- Cholera, Itachi, co jest niby
ważniejsze, niż przygotowanie obiadu?! – zawołała ciągnięta do salonu przez
syna, Mikoto. Nie było mu żal jej odciągać, przygotowywała coś niedobrego co
odzwierciedla jej charakter dzisiejszego dnia. Będąc na miejscu zobaczyła
Deidarę, a potem Sasoriego i leżące na jej sofie jakieś maleństwo, którego
widok ją rozczulił, a także zszokował. – Ojej, a kim jest ten śliczny szkrab? –
zbliżyła się do dziecka, a jej głos przepełniała słodycz.
- To… to mój synek, Naoki – przedstawił go
Sasori, a malec z piąstką w buzi i rozczulającym uśmiechem przewrócił się na
brzuch. Mikoto wytrzeszczyła oczy.
- Słucham?! Jak… kiedy to się stało?! –
Itachi plasnął się w czoło, jak mama mogła zadać takie głupie pytanie? Przecież
wie, jak się to robi… Dei uśmiechnął się krzywo na to źle ułożone pytanie.
Teraz wie, dlaczego wyszła za kogoś z nazwiskiem Uchiha, jest zwyczajnie
głupia. Czasami.
- No ten… wie pani… w nocy… chyba… -
zmieszał się Sasori, nabierając rumieńców na twarzy. No co miał jej
odpowiedzieć? Itachi kolejny raz plasnął się w czoło.
- Otaczają mnie kretyni… - szepnął sam do
siebie, a następnie postąpił krok do przodu i postanowił się wtrącić. – Mamo,
co to za pytanie? Weź – kobieta spojrzała zdezorientowana na syna, a chwilę
potem doszło do niej, jak mogli odebrać to pytanie.
- Zboczeńcy! Nie chodzi mi o poczęcie! –
warknęła oburzona. – Nie wiedziałam, że Sasori ma dziecko! Dlaczego dowiaduję
się o tym po… ile on ma?
- Dziewięć miesięcy, ale…
- Po dziewięciu miesiącach! – przerwała
czerwonowłosemu.
- Dopiero dzisiaj dowiedziałem się o jego
istnieniu… - zaczął Sasori, choć nie bardzo wiedział po co ma się jej
spowiadać, no ale musi mu przecież pomóc. – Moja była mnie rano odwiedziła i
powiadomiła, że jestem tatą – spojrzał
na Naokiego, który patrzył z uśmiechem na niewzruszonego tym Deidarę. – chciała
go oddać do adopcji, ale nie mogłem na to pozwolić – pomógł małemu usiąść.
- Wiesz… - wtrącił Itachi. – w listopadzie,
jak byliśmy na grobach – wspomniał matce. – spotkaliśmy ją z Shee. Była przy
nagrobkach twoich rodziców i… no, była już w ciąży.
- Co?! – zawołał Sasori, wstając ostro na
równe nogi. – Czemu mi nie powiedziałeś?!
- Wyluzuj. Nie miałem nic złego na myśli…
- tłumaczył, uspokajając go gestem uniesionych lekko rąk. – nie sądziłem, że to
może być twoje dziecko… no i za dobrze kłamała.
- Ludzie, za przeproszeniem, ale ja
pierdole! – wtrącił Deidara do rozmowy. – Saso nie wiesz czy to twój bachor,
wybacz, ale szczerze wątpię w to, aby nim był. Nie napalaj się tak, dobra? Bo
potem dostaniesz niezłego zawodu – zakończył, nie chciał mu zrobić na złość,
kierowała nim jedynie troska.
Akasuna się trochę zmieszał, wiedział, że
przyjaciel ma racje, ale widok malucha tak rozczulił jego serce, że po prostu
wierzył w ich pokrewieństwo. Mikoto odchrząknęła zwracając na siebie ich uwagę
i dopiero teraz jej wytłumaczyli jaką ma spełnić role, będąc w to wszystko
wtajemniczona. Ucieszyła ją ta prośba, bardzo dobrze wspominała macierzyństwo,
natychmiast ukucnęła przed Naokim i pierwsze co miała zamiar zrobić to go
przewinąć. Nakazała swojemu synowi pójść po pieluszki dla dziecka do
pobliskiego sklepu. Wolał z nią nie dyskutować tylko od razu wykonał polecenie.
W międzyczasie Mikoto powiedziała
Sasoriemu wszystko, co jest potrzebne dziecku. Opisała zachowania, które są
normalne dla dziecka. Jednak Naoki był bardzo grzeczny, w końcu od pół godziny
ma nasrane w pieluszce, a nie pada w wir wycia i ryku.
- Mmmm... aaa... eh, eheh, eheheh – rozpłakał się malec i zaczął
szukać wzrokiem swojej mamy. Sasori skrzywił się, domyślał się kogo tak bezczynnie szuka, wolał mu wybić z
pamięci tą osobę i wspomnienia z nią.
- Nie ma mamy, ale jest tu tata –
oświadczył z uśmiechem.
- Ehe, ehe, ehe – zawył rozpaczliwie, robiąc bardzo grymaszącą minę. Ten widok wywołał
parsknięcie śmiechem u blondyna. Spojrzeli na niego z uniesioną brwią.
- Śmieszna mina – wytłumaczył. No kurde,
co miał zrobić? Rozpłakać się? Wtedy spojrzeliby na niego poważnie? Okazali
zrozumienie? Otóż nie.
Przewrócili oczami i wrócili do
wykonywania zajęć przy dziecku. Musieli poczekać, aż wróci Itachi z suchym
zamiennikiem majtek. W międzyczasie Mikoto powiedziała, co Sasori potrzebuje
zakupić dla dziecka, tłumaczyła mu wszystkie rodzaje jedzenia… to było przydatne,
bo nie sądził, że odżywianie dziecka jest takie skomplikowane. Pani Uchiha
jeszcze skorzystała z okazji i zapytała Sasoriego o poradę, gdyż jej młodszy
syn narzeka na częste bóle głowy od tamtego wypadku. Wypisali go wcześniej ze
szpitala, bo nie chciał tam zostać. Naturalnie, doradził im, aby odbębnił w
szpitalu kontrole, jakieś dwa tygodnie.
- Jestem – zawołał Itachi i wszedł do
pokoju, podając matce paczkę zakupionych pampersów. – w sklepie dziwnie się do
mnie uśmiechali – dodał z rozbawieniem.
- Pewnie sądzili, że ci się przydadzą –
sarknął Deidara, a brunet zmierzył go wzrokiem.
- Masz, wyrzuć to – podała Mikoto,
Itachiemu. Skrzywił się, biorąc do rąk śmierdzący pakunek.
- Deidara, przydaj się na coś i wyrzuć to
na śmieci.
- Dl… dobra – zgodził się, trzymając
owinięte gówno jak najdalej od siebie.
Wyszedł w stronę kuchni, oczywiste, że
normalnie by się na to nie zgodził, ale akurat szedł tam Sasuke, a przecież nie
może zostawić go bez żadnej nauczki na przyszłość. Nie zapomniał mu tych
głupich odzywek na początku. Wszedł do pomieszczenia i od razu podszedł do
grzebiącego w lodówce i niczego nieświadomego chłopaku. Nagłym ruchem szarpnął
go w tył i popchnął o ścianę po jego prawej.
- Zostaw mnie, durniu! – warknął w jego
stronę.
- Durniu? Widzę, że bez widowni nie jesteś
taki zabawny – stwierdził, gromiąc go wzrokiem.
- Nie muszę mieć widowni, przy żartach z
ciebie nie trzeba się wysilać – powiedział, chcąc być fajnym. Deidara złapał go
mocno za bluzę i podciągnął do góry.
- Słuchaj wieśniaku, są takie granice,
które nawet z paszportem nie wolno przekraczać – syknął, a Sasuke przełknął
głośno ślinę. – rada na przyszłość: nie podpieprzaj się do silniejszych –
poluzował uścisk, a chłopak ześlizgnął się po ścianie na podłogę. Cofnął się do
tyłu, aż dotarł do lady, na której pozostawił wcześniej cuchnącego śmiecia.
Sasuke wstał wtedy na równe nogi. Idealnie. – twój brat poprosił mnie bym to
wyrzucił NA śmieci, a więc łap!
Rzucił w niego pieluchą, którą bardzo
ładnie złapał, ale oczywiście cała ta rzadka, brązowa maź, rozprysła się na
jego rękach i bluzce. Skrzywił się wymownie i rozglądnął się po pokoju, ale
oprawcy tego czynu już przy nim nie było, jęknął głośno i rozpaczliwie.
W salonie wszyscy spojrzeli w kierunku
drzwi, gdzie najwyraźniej słychać było ten krzyk. Mikoto wolała nie wnikać co
znowu się dzieję jej synkowi, pewnie znowu nadto dramatyzuje. Wróciła do
rozmowy z Akasuną, trzymając jego pociechę na kolanach. Itachi natomiast
spojrzał wymownie na głupio uśmiechającego się Deidarę. Szepnął do niego.
- Co zrobiłeś?
- Wyrzuciłem pieluchę na śmiecia – uraczył
go odpowiedzią. Debil, nie ogarnął jak dosłownie odebrał to polecenie, hehe. Po
chwili zobaczyli, przez próg drzwi, jak Sasuke, cały umazany gównem, wychodzi
na schody. Blondyn zaśmiał się szyderczo, ale jeszcze nie raz się z nim
policzy.
Chwile później, Mikoto postanowiła udać
się z Sasorim na takie pierwsze większe
zakupy dla dziecka. Potem będzie wiedział jak sobie radzić sam. Tak naprawdę to
cieszyła się, że zdecydował się poprosić akurat ją o pomoc. Deidara pojechał
już do domu, uprzedzając Saso, że do niego zadzwoni.
Wieczorem w domu Akasuny trwały
przygotowania do kąpieli dziecka. Denerwował się, wiadomo, że go nie utopi, ale
to pierwszy raz kiedy kąpie takie małe dziecko. Jednak jakoś mu szło, był cały
czas przy nim i było nawet zabawnie, trochę się pochlapali… znaczy to on go
chlapał, odwrotnie nie mogło być, bo zaczynał się złościć. Pomyślał, że musi mu
kupić jakieś zabawki do kąpieli, zresztą dużo rzeczy musi teraz kupić. Całą
„graciarnie” mu urządzić, jako pokój, ech wydatki…
- Kurwa… - szepnął sam do siebie. – Naoki,
jutro pojedziemy do prababci, dobra? – zapytał, ale odmowa i tak by nic nie
dała. Chłopiec jednak go nie słuchał, odbijające w wodzie światło było
ciekawsze. – Więc, wiesz… uśmiechnij się
do niej ładnie, żeby sypnęła kasą… - oczywiście nie żartował przecież to ona
trzyma pieczę nad pieniędzmi jego rodziców. – Jest tam też piesek.
- Hau, hau? – upewnił się po swojemu, co
wywołało u czerwonowłosego uśmiech.
- Tak, hau-hau. Ale najpierw musisz umyć
głowę.
No i się zaczęło… płacz, wrzask i
plaskanie wodą. Zgłupiał, przecież nic mu nie robi, a zachowuje się, jakby go
ze skóry obdzierano… pilnował, żeby mu żaden płyn się nie dostał do oczu, więc
to na bank nie o to chodzi. Widocznie po prostu nie lubi się kąpać. Mały
śmierdziel, heh.
Po odbyciu tych tortur, które nie wiadomo
dla kogo były gorsze, usadowił go na dywanie w salonie, gdzie bawił się ze
swoimi pluszowymi przyjaciółmi i oglądał jakąś kreskówkę w telewizji. Jednak w
dalszym ciągu miał na niego oko, dobrze że w tej kuchni ma to okienko na salon,
mógł w pewnym stopniu, w spokoju zająć się, gotowaniem dla niego mleka. To było
nawet proste, usiadł sobie na kanapie i zabrał z dywanu syna.
- Chodź, mistrzu – mruknął, usadawiając
małego na swoich kolanach. – Będziemy teraz jeść.
- Y – stęknął zaciskając mocno usta. Nie
był głodny albo się z nim droczył.
- Otwórz buzię – nakazał delikatnie, ale
ten nadal się wiercił i odpychał od siebie butelkę. – Naoki – jęknął
pretensjonalnie. – weź zjedz i dam ci spokój – na chwilę, dopowiedział sobie w
myślach. Jednak jego wypowiedzi nie robiły na nim żadnego wrażenia, wolał
oglądać ruszające się obrazki w telewizorze. – Nawet nie wiesz jakie to dobre –
zagadał i wziął sobie łyka z buteleczki, a potem szybko od siebie odsunął. –
cholera, gorące – Naoki się zaśmiał z jego reakcji, no bo to było śmieszne.
Zmrużył na niego oczy. – Bardzo śmieszne.. – ale w sumie cieszył się, że jednak
nie spróbował i się przy okazji nie oparzył. Byłby ryk. Usadowił dziecko
pomiędzy swoimi nogami przodem do telewizora. Poczeka, aż mleko się ochłodzi.
- E! – zawołał chłopiec, wskazując na
leżącego na ziemi miśka. Sasori podszedł tam i go podniósł,, po chwili na
powrót siadając za nim na kanapie.
- Masz.
Bardzo mocno ściskał do siebie pluszaka,
co wyglądało bardzo uroczo. Co jakiś czas, Naoki zaczepiał mężczyznę, pokazując
że w bajce dzieje się coś interesującego i powinien to zobaczyć. Uśmiechnął się
do siebie, fajnie mieć takiego małego współlokatora. Po kilku minutach ponownie
złapał za butelkę mleka i przekierował ją do buzi syna. Pozycja, w której teraz
się znajdował bardziej mu odpowiadała, dlatego już dostosował się do tego, aby
pić mleko.
Po jakiejś półgodzinie, zabrał mu butelkę,
chłopiec wypił całą, a on nawet nie zauważył kiedy, bo maluch smacznie zasnął,
będąc oparty o brzuch taty. Heh, to było proste. Jak wszyscy mogą narzekać i
wątpić w to, że sobie nie poradzi. Radzi sobie, ma wszystko pod kontrolą,
chociaż… zgadza się jedynie to kompletne wyczerpanie. Ale był zmęczony jedynie
wydarzeniami z tego dnia, jutro będzie lepiej. Oby babcia zgodziła się nim
zająć, gdy będzie w pracy. Położył go w swoim łóżku, nie ma dobrze
przystosowanego dziecięcego kojca, więc woli go mieć blisko siebie. Na wszelki
wypadek. Udał się do łazienki, wziąć szybki prysznic i dokonać wszelkich innych
czynności, aby móc wyglądać, jak człowiek. Potem powrócił do pokoju i położył
się przy małym, jednak nie zasnął, przynajmniej nie od razu.
Pogrążył się w swoich własnych myślach,
obserwując podnoszącą się i opadającą, w skutek oddychania, klatkę piersiową
syna. Nadal nie pojmował zachowania Noriko, jak mogła go nie chcieć.. jakby nie
zaoferował jej żadnej pomocy to jeszcze, jeszcze mógłby wybaczyć, ale
postępując tak, jak teraz.. nie no, kurwa, co to było? Gniew mu w ogóle nie
przeszedł i nie zapowiada się, by miał ustąpić.
Wyciągał z samochodu dzieciaka. Cała
dzisiejsza noc i cały poranek był najgorszym w jego życiu… ciągle ryczał,
ciągle wołał matkę. Wściec się szło. Na szczęście podróż samochodem bardzo go
uspokoiła i mógł się skoncentrować na jeździe, co jakiś czas musiał mu
przytakiwać, gdy się zachwycał mijanymi krajobrazami. W buzi żuł sobie smoczka,
będąc ciekawym, gdzie go tata prowadzi. On sam był już ostro podenerwowany na
myśl, co zaraz zrobi. Westchnął ciężko i wszedł do swojego starego domu. Nie trzeba
było długo czekać, a pies już leciał przywitać się z gośćmi. Widok Sasoriego go
niezmiernie uradował, a zaciekawił go także osoba, którą miał na rękach.
- Hau! – zaszczekał, stojąc oparty o ciało
czerwono włosego, by zapoznać się z tym kimś. Co to może być? Jedzenie? Fajnie,
bo jest głodny. Polizał rączkę dziecka.
- Hej, odsuń się – pogonił psa, najpierw
wolał się ściągnąć, znaczy buty. Potem ukucnął przed psem z dzieckiem przed
sobą, którego asekurował, nie potrafił jeszcze poprawnie utrzymywać równowagi.
– Naoki, to jest Mao, piesek cioci Matsuri. Chcesz go pogłaskać? – wyciągnął
rękę do siedzącego psiaka i pogłaskał go po głowie, następnie zachęcił go do
powtórzenia ruchu. Gdy to zrobił, został pochwalony przez tatę z czego się
ucieszył tak bardzo, że sam sobie bił brawo. – świetnie synku.
- Ekhm – chrząknęła staruszka, która ni
stąd ni zowąd, pojawiła się u progu drzwi po prawej wnuka. Spojrzał w jej
stronę i jak gdyby nigdy nic podniósł się do pionu z dzieckiem na rękach.
- Och, Naoki. Poznaj postrach rodziny,
nieśmiertelną babcię Chiyo – uśmiechnął się kpiąco do staruszki, a potem ukazał
jej pełny profil swojego syna, który uśmiechnął się przez ściskany w usta
smoczek.
- Szanuj starszych smarkaczu – bąknęła do niego.
Szanował przecież… tylko jest różnica między starszym a starym. – Kim jest ten
młodzieniec?
Przeszedł z nim do salonu, ale musiał
usiąść na podłodze, gdyż chłopiec chciał się bawić z pieskiem, a wiadomo,
musiał go pilnować. Wziął leżącą na stole piłkę i rzucał lekko psu, aby
aportował. Z tego niezmiernie cieszył się Naoki, ale był za mały, aby sam to
robić, bo zbyt celnie i mocno nie rzucał, a i Mao był zbyt duży, jeszcze by z
tej uciechy przewrócił malca.
Sasori wyjaśniał w tym czasie wszystko
babci, jak to się stało, że ma syna. Okazało się, że babcia to wszystko
podejrzewała, ale sądziła, że wnuk potrafi się zabezpieczać. Zawiodła się.
Przemilczał tą jej zgryźliwość., bo to Chiyo, ona musiała powiedzieć coś, przez
co fajnie by było gdyby umarła.
- Zrobiłeś testy DNA?
- Nie… - odpowiedział Sasori, na co
prychnęła żałośnie. Co za naiwny chłopak… dziecko wychowuje dziecko, jakich to
ona czasów dożyła… - ale zrobię je.
- Oby jak najszybciej. Co zrobisz jak się
nie okaże twoim synem? – zamilkł chwilę, jest pewien, że to jego dziecko, nie
pomyślał, że jest jakaś inna opcja.
- No…wtedy go oddam…? – bardziej zapytał,
niż odpowiedział. – Może wychowie, nie wiem, babciu
- Oddaj go teraz – powiedziała stanowczo. –
w tej i tej opcji będzie ci przeszkadzał, masz pracę, szkołę, przyjaciół,
młodość. Jak zamierzasz to pogodzić?
- Dam radę, nie zamierzam oddać własnego
syna do jakiejś rodziny zastępczej – odparł, przekonany o swojej decyzji. – nie
wiem, jak mogłaś to powiedzieć, babciu. Postępuje dobrze, odpowiedzialne, a
wszyscy chcą mnie pouczać czy wyperswadować tą decyzje.
- Pochwalałabym twój czyn gdybyś był
starszy. Za dużo na siebie bierzesz, możesz sobie robić problemy w swoim życiu,
ale co jak swoją frustrację przeniesiesz
na dzieciaka? Zastanowiłeś się nad tym?
- Nie będę taki – stwierdził pewny swoich
słów. Chiyo westchnęła, nie to, że nie wierzyła w dobre intencje wnuka, ale
jest… no... to jeszcze gówniarz po prostu. - mogę na ciebie liczyć, no nie?
- Powinnam już umrzeć – westchnęła kolejny
raz.
- Nie gadaj – burknął, kiedy jest
potrzebna to o umieraniu myśli, co za baba. – mam jeszcze dwie prośby… niedługo
idę do pracy, postaram się zdobyć wolne, a nie mam go z kim zostawić.
- Sasori, załatw sobie opiekę. Ja jestem
za stara na zabawy z dzieckiem – spojrzał na nią spode łba, stara, a tak
naprawdę to wszystkiego może dokonać. Jednak milczał, już o nic jej nie chce
prosić, skoro ma takie… pełne łaski nastawienie.
- Po drugie, potrzebuję pieniędzy dla
niego – wskazał na pociechę i ponownie rzucił piłką, gdzieś w dal, za którą
natychmiast pobiegł pies. Gdy wracał, chłopczyk zawsze mu klaskał wesoło, tym
razem też tak było, ale nie przyniósł zabawki. Najwidoczniej nie znalazł. – no
to koniec zabawy – stwierdził, ale Naokiemu ta decyzja się nie spodobała,
wyciągnął z buzi smoczek i wyrzucił w dal przedmiot, jak to tata robił z
piłeczką. – Nie! – wrzasnął jednak za późno. – Mao, zostaw to! – to nic nie
dało, pies zagryzł w usta smoczka i przyniósł go prawowitemu właścicielowi.
- Dobra i lepiej kup za pieniądze nowego
smoczka, bo będzie wam ciężko – zastrzegła Chiyo.
- Powiedz mi coś czego nie wiem…
Odeszła do kuchni zrobić herbatę dla wnuka
i prawnuka, w specjalnej buteleczce, a ich zostawiła samych sobie. Mao ułożył
się na podłodze przed chłopakami i czekał niecierpliwie, aż zaczną go głaskać. Naoki
poczłapał na czworakach bliżej zwierzęcia i przytulił je do siebie, ten gest
poruszył Akasunę, jakież rozkoszne dziecko. Po kilku minutach, do domu wróciła
Matsuri z przyjaciółką, sądząc po dodatkowym głosie.
- Babciu! My z Hanabi pójdziemy na górę
się ucz… - urwała, gdy zajrzała do salonu i zobaczyła brata z usypiającym na
jego kolanach dzieckiem. – yć…? Cześć, Saso.
- Hej – przywitał się krótko.
- A kim jest ten niemowlak? – zapytała
zbliżając się do dziecka, który na widok nowej twarzy się rozbudził, ale też
zaczął mocno płakać. Strącił z ust butelkę z piciem, którą podawał mu tata. Nie
chciał pić, chciał żeby ta pani sobie poszła, było mu tak fajnie. Dwie nowe
postacie jeszcze spoko, ale trzy to już tłum! Dziewczyna cofnęła się oburzona
tą reakcją. Proszę, przecież między Saso, a nią… z nich dwóch to on wygląda
groźniej. Jego się powinien bać!
- Cholera, Mats. Przestraszyłaś go –
bąknął Sasori, obracając syna przodem do siebie. – już dobrze, wiemy jak
wygląda, ale trochę za ostro zareagowałeś – uśmiechnął się dokuczliwie do
siostry.
- Zamknij się z łaski swojej – fuknęła do
brata. Nie mogła nic mu powiedzieć w kwestii wyglądu, bo niestety ma ładnego
brata, oh god why? – ty i dziecko? Czyżbyś uczynił mnie ciocią? – zaśmiała się.
- Bingo – wstał z siedzenia i zaczął
krążyć po pokoju z wciąż szlochającym mu synem na rękach.
- Zabawne – mruknęła po chwili. – a tak
poważnie, kto to jest?
- Naoki Akasuna, twój bratanek – oznajmił
twardo, aby go w końcu zrozumiała.
- Jeju – burknęła zirytowana. – nie baw
się w kotka i myszkę tylko powiedz kto to!
- Powiedziałem.
- Babciu! Babciu Chiyo! – wołała tonem,
jakby miała zaraz na niego naskarżyć. Przewrócił oczami, a chłopiec jękami wybłagał
podejście do pieska, który obwąchiwał nowego gościa w domu. Białooką szatynkę,
koleżankę Matsuri.
- Czego wrzeszczysz? Ja przy was obojgu
się wykończę – bąknęła kobieta.
- Babciu, kim jest ten chłopiec w rękach
Saso? Bo mi mówi, że to jego dziecko – naburmuszyła się, a i potwierdzenie
staruszki ją nawet nie przekonała, była pewna, że robią sobie z niej jaja… bo
przecież, brat chyba jeszcze tego nie robił. Jak się go pytała parę miesięcy
temu, jak się to robi, odpowiedział, że nie wie… nawet nie potrafił jej
wytłumaczyć co to jest orgazm. W każdym razie, nie chce być ciocią… nie teraz,
nie mógł jej zapytać o zdanie…? - Ej, ale przecież nie masz dziewczyny.
- Potem ci babcia wszystko opowie –
stwierdził Sasori i zerknął na założony na lewej ręce zegarek. – wychodzę do
pracy, zostawiam wam go. Naoki, wrócę wieczorem – powiedział do dziecka i oddał
go na ręce babci. Brunet patrzył ciekawie na swojego tatę.
Kiedy drzwi się zamknęły, a z pola
widzenia malucha, zniknęła osoba, z
którą już zdążył stworzyć jako tako więź, zaczął głośno płakać i uparcie
wierzgać się w rękach staruszki, aż w końcu usadowiła tego nicponia na dywanie.
W dalszym ciągu się wydzierał rozpaczliwie i raczkującym krokiem, podążał w
kierunku drzwi wejściowych, za którymi zniknął jego czerwonowłosy kumpel. Nie
rozumiał co się właśnie stało, dlaczego go tu zostawił, piesek był spoko, ale
ej… jak on mógł… nigdy mu tego nie wybaczy. Chyba, że zaraz wróci. Matsuri
wzięła bratanka na ręce i zdecydowała się nim zająć wraz z przyjaciółką. Zabawa
z dzieckiem była lepsza od nauki, no i nie chciała, aby chłopiec się jej bał.
W pracy starał się skupiać na wykonywanych
zadaniach, które właściwie były bardzo proste, gdyż miał za zadanie
przeprowadzać z pacjentami rutynowe badanie, takie jak sprawdzenie ciśnienia,
wzrostu, wagi i tym podobnych. Jednak zostawienie dziecka zaprzątało mu cały
czas głowę, kiedy wychodził do samochodu z domu usłyszał rozpaczliwy ryk,
chciał zawrócić i jednak zostawić wszystko w cholerę by się nim zająć, ale to
też by było wysoce nieodpowiedzialne.
- Waga, siedemdziesiąt trzy kilogramy –
odczytał z urządzenia i nakazał pacjentowi ubrać buty. Spojrzał przez okno, na
dworze zapadał już zmrok, ciekawił go, jak sobie radzą. Znaczy babcia i siostra
no to tam mogą sobie zajść załamanie
nerwowe, ale nie Naoki. Prawie dwa dni się znają, a on odczuwa nieodpartą
potrzebę opieki nad nim.
- Doktorku..! – zawołał do niego, jego
siedemnastoletni pacjent.
- Ach… tak. Przepraszam – rzekł ze
skruchą, apotem wyciągnął notes, na którym miał napisać informacje. Zastygł
chwilę, krzywiąc się w grymasie. – Ile to było…? – zapytał zakłopotany własną
niekompetencją. – Mógłbyś jeszcze raz? -
pacjent westchnął ciężko. Nie żeby coś, ale w jego stanie częste pochylanie
się, jak teraz by ściągnąć buty, było bardzo męczącym czynem.
- Panie Akasuna – zawołał dominujący
kobiecy głos z boku. Przełknął głośno ślinę, wiedział kim jest owa kobieta. Na
jej widok drżał każdy z jej podwładnych. – pozwoli pan na moment.
- Oczywiście… niech pan zaczeka.
- Spoko… powodzenia – poprawka, nie tylko
podwładni drżeli. Sasori uśmiechnął się dziękczynnie i ruszył na korytarz,
gdzie czekała na niego szefowa, domyślał się, że była świadkiem jego
zapomnienia się, a na bank nie będzie mu z tego powodu gratulować i nie da mu premii…
- Panie Akasuna, myślę że zdaje pan sobie
sprawę, że to szpital, a nie jakaś biblioteka. Tutaj nie kontemplujemy nad
życiem prywatnym, ani nic w tym stylu, więc radzę skupić się na wykonywanej
pracy.
- Tak, przepraszam. Poprawę się.
- Mam nadzieję – stwierdziła typowym,
oschłym tonem i zamierzała się oddalić, ale Sasori chciał skorzystać z okazji i
wypytać ją o jakieś wolne. Wiedział, że w sumie nie pracuje długo na tym
stanowisku, ale może los choć raz okaże się dla niego łaskawy. – Nie, nie mogę
dać ci wolnego – życie Sasoriego Akasuny jest do dupy, orzekł w myślach. –
przynajmniej nie w tym tygodniu, upomnij się w przyszłym – powiedziała kobieta
i odeszła stukając swoimi chodakami o podłogę na korytarzu.
- A żebyś wiedziała, że się upomnę –
bąknął cicho, niczym małe fochnięte dziecko.
Wrócił do pacjenta i tym razem bardziej
się zebrał w sobie, nawet pomógł pacjentowi ubrać buty. Wynik wyszedł
siedemdziesiąt trzy kilogramy, a chłopak cieszył się schudł, co w sumie o niego
nie jest zbyt dobre, ale to mu powie ktoś inny. Nie będzie go zasmucał.
Od razu po skończeniu pracy, wrócił po
swojego syna. Nawet skorzystał z okazji pobytu w szpitalu i zapytał o te testy
na ojcostwo, sam uważał, że to nie potrzebne i nie dopuszczał do siebie myśli,
że to mógłby nie być jego syn. Wszedł do domu, a z pokoju Matsuri wybiegł
mieszkający tu piesek i od razu przywitał się z panem. Po chwili usłyszał
gwałtowny płacz dziecka i jakieś narzekania babci dochodzące z pokoju siostry.
Czym prędzej tam dotarł. Kobiety starały się uśpić małego, ewentualnie zabawić,
ale ten im nie pozwalał nie chciał zasnąć póki nie zobaczy swojego kumpla, jak
mu tam było.. tata, chyba.
- Och, Sasori. Jesteś w końcu –
czerwonowłosy podszedł do towarzystwa i wyciągnął ręce ku dziecku.
- Chodź do taty – mruknął ciepło,
chłopczyk będąc w jego objęciach momentalnie się wyciszył. – Tęskniłeś? –
uśmiechnął się do siebie, jak miło jest mieć kogoś, kto czeka tylko na ciebie.
- Jak to twoje dziecko to nie odziedziczył
po tobie dziecięcych nawyków – zaczęła babcia Chiyo. – Ty byłeś bardzo
spokojnym dzieckiem. Za dnia podejrzewaliśmy, że jesteś niemową, a w nocy, że
umarłeś.
- Też chciałem to odczuć w stosunku do
ciebie, babciu – uśmiechnął się wrednie.
- Nie wybieram się jeszcze z tego świata.
Chyba ci się jeszcze przydam, wnuku.
Nic nie odpowiedział, jedynie uśmiechnął
się wymownie. Matsuri wyżaliła się, że musiała szukać w necie jak się zmienia
pieluchy, bo babcia już tego nie pamiętała. W dodatku jej uszy bolą! Oczywiście
w dupie miał jej narzekania. Musi chyba dorosnąć do roli ewentualnej opiekunki.
Wychodząc nie usłyszał żadnego znaczącego zdania w stylu „jakby co, możesz na
nas liczyć” albo „jutro też się nim zajmiemy”. To było dla niego przykre, choć
tego nie okazał. Jednak postanowił, że z pomocy babci będzie korzystał jak
najmniej. Nie dlatego, że jest na nią zły… znaczy dobra, to też, ale chce
pokazać, że da radę się nim zająć, a wszelkie domy dziecka nie były i nie będą
potrzebne.
Po godzinie dojechał wraz z Naokim pod
swój blok mieszkalny. Otulił dziecko dodatkowym kocem, aby się nie przeziębił,
na dworze nie było jakoś specjalnie chłodno, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Gdy dotarł na drugie piętro, włożył rękę do kieszeni, poszukując kluczy. Uwagę
przerwało mu głośne chrząknięcie, podniósł wzrok, a pod jego drzwiami czatowała
cała banda jego przyjaciół.
- Co wy…
- Doszły nas słuchy, że dorobiłeś się syna
– zaczął Yahiko, a Deidara jedynie spojrzał na niego pretensjonalnie, przecież
to, że ma dziecko nie jest równoznaczne, że jest jego ojcem. To jest... może
wątpić przy tej szmacie. Myśli trzeźwo, ale przy tej większości ma wrażenie, że
robi coś źle.
- No! To zaprosisz nas do środka? –
zapytał, wstający z podłogi Hidan. – W ogóle fajną masz sąsiadeczkę
- Tą czternastolatkę? – zakpił sobie
Sasori. Na jego piętrze tylko taka mieszka.
- Wyglądała na osiemnaście – wtrącił
Zetsu, wyraźnie zdziwiony tą informacją.
Nic nie odpowiedział, też by tak sądził,
bo laska się ostro maluje. Otworzył drzwi mieszkania i zapalił chłopakom
światło. Ich wizyta była dla niego nie lada zaskoczeniem, no bo co ich obchodzi
wzajemne życie, najwyraźniej bardzo obchodzi. Nowy powód do naigrywania się.
- Ej, dlaczego nie jest rudy? – zapytał
Hidan. Powinien być rudy. Chyba. Chociaż… zwykle to Noriko dominowała w ich
związku, więc mogłoby tak być.. Saso to cipka, hehehe.
-
Bo jest czarny – bąknął Akasuna.
- Chodziło mi o włosy, rasisto!
- Mi też!
Wzburzył się, ale nie będzie się z tym
głupkiem dogadywał, nie będzie mu tłumaczył o wpływie chromosomów dzielących
się na dominujące i recesywne… nie zrozumiałby pewnie połowy wypowiedzianych
przez niego słów.
DATA
15.02.2014
OD AUTORKI
Macie, wyrobiłam się! Uff xD
W sumie ten rozdział jest... no szału nie ma xD ale podoba mi się jego zwyczajność xD ale spokojnie, w następnych rozdziałach nadrobię humor :P Od razu mówię, że będzie sporo takich... poważnych rozdziałów, ale też potem by nie wiało nudą, będę wszczepiać do rozdziału śmiech :)
Dziękuję bardzo za wasze komentarze, za to że jesteście ;) weekend poświęcam waszym blogom, więc spodziewajcie się mnie, ci, u których zalegam xD
Pozdrawiam, narka ;* ;)
Jashin mnie wysłuchał ! Chwała Jashinowi ! Tak Itachi, przecież co może być ważniejsze od przygotowania OBIADU ?! opdowiedź: NIC. Hah głupie pytania Mikoto xD Saso taki zakłopotany :D Hahahahaha Deidara rzucił Sasuke "prezencik" i się trochę rozprysł .. Szkoda, że nie na jego ryj xD Też bym jak Mitsuri nie wierzyła Saso. Naoki się przestraszył Mit :P A Dei to taka plotkara w Akat. wszystkim musiał powiedzieć. Już widzę Hidan'a uczącego Naoki'ego przekleństw, błędnych znaczeń słów ( jak "mondrze" to napisałam xD ) itd.. Naoki lubi pieseły *-* ale koteły lepsze :D Tylko, że by Saso nie wpadł w zakupowy szał ( czy jak to tam się to nazywa ), bo na smoczku, kojcu i innych typu rzeczy się nie skończy. xD
OdpowiedzUsuńRozdział dłuższy (według mnie).
Tak, nie umiem pisać komentarzy, bo mi wychodzą bez ładu i składu.. czyli BEZSENSOWNE. Ale wypada coś po Sb pozostawić.
A teraz czas iść spać po czajeniu się 3-4 godzin na rozdział.
Tak, więc Dobranoc ^^
No widzisz, a rozdział jest krótszy, niż poprzedni xD a więc po prostu wam nie pasują jednosceniczne rozdziały, a ich będzie dość sporo :<
UsuńTak, jak Hidan się wkręci w Nosia, to nie wyniknie z tego nic dobrego :P
Szał zakupowy? No, a czemu nie? Wszystko będzie dla Naokiego xD
Twoje komentarze są świetne, dziękuję ci za nie ;D
Pozdrawiam ;)
To ja mam chyba coś z głową, jak ten rozdział jest krótszy niż poprzedni xD
UsuńJest krótszy, przykro mi xD
UsuńNa początek wielkie dzięki że dodałaś rozdział dzisiaj hehe ^^ Dzięki tobie banan się pojawił XD Co ty chcesz? Rozdział jest zarąbisty! <3 Kocham tego małego Naokiego, jaki on jest słodki! W ogóle dzieci są słodkie i to jego "mamama" Awww jak uroczo ^^ Biedny tęskni za Noriko... no cóż nie można mieć do dziecka pretensji, ale skoro za nią płacze to nie była dla niego okrutna, to dobra wiadomość xP Sasori, jestem z ciebie dumna. Dorosłeś do bycia ojcem. W ogóle fajnie, że on tak na poważnie z tym ojcostwem wiele osób w jego wieku nie była by taka chętne. No kurde Sasori mąż idealny :D Tak Sasori Boss bo poradził sobie z dzieckiem z którym sam na sam był tylko parę godzin xD Ale później w nocy dał mu popalić hehe tak to jesz z dziećmi. Pamiętam jak mój jeden z siostrzeńców ryczał po nocach O.o To nie tylko przeszkadzało w spaniu, ale serce się krajało że taki mały ludź płacze i nie umie powiedzieć co mu jest. Ale to było cztery lata temu, i od tamtej pory mam traumę, nie znoszę jak dzieci płaczą. Babcia Chiyo nawet się nie ucieszyła ;( To znaczy przypuszczałam że nie będzie jakoś od razu happy i w ogóle, ale chociaż no... mogła by być bardziej ceremonialna jak Sasori wychodził xDD Zrobiła mu przykrość! >.< Deidara trochę mnie denerwuje z drążeniem tematu, że to może nie być syn Saso... ja rozumiem, że się troszczy no ale bez przesady, mógłby go wspierać. Nie dobry Deidara. Hahaha Sasuke dostał gównem hahaaha jprdl ten to ma szczęście to trafiania do pewnych miejsc o złym czasie xP
OdpowiedzUsuń- Jak to twoje dziecko to nie odziedziczył po tobie dziecięcych nawyków – zaczęła babcia Chiyo. – Ty byłeś bardzo spokojnym dzieckiem. Za dnia podejrzewaliśmy, że jesteś niemową, a w nocy, że umarłeś
Hahaha ja nie mogę xDD Dobra, wiem, że to nie po kolei ale jest w pół do trzeciej w nocy i już chyba nie wiem gdzie co powinno być xD Ale w ogóle myśli tego piecha, wącha wącha Naokiego i sobie myśli że to jedzenie haha no za inteligent :P Hidan zarywa do czternastolatki hehe xP Eh.. faceci tylko laski im w głowie ;p Ja tam nie miałabym nic przeciwko gdyby Naoki był rudy, ale czarne włosy są spoko :D Wybacz, że ten koment taki z dupy, no ale mam nadzieje, że się doczytasz xD
No, to rozdział zarąbisty ale to już pisałam, więc życzę Dużoo Weeny i Pozdrawiam i oczywiście czekam na Next, no jakże by nie :D
A spoko, nawet przyjemnie mi się pisało ten rozdział xD
UsuńNo dzieci są bardzo słodkie ;D masz racje, serce się kraja, nawet mam w zanadrzu kilka takich poruszających scen xD
Deidara się martwi :P no, ale też myśli trzeżwo, ja sama bym chyba reagowała trochę, jak on, TROCHĘ xD
Hehe, fajnie było być w głowie psa chociaż przez moment myśli takie proste, mowa taka nieskładna i w ogóle xD
Dzięki za komentarz, pozdrawiam :)
Lohohoho jest kolejny rozdział. Wgl nie mogę z tego ze Sasori ma,dzieciaka. Beeeka. Ogólnie rzeczywiście rozdział był taki zwyczajny, ale mi się baaaardzo podobał. Soli jesteś zajebista.
OdpowiedzUsuńDei bardzo dobrze robisz. Tępić Uchihow tępić¡
Matsuri trochę bardzo mnie,wkurza. No kurde rozumiem ze jest młoda, ale niech się ogarnie do cholery xd
Dobra teraz Sasori będzie musiał wynająć opiekunkę. Huehuehuehue. Już nie mogę się doczekać ich romansu. Awww. Będzie świetnie. Aaa no i gdzie wątek konan i yahiko. Tak bardzo na nich czekam.
Kurde ten komentarz jest nie rozgarnięty. Wiem, ale wstałam dosłownie przed chwilą, więc chyba mi to wybaczysz Soli. Papapapapapa
Oh, zajebista to chyba na pewno za dużo powiedziane xD
UsuńMatsuri ma chyba ee... czternaście lub trzynaście lat i no cóż, musi jeszcze być taka niedojrzała xD
Jasne, że zatrudni opiekunkę, ale na Miyu sobie jeszcze poczekamy xD
Yahiko i Konan będą w następnym rozdziale- taki spojler xD
Wybaczam,pozdrawiam ;)
„a malec z piąstką w buzi i rozczulającym uśmiechem przewrócił się na brzuch.” – NOPE. Ja tego nie czuję… Dzieci są dla mnie tak zwyczajne, że aż nudne. Wybacz. Przejdę do konkretów:
OdpowiedzUsuńNo srsl, jak można jarać się dzieckiem? Toż to tylko wyje bo głodne, żre, sra bo się nażarło i wyje bo się osrało. URZEKAJĄCE >.> Niech on już ma dwa lata, plis xD Niech pyszczy i strzela fochy ♥
Widzę, że nie tylko ja się śmieję, jak dzieci płaczą. To przeznaczenie xD Ale serio, to śmieszne. One się tka kretyńsko krzywią i robią czerwone… Takie paskudne są wtedy, bardziej niż zwykle. I jeszcze myślą, że wolno im wszystko bo jak się rozwyją, to każdy będzie wokół nich skakać. Niedoczekanie, pfi…
Dei… Oh… Mój miszczu ♥
Gnojenie Sasuke zawsze spoko. Myślałam, że podrzucisz to pod poduszkę, ale bluzka też się nada xD
No boże, co za sierota. Nawet rodzona matka ma w dupie jego i fakt, że Deidara teoretycznie umazał go gównem. No jak przykro :c No cóż, niech się cieszy. W kupie raźniej, powinien trzymać się z równymi sobie, nie?
Ta, no. Wiadomo, że go nie utopi, a potem ups xD
Mały śmierdziel – I WRESZCIE GADASZ DO ZRECZY< AKACIOTO. Winszuję, kurwa. Może jeszcze nie jest z tobą tak źle. A tak w ogóle, to go nie ogarniam. Kasa jest JEGO, a trzyma ja Chiyo. Da fuq. Jest dorosły, ma dwadzieścia trzy czy ileś tam lat. No heloł xD Serio pizda z niego.
„Uśmiechnął się do siebie, fajnie mieć takiego małego współlokatora.” – No chyba nie.
Tak geniuszu, zanieś gnojka do nieśmiertelnej babci. To bardzo mądre posunięcie! Już lepiej byłoby go podrzucić do Uchidów, albo co. Widzisz? Powtarzam, że z dzieciakami same problemy są. Nawet nie ma co z tym zrobić, ciągle trzeba pilnować.
Matsuri~ żółwik. Mnie też szczyle nie lubią :D Kuzynki się mnie boją i nie chcą do mnie przychodzić, heh. Przynajmniej mnie nie męczą z niańczeniem. Tylko młodym musze się zająć, ale włączam mu na tablecie gameplaya i pozdro.
Niech Mats nagada coś Naokiemu o Sasorim. Ja bym tak zrobiła. Nastawić młodego przeciw ojcu, żeby ten miał przesrane. To dobry plan. I tak jest rudy, niech sobie nie myśli, że mu teraz odpuszczę, bo ma pierdyliard razy więcej roboty przy Nao.
„kompletujemy” – kontemplujemy, popraw sobie xP
Zaraz, łejt. Najpierw siedemdziesiąt SZEŚĆ, a potem z dupy siedemdziesiąt TRZY? Da fuq? Też chcę taki metabolizm >.> To nie fair… :c
„Za dnia podejrzewaliśmy, że jesteś niemową, a w nocy, że umarłeś.” – ahahaha, boże, jaki milutko. Uwielbiam kobietę.
No, Aka się stawiło, to i dzień można uznać za udany. To są psiapsióły, nie oleja go, mimo, ze rudy, że frajer i dorobił się dzieciaka. Opiszesz ich pobyt tam, no nie? Widzi mi się takie hał słit, jak Soso siedzi w kuchni, robi kawę czy ki chuj i przy okazji odpoczywa od zajmowania się Nao bo chłopaki go niańczą. Nagle podbija do niego Deidara i pyta czy mu pomóc. On, ze nie, że da Se radę. A Dei że mu chodziło o Naokiego. Saso wtf a Deidara że przecież są kumplami i TAK, nie lubi dzieci, ale nie jest aż takim dupkiem, żeby patrzeć jak Się Sasori wykańcza psychicznie i fizycznie. ♥♥♥ I Saosri tak się uśmiecha wtedy delikatnie i mu dziękuje, a Dei takie chłodne „tylko się we mnie nei zakochaj, Akasuna” i idzie z powrotem do salonu. ♥♥♥
Boże, ty to widzisz? Zebrałam się w sobie xD Miałam ci komentować 11, ale dodałaś 12 … >.> No cóż.
W każdym razie wielkie gooooomen za opierdalanie się, no… Masz u mnie dedyka pod wiesz którym rozdziałem xD
A JAK ZETSU NAZWAŁ SASO RASISTĄ, TO STANĄŁ MI PRZED OCZAMI TEN OBRAZEK":
http://www.chamsko.pl/demot/0_0_1809552266_Rudy_murzyn_zyd_i_chiniol_w_jednym_przez_Kronos212_middle.jpg
xDD
Hahahaha XD No fotka bardzo adekwatna do sytuacji xD
UsuńTe, te, te ja ci daruje nie komentowanie poprzednich rozdziałów, ale OS masz, skomentować! Bo się fochnę! xD
Och jaka słodka scenka, dodam ją xD i tak będzie ich spotkanie, inaczej życia bym nie miała xD
Fuck shit, ile błędów zrobiłam, lol, dobrze, że czuwasz xD zaraz poprawie i słowo i wagę xD jako naturalna blondynka powiem - wciągnął brzuch xD
Matsuri ma szpuntować bratanka? Nie, będzie miał przekichane za kilka lat, teraz dam mu się cieszyć, fajnym, bezproblemowym synem xD
a Saske, myślałam o tej kupie pod poduszką, ale nie miałam w planie żadnego wątku "z życia Uchich" xD
Wiem, jak bardzo kochasz dzieci... xD
Trzymaj się xD
'Ojej, a kim jest ten śliczny szkrab?' myślałam, że walniesz tekstem w stylu 'To ja Deidara, nie pamięta mnie pani?' xD w każdym razie ja się całkowicie nie zgadzam z Tsuki, wręcz ubóstwiam dzieci. Są małe, urocze i słodkie, normalnie rozczulam się jak czytam o Naokim. Ale przechodzi mi, jak zaczyna płakać, bo tego akurat nie lubię xD
OdpowiedzUsuńNumer z pieluchą normalnie mistrzowski, kurde jeszcze zdjęcie trzeba było Saskowi zrobić xD
'Co to może być? Jedzenie? Fajnie, bo jest głodny.' - ahahahha xD i dlatego nie lubię psów! xD podłe dzieciożerce
No i oczywiście tekst 'Za dnia podejrzewaliśmy, że jesteś niemową, a w nocy, że umarłeś.' mnie dobił xD aaaaach ta Chiyo ♥
Idealne zakończenie dnia, takie tam Akasie <3<3<3 boże, aż zazdroszczę Naokiemu bandy takich zajebistych wujków.. chociaż pewnie posiadanie brzydkich myśli o tychże wujkach zaliczałoby się to jakichś patologi.. ale co tam xd
Pozdrawiam, buziaki ;3
ahahahaha xD kurwa, mogłam napisać taki tekst xD nie pomyślałam :<
UsuńTsu jest po prostu dziwna xD pewnie, że dzieci są urocze <3
Hehehe, tak bardzo pieseł xD
Mhm, Chiyo umie żartować xD
No to w następnym będzie idealny początek xD oj tam patologia, to nie jest rodzina z pierwszej linii xD
Pozdrawwiam :)
Fajny rozdział. Naoki jest taki uroczy... Ogólnie to nie przepadam za dziećmi, ale w tym rozdziale fajnie go przedstawiłaś tego malca :).
OdpowiedzUsuńTeksty babci Chiyo wymiatają :D
Pozdrawiam :)
Dziękuję :D nie przepadasz...? Tracę wiarę w ludzkość .___. xD
UsuńPozdrawiam ;)
Omomom, jaki ładny wygląd bloga. To tak na początek of kors.
OdpowiedzUsuńCzy już wspominałam, że Sasori w roli troskliwego tatusia jest przeuroczy? Tak samo jak Naoki, bo kurczę, jak takiego szkraba można nie lubić. Inna sprawa jak dzieci rosną, mają po 5 lat i w górę - koszmar. Aż się wzdrygam na samą myśl :o
Pani Uchiha i niezręczna rozmowa, uuu. Deidara ma ubaw z biednego dzieciaka i Sasuke (haha, niezły rzut gównem, a matka się nawet nie przejęła XD).
Ogólnie jak Akasuna kąpał synka i potem tak z nim sobie spał.. ojej *_* Chłopak to się już serio przywiązał, ciekawe co by się okazało jakby nie był ojcem... Całe szczęście, że jest, no chyba że chcesz żeby twoi czytelnicy mieli zawał serca :D
Babcia Chiyo nie jest taka zła, w końcu wnuczek ma dziecko a ta go jeszcze nie wyklęła trzymając w rękach Biblię i przypominając, że jak seks, to tylko w małżeństwie. Aż dziw ;o
Kurcze, to Sasori będzie miał teraz ciężko, ciekawe jak sobie z tym wszystkim poradzi, jeszcze Naoki przypomina o tej mamie (czego się drze, w końcu ma matkę sukę ;_;). No i mistrzowscy kumple, Naoki będzie miał fajnych wujaszków ♥
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny ;*
Przy "omomo" myślałam, że coś jesz xDD dziękuję, zaczepisty jest *____* jaram się nim xD
UsuńNie no Naokiego postaram się utrzymać uroczego nawet w wieku pięciu lat xD
Mikoto pewnie myślała, że to normalne, takie zabawy xD
Gdybaj sobie xD nie no, to jego syn xD
Nie no, to nie taki typ babci xD
Zajebistych wujków xD
Pozdrawiam ;)