15 mar 2014

ROZDZIAŁ 16.


Do domu wrócił jak najszybciej po pracy, niestety i tak było już dość późno. Na dworze ciemno, a z nieba sypał śnieg. Uroki grudnia, nadchodzących świąt i trwającej wówczas zimy. Godzina była siedemnasta. Wkroczył do mieszkania, syna zostawił z jakąś nastoletnią chcącą dorabiać sąsiadką. Wyglądała na sympatyczną, dlatego jakoś nie obawiał się zostawiać z dzieckiem. Choć chyba była obojętna na wszelkie zabawy z nim. Tak jak teraz. Naoki siedział na dywanie w salonie i układał wieże z rozsypanych wszędzie klocków, a dziewczyna siedziała na kanapie i oglądała telewizje. Odchrząknął głośno uprzedzając o swoim przybyciu, podziękował jej za opiekę i wypłacił należne pieniądze za to. Gdy wyszła z mieszkania zamknął górny zamek. Po rozebraniu mokrych rzeczy, skierował się do dziecka, usiadł obok niego na dywanie i chwile obserwował jego wyczyny.
Zajmuje się nim już jakieś trzy miesiące i odczuwa jakąś niesytość w spełnieniu się w roli ojca… może ludzie wokół mieli racje? Jest za młody, za dużo przyjął na siebie obowiązków i teraz zaniedbuje je wszystkie. Nie wyrabia i najlepiej jednak było oddać Naokiego w odpowiedzialne ręce kochającej rodziny.
- Naoki, jak ci minął dzień? – zapytał, wie, że mu nie odpowie, ale potrzebował jakiegoś wygadania. No i chciał, by syn jakoś poczuł jego obecność, zainteresowanie. – Mi fatalnie, znowu dostałem ochrzan, że się nie skupiam. To trudne, skoro moją jedyną myślą zawsze jesteś ty – uśmiechnął się, składając jakieś dwa klocki.
- Daj! – mruknął swoim pociesznym głosem. Sasori podał mu przedmiot, czochrając czarne włoski.
- W dodatku ostatnio bardzo się opuściłem w nauce, jak babcia się dowie, to mi urządzi jakiś monolog. Bo po co studiuje skoro się nie uczę… - westchnął ciężko. – wiesz…
- Daj! – wskazał na klocka, którego znowu dłubał w ręku.
- Masz – odrzekł, wystawiając go na dłoni. – Naoki… ja jestem dla ciebie beznadziejny… zaniedbuje pracę, zaniedbuje naukę a i tak nie poświęcam ci dostatecznie dużo czasu – przerwał, czując iż głos mu się łamie. Nie chciał przy nim płakać. – naprawdę się staram, ale nie wychodzi tak jak zamierzam… naprawdę cię kocham, ale… - jęknął. – ale czasami… zastanawiam się… czy nie podarować ci lepszej rodziny… takiej z mamą i tatą… - podciągnął pod nosem, złapał go za rękę chcąc przybliżyć i przytulić.
- Ym! Ymm! – zawołał, przekręcając przy tym energicznie główką. Chciał skończyć wieże. Wieża ważniejsza.
- Przepraszam – mruknął z lekkim uśmiechem. Przetarł oczy od cisnących się na zewnątrz łez. Naoki kładł klocka na szczycie swojej wieżyczki, a gdy ona się nie zwaliła, przyklasnął sobie radośnie. Ej tato, patrz na mój wieżyczkę! Jaka duża! Trochę się chwieje, ale stoi. Patrz tatusiu! Jesteś ze mnie dumny, tato? Tato!
- Tata! – zawołał Naoki, wskazując na wysoką wieże, która cudem się nie zwaliła.
- Ładni… chwila – wytrzeszczył oczy, przybliżając się na klęczkach do dziecka. – Jak mnie nazwałeś? Powiedziałeś Tata?! – złapał go za ramiona, wpatrując w jego brązowe oczka. Chłopiec odwrócił się do wieży, wskazując na nią dziecięcym mruknięciem. – Świetna jest, synu. Brawo – przytulił go do siebie bardzo szczelnie. – a teraz możesz powtórzyć? Powiedz tata – poprosił z nadzieją, chłopiec patrzył tęsknie na wieże, dlatego już jednak wolał go nie męczyć i wypuścił z uścisku. Kolejny raz przetarł oczy i wstał z ziemi, z zadowoleniem kierował się do kuchni, by przyszykować kolację.
- Tata! – ponownie zawołał chłopiec chcąc podpełznąć na czworaka do taty, jednak wtedy strącił przez przypadek swoją budowlę.
- Ostrożnie – na powrót usiadł przy dziecku z uśmiechem, było mu tak miło, kiedy tak się do niego zwracał. Wcześniej tylko mama, mama, a teraz to ucichło i zostało zastąpione tatą.
Niestety po jakiś trzech sekundach napawania się dumą, mały się rozpłakał. To była jego wieża! Własnej roboty! Chciał ją pokazać wujkowi Deidarze, bo on mu zawsze ładne domki budował. Sasori przejął się jego stanem i zaczął uspokajać. Dopiero, gdy wpadła na pomysł ułożenia nowej wieży to był cicho.
- E! – zawołał chłopiec, denerwując się postępowaniem taty. Owszem, szło mu całkiem dobrze i szybko, ale on sam chciał ustawiać! Niech nie robi wszystkiego sam, on się może potem pobawić! Teraz jest czas Naosia!
- No to co mam robić?! jak jesteś taki mądry to mi pokaż – bąknął niby to oburzony. Mały Akasuna wziął z ziemi klocka i wepchnął w ręce Sasoriego. – No klocek, czerwony.
- Daj! – rozkazał. Już kuma, ma mu podawać zabawki, a on sam będzie układał… spoko, ale kto zrobi kolację…

Przed świętami Naoki wybrał się na zakupy. Konan bardzo chciała mu sprezentować jakiś gwiazdkowy prezent, a Sasori pozwolił jej go zabrać. Jak na złość w czasie jej wyjścia wpadł Hidan, a słysząc o spacerku chciał wybrać się z nimi. Konan uspokoiła Sasoriego mówiąc, że dadzą sobie radę, ale i tak nie był przekonany. Koniec końców, wyszło tak, jak sobie zażyczyła Konan. Jak kobiety to robią, że jest zawsze po ich myśli… w każdym razie nawet i lepiej, bo Hidan przyjechał samochodem, a nie będą chłopca skazywać na zimowy mróz.
Kiedy byli już w środku budynku Konan postawiła Naokiego na nogi i trzymając za rączkę szła w kierunku, który jej wyznaczał. Przy okazji rozmawiała z Hidanem, bo nawet dla niej, jego sympatia do dziecka była podejrzana.
- Powiedz mi – naciskała kolejny raz. Chciała wiedzieć, a była bardzo uparta, więc nie potrzebnie jej kłamie, a oczywiste, że kłamie.
- Mówię ci. Lubię go, jest zajebisty i ma gust – powtórzył, nie rozumie, dlaczego ona też mu nie wierzy. Oni wszyscy by chyba chcieli, aby okazał się pedofilem… mógłby im to powiedzieć dla świętego spokoju, ale Saso się nie zna na żartach. Na jego żartach.
- Powiedz prawdę – Hidan westchnął ciężko. Takie są rozmowy z babami… - pokaże ci cycki – dodała, no musiała wiedzieć! Nie ważne jakim kosztem.
- Konan, jesteś jak siostra. Myślisz, że chciałbym oglądać cycki siostry?
- No…nie… - rzekła z grymasem na twarzy.
- Błąd. Pokazuj – wyszczerzył się. Cycki to cycki, każde fajne tylko nie A i małe B.
- Najpierw powiedz.
- Okej, no więc, Nao pomaga mi podrywać. Odkryłem, że laski lecą na gości z dzieckiem u boku. W ogóle jak podryw się nie uda to jest z niego fajny towarzysz – zakończył wypowiedź i wziął go na ręce. – no nie, kumplu?
- Mhm! – mruknął z uśmiechem i zaczął rozglądać się na boki. Wujek był strasznie wysoki, nie to co tata. Z ramion wujka widział niemal cały sklep. Duża choinka na końcu była interesująca. Pójdzie tam, ale bez cioci i wujka. Taka samotna misja, jak  w bajce, którą wczoraj oglądał.
- Pjona! – wystawił rękę, w którą po chwili przybił mu Naoki. – No to pokaż cycki.
- Nie. ta odpowiedź mnie nie satysfakcjonowała. O, chodźmy do tego sklepu – wskazała na sklep za nimi i pociągnęła tam Hidana.
Ale to nie fair. Tak okropnie wyciągnęła z niego informacje… znaczy nie powiedział nic nowego, ale ceną były cycki. Tyle przegrać… w środku jednej z arkad centrum, roiło się od elektronicznych zabawek. Hidan wytrzeszczył oczy, wszystko było takie zajebiste! Chyba wykupi cały sklep, niektóre zabawki co prawda nie są przeznaczone dla małych dzieci, jak Naoki, ale duże dzieci, jak Hidan mogą się tym bawić.
- Patrz Naoki, tor wyścigowy…! Patrz, kolejka…! Patrz, klocki LEGO zbuduj swoje miasto…!
- Patrz Hidan, wyjście! – sarknęła Konan, odbierając mu dziecko. – Idź się tym pobaw, bo wpadniesz w jakiś zakupowy szał – mruknęła do niego. – Naoś, pokaż cioci jaka zabawka ci się podoba.
- Ciocia to chyba pokrewne słowo cioty – zaśmiał się Hidan.
- W takim razie wujek to chujek, zadowolony? – odgryzła się i ruszyła za Naokim, co zatrzymał się przy jednym z zdalnie sterowanym samochodziku.
- Och, zajebisty wybór, mały zwycięzco. Patrz – ukucnął za chłopcem i posterował mu samochodem, w momencie, kiedy dowalił do jednej z półek, zaczął mu wesoło klaskać i się śmiać. – morda, mrugnąłem wtedy – bąknął w swojej obronie. – to co? Kupujemy?
- Ymym – przytaknął chłopiec i ruszył po kolejne zdobycze.
Chłopiec zahaczał o różne zabawki od kupna niektórych Konan musiała odciągać Hidana, ale może zaledwie dwa razy jej się to udało. Mężczyzna nieźle szastał pieniędzmi… w takich chwilach chciałaby by być Naokim, niestety życie nie rozpieszcza.
- Może już wystarczy? Zamierzasz cały sklep kupić? – przewróciła lakonicznie oczami. Fakt, nie jej sprawa, co robi z pieniędzmi, ale Sasori chyba jebnie, jak to wszystko zobaczy. Będzie musiał się wyprowadzić, aby wszystko pomieścić w domu.
- Wiesz, myślałem nad tym, ale nie. Interesuje mnie jedynie zawartość.
- Co za ulga… wszystkim kupujesz prezenty pod choinkę? – zapytała z nutą nadziei, nie jest jakaś wybredna, ale za jedną parę butów, dałaby się zabić.
- Nie, znaczy kiedyś sobie kupowaliśmy prezenty, ale to było nieuczciwe. Ja im kupowałem jakieś wypasione ipody czy coś, a oni mi jakieś gówniane swetry.
- Nie każdego stać na godny ciebie prezent – stwierdziła Konan, oglądając pudełko klocków LEGO z edycji Hobbita. – Nao też ci nie odkupi prezentu.
- Wolno myślisz, siostro. Saso w podzięce częściej mi będzie go pożyczał – dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem. Co za absurd, nie wie czy ma go uświadomić w błędnym rozumowaniu, ale chyba sobie daruje, nie będzie dziecka pozbawiać hojności wujka.
Spojrzała w bok, gdzie chłopczyk się przed chwilą przemieścił na czworaka. Siedział wśród góry maskotek, każdego rodzaju. Przytulił się do wielkiego pieska, większego od niego. Był czarny, miękki i nawet szczekał. Konan uśmiechnęła się do chłopca, który jakby na ten gest się zawstydził i radośnie odwrócił głowę na bok, leżąc na wypchanym zwierzęciu. Wszem i wobec ogłosiła, że piecho będzie jej prezentem świątecznym dla małego. Hidan by skomentował prychnięciem i wzruszeniem ramionami, ale przez to, by pewnie dostał w łeb, a od Konan mogłoby jednak boleć.
- Tam! Tam! – zawołał Naoki wskazując cioci wielką choinkę, kiedy wyszli już ze sklepu.
- Okej, jak chcesz. Hidan zanieś wszystko, a potem do nas dołączysz – zarządziła i nie słuchając protestów, które nie miały nawet prawa bytu, ruszyła przed siebie.
Podszedł do nich aniołek i wręczył obojgu czerwone czapki na głowy i pokazała  miejsce, gdzie jeden, a właściwie jedna z słynnych fotografów za drobną opłatą, wykonuje dzieciom sesje zdjęciowe w świątecznej odsłonie. Nie było na co czekać, od razu ustawiła się w kolejce. Taka szansa może się już nie przytrafić.
W domu byli po siedemnastej, trochę im to wszystko zajęło, bo Hidanowi spodobała się pani z aparatem, wrócili by autobusem, ale… no w sumie, dlaczego nie wróciła? Na wszystkie dobre pomysły musi wpadać dopiero po czasie.
- Wróciliśmy! – zawołała wchodząc do mieszkania Akasuny. Hidan trochę się zdziwił, bo wchodzi sobie jak do siebie, on by dostał opierdol. Ciekawe czy Konan też dostanie…?
- No nareszcie – mruknął Sasori, podchodząc do gości.
- Tata! – zawołał radośnie Naoki i wyciągnął ręce do rodzica. Odebrał go i zaczął rozbierać z zimowych ubrań. Rany, ale zimno na tym podwórku, patrz tato zabrałem ze sobą śnieg! Otworzył swoją dłoń, w której była garstka śniegu.
- Fajnie było? – zapytał Sasori i strącił z niego ten cały śnieg. Po prostu, żeby mu nie było zimno, nie wiedział, że chciał mu pokazać ten biały puch. Dlatego też nie rozumiał, dlaczego mały się tak nagle rozpłakał. – Chyba jednak nie – stwierdził, patrząc z drwiną na winowajców.
- Pff, dobrze się z nami bawił. Masz dowody – mruknęła Konan, podając mu kopertę ze zdjęciami z sesji.
- Nie tylko on się dobrze bawił – uśmiechnął się dumnie Hidan. Dorośli spojrzeli na niego spod byka. – Normalnie miałbyś te zdjęcia dopiero za tydzień – wytłumaczył się, powinien go kumpel docenić. Nie działał jedynie dla własnej korzyści. – Nie ma za co – burknął.
Potem Konan chciała zmienić temat, na prezenty. Gestem ręki nakazała Hidanowi wnieść wszystko i właśnie na widok wszystkiego się przeraził. Dziewczyna od razu ogłosiła, że kupiła tylko jednego pluszaka. Nie chciała być w centrum opierdolu.
- Hidan ciebie równo popierdoliło? Po cholerę mu tyle gratów?
- Mówiłam mu – wtrąciła Konan, przejmując Naokiego i uspokajając go. Po drugie, to całkiem fajne oglądać jak taki Sasori opieprza Hidana. Taka żona i mąż.
- Ja-Jakich gratów? – oburzył się. – To najlepsze i najmodniejsze zabawki!
- Może, ale niektóre są od trzech lub siedmiu lat! Naoki ma rok, debilu!
- Jedenaście miesięcy – poprawił. Co go postarza? zresztą na urodziny mu też coś kupi, chyba go nie podejrzewa, że nie kupiłby.
- Nie pajacuj… Hidan żadna z tych zabawek nie jest do jego użytku. Jest na to za mały, wszystko wsadza do buzi. Co z tym ma niby robi… to kolejka? Nie! Stop! – upomniał się, ale w sumie… zawsze chciał się pobawić kolejką, jak na filmach z jego czasów. – Hidan…
- Czekaj! – zawołał z entuzjazmem i wywalił na podłogę kilka pudeł z modelami samochodów. Jeden był rozpakowany, ale to dlatego, że chciał oglądnąć i okazało się, że wyciąganie zabawek z pudełek upoważnia do kupna zabawki. – Transformersy! – pokazał mu jak z samochodu powstał robot.
- Pokaż – odebrał mu przedmiot i sam zaczął go na nowo składać.
- Gdzie kurwa! Najpierw rozkładasz rękę a potem głowę!
- Spier-Spierdalaj mówię! Sam to zrobię!
- Chuja zrobisz, pokaż to!
- Wypierdalaj!
Konan patrzyła na ich kłótnie z politowaniem, no poważnie? Tak się zachowują dorośli ludzie? Albo raczej, dorośli mężczyźni? Naoki postanowił dołączyć do dorosłych, znaczy robota im zostawił. Szukał po reklamówkach autka, które samo jeździ. Chciał teraz sam spróbować! Wujek się bawił, nawet ciocia, przez co jakiś pan się przewrócił, to było takie śmieszne! Konan postanowiła ich już zostawić samych sobie, pożegnała się krótko i wyszła. W dalszym ciągu na korytarzu dało się usłyszeć ich szydercze dialogi.
- Jak ty dziecko zrobiłeś, skoro robota nie umiesz?!
- Akurat dziecko jest prościej zrobić…! – Konan plasnęła się w czoło na wywód Sasoriego. Prawdziwy, ale tak żałośnie zabrzmiał.
- Pewnie, że prościej, działałeś tak szybko, że nawet nie zauważyłeś! Pokaż mi to kurwa!
- Spierdalaj! I w ogóle najlepiej zamilknij… na wieki!
- Nie mów mi jak mam żyć! – warknął Hidan i to był ostatni tekst, który zdołała zasłyszeć. Rany, mogli by się chociaż przy dziecku uspokoić i zachować pozory normalności.

Czas zleciał wszystkim naprawdę szybko. Już zaczął się kwiecień, wiosna przyszła na dobre i cała natura sprzyjała jej pięknu. Zieleń kwitła jak najmocniej, słońce świeciło i prażyło w najlepsze, a za oknem świerkały ptaki, które niedawno powróciły z ciepłych krajów. Co po niektórzy z chłopaków-studentów, od początku roku mieli praktyki zawodowe. Sasori jako lekarz, Itachi jako prawnik, a Nagato jako nauczyciel matematyki. Dzisiaj miał samodzielnie przeprowadzić jedną lekcję, z tego powodu bardzo się ekscytował. W końcu poczuje jak to jest, chociaż nie może być źle, nie ma opcji.
Wyszedł z pokoju nauczycielskiego z dziennikiem w ręku. Uczniowie przed klasą byli całkowicie na luzie, choć nie wiedzieli, że będzie ich uczył ktoś nowy, w ogóle nie okazali zainteresowania nowemu kolesiowi, który otwierał im drzwi do klasy. Wkraczali do pomieszczenia niczym jakieś zombi.
- Witajcie. Jestem tutaj tylko praktykantem, przez najbliższy tydzień będę was douczał na matematyce, a nazywam się Nagato Uzuma…
- Czyli nie mamy w tym tygodniu matmy? – zapytał jakiś rozradowany tą interpretacją, uczeń.
- Nie no macie. Ze mną. Nagato Uzumaki – uśmiechnął się do uczniów, ale oni nie pałali takim entuzjazmem, co ich profesor. – To może nim zaczniemy, macie jakieś pytania co do bieżącego materiału. Ktoś coś nie rozumie? – odpowiedziała mu cisza. – Wszystko wiecie?
- Pewnie, jesteśmy klasą geniuszy – stwierdził jeden z chłopaków w tyle. W takich miejscach zwykle siadają kozaki z wyjebanym podejściem do wszystkiego.
- Świetnie. W takim razie ja mam kilka pytań, zapraszam do tablicy.
- Eee… zgłaszam nieprzygotowanie – zakomunikował ze strachem.
- No chodź, śmiało – zachęcił chłopaka, jednak się spierał, a cała klasa jakby prowadziła z Nagato negocjacje w stylu odpowiedź bez oceny, łatwe pytania albo wpisanie po prostu pozytywnej oceny bez żadnego zobowiązania. – Dobra, będą łatwe pytania. Na kartkówce byłyby za jeden punkt.
- A ile będzie tych pytań? – marudził, wlekąc się do biurka z zeszytem. Nic nie umiał.
- Trzy – mruknął, a ten aż się przeżegnał. – Spokojnie, jak się nazywasz?
- Danny – szepnął cicho, profesor wziął do rąk jego zeszyt. Pusty zeszyt. – Często chorowałem – stwierdził, widząc jego pytające spojrzenie. Dziewczyny zachichotały na to stwierdzenie, jedna użyczyła nauczycielowi swoich notatek.
- Dobrze… oblicz mi pięć silnia – powiedział pisząc na tablicy piątkę, wykrzyknik i znak równości.
- O boże… a więc… pięć – patrzył na mimikę twarzy Nagato. – razy…? – ten z uśmiechem powrócił do zeszytu. Czyli dobrze mówi. – pięć, razy pięć, razy pięć, raz…
- Hej, hej! To silnia, a nie potęga – upomniał, a chłopak zbladł. – pamiętasz jak się oblicza silnię?
- J-Jasne… siłowo, hehe – zaśmiał się zakłopotany, a cała klasa podzieliła jego humor. Nagato westchnął i zaczął tłumaczyć uczniowi ten matematyczny zabieg, podał mu wzór i wspólnymi siłami wyciągnęli z tego rozwiązanie. Danny, aż postanowił sobie to u siebie zanotować. – czyli pięć silnia to pięć razy cztery, razy trzy, razy dwa i razy jeden – Nagato przytaknął ruchem głowy. – czyli sto dwadzieścia.
- Dobrze.
- Pff, takie łatwe – prychnął, a klasa się zaśmiała. Nagato zaczął pisać na tablicy logarytm liczby szesnaście, przy podstawie cztery równa się dwa, a uczeń patrzył na to działanie jak na egipskie hieroglify. – ja pieprzę…
- Powiedz mi, do jakiej potęgi podnieść liczbę a, żeby otrzymać liczbę b – wypowiedział polecenie.
- No… pomodlę się jeszcze – stwierdził i ponownie przeżegnał, a cała klasa się z niego zaśmiała.
- Danny, przecież jesteś ateistą – zawołał kolega z jego ławki.
- Nie na matematyce – wyjaśnił mu, a wszyscy ponownie się zaśmiali. – Panie profesorze, miało być łatwe… w ogóle mieliśmy takie coś? – spytał klasy, ale te Brutusy przytakiwały.
- Jest łatwe… odpowiedź masz w sumie na tablicy – oznajmił spokojnie. No dał mu zadanie z wynikiem na tacy, a ten się jeszcze burzy. – wzór na b jest a do potęgi c – napisał mu na tablicy dla ułatwienia, ale bynajmniej mu to nie ułatwiło. - czego nie rozumiesz?
- No, skąd tu jakieś a, b, c skoro na tablicy jest l, o, g – wskazał na literki, klasa wybuchła śmiechem, w powietrzu przelatywały różne słowa… najczęściej „jaki debil”. Obrócił się z nadzieją do kolegów, kiedy Nagato załamywał ręce i usłyszał odpowiedź. – Wiem! Potęgą będzie dwa!
- Dobrze.
- Ahah! – wydał z siebie triumfalny okrzyk.
- Dlaczego?
Ten nauczyciel go zabijał psychicznie, nie wie kurwa… bo tak? Jeszcze kazał mu wyznaczyć liczbę logarytmowaną i podstawę logarytmu. No człowieku ŁOT DA FAK?! No, ale szybko ogarnął co kiedy się podstawia i faktycznie, wystarczyło wykonać działanie cztery do potęgi drugiej i to będzie szesnaście. Takie banalne, a nie wiedział. Tyle przegrać.
- No to ostatnie zadanie.
- Ale niech mu pan da łatwe – poprosiła jedna uczennica. A jakie mu do tej pory zadawał, no ludzie!
- Takie na poziomie gimnazjum – dodał jakiś chłopak.
- Nie… nie róbcie z kolegi jakiegoś umysłowego kaleki…
- Nie, nie! Mi ta rola pasuję – wtrącił Danny, naprawdę był tym przejęty. Nagato westchnął i poddał się wymaganiom uczniów. Rozrysował na tablicy trójkąt prostokątny oznaczył przy i przeciwprostokątną, a drugą przyprostokątną oznaczył iksem.
- Znajdź iksa – nakazał oddając mu marker do rąk. Danny zapowietrzył policzki i wypuścił powietrze.
- Tutaj jest – oznajmił i zakreślił w kółko literkę „X”, cała klasa zaśmiała się z niego, a Nagato plasnął się w twarz. – Nie no, żartowałem. To potrafię rozwiązać.
- Nie zawiedź mnie – mruknął, śledząc czujnie jego poczynania. – bo stracę wiarę w młodzież…
I na szczęście rozwiązał dobrze, więc za trzecie zadanie przyznał mu cały jeden punkt, za drugie zero i za pierwsze tylko pół. W każdym razie wychodziła dwója, więc koledzy zaczęli interweniować. Bo w końcu sam obliczał, a to ponoć i tak wielkie osiągnięcie. Także już dał mu tą trójkę i przeszedł do głównej lekcji. Funkcje liniowe!

W drzwi mieszkania rozbrzmiało walenie do drzwi. Sasori wiedział doskonale, kto się do niego dobija, dlatego z westchnięciem ruszył w tamtą stronę. Pociągnął za klamkę, bez słowa tylko gestem dłoni, zaprosił blondwłosego przyjaciela do środka. Skierowali się do kuchni, gdzie Sasori pomógł zejść z krzesła, swojemu już półtorarocznemu dziecku. Deidara rozsiadł się szeroko na boku krzesła, przyglądając się gniewnie przyjacielowi, natomiast on obojętnie wycierał ręcznikiem, zmyte naczynia. Naoki spacerował sobie wokół nóg ojca.
- Dlaczego akurat ja? – zaczął marudzić, to była kwestia sekund, nim rozpocznie. Gospodarz wciąż z obojętnym wyrazem twarzy, westchnął głęboko i w miarę słyszalnie. Ile można się powtarzać.
- Bo ty jesteś najbardziej godny mojego zaufania – oznajmił rudowłosy, jego towarzysz w odpowiedzi prychnął.
- Chyba kpisz, nie lubię dzieci. Nienawidzę dzieci, a ty mnie jeszcze prosisz o zajęcie się swoim smarkaczem – mały zaśmiał się głośno, w jego głowie to słowo pewnie brzmiało bardzo zabawnie. Sasori uśmiechnął się do siebie i poczochrał mu czarne włosy.  – chcesz się go pozbyć i wynajmujesz mnie?
- Dei, to tylko kilka godzin. Naoki ma być żywy – bąknął, musi wyjść do szkoły, egzaminy same się nie napiszą, a nie chce pisać poprawek we wrześniu. Przynajmniej nie wszystkich, na dwa może sobie pozwolić.
- Nie obiecuję. Będzie miał uszczerbek na umyśle, jak ojciec – stwierdził oschle. Chłopczyk patrzył na niego z zafascynowaniem, na co nie zwracał uwagi.
- Nie mam uszczerbku na umyśle.
- Masz – warknął, a dzieciaka spiorunował spojrzeniem. – niech on się tak na mnie nie gapi, wiem, że jestem zajebisty, ale jego kocie oczy mnie wkurwiają.
- Naoki, nie patrz na wujka, bo go onieśmielasz – sarknął, a chłopczyk przekręcił głową.
Mężczyźni wrócili do rozmowy, gdzie Dei dawał milion innych opcji na opiekunkę. Kurwa, czy on nie rozumie, że  jest już na miejscu, więc po cholerę myśleć o innych rozwiązaniach. Naoki nadal wpatrywał się w Deidare, siedział bokiem na krześle, jedną ręką opary o stół, drugą o oparcie krzesła, rozmawiał zaciekle z jego ojcem, całkowicie ignorując jego osobę. Uśmiechnął się wesoło i podbiegł do blondyna i przytulił do brzucha.
- Kolik, koliciek! – zawołał chłopiec. Deidara skrzywił się na te czułość i w ogóle tego nie odwzajemnił, posłał Akasunie spojrzenie o tytule WTF. Też był zdziwiony tym zachowaniem, ale po chwili ogarnął.
- To pewnie przez bluzkę – stwierdził. Blondyn miał na niej wydrukowany motyw z anime „Doubt”, lekko pokrwawioną głowę królika… chyba powinien się martwić tym dzieckiem, wyrasta na psychopatę.
- Chuj mnie to obchodzi, weź go ode mnie! – warknął, a chłopiec tylko wzmocnił uścisk.
- Było nie zakładać takiej bluzki – westchnął Sasori. – to zaprzyjaźnijcie się, a ja skocze do kibla – oznajmił, jak gdyby nigdy nic i wyminął towarzystwo. Na jego twarz wkradł się perfidny uśmieszek, którego w żaden sposób nie zdołał ukryć.
- A-Akasuna! Ja pierdole, zajebie cię słyszysz! – zawołał w stronę, którą odszedł, zaśmiał się. Co za skurwiel, zostawić go TAK z dzieciakiem. Odepchnął go lekko od siebie, lekko oznaczało już wystarczającą odległość. – Odwal się, jasne?
- Koliciek… - odrzekł smutno, wpatrując się w koszulkę.
- On zabija ludzi, chcesz być następny? – patrzył na niego niezrozumiale. Był też zawiedziony, chciał się przytulić… oczy zaczęły się szklić, a wyraz twarzy mówił jedno. – Nie radzę – warknął groźnie, lecz i tak zaczął rozpaczać na cały regulator.
- Deidara! – rozległ się gniewny krzyk gospodarza.
- Co?! – odparł mu. Nic przecież nie zrobił, ta mała beksa sama się wydarła. On nie jest jakąś kurwa prywatną przytulanką, nie zgadzał się na to!
- Weź go ucisz! Ale w cywilizowany sposób! – zastrzegł Sasori, niwecząc piękny pomysł Dei’a dotyczący zakneblowania, który narodził  się w jego głowie. Westchnął ciężko szukając jakiegoś sposobu uciszenia.
- Zamknij się… chcesz jeść…? Pooglądać coś w telewizji…? Spać…? – każda propozycja tylko wzmagała jego płacz, a przecież tak się starał nie wkurwić. Jak rudy powstrzymuje się od wpieprzenia mu? – DOBRA! – zawołał groźnie i szarpnął dzieciaka za nadgarstek, pozwolił mu się do siebie przytulić, krzywiąc się wyraźnie.
Naoki bardzo ucieszył się z tego rozwiązania i wtulił mocno w królika. Co za dzieciak… nie jest normalny… wyjął z kieszeni opakowanie, a z niego chusteczki i obtarł niedbale, mokrą od łez, twarz chłopca, jeszcze mu zasmarka koszulkę… mały smark, ale aby za ten czas był spokój. Poklepał małego po plecach w oczekiwaniu na jego ojca. Co on tyle w kiblu robił?
- Jaki słodki widok – uśmiechnął się Sasori, zapinając sobie bluzę. – moi dwaj mężczyźni – dodał głupio, zaśmiewając się pod nosem. Dei prychnął, by skryć parsknięcie.
- Spierdalaj – mruknął obojętnie. – wracaj szybko – dodał, miał w końcu ciekawsze rzeczy do robienia, no bo nawet wylegiwanie się w łóżku jest lepsze od bycia niańką. W każdym razie jego wypowiedź została inaczej odebrana, przejmującym głosem kochanka.
- Postaram się, króliczku – pogłaskał jego długie, blond pasma włosów z drwiącym uśmiechem.
- Powiedziałem spierdalaj. Nie prowokuj mnie, bo sam wyjdę – zagroził, czerwono włosy przewrócił z uśmiechem oczami i ukucnął obok wciąż wtulonego w przyjaciela, syna.
- Naoki, bądź grzeczny i słuchaj wujka, dobra? – zapytał poważnie.
- Tata, koliciek – wskazał na materiał bluzki, całkowicie ignorując wypowiedź ojca.
- Widzę, masz się słuchać wujka, zrozumiano? – powtórzył, mały przytaknął, choć nie bardzo ogarniał co oni do niego mówią.
- To pierwszym rozkazem będzie odwalenie się od kólika! Królika, kurwa! – poprawił się lekko zarumieniony. Rany boskie, jakby nie mógł powiedzieć od bluzki. Jaka siara… co za obciach…
- Przecież cię nie zjada, tylko przytula – żachnął obojętnie Sasori. – wrócę za jakieś trzy godziny. Bądź grzeczny – ucałował w skroń swojego syna, na co Deidara fuknął obrzydzony tymi czułostkami. – Co jest? Też chcesz buzi? – zaśmiał się z kolegi, no bo trochę ta reakcja przypominała zazdrość.
- Ha, ha, ha wypierdalaj już – odsunął od siebie Naokiego i poszedł za Sasorim, aby zamknąć po nim drzwi.
Półtoraroczny chłopczyk pochwycił rączkę swojego opiekuna, co nie bardzo mu się podobało. Złapał go pod pachy i przerzucił przez oparcie, usadawiając na kanapie. to mu się spodobało, a zaakcentował to słodkim śmiechem. Wujek był taki silny! Cóż, przenoszenie worków z cementem na budowie do czegoś się przydało. Akasuna w czasie ubierania butów mówił o milionach rzeczach dotyczących Naokiego. Rany… on wypierdala na trzy godziny czy dni? W końcu musiał go siłą wyrzucić za drzwi, bo by się spóźnił. Spojrzał w brązowe, błyszczące oczy swojego chwilowego podopiecznego, uśmiechnął się łagodnie i klasnął w dłonie.
- Czas spać – zarządził, a mały energicznie zaprzeczył główką. Nie będzie spał!

Po czterech godzinach, które strasznie szybko mu zleciały, wracał już do domu. Miał lekkiego stracha, że nie zdąży wszystkiego napisać, bo akurat odpowiedzi na pytania bardzo rozbudowywał. Zdecydowanie trafiły mu się tematy, dlatego nie obawiał się o wynik. Otworzył drzwi swojej klatki schodowej i udał się na drugie piętro. Ciekawe jak idzie Deidarze… nie dostał żadnej widomości, ani nie dzwonił z żadnym pytaniem. Mimowolnie przyspieszył, w końcu o godzinę za długo go nie ma, ale no… musiał zdobyć kilka podpisów i korki były…
Kluczem otworzył drzwi od mieszkania i zaczął się ściągać, blondyn od razu doskoczył do progu przedpokoju w dość opłakanym stanie. Koszula była jakaś taka zmiętolona na wpół włożona i wyciągnięta ze spodni, włosy rozczochrane, i śliwa pod okiem, jakby się z kimś pobił.
- Sa-Sasori… to... to straszne! – wydukał z siebie Douhito.
- Co?! Co mu zrobiłeś?! – warknął Sasori i nie czekając na odzew kolegi, odepchnął go odsłaniając sobie drogę i pędem skierował się do pokoju syna.
Rozchylił na oścież przymknięte drzwi i rozglądnął się w panice po pomieszczeniu. Naoki leżał sobie grzecznie na porozrzucanych na ziemi kocach, poduszkach i maskotkach, które służyły mu jako towarzysze do oglądania bajek. Odwrócił główkę w stronę przybysza i widząc w drzwiach tatę, uśmiechnął się rozkosznie. Sasori odetchnął z ogromną ulgą widząc, że nic mu się nie stało, zerknął na Deidarę, który jakby ostatkiem sił podszedł do niego, oparł się o ścianę i zjechał po niej na podłogę.
- To potwór…szatan jakiś kurwa... - mamrotał pod nosem. – Kazał mi się wozić! Wozić, Akasuna! Kurwa wozić, rozumiesz to!? WOZIĆ! – wołał jak w amoku, pełnym rozpaczy głosem.
- Koliciek! - rozległ się przesłodzony głosik chłopca, który zauważając blondwłosego, wstał z ziemi, odpychając się od niej za pomocą rąk i łapiąc równowagę. Naoki nieco pokracznym dziecięcym krokiem i wesołą miną dreptał sobie w kierunku blondyna.
- N-Nie… nie, nie-nie-nie! - wrzasnął Deidara i ruszył biegiem do przedpokoju, zerwał z wieszaka kurtkę i zakładając w pośpiechu buty, wyskoczył jednym susem za drzwi, trzaskając nimi głośno. Sasori przyglądał się tej reakcji z założonymi rękoma i uniósł w akcie zdziwienia i rozbawienia brwi. Poczuł, jak ktoś ściska nogawkę jego spodni z uśmiechem spojrzał na małego.
- Koliciek…? – zapytał smutnym, zawiedzionym głosem, patrząc w górę w twarz taty. Podniósł go na ręce i pozwolił zamknąć górną blokadę drzwi.
- Jutro przyjdzie – oświadczył całując go w czoło. Nagle poczuł w kieszeni wibracje telefonu, odblokował wyświetlacz i otworzył smsa od Deidary "Już NIGDY, mnie do tego nie zmusisz! NIGDY!” – heh, zobaczymy – mruknął triumfująco do siebie. – No Naoki, dobrze się bawiłeś?


DATA
22. 03.2014

OD AUTORKI
WYBACZCIE! Tym razem to nie moja wina, że notka nie była o północy tylko mojego internetowego operatora... niech no tylko spotkam go na ulicy... w każdym razie czekałam do pierwszej w nocy na internet i zachciało mi się spać... ale notka jest, pewnie jakaś zajebista nie jest (prócz ostatniego fragmentu) ale bardzo lekko i dobrze m się ją pisało :) Także, mam nadzieję,że wam się spodoba :)
Ostatni fragment jest wymyślony i napisany przez Tsuki :) ja tylko rozwinęłam tam troszkę opisy, więc chwała dla niej :D w ogóle, jeśli ktoś oglądał anime Magi, no to polecam jej bloga... chociaż, nawet nie musicie znać anime, wszystko tam jest wytłumaczone :D Polecam!
Dalej, jak widzicie trochę bardzo przyspieszam akcje, nie chce mi się po prostu pisać zapychaczy, ale będę się w niektórych momentach zatrzymywać, jednak na razie nie ma nic ciekawego :P 
Na koniec tradycyjnie bardzo wam dziękuję za komentowanie, czytanie, obserwowanie bloga :) :*
Pozdrawiam ciepło :)

20 komentarzy:

  1. ;_; nie wiem co pisać... oprócz tego, że jak zwykle jest genialny rozdział :D
    Jak już napisałam (patrz pierwsze cztery słowa).
    Życzę ci jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee(...)eeszcze więcej weeeee(...)eny. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, takie słowa i tak mi dużo nie mówią xD
      Niemniej jednak bardzo dziękuję :D
      Cieszę się, że ci się podobało :D

      Usuń
  2. Dobra, ten rozdział jest jeszcze bardziej zarąbisty niż poprzedni! Jak ty to robisz? Pewnie kłamiesz że nie masz weny ale masz xD Wydaje mi się ze ten rozdział jest bardziej spokojny niż tamten.. ale to tylko moje wrażenie, zresztą spokojny nie spokojny i tak zajebisty! Zima... no jak mogłaś o zimie pisać skoro u nas wiosna?... no prawie xD Przykro mi się zrobiło jak Sasoriemu chciało się płakać :( Chociaż chwilę zastanawiałam się czy on czasem nie jest pijany że tak się rozkleił, ale jednak nie ;p Jak mógł w ogóle pomyśleć żeby oddać Noakiego >.< Sasori nie grzesz! xD Na szczęście Naoś uratował tatusia od głupich myśli i powiedział "tata" , szybki jest :P Mój siostrzeniec ma prawie rok i mówi " dadadadada" ale co to znaczy to nie wiem xD Saso puścił dziecko z Hidanem do sklepu O.o dobrze, że była Konan przynajmniej pilnowało Noakiego bo sądzę że by się dzieciak zgubił gdyby poszedł na zakupy tylko z Hidanem hehe xD Ah i ten szantaż Konana "Pokaże ci cycki" haha, no na każdego faceta to zadział... a nie, na geja nie :p Hidan chujek nakupował zabawek na zapas jak widzę xD Ale co z tego? Ja też moim siostrzenicą kupuje te najlepsiejsze i najfajniejsze! xDD Ah i ta kłótnia jak złożyć Transforemrsa hehe, jake dzieci... No co ja pierdole O.o też bym tak zrobiła. No kto by nie chciał poskładać Transformersa :O W ogóle zabawki są super ^^ Nagato nauczyciel matmy, no proszę :P O matko ja jestem kozakiem :O Zawsze lubiłam siedzieć w ostatniej ławce przy oknie. Jak nudne lekcje były to wiadomo że widok za oknem ciekawszy xD A zimą to ciepło w dupę, bo jak wiemy pod oknem kaloryfery hehe :P C-Co obliczyć?!?!? I to mają być proste zadania?! Z której strony? xD Danny... czuję w nim bratnią duszę, no taki sam mocny z matmy jak ja. Te czasy gdy chodziło się do tablicy na matematyce... nie znosiłam tego -_- No, ale przynajmniej w gimnazjum i szkole średniej miałam zajebiste klasy więc zawsze pomogli :P Sinusy cosinusy i tak dalej... a idź z tym człowieku, mnie to podstawy wystarczą, matematykiem nie zostanę, nie zamierzam xD Deidara!! Zabije cię bo jesteś niemiły dla Noakiego >,< Taki z ciebie przyjaciel, co? xP Hehe. A tak serio to trochę go rozumiem, trzy godziny mnie też by się nie chciało zostać z tak małym dzieckiem, to duża odpowiedzialność i jak ktos nie jest na to gotowy to może tylko się zrazić. Chociaż ja tam lubię dzieci :D Ale z drugiej strony, przyjaciele powinni sobie pomagać, więc jak już Saso go poprosił i przylazł to mógł nie robić aż takiej awantury. No ale Sasori przekonał Deia i Dei został, czego później żałował, wybiegł z tego mieszkania jak poparzony xD I do tego zniszczył mu koszule z kloliczkiem. Morderczym kroliczkiem hehe xP Tak właśnie czytając ten ostatni fragment pomyślałam o Tsuki, a potem czytam i że to napisała Tsuki hehe :P
    Rozdział podobał mi się w całości. I nie gadaj mi tu znowu, że nie jest dobry bo jest! A już na pewno dla mnie jest :D Oczywiście tradycyjnie czekam na następny rozdział i życzę dużo dużo weny i zadowolenia z rozdziałów :) Pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ci zaspojleruje, że za dwa-trzy rozdziały znowu zim i trochę się na niej zatrzymam, a potem w wakacje już się zatrzymuje na większy czas xD
      i nie, nie kłamie, że nie mam weny, niektóre wątki spisałam kilka miesięcy temu :P a teraz w sumie mam ledwo dwie strony napisane... >.>
      Tak, rozdział spokojniejszy xD no wiesz! Saso się nie może rozpłakać? Już go pijaństwo oskarżasz, wstydź się xD a czy szybki? No ja w jgo wieku powiedziałam tata :P ogólnie staram się czytać i oglądać zachowania dzieci w młodszym wieku, ale no, zdarzają się niedociągnicia xD
      W matematyce najgorsze są rachunki prawdopodobieństwa... po cholere to obliczać?! xD
      Wiem, Transformersom nawet ja bym się nie mogła oprzeć xD
      Dei... no to było po prostu dla niego za dużo xD
      Ciesze się, że dla ciebie jest :D weź, moje zdanie się nie liczy xD
      Również pozdrawiam ::) :)

      Usuń
  3. AHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAAHAH ten tekst Hidana o cyckach siostry! ♥♥♥♥ no nie powiem, żeby zwykle twoje żarty mnie nie bawiły, ale ten jakoś wyjątkowo mega mistrzowski xD
    Wgl loooooool! W przyszłości muszę mojemu dziecku znaleźć takiego dzianego wujka.. no kurna co ten Hidan? xD też chce takie prezenty! A jeśli Sasoriemu czasem braknie kasy, a niektóre zabawki nie są przeznaczone dla Naosia, to może coś sprzedać.. hehe xD
    No i ta rozkoszna zabawa dorosłych mężczyzn transformersem.. rozczuliłam się bardziej niż przy słodkich momentach Nao xD
    Chociaż nie powiem, ta końcówka, jak Naoki uśmiecha się rozkosznie do sterroryzowanego Dei'a, idzie do niego chwiejnie jeszcze z tym 'Klolickiem' to mógłby być fragment całkiem fajnego horroru xD
    Matematyka z Soli, dzięki za umilenie weekendu xD

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O.O Ty to masz łeb xD niestety Sas nie pomyślał o sprzedaży xD
      No wiadomo, że najlepsze dla mężczyzny przy posiadaniu dziecka są zabawki, którymi sami się mogą bawić :D
      Tak, też pomyślałam o scenie z horroru, kiedy Tsu mi ten fragment wysłała xd umilenie weekendu - nol problem :D
      Również pozdrawiam :) :*

      Usuń
  4. Cześć!
    Rozdział meeeeeeeeeeega!!! Świetne opisy zakupów, lekcji matematyki i oczywiście klulika! Leżę i nie wstaję :D
    Mówiłam, że Twoja następna notka będzie świetna i jest :)
    Nie będę się rozpisywać, bo nie ma sensu. :) Nie mam się do czego przyczepić... W sumie to nigdy nie mam... No, nie ważne :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak fajnie, że ci się podobało :D
      Nie masz się przyczepić,bo sprawdzałam błędy xD
      Dziękuję pięknie :)
      Pozdrawiam ^^ :*

      Usuń
  5. Tak wiem.... Zawiniłam jako zua kobieta, która daawno nie komentowałam, jednak to wina złej szkoły!!!!! Nauczyciele chcą mojej śmierci!!! Nagato! Ratuj! Proszę, chce aby Nagato uczył mnie matematyki! Proszę, ja tak pięknie proszę....
    No dobra, koniec z moimi problemami! Jak obiecałam na gg, ten komentarz będzie przepełiony motywacją! W takim razie cię nie zawiodę!
    A więc na początku skomentuje poszczegulne sceny z rozdziału...
    Otż na pierwszym miejscu będzie pierwsza lekcja MEGO Misiaczka! Byłam taka z niego dumna
    Potem idzie kluliczek!!! O mało co ze śmiechy nie padłam! A babcia się na mnie patrzyła jak na kosmitę lub jakby mnie szatan opętał O.o i chciała mnie od kompa odciągnąć!! Tosz to skandal!.
    Potem idą zakupy! I oczywiście Hidan a jakże i ten jego urok osobisty... Tiaa....
    Potem Deidara! Jak on jest nieczuły dla Naosia! No! Blodni bądź mężczyzną a nie babą!! No chyba, że jesteś obojniakiem, to wtedy przepraszam....
    Teraz motywacja! Polecam ci zajebiaszczą mangę! Watashi ni XX Shinasai!- wykrzyknik musi być ;)
    Jęsli nie będziesz wiedziała co napisać to przeczytaj tę mangę, od raazu ci pomożę.
    No i motywuję cię! Do czytania innych blogów jak i do pisania dalej takich rozdziałów, które poprawiają ludzią humor!
    No to chyba tyle. Sorry za taki krótki, badziewny i głupi komentarz, jednak brak weny, czasu i mulenie lapka mnie dobija....
    Kisu Soli ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz,Nagato nie jest miłym nauczycielem, przekonasz się xD
      Ej nieczuły wcale nie oznacza, że jest babą xD są dobre matki w Polsce, wbrew wszelkiemu myśleniu xD
      to, żebym obejrzała jakieś m&a graniczy z cudem xD
      Pozdroo :) :*

      Usuń
  6. Bry :D Jako, że i tak piszę zawsze nieskładnie komentarze będziesz musiała przywyknąć XD
    Tak sobie myślę, że też mogłabym być niańką Naokiego, jest zadziwiająco spokojny :D Jak patrze na dzieci kuzynostwa i moich braci - to czasami aż nie wiesz gdzie się schować xD
    Także Saso dostajesz minusa, jak można chcieć oddać takiego rozkosznego szkraba. Do tego nazwał go Tatą! Ach nie ma to jak ta duma. Szkoda tylko, że wieża się rozsypała. Zabawki ważniejsze niż jedzenie xD
    Wyprawa do sklepu.. Cóż.. Dobrze, że Konan była z nimi. Bo Hidan o takie duże dziecko xD Nie dość, że lubi zabawki to jeszcze lubi się bawić z kobietami xD Jeszcze by Naosia zgubił..
    No i próba wyciągnięcia z Hidana prawdy - beczenne XD " Powiedz prawde .. pokaże ci cycki " XD leże!
    Widzę, że Hidan doskonale rozumie zasadę kupowania dzieciom prezentów - kupuje to co mu się podoba żeby samemu się pobawić - transformersy XD
    Jej Nagato uczył matematyki XD Nawet dobrze sobie radził xD Bo jak ja chodziłam do szkoły to biedni praktykanci nie mieli łatwo XD Zwykle nam coś sami przygotowywali, albo dzielili nas na grupy.. W sumie współczuje Dannemu, nie chciałbym być na jego miejscu. Doceniam fakt, że nie musiałam chodzić do tablicy :D No i z matmą nie miałam problemów XD
    Dei i Naoś - zachowanie Deidary przypomina mi moją przyjaciółkę, ona też nie cierpi dzieci, zwłaszcza małych XD Zachowanie w tym wypadku identyczne XD
    Więc ostatni fragment przeczytałam, z głupim uśmiechem ciesząc się nie wiadomo z czego :D
    Pozdrawiam i życzę weny:*:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Naoś jest spokojnym dzieckiem, a jakżeby inaczej xD
      No wiesz, w internecie zawsze przed zadaniem potrzebnego pytania, wysyła się zdjęcie cycków xD Jasne, Hidan jest bardzo sprytny, jeżali chodzi o rzeczy korzystne również dla niego xD
      No wiesz to dopiero początek był, potem pewnie im dał prace w grupach xD
      Haha, pozdrów przyjaciółkę :D
      Pozdrawiam i dzięki za komentarz :* :)

      Usuń
  7. Wszystko ja zwykle zarąbiste! Matko, ile ja się uśmieję przy Twoim blogu... a powinnam się uczyć chemii! Muszę się edukować! xDD Ale przy Tobie się nie da xD
    Sasori jakie rozkminy na początku! Ogarnąłby się rudy!
    Nazwał go ,,tatą''! Nawet mnie to ruszyło ;-;
    Jak on wgl mógł myśleć, żeby go oddać?! No i mógł się poryczeć! Uwielbiam jego MĘSKĄ stronę xDDDD
    Ej, ej, ej! Deidara budował domki Naokiemu? :O Chyba po to, żeby mu pokazać, kto jest lepszy xDDDD
    Hidan! Powinien zostać jego ojcem chrzestnym xDDD On jest geniuszem! W dalszym ciągu chcę, aby mnie adoptował! (proszę się o skrzywienie psychiczne )
    Konan i tekst o cyckach xDDDDDDD Wyobraź sobie mój wyraz twarzy, kiedy Hidan stwierdził, że nie chce zobaczyć! Ale potem wszystsko wróciło do normy xDDD
    Taki duży dzieciak! Nakupował mu prezentów na kilka lat :D Dałby Konan jakiś prezent... ciekawe co Yahiko przyszykował ^^
    Ja też zawsze chciałam mieć taką kolejkę... Najlepiej taką dużą, z masą wagoników... Powiedziałabym, ze za stara jestem, ale skoro Sasori nie jest... xDD
    Nagato, mistrzu! Obstawiałam, że go tam licealiści zmiażdżą xDDD A tymczasem... miła niespodzianka xDDD
    Ale na pierwszej lekcji już kogoś zapytać... Oj, Nagato, nie tak się umawialiśmy xD
    Matko, Deidara xDDDDDDDDDDD
    Ale pozwolił się przytulić? Pozwolił! :D Duma mnie rozpierała ;-
    To było urocze *o* króliki górą! xDDDD
    Ale Naoki faktycznie ma jakieś zadatki na psychopatę xD
    ,,- On zabija ludzi, chcesz być następny?'' piękne xDDDDDDDDDDD
    Biedny Deidara, ma racje! Dzieci to małe szatany, demony, nie ludzie! Tylko udają słodkie! Wozić... Dei, tak mi przykro xDDDD
    Zapomniałabym! Sasori i jego: ,,Moi mężczyźni'' xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
    Szały nie ma jeśli chodzi o długość komentarza, ale czasu nie ma xD
    Wiec... wszystko było genialne! Uwielbiam Twoje opowiadanie! :D
    No i czapki z głów przed Tsu za ostatni fragment! :3
    Pozostaje mi życzyć Ci dużo weny, wolnego czasu, ciepłego kakao, czy czego tam, no! Życzę wszystkiego, co potrzebne do pisania i jeszcze więcej! :D
    Pozdrawiam i do następnego *w*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże chemia... nienawidzę... co rok miałam wysyłane do domu listy z zagrożeniem z tego przedmiotu xD więc ja traktuje tą przerwę jako zbawienie xD
      No oczywko, Dei nawet nie pozwoli sobie przegrać w konstrukcji domków z roczny dzieciakiem xD
      No tak wiem, sama bym się dziwiła, że nie chciałby oglądać cycków :P Tak Hidan ojciec chrzestny, on sam się tak nazywa, więc nie ma problemu xD
      Dei ma traume do końca życia xD
      Oki, dziękuję ci pięknie za poświęcenie czasu na komentarz :D
      Pozdrawiam * :)

      Usuń
  8. Hej Soli. Wybacz, że tak późno. Ostatnio nie dość że dopadł mnie leń, to jeszcze nie mam na nic czasu, no ale kiedyś trzeba się ruszyć i skomentować.
    Więc ogólnie poprzednia notka była lepsza szczerze ci powiem, ale ta też była super. Jak zwykle poprawiła mi humor <33. Z to własnie kocham to opowiadanie za poprawę humoru.
    Szybko u ciebie czas mija. Tu kupują zabawki na święta, tu zaraz wiosna. łooo panie nawet mi aż tak ten czas nie zapieprza xD Ogólnie chciałabym miec takiego wujka Hidana, który kupowałby mi wszystko co bym sobie zażyczyła. Jednak wkurza mnie on czasami. Jest taki zuchwały taki typowy bogacz, wrrr. Mam czasem ochotę rzucić laptopem przez niego.Smarkacz. Wieczne dziecko Wrr xD
    Konan i jej teksty. Pokaże ci cycki. W życiu bym tak nie powiedziała chyba, xD Ogólnie lubię ją strasznie tutaj. W sumie wgl ją lubie, więc nieważne.
    Nagato nauczyciel. Lubie to. Może przyjść do mnie do szkoły, może wtedy polubiłabym matematykę. Ogólnie z poczatku trudno było mi go sobie wyobrazić w roli nauczyciela ale wraz z tekstem przyzwyczaiłam się. Naprawdę pasuje na tego nauczyciela czy tam pana profesora xDD Niech się chłopak jeszcze kształci xD
    Deidara mnie rozwalił. Kurwa szatan jakiś xDDDDDDDDDD Dokłądnie określenie dziecka, tak Dei ja też nie lubie dzieci. Pjondga. Kazał mi się wozić. Nie dziwię się mu, że tak szybko spierdolił naprawdę xDD
    Kiedy będzie jakies romansidło z Sasorim, awww xD Już 16 rozdział leci i nic xD Nie moge się doczekać no xD
    Dlatego z niecierpliwością czekam na następny, który pewnie i tak skomentuje po czasie jak to ja xD
    Yo ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, no to w najbliższe kilka rozdziałów cię nie zadowolę, bo nie będzie zbytnio śmiania się :P
      No tak, czas zapieprza, bo w sumie gdybym miała pisać notki, z opisem ich każdego miesiąca to byłyby same zapychacze, których nienawidzę pisać... więc się streszczam d ważnych rzeczy z mniejszym lub większym wpływem na fabułę ;)
      Bez takich szybkich zwrotów akcji prędko Miyki się nie pojawi xD zresztą... albo nie, nieważne xD
      Pozdro ;* ;D

      Usuń
  9. jest nota jest radocha :D fajnie, że dalej działasz
    dalszego powodzenia twórczego życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kobieto, kocham cię normalnie xDDD Ryłam się jak idiotka xDDD Hidan, matko, co za upośledzone dziecko xD "Patrz, to! Patrz, tamto! Patrz, sramto!" xDD Konan go pięknie zgasiła - uwielbiam ją xD Po prostu genialna kobieta xD "W takim razie wujek to chujek" - nie mogę! xDDDDDDD Yahiko ma gust, o tak xD Wie, co dobre xD
    I wgl, ile Hidan tego nakupował... Naoki się ma za dobrze, a ta ciota ma za dużo kasy, zdecydowanie xDDD Ale Sasori nie lepszy... Tu się zapowiada taki zajebisty opierdol w stylu małżeńskim, a on... WOLI TRANSFORMERSY BUDOWAĆ XD I gdzie on jest, kurde, dorosły? Gdzie?! xDD I jeszcze jak powiedział, że dziecko było łatwiej zrobić niż transformersa... Co za sierota xD Ale i tak go lubię xD I dobrze radzi Hidanowi... Tak, on zdecydowanie powinien zamilknąć na wieki xDD
    Potem Nagato xD Ten jego uczeń jest zajebisty xD "To ja się jeszcze pomodlę" - tak, też to stosuję na każdej matmie - pjona, stary! xD Ten iks mnie zniszczył, lol, zakreślił to w kółko xDDD A Nagato, biedny, się załamuje xD Wgl, coś solidarna ta klasa jest xD Skoro tak go bronią i walczą dla niego o tróję... Pewnie będą od niego chcieli coś w zamian xD Ale Nagato się przy nich jeszcze wycierpi - depresja murowana! xD Tak myślę xD
    No i Deidara xD Lol, faktycznie, to musiał być prawdziwy horror! On mu się kazał wozić! Jak to tak! DEIDARĘ?! A jednak! xDDD Wgl, Saso... "To zaprzyjaźnijcie się, a ja skoczę do kibla" - SERIO? XDDD I Naoki mu wyrasta na psychopatę... No skoro jego ojciec ma wzrok mordercy, to... (pamiętasz Nao i Haru razem? XD) xd
    Rozdział genialny, jak zawsze :3
    Wyczekuj wkrótce moich kolejnych komentarzy! :D

    OdpowiedzUsuń