z niemałym zakłopotaniem, ale przejął miejsce.
- Dziękuję.
- Nie ma
sprawy.
- Jak ręka?
– zapytał. Nie pamiętał gościa z imienia i nazwiska, ale z twarzy rozpoznał
tego, co mu kupił kiedyś czekoladę w chyba podzięce czy coś w ten deseń.
Wtedy z nim
się trochę nagadał, bo okazało się, że jeszcze zmierzali do innych celów, ale w
tym samym kierunku. Opowiadał mu o córce, głównym założeniem tematu miało być,
aby się cieszył, że żadnej nie ma. Życie bez problemów, jednak on by nie miał
nic do córeczki.
DATA
29.03.2014
OD AUTORKI
OMG...
wybaczcie za zwłokę, przed chwilą (1:50) skończyłam pisać rozdział, także nie
jest sprawdzany, ale mniejsza, możecie mi wytknąć błędy :) taki tam niejaki
rozdział, ale jednak musiał być, jest w nim kilka istotnych rzeczy, dzięki
którym w przyszłych rozdziałach, nie będzie stwierdzenia "za szybko"
:P Co do tego to wiem, pominęłam wakacje, lecz! Wakacje byłyby jednym
wielkim zapychaczem, albo nawet kilkoma,a ja chcę pisać istotne rzeczy, a nie
się męczyć xD
Rany,
uwielbiam was, dzięki wielkie za wyświetlenia, komentarze i za to, że czytacie
;* ;) Jesteście najlepsi! :D
I dam wam
spojler... następna notka nie będzie za wesoła :<
xD
Pozdrawiam Kochani :* :D
No dobra! Będę pierwsza więc raduj się ludu! Nie no a tak na serio to było kilka błędów, jednym który wpadł mi w oczy było niedokończone "n", ale nie wliczające tego, to nic tak mocno nie przykuło moich oczu...
OdpowiedzUsuńA teraz może przejdę do rozdziału...
A więc, śmiałam się jak Obito przymknął Dei'a. No po prosty żyć nie umierać dla takich chwil Oj Sasori.. Ciekawe co ty mu za rzeczy wymyślisz...
Mój instykt podpowiada mi iż w następnym rozdziale pojawi się nasza Miyuki, zgadza się? Błągam powiedz, że zgadłam...
Shee no ładne określenie Sasoriego.
Hideo chyba był naprawdę mocno wstawiony, aby wziąć Deidarę za KOBIETĘ, lub aby się nie skapnąć iż gada z facetem... Ja bym jednak chciała, aby ktoś pamiętał z akademika to wydarzenie, kiedy Hideo podrywa Dei'a.
Naokiś! No on jest rozczulający *_* Chce takiego braciszka jak on! Albo kuzyna!
No i na sam koniec przesyłam ci dużo motywacji! Oraz nie mogę się doczekać nowego rozdziału! I nawet fajnie się składa, bo będzie trzy dni po moich urodzinach...
Kisu :*
Yo Soli ;)
OdpowiedzUsuńAle ty szybko dajesz te rozdziały. Tk samo u ciebie szybko mija czas. Ahh powtarzam się no i będę się powtarzać xD Jeszcze niedawno była zima, zaraz kwiecień teraz już jesień. Jezusie xD
Tym razem komentuję od razu po przeczytaniu. Nic takiego w sumie się nie działo w tym rozdziale. Ale i tak było śmiesznie. Po prostu teraz jak wchodzę na twojego bloga to od razu mi się japa szczerzy no.
Ogólnie przypomniałam sobie w tym rozdziale pocałunek Dei i Saso. O boooooże. Dobrze, że to było tak na żarty jejku xD Wrrr, aż się wzdrygłam. Blee yaoi jest bleee xD
No dobra my nie o tym tu. Hideo i DEi xD Mogło się to bardziej trochę pokręcić. Było by śmiesznie, ale i tak odpowiedz Dei'a xD Szukaj kogoś bez chuja w kroczu xDDDDD Takie tam szczere xD
Mówisz, że następny rozdział nie będzie taki wesoły? Whyy? ;( Coś mi się zdaje, że pojawi się ta szmata Noriko. No, ale zobaczymy xD
Papapapapapa ;*
Skomentuję, a co! Dawno mnie tutaj nie widziałaś, ale czytam. Serio, żebyś nie wątpiła xP
OdpowiedzUsuńJezu, czemu taka dziewczyna jak Kaoru (czy jak jej tam xd) musi mieć za brata Hideo. Zbyt zajebista jest <33
Wgl, kocham te przemyślenia Naoki'ego. Są takie epickie i - że tak ujmę - niewinne. Po prostu pięć liter- NAOKI.
Rudy Jezus? Rudy Jezus x.x Przez tą wzmiankę, że Saso jak Jezus przypomniałam sobie film "Kod da Vinci", Marie Magdalenę i naszą katechetke. Boże, jak ja jej nienawidzę x.x
Dobra, schodzę z tematu. Chyba jeszcze nie pisałam, ale szablon - jak i rozdział - zajebisty. Zajebisty w swojej zajebistości. Chusteczka się postarała ;>
Pozdrawiam i mam nadzieję, że kiedyś też mnie odwiedzisz p:
Ooo... Jakie to przykre... Biedny Hideo odrzucony...
OdpowiedzUsuńTo była najlepsza scena w tym rozdziale :D
A tak ogólnie to wszystko mi się podobało. Zdarzyły się jakieś literówki, ale napisałaś potem, że nie sprawdziłaś, poza tym mi nie przeszkadzały w czytaniu.
Wszystko jest cacy. :)
No i oczywiście gejowska rozmowa Sasoriego i Deidary. ;) Nie jestem yaoistką, i w ogóle nie lubię yaoi, ale ubóstwiam jak piszesz te ich rozmówki. Są świetne! :)
Pozdrawiam :)
Jeeeeeeeeeeeeeeeeeej ta rozmowa Nao i Saso przez telefon była słodka *.* szczególnie to 'kosiam cie' ażem się rozczuliła ♥
OdpowiedzUsuńxD
Hyhyhy tacy Uchiha policjanci? No kurczę, chyba nie miałabym nic przeciwko gdyby mnie zgarnęli.. ale nie za sikanie publiczne rzecz jasna xD
No widzę, że wreszcie w pewnym sensie zlitowałaś się nad Hideo i nadszedł kres jego fantazjom o pięknej blondynce xD ale w sumie głupota poziom zaawansowany, bo ja rozumiem że pijany i wygląd Deia może trochę mylić, ale żeby aż tak i to jeszcze po rozmowie się nie zczaić? No cóż xd
Fajna pijacka zabawa, trzeba chyba kiedyś wypróbować :D
No i widzę, że wreszcie jakaś wspominka o Miyuki, chociaż bardzo mimochodem xd
Pozdrawiam, buziaki ;3
Jest rozdział Yeah! :D Ej zdziwiłam się że Dei tak się zmartwił tą kłótnią Saso z babcią O.o nie sądziłam, że on tak będzie przejmował się losem przyjaciele skoro jeszcze nie dawno sam nie był chętny do pomocy xP No ale cóż, ludzie się zmieniają ^^ Dlaczego w ogóle Deridara tak nie lubi Itachiego? Itachi jest fajny, no jak można go nie lubić >.< No i ten pies co na niego warczał. Nie sądziłam, że psy mogą być takie nie tolerancyjne xP No chyba że wyczuł że Dei nie lubi zwierząt, no ale jak lubi to w czym problem xD Tak czy inaczej pies zawsze spoko :) Jeszcze Deia Obito zgarnął bo lał w miejscu publicznym haha xD Ja nie mogę, to nie wolno się w już krzaka odlać? xDD Sasori na imprezie w ubraniu które nie mogę sobie wyobrazić, no po prostu nie mogę :P Saso nie wygląda na imprezowicza, ale to dobrze że poszedł się zabawić. Bo ciągle tylko praca i nauka i w między czasie opieka nad dzieckiem. W między czasie, bo wydaje mi się że na pracę i szkołę więcej czasu poświęca. W ogóle to jak to możliwe że to Sasori musiał zagadać do laski? To laski powinny zagadywać do Sasoriego bo to on jest sex i w ogóle xD No proszę, miesiąc się znają i już ze sobą spali. No co mu szkodzi? xD Taka koleżanka na sex, czemu nie. Tylko że ona jest siostrą Hideo -_- No to udanego ma brata :P I do tego przypomina ona Akasunie Noriko >.< Sasori zapomnij o tej zdzirze, zapomnij o Noriko! Jak chce to niech sobie jej wybacza, ale niech o niej nie myśli! Co za dobre serce ma ten nasz Sasori :P I jeszcze mu się córki zachciewa, no niehc że się cieszy że ma syna, po co mu córka? xD Miałby większe problemy z wychowaniem samotnie córki, niż syna :D
OdpowiedzUsuńTyle ode mnie, ten komentarz jakiś taki mało kreatywny i w fajny i w ogóle, no ale to wszystko wina wiosny xD
Życzę dużo weny, pozdrawiam i czekam na next :)
Szybko w tym opowiadaniu czas leci, też bym chciała żeby tak rok szkolny mijał :c Ale to dobrze, bo szybciej będzie Miyuki, której z utęsknieniem wyczekuję :<
OdpowiedzUsuńSpoko, Dei skuty za szczanie w miejscu publicznym, a Saso go wykupuje... w sumie co w tym dziwnego, to przecież Akatsuki XD
Sasori musi wyjść z domu i narzeka, niech się zesra no. Kumple chcą mu umilić czas, nawet Uchiha się deklaruje zająć dzieckiem, a ten jeszcze marudzi. Nawet Naoki ma go dość :D Tak sobie właśnie czytam i myślą sobie, kurde, czy temu Akasunie nie brakuje seksu? No bo heloł, Noriko odeszła już rok temu (a on wciąż o niej myśli i dlatego łagodnie sugeruję... MIYUKI!), a on tylko z dzieckiem siedzi. No ale potem się wyjaśniło, laska w klubie i to jeszcze siostra Hideo, no jego to wszędzie muszą spotkać -,- Ale przynajmniej Dei dał mu kosza, jeszcze tak chamsko, chlip :c (pjona!).
Ta relacja Saso z synem jest rozczulająca, że och i ach. No i spotykał tatę naszej Miyuki, miły gość z niego. W końcu kupił czekoladę, nie? Brakuje mi Konan i Yahiko.
I co do tego, że następny rozdział nie będzie za wesoły... zaczynam się martwić o Chiyo i to jest bardzo, bardzo niefajne :(
Pozdrawiam, ściskam i życzę weny :*
Kiedy ostatnio nie zaczęłam komentarza od przeprosin? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Także tradycyjnie przepraszam, jeśli w ogóle jeszcze o mnie pamiętasz. Przyznaje się bez bicia, że z poprzednich rozdziałów przeczytałam może dwa (?). Chyba nie ma sensu tłumaczyć się nauką, bo o ile tej jest dużo, potem i tak łapie mnie leń, w efekcie czego cały dzień spędzam w łóżku. Dodatkowo zaczynam wycofywać się z mojego ,,internetowego życia'', zostawiam wszystkie strony i inne rzeczy, które tu miałam. Dlatego nie wiem kiedy zbiorę się i zacznę komentować. Przepraszam .
OdpowiedzUsuńWypadłoby chyba napisać coś o rozdziale, prawda? Wiesz, że uwielbiam SasoDei, dlatego wszędzie dopatrzę się dwuznaczności ._. Masz wielkie poczucie humoru i chyba przede wszystkim dlatego twoje opowiadania tak wciągają (oczywiście nie zapomnijmy o świetnym stylu pisania). Ciekawie kreujesz postacie, a Naoki jest taki omnomnom if ju noł łot aj min. Nie wiem co mogę jeszcze napisać, bo przecież sama doskonale wiesz, że twój rozdział może się tylko podobać. Więc może po prostu: życzę weny :)
W sumie niewolnik za stówę? Why not XD w sumie mnie też by akurat w tym momencie taki by się przydał xD
OdpowiedzUsuńItachi i Obito z pieskiem na spacerze xD Ciekawe :D Biedny De, nie dość, że ma pecha i się na nich natchnęli, to jeszcze Obito go zgarnął, niech się cieszy, że Saso go wykupił no bo przecież ta zbrodnia plamiła by jego wizerunek - złapanym przez Uchihe xD
Co oglądasz? Śmoka! :D też bym coś obejrzała, ze smokami xD Naoś jest rozkoszny.. A jeszcze bratanek był u mnie na weekend, a on też jest taki fajnyy : D Więc się rozczulam XD
No i impreza - przynajmniej Saso zajął myśli Kaoru, w końcu jakaś inna laska niż cholera jak jej tam.. wybacz ale wyleciało mi xD Nie chce jej pamiętać, była okropna z charakteru, a takie osoby czy to w opowiadaniu, czy w rzeczywistości podnoszą mi ciśnienie XD A Noriko przypomniało mi się xD
Ale i tak brawurę zrobiłaś z Hideo xD Jeny niech ktoś jeszcze to pamięta XD Jaki wstyd XD No to blondynka dała mu kosza XD Co za rozczarowanie xD Myślałam, że padnę ze śmiechu xD Za każdym razem jak czytam ten fragment, tak samo mnie bawi - chyba nigdy mi się nie znudzi XD
No i był tata Miyuki! czyżbyśmy się do niej w końcu zbliżali? :D Mam nadzieję , bo wyczekuje jej :D
Ach, jak przebrniesz przez te moje głupstwa to gratuluje xD
Pozdrawiam :*
Matko xD sierota nawet nie spojrzy, na której poczcie jest zalogowana xD Jak coś to tego spama możesz usunąć xD Podpisuje się tylko kim jestem, bo dzisiaj to najpierw coś robię potem myślę ^^"
UsuńAnavien
Komentowania ciąg dalszy! :D
OdpowiedzUsuńO rany, Naoś i piesek ♥ Aż to sobie wyobraziłam i takie no wiesz... Kyaaa, jaki on uroczyyyy~! *O* XDDD Itaś też kochany, że nie pozwolił Nao się smucić i tak z ukrycia wydawał komendy Rocky'emu :D
Lool, skuli Deidarę xDDDD Jakoś nie zdziwiło mnie, że nie miał przy sobie kasy xD A Sasori taki okrutny i w ogóle, wykupił go sobie za stówę... To nawet brzmi dziwnie, no weź xDDD Wgl, Saso jakie oburzenie, że nie tylko z nim może iść na imprezę, haha xDD Ale i tak Deia zaprosił - no czemu nie xDD Najładniejsza laska ever, nie? xD Dla Hideo to już na pewno - taki smutaczek, że go pogonił :C Właściwie Sasori to też za dużo szczęścia nie ma: zajebista laska, inteligentna i podoba jej się, a tu dupa - siostra tej sieroty xD Ale w sumie i tak sobie z tego gówno zrobił xd I jakoś mu się narcystyczny tryb uruchomił: "No, łatwo poszło, wszystko przez te boskie geny" <- lałam z tego jak idiotka xDDDDD Nie, żeby nie był przystojny czy coś... xDD
Jak Saso był w bibliotece i zadzwonił Naoś to to też było takie słodkie, że ojacię xd "Kosiam cię" - i jak tu nie kochać dzieci? *A* xD Pan, który go przepuścił w kolejce... Czyżby tata Miyuki? XDD Haha, Saso dalej by chciał córeczkę xDDDD No... mój tata nie narzeka, a ma nas trójkę... Pewnie się przyzwyczaił xDDDD
Rozdział ofc, zajebisty xD Lecę dalej :3