15 lut 2014

ROZDZIAŁ 13.

Dochodziła już pierwsza w nocy, w mieszkaniu Akasuny nadal było zapełnione jego kolegi, a potomek spał sobie grzecznie w jego sypialni. Chłopaki starali się być cicho, by nie zbudzić dzieciaka i nie uruchamiać tej gardłowej syreny, a po drugie ci najgłośniejsi byli nieustannie uciszani. Po usłyszeniu całej historii w związku z pojawieniem się dziecka, zaczęły się najazdy typu „a nie mówiłem, że to szmata”, jakoś akurat w tym momencie nie miał nic do tego, że ją obrażali, żałował tylko, że nie zauważał jej wad, a jak zauważał to nie chciał ich zmieniać, tylko jak ostatnia ciota, akceptował je.
- Nie łam się, Saso – Nagato poklepał go po ramieniu. – Noriko nie była najlepszą wybranką, ale dała ci syna, ciesz się tym – uśmiechnął się.
- Taa, dzięki bogu… miałem ją za mądrzejszą – bąknął.
- Kogo? Noriko? – Hidan parsknął śmiechem przez ten epitet. – Jedyne co w niej było inteligentnego to twój plemnik – stwierdził i ponownie się zaśmiał, do wtóru z kolegami.
Chociaż tyle, że w ich oczach jest inteligentny… lecz nie wiadomo, czy to nie był sarkazm, ale nie wnikał. Po chwili rozbrzmiał płacz małego chłopca. Sasori zostawił gości samym sobie i poszedł do swojej sypialni. W czasie jego nieobecności, poruszyli między sobą temat wiarygodności ojcostwa. Wszyscy wiedzieli, jaka ona była puszczalska… znaczy nikt nie widział, ale sprawiała takie wrażenie. Po kilku minutach  do pokoju wszedł Sasori z pociechą na rękach światło z lampy lekko podrażniły jego oczka, ale to nic, chciał wiedzieć, jaka imprezka go omija i jakim prawem?!
- Jaki fajowy! - zawołał entuzjastycznie Obito i od razu podbiegł do chłopca, Hidan podłożył mu nogę, przez co oferma się wywaliła. To bardzo rozbawiło chłopczyka, wykonał na sobie lekkiego uroczego facepalma. – Nic mi nie jest! – uspokoił kolegów, wstając na równe nogi.
- Jak się wabił? – zapytał Hidan, okropne dziecko… takie brzydkie, śliniące się i w ogóle fuj.
- Nie wabi, a nazywa – poprawił go Sasori. - Naoki. Jest człowiekiem, a nie zwierzęciem.
- No nie wiem, śmierdzi, jak jakaś ryba – zaśmiał się sam do siebie
- Dzieci pachną, durniu – upomniał go Yahiko. – śmierdzi to twój dezodorant – dodał, a ten zamilkł. Milczenie można było odebrać na dwa sposoby, albo nie mógł wymyślić żadnej ciętej riposty, albo nie użył żadnego dezodorantu. Jednak chyba to pierwsze, Hidan ma taki dystans do siebie, że śmiało by się przyznał.
Naoki nie przestraszył się tylu nowych twarzy, ale nie do wszystkich chciał iść na ręce, wolał zostać u taty. Ale wszystkich polubił, byli spoko. No z drugiej strony to trochę inaczej przebiegało. Deidara w ogóle zachowywał dystans, lubił Saso, ale nie dzieci, nawet dla jego domniemanego syna nie zrobi wyjątku. Hidan i Zetsu to w ogóle nie chcieli mieć kontaktu z tą Kupką, przyjaźnienie się z dzieckiem jest takie… babskie albo dobre dla ciot, kobiety odczuwają to inaczej, PRAWDZIWI mężczyźni inaczej. Nagato w końcu wziął chłopca na ręce, ale niewygodnie go trzymał. Co to ma być? Puść mnie człowieku! Pomyślał chłopczyk i rozdarł gardło, wyciągając ręce do taty.
- Jak ty masz zamiar pracować w szkole, skoro nie masz kontaktu z dziećmi? – zapytał dokuczliwie Saso.
- To będzie liceum, ile razy mam wam powtarzać? – nadąsał się Nagato.
- Będziesz doprowadzał uczniów do płaczu – zaśmiał się Yahiko. – Jak się cieszę, że skończyłem szkołę średnią – chwycił się za serce z ulgą.
- Ciesz się, że dawałem ci odpowiedzi na egzaminie – burknął. – w ogóle, będę bardzo fajnym nauczycielem! Zobaczycie, w tym roku zaczynam praktyki w szkole – wyszczerzył się dumnie. Faktycznie inni też zaczynali te praktyki, już trzeci rok studiów, jak ten czas leci.
- Taa, jasne.
- W sumie… może będziesz uczył moją siostrę – Akasuna uśmiechnął się podstępnie. Co jakiś czas poprawiał na rękach wiercące się dziecko. Chyba już koniec tego nocnego balangowania. – Dei, idę mleko ugotować. Trzymaj.
- C-Co? – nie zdążył zaprotestować, bo dzieciak został mu wepchnięty na kolana, a to przerwało jego pogawędkę w anty klubie dzieci. – Saso, pizdo, wracaj tu! – warknął na niego.
- Dei, może obudzi się w tobie ten… insekt macierzyński – zaszydził Hidan.
- Instynkt, debilu – poprawił go Kakuzu. – Insekty to owady.
- Morda, ja go nie mam, więc mogę nie wiedzieć – wybronił się. Spojrzał nieprzychylnie na uśmiechające się głupio do niego dziecko. – Co się cieszysz, mała zarazo?
- Może jeszcze nie miał okazji zobaczyć durnia?
- Przecież Sasori jest przy nim cały czas – zaśmiał się, do wtóru z Deidarą.
- Ała, kurwa mać! – warknął groźnie w chwili, gdy Naoki złapał za kosmyk jego włosów i brutalnie nimi pociągnął. Wzdrygnął się na dźwięk tych brzydkich słów. – Pojebało cię, to boli! – przez ten krzyk, dziecko zaczęło rozpaczać. No nie wiedział, że to go zaboli.
- Deidara, cholera! – wrzasnął z kuchni Sasori.
- No co! Pociągnął mnie za włosy! – odwarczał mu, ale głupi przyjaciel nie okazał zrozumienia, tylko kazał mu go uspokoić. Nawet nie zauważył, kiedy stał się centrum zainteresowania. Wszystkie te łajzy wpatrywały się w to co zaraz zrobi, niczym na internautę, który ma za chwilę upublicznić komentarz z błędem ortograficznym. – Zamknij się, bo przyjdzie po ciebie baba jaga! – zagroził, jak był mały to na niego działało, ale u Naokiego płacz się jedynie wzmocnił.
- Dei, durniu, oddaj go lepiej – powiedział Itachi i wyciągał ręce po dziecko, ale Tobi go odtrącił.
- Teraz ja chcę go potrzymać!
- Gdzie, kurwa! – warknął Dei i się cofnął razem z tym wyjącym niemowlakiem. – Jeszcze się wyjebiesz i tyle z tego będzie! – Sasori obserwujący scenę z kuchni, uśmiechnął się do siebie. Fajnie, że kumpel w jakimś tam stopniu, dba o jego pociechę.
- Przestańcie! To nie lalka, głupki! – warknął Yahiko i odebrał Naokiego od blondyna. Ku zdziwieniu wszystkich, zajmowanie się dzieckiem szło mu całkiem nieźle. Przypomniał im, że przecież w liceum miał taką pracę społeczną, opiekuna dla dzieci.
- Aaa, takie czity – mruknął Hidan. Dziecko domagało się pokarmu i znowu zaczęło uciążliwie płakać pod nosem. – Saso! – zawołał, odwracając się w stronę kuchni. – Dzieciak chce cyca!
Nie skomentował tej uwagi, tylko podszedł z gotową butelką do swojego syna. Yahiko jakoś tak, dobrze się go nosiło, więc postanowił wyręczyć młodego tatusia, w karmieniu. Czas mijał, dziecko z wolna zasypiało i w ogóle nie przeszkadzały mu, odbywane rozmowy dorosłych. Kakuzu wypytał Sasoriego o sprawy finansowe, nie chciał mu pomóc, bo no chyba, by go coś. Jednak zawsze mu może doradzić, gdzie może pobrać tani kredyt.
- Saso, wiedziałem, że jesteś frajerem – stwierdził Hidan, kiedy Yahiko udał się zanieść Naokiego do łóżka. Nie wiedział czy chciał wiedzieć dlaczego tym razem zasłużył sobie na tę obelgę, więc jedynie pozwolił mu kontynuować. – tylko frajerzy wpadają – zaśmiał się kpiąco.
- Taa, z moją koleżanką z grupy jakoś nie wpadłem – prychnął dumnie.
- Koleżanka… ta blondyna tak? – dopytał, a Saso potwierdził skinieniem głowy. – Ona się nie liczy.
- A to dlaczego?
- Co się głupio pytasz. Obciągała ci tylko – bąknął i znowu wyprzedził Saso z wypowiedzią. – nie kłam, szujo. Wiem, bo ją kiedyś podrywałem.
- Rozmawiasz o mnie podczas podrywania? Własna osoba ci nie wystarczała? Naprawdę nie wiem jak to odbierać…- wszyscy w pokoju parsknęli śmiechem, nawet Hidan, a to oznaczało, że zaraz się odgryzie.
- No to ja nie wiem, jak się musi czuć Dei…
- Co Dei? – bąknął, czemu zawsze go w coś wciągają, bez jego wiedzy. – O co ci chodzi?!
- No podobna była do ciebie – zaśmiał się do wtóru z resztą.
Blondyn naburmuszył się, jak on go nienawidzi. Jeszcze Akasuna zamiast się wkurwić iw wyjebać go z mieszkania powiedział „faktycznie”, no kurna. Znaczy spoko te gej-rozmówki jeszcze toleruje, ale nie lubi, gdy porównuje się jego wygląd do kobiety… to takie krzywdzące. Dobra, żart, w dupie ma ich zdanie.
Po kilku minutach, gospodarz zaczął ich wyganiać do domu, wszakże ma niedługo prace, a pewnie jeszcze kilka razy się obudzi. Zrozumieli, a nawet co poniektórzy zaoferowali pomoc, przynajmniej na ten miesiąc, gdy jeszcze mają wolne od szkoły, mogą się na coś przydać. No proszę, przyjaciele pomogą, a własna rodzina ma na to wyjebane.
Jako ostatni wychodził Deidara, w czasie gdy tamci sobie szli, ten skorzystał jeszcze z toalety. Także bez zbędnych świadków mógł opuszczać mieszkanie przyjaciela. jakoś przedłużał chwile ubierania butów w przedpokoju, było to spowodowane, zbieraniem w sobie odpowiednich slów, aby jego wypowiedź nie zabrzmiała głupio, czy jakoś dwuznacznie.
- Mam ci zawiązać buty? – zapytał sarkastycznie właściciel mieszkania.
- Jeszcze nie raz się będziesz do kogoś nachylał. Szkoda pleców - odparł z drwiącym uśmieszkiem i powstał do pionu. Idealna okazja, aby zaoferował mu pomoc, a on się zaciął. Zajebiście…
- Wychodzisz? – zapytał. No to było bardzo niegrzeczne pytanie, tak go wypędzał z domu. Mniejsza, że dochodziła druga w nocy. Prychnął i chwycił za klamkę, ale jeszcze przystanął, odwrócił się przez ramię do przyjaciela.
- Ej… - zwrócił na siebie jego uwagę. – wiesz, że jakby co to ci pomogę.
- Wiem, ale ze mną w porządku, dam sobie radę.
- Nie… chodzi mi o dzieciaka… – no nie powie, zdziwił się na ten tekst. Przecież nie pała sympatią do dzieci… czyżby w imię przyjaźni mógł się, aż tak poświęcić? – wiem co myślisz, prawda. Nie lubię dzieci, ale chujem też nie jestem. Pomogę przyjacielowi - uśmiechnął się lekko i już otwierał usta, ale blondyn pierwszy zabrał głos. – Ale nie waż się tego nadto wykorzystywać! – zastrzegł sobie, otwierając drzwi.
- Jasne… hej, Dei – zatrzymał go jeszcze na korytarzu. – dzięki.
- Tylko się we mnie nie zakochaj, Akasuna – prychnął dumnie i skierował swoje kroki do schodów.
Sasori z uśmiechem przewrócił oczami i zamknął drzwi mieszkania.

Po kilku dniach, w czasie gdy Sasori miał wychodzić do pracy, by zaopiekować się na czas jego nieobecności, przyszli Yahiko i Konan. W sumie on sam się zgłosił do opiekowania małym, ale akurat po drodze zahaczyła o niego Konan i chciała wyciągnąć do jakiejś knajpy. Na wieść, że zmierzał do Akasuny, poszła razem z nim, a po informacji o opiece nad dzieckiem, chciała zobaczyć jak chłopak sobie z tym niby radzi. W progu drzwi zastała Sasoriego, a w głębi salonu na rozłożonym, kwadratowym kocyku bawił się Naoki. Od razu stęknęła z tego rozkosznego widoku.
- Boziu, jaki słodziak, jak się nazywa? – zapytała, a z jej oczu  tryskały iskierki euforii. Yahiko zamrugał kilka razy… przecież jej to mówił… chyba… nie no, na pewno.
- Naoki – przedstawił dumnie ojciec dziecka.
- Ach, jaka duma w głosie – uśmiechnęła się. – i dobrze, twój kumpel się spisał – mrugnęła do Sasoriego i odeszła przywitać się z dzieciątkiem. Sasori stał w bezruchu, przetwarzając jej wypowiedź. Jaki kumpel? Zerknął na Yahiko, może on wie, ten tylko chrząknął i skinął podbródkiem na jego krocze. Akasuna poczerwieniał, nie żeby się nie domyślił, ale nie sądził, że Konan jest… zboczona akurat ta cecha nie pasuję żadnej kobiecie… odciągnął kolegę w ustronne miejsce.
- Jesteście razem? – wypalił z pytaniem.
- Co? Nie – odrzekł lekko skrępowany tym nagłym atakiem. – po prostu, chciała tu przyjść… - gospodarz mruknął zrozumiałe „aha”. – a co?
- Nic… tylko, że moje mieszkanie to nie burdel – bąknął, no wiadomo, nie chciał, aby pod jego nieobecność, no nie wiem, rozpadło mu się łóżko na przykład.
- Nie jestem Hidanem – zmrużył oczy. – nie obrażaj mnie.
Akasuna uśmiechnął się i lekko wydał z siebie pomruk chichotu. Następnie przeszedł do rzeczy i zaczął im wszystko przekazywać, gdzie, co się znajduję. Oczywiście jakby co, mają też dzwonić, rzuci wszystko i przyjedzie. Nakazali mu się nie martwić i zapewnili, że dadzą sobie radę. Sasori westchnął ciężko, może i się przejmuje za bardzo, ale no, tak jakoś.
- Dobra, więc spadam… - powiedział rozglądając się po mieszkaniu, jakby miało mu to jeszcze o czymś przypomnieć. Podszedł do dziecka, bawiącego się pluszakiem razem z Konan. Zmierzwił mu czuprynę, nie odrywając z niej ręki. – To Naoki, trzymaj się, wrócę wieczorem. Bądź grzeczny, dobra? – ucałował czoło syna, który podał mu jednego z wypchanych zwierzątek i swoim dziecięcym gaworzeniem poprosił o dołączenie do zabawy.
- Ja się z tobą pobawię, Naoki – zgłosił się Yahiko, odbierając jeża. – a ty spadaj – burknął do gospodarza.
- Tak, poradzimy sobie – dodała Konan. – Naoś, pomachaj i powiedz tatusiowi papapa – pokazała chłopcu  ten gest, a on postarał się go powtórzyć, a wyglądało to bardzo uroczo.
Gdy Sasori wyszedł, czarnowłosy chłopczyk spojrzał na Konan niezrozumiale, nie ogarniał dlaczego jego ziomek go zostawił. Przecież nic mu nie zrobił… zjadł dzisiaj to paskudne mleko…po jakiś trzech godzinach, ale zjadł. Nie musi się zaraz o to obrażać… wbrew swojej wierze w brak jego winy, oczy chłopca zaczęły się szklić i zaczął cicho szlochać. Kamiya od razu poczęła mu tłumaczyć, że tatuś niedługo wróci, że poszedł do pracy i w końcu mu się oficjalnie przedstawiła.
Zaakceptował ją, tak, może być. Kiedy oglądała jego maskotki, chłopiec spojrzał na jej biust. Fajne, może da potem possać mleko. Yahiko obserwujący go z boku parsknął cicho pod nosem, myślą chyba o tym samym, znaczy, jak by się na nich fajnie leżało.
- Am, am! – zawołał chłopiec, wyciągając do kobiety rączki i tym samym przerywając jej zabawę
- Co takiego? Co takiego masz? – zapytała z uśmiechem źle rozumiejąc jego intencje.
- Chyba… - wtrącił Yahiko. – powiedział, że chce jeść i… - szukał odpowiednich słów, by jej to powiedzieć, chociaż nie było to konieczne, ale skoro jego głupi mózg już zaczął. – no, chce od ciebie… z wiesz… - spojrzała zdezorientowana. – no z piersi… - dziewczyna zamiast się jakoś oburzyć, parsknęła śmiechem.
- O rany, wybacz Naoś, ale ten – wskazała na swój biust. – bar mleczny jest nieczynny
Troszkę był zawiedziony, no ale trudno. Razem z wujkiem Yahiko się fajnie bawiło, nieźle udawał samochód, jego pib-bip było takie śmieszne! Aż popuścił w spodnie! Niestety mokro w pieluszce było strasznie nie fajne, w pewnych momentach nawet go szczypał siusiak.. nikt nie chciałby tego doświadczać. Dlatego zaczął płakać, a sama Konan, która trzymała chłopca na kolanach, także poczuła ciepło na udzie.
- Yahiko… - jęknęła. – on się zmoczył!
- Pff, to się przewinie.
- Nie, nie kumasz… on się zlał na mnie – stęknęła i pokazała mu plamę na swojej przedłużanej bluzce. Na szczęście spodnie zostały suche. Powinien jej współczuć czy coś, ale wybuch śmiechem był silniejszy od niego. Sama chciała go trzymać to teraz ma.
Po kilku minutach dojścia do siebie, udostępnił jej jakiś ciuch z szafy Saso, w końcu była prawie jego wzrostu, a chyba jego styl jej nawet pasuje, więc powinna coś sobie znaleźć. Gdy udała się do łazienki, on zabrał się za tego małego strażaka.
- Aleś narobił ambarasu, chłopie – mruknął rozbawiony, podkładając mu nową pieluchę pod dupę, no nawet szło mu zmienianie pieluch, jeszcze pamięta jak się to robi, hehe. Gdy miał zapinać papierowe majtki, do jego nozdrzy trafił bardzo rozcieńczony smród. – O fuj, co do kur… kupę jeszcze robisz? No wiesz? Dopiero co nałożyłem nową! – Naoki skomentował to dziecięcym chichotem i złapał rączkami swoje nóżki, radośnie sobie srając.
Wujek fajnie się załamywał i tak dalej, ale tęsknił za swoim ziomkiem, za tatą. Ciocia mówiła, że poszedł do pracy, ciekawe co to jest? Ma nadzieję, że nie ma tam innych kumpli. Ciekawe też gdzie jest mama? Albo ciocia Sui, tęskni za ciocią… gdy tak sobie rozmyślał, Konan weszła do pokoju ubrana w jedną z czarnych bluzek Sasoriego.
- Wybacz, że tak długo, ma takie fajne ciuchy, że nie mogłam się zdecydować – wytłumaczyła, wzdychając ciężko. Może chłopak będzie jej pożyczał? Mają ten sam rozmiar, on się fajnie ubiera, szkoda tego nie wykorzystać. – Jak wyglądam?
- Lepiej niż Saso – oznajmił, na co parsknęła śmiechem. No, ale wyglądała zajebiście, mimo męskiego odzienia. – a co z twoją bluzką?
- Suszy się… dlaczego fajni kolesie mnie, DOSŁOWNIE, olewają? – naburmuszyła się.
- No cóż… - zbytnio nie wiedział, co powiedzieć, dlatego zabrał się za przewijanie. Po chwili podpiął boki pieluszki i zapiął chłopczykowi spodnie, pomagając unieś się do siadu. – Ale kupa – powiedział, jakby był pod wrażeniem zużytego materiału. Chłopiec klasnął sobie z zadowoleniem w dłonie. – Dobrze się spisałeś, już chyba więcej nie będzie, nie? – przekręcił głową, co odczytał jako nie, nie będzie i uśmiechnął się z ulgą. Jednak Naoki miał na myśli, nie wujku, oczywiście, że będą, zrobię większe, skoro tak ci to imponuje. – To może to zostawimy i pokażesz tatusiowi, jak wróci? – zaśmiał się diabolicznie.
- Y-y – chłopiec przekręcił głową. Tata nie lubi, jak w pieluszce jest niespodzianka. Nigdy mu nie gratulował pocisku.
- Jaki on słodki – zaczęła Konan, głaszcząc policzki chłopca. – chciałabym takie urocze dzieciątko! – Yahiko uśmiechnął się ciepło do dziewczyny. Może dostał szansę od losu na wyznanie tego co do niej czuje? Zebrał się w sobie, odchrząknął cicho i połknął uporczywą w gardle flegmę.
- Mogę ci w tym pomóc – miało być pytanie, a wyszło zdanie twierdzące, ale to nic.
Panowała między nimi cisza, ale przez chwilę, bo przerwało ją głośne i niekontrolowane parsknięcie dziewczyny trochę bardzo go to zszokowało, no w pewnym sensie wyznaje jej miłość, a ta się chichra. Nie wiedział co ma teraz zrobić, śmiać się z nią i dalej tkwić w friend zone, czy jak to się mówi..?
- Pro-Proponujesz mi seks? – zapytała dalej się z niego nabijając, a on wybałuszył oczy.
- Nie! nie miałem tego  na myśli! – ale wtopa, nieświadomie zaproponował dziewczynie seks.
- A niby co?
- Związek, stworzenie związku mi chodziło! – zawołał, także bez kontroli. Głupie te kobiety, nie można do nich z romantyzmem podejść, bo im tylko seks w głowie.
- Och… to było od razu – rzekła oburzona, a potem zwróciła się do dziecka. – ale masz zboczonego wujka – uśmiechnęła się. – sądzisz, że będziemy do siebie pasować?
Nie ma to jak pozostawić wszystko w rękach losu… co gorsza, ten los ma dziewięć miesięcy. No dobra Nao, pamiętaj kto si zmieniał pieluchy! Patrzyli na niego wyczekująco, a ten koniec końców, jedynie ich wyśmiał. Uznali to za zgodę, a przynajmniej Yahiko się tak wycwanił z osądem.
- Dobra, niech ci będzie… rudzielcu – wystawiła mu język. – to Naoś, chyba pora na drzemkę, nie…?
Och, dobrze dziewczyna myśli, chce mu się spać. To takie dziwne, ona trafia w odpowiednie pory, kiedy mu się coś chce… prócz sikania, ale nie wie od czego to jest zależne. Ogólnie wypatrzył jedną zależność, osoby z cyckami są jakieś fajniejsze w opiece, niż ci bez. Tata nie ma cycków i też nie wyczuwa jego pragnień. No cóż, może jak się obudzi, ziomek wróci z swojej pracy.

Do jego uszu trafił szloch dziecka. Była noc, na szczęście miał wolny weekend, ale naprawdę nie chciał spędzać w ten sposób nocy, budząc się co godzinę w akompaniamencie wrzasku syna. Uniósł lekko zaspane powieki zerkając na syna, który rozpaczał nad swoim losem. Westchnął ciężko i uniósł się do siadu by potem przybliżyć do dziecka. Wziął go na ręce, pozwalając wypłakać się w ramiona. Zerknął na zegarek, dochodziła czwarta rano. Jezu, królestwo za sen, tylko tego chcę. Już go budził godzinę temu, dostał mleko i przewinął mu pieluchę,  czego on jeszcze chce?
Wstał z łóżka i postanowił trochę z nim pochodzić po pokoju, może tak szybciej zaśnie. Nie zastanawiał się nad powodem jego pobudki, nie miał siły nawet myśleć, sam zasypiał na stojąco, ale ryk dziecka skutecznie mu uniemożliwiał wyłożenie się na podłodze.
- Kurwa mać, śpij w końcu! – warknął desperacko, ale to nijak pomogło. Rozbeczał się jeszcze bardziej! Koleś, mnie boli brzuszek, a ty się jeszcze na mnie wydzierasz! Pomyślał sobie chłopiec, zaczął się strasznie kręcić w ramionach taty, a przy tym drzeć się na całe gardło.
Puść mnie, głupku nienawidzę cię! Już się nie przyjaźnimy! Odgrażał się w myślach. Sasori posłusznie, położył go na łóżku, przysiadając się przy nim po turecku. Pomiędzy pościelą zauważył smoczek i natychmiast zrobił z niego użytek, wkładając w usta dziecka.
- Co jest? Dlaczego nie idziesz spać? – zapytał, choć wiedział, że nie uzyska odpowiedzi. – przecież widzę, że ci się chcę… - mruknął, otwierając usta w ziewnięciu. Oparł podbródek o dłonie, których łokcie zaciskały się na udach mężczyzny. Pomimo szlochu Naokiego, jego oczy zamykały się, pozostawiając go w ciemności. Nagle łokieć ześlizgnął się z uda przez co cała jego głowa poszła do przodu. To go skutecznie rozbudziło, przetarł dłonią oczy i pozostawiając palce na zaciśniętych zatokach, spojrzał na dziecko. – czwarta rano… nie mam pojęcia czemu płaczesz – westchnął i wziął z półki telefon. Odbiorca nie będzie zadowolony, ale no… jak on nie śpi to inni też nie muszą.
- Słucham? – przemówił głos staruszki po drugiej stronie… telefonu oczywiście.
- Babciu, przepraszam, że dzwonie o tej porze, ale mam problem…
Wyjaśnił wszystko staruszce, która o dziwo nie była zła, nawet mu powiedziała, że właśnie miała wychodzić na grzyby… o czwartej rano?! Jakby on miał jakiś wybór to wolałby spać! Chociaż, babcia zawsze się kładła spać punkt dwudziesta pierwsza i takie poranne wstawanie to dla niej nic. Jest także stara i wiadomo, podwyższona melatonina jej zarzuca taki, a nie inny, tryb.
Wracając, staruszka od razu wysunęła kilka wniosków i od razu dała mu pouczającą lekcje. Teraz już wie kiedy będzie ryczał, bo ząbkuje, kiedy, bo tęskni i kiedy, bo boli go brzuszek. Tak, przykurczał nóżki i ciągle wiercił się na łóżku nie mogąc sobie znaleźć miejsca.
- Rozmasuj mu brzuszek, daj mu herbaty i poleż z nim chwile. Potem zaśnie – zaleciła kobieta.
- Jasne, dzięki i jeszcze raz sorry, że tak późno…
- I sprawdź, czy podajesz mu dobre mleko. Nie truj mi prawnuka, smarkaczu! – zjebała go, co za baba, przecież każdemu się zdarza, a jemu to szczególnie.
- Nie truje! – oburzył się, co ona mu tu zarzuca? Sam by sobie sprawiał takie piekło?
- Dobrze, dobrze. Potem do was wpadnę i przyniosę specjalne herbatki na bóle brzuszka Naokiego. Teraz muszę kończyć jak co, to dzwoń.
Rozłączyła się, a on wtedy odrzucił telefon na półkę, a więc herbata… dobra. Wziął Naokiego na ręce i ucałował jego policzek, prosząc by już nie płakał i zapewniając, że tatuś jest przy nim.
W kuchni po przygotowaniu ciepłego napoju, jeszcze z nim trochę pochodził. W tym czasie ostygnie, pokazywał mu widoki przez okno  lub zwyczajnie chłopca zagadywał.
- Nie chce ci się spać…? Dalej cię brzuszek boli…? Co..? Naoś, jak się czujesz…? – kurde, człowieku, za dużo pytań naraz! No więc tak, chcę mi się spać, ale co się położę to mnie ten bebek boli, straszne uczucie, choć mnie zdenerwowałeś, nie życzę ci takiego bólu, no i jakoś dobrze mi na twoich rękach… może zrobimy tak, że będziesz mnie cały czas .tak nosił, póki się nie wyśpię, co? Mimo takiego potoku konkretnych słów, Sasori rozumiał to jako dziecięcy bełkot i wszystkiemu mu przytakiwał.
Po chwili znowu położył go na łóżku w swojej sypialni, momentalnie zbierało się dziecku na płacz, ale po dostaniu do ust butelki i masowaniu brzuszka przez tatusia, zrobiło mu się lepiej, po chwili nawet zaczął pogrążać się we śnie, co Sasori zauważył dopiero, gdy mały już na dobre pogrążył się w objęciach morfeusza. Zerknął na zegarek, wpół do szóstej, znakomicie! Padł głową w poduszkę i nie miał siły się chociaż poprawić.

Następne dni mijały bardzo praco chłonnie. Tak jak się spodziewał nie dostał wolnego w pracy i musiał wypraszać się o pomoc u chłopaków lub u babci, ale bardziej wolał przyjaciół prosić. Gdy prosił Chiyo, naturalnie zajęła się Naokim, ale czuł, jakby każda jego prośba równała się z przyznaniem do tego, że sobie nie radzi. Jakoś w połowie miesiąca zrobił testy na ojcostwo, ale w dalszym ciągu czeka na wyniki. Nie zależy mu na odpowiedzi, on już ją zna, dziecko ma wiele podobnych do niego nawyków, jak i jest bardzo do niego podobny. Ten to ma dobrze, natura dobrze mu zrównoważyła cech  wyglądu, tworząc go całkiem przystojnym chłopcem.
Opieka nad nim w ogóle nie robiła się łatwiejsza, co z wolna go wykańczało. Nieprzespane noce i ogólne wyczerpanie odbijało się na wykonywanym przez niego zawodzie, nie dostawał wolnego, ale solidny opierdol. Pewnie, dlaczego by nie? Naoki nie dawał mu zasnąć na więcej, niż robiąc przerwę co godzina za pomocą swojego aparatu mowy. A to brzuch boli, a to ząbkuje, a to jeść, a to srać, a to tak z niczego, szału szło dostać. Sam się nawet przyłapywał na nieprzychylnym myśleniu, że ma dosyć tego gnojka czy po prostu jebał to, że ryczy… jednak zawsze potem robił coś słodkiego, co zmazywało mu z pamięci ten obraz. Takiego go wolał.
Tak więc minęło pięć tygodni, a to znaczy, że od tygodnia doszła mu jeszcze szkoła, nie miał wyboru i musiał znaleźć opiekunkę dla syna na czas jego szkoły i pracy. To nie było nawet trudne, w internecie znalazł jakąś agencje opieki nad dziećmi. Wtedy Hidan mu pomógł wybrać jakąś babeczkę, czego teraz pożałował, gdyż jest bardzo częstym gościem w jego domu. Głównie, jak go w nim nie ma… zarzeka się, że oni ze sobą nic. Przynajmniej w czasie pracy. Naprawdę nie chciał głębiej w to się wdrażać.
W każdym razie nie miał się kiedy uczyć, przynajmniej nie w te tygodnie, gdzie rano ma szkołę, a po południem pracę, wtedy jest podwójnie wyczerpany i jedyne o czym marzy to choćby dwugodzinny sen, na który jego pierworodny mu w ogóle nie pozwala. Czasami przyłapywał się na wielkiej chęci spuszczenia mu lania, na szczęście silniejsza był rozsądek. Nie mógł mu zrobić krzywdy.
Aktualnie siedział na podłodze w salonie ze swoim synkiem i dwoma kolegami – Deidarą i Hidanem. Była już niedziela, więc ostatni dzień luzu przed dalszym ciągiem nauki. Toczyli między sobą piłkę, w dalszym ciągu rozmawiając i w ogóle nie zwracali uwagi na cieszącego się chłopca.
- Trzeba było wybrać lżejszy kierunek, a nie medycyna – burknął Deidara, przerywając marudzenia przyjaciela. – ja na przykład, prawie w ogóle się nie muszę uczyć.
- Nie chcę być taki pusty, jak ty – odparł z kpiną Sasori. Blondyn zmrużył zawistnie oczy i mocno przeturlał do niego piłkę.
- Więc teraz nie marudź.
- Ej Saso, kiedy nadejdzie twoje wybawienie? – zapytał Hidan, wtrącając się konwersacje i zmieniając temat. Właściciel mieszkania, spojrzał na niego pytająco. – No wyniki testów na tego bachora – wskazał na Naokiego, a on się ucieszył, że ogólnie o im mówią. To jest coś.
- Ach, właśnie… doszły wczoraj, są na półce w przedpokoju – wyjaśnił niedbale, a ci od razu się zerwali w tamtą stronę, doskakując do nieotwartej koperty.
- Nie otwierałeś? – dopytał Deidara, a Hidan nawet nie pytał tylko od razu otwierał zawartość. Co tam prywatna korespondencja. – Debilu! Zostaw to! – odebrał mu, całą tą kopertę. – Zaadresowane do ciebie? Nie!
- I chuj. Akasuna i tak ma wyjebane na zawartość – wzruszył ramionami, ale ta blond-pizdeczka zignorowała jego wywód i podeszła do prawowitego od biorcy i wręczyła mu już otwartą  korespondencje.
- Masz. Otwieraj, my i tak pewnie tego medycznego jazgotu nie ogarniemy.
Westchnął ciężko wyjmując właściwy papier i zaczął wszystko ogarniać wzrokiem swoim beznamiętnym spojrzeniem. Wynik go nie zaskoczył. Był jego ojcem. Chłopaki wyrwali mu z rąk kartkę i sami zaczęli czytać. Na ich twarzach nie było jakiegoś wielkiego zadowolenia. Po chłopie, nie ma opcji by się pozbył smarka…
- Hej! Tu piszę, że jesteś ojcem na dziewięćdziesiąt dziewięć i dziewięć procent – odczytał Hidan. – To nie jest  sto! Więc jeszcze jest nadzieja! – oznajmił i spojrzał na kumpli, patrzyli na niego jak na debila, nie rozumiał ich reakcji, a przynajmniej takiej u Deidary, powinien go poprzeć. – Co?
- Nic… kompletnie nic, durniu. Może poproś tego swojego bożka o jakiś nowy mózg – odpowiedział zgryźliwie Sasori. Dlaczego musiał go znosić?
- Mózg? Co to jest? – zaśmiał się Hidan, przez chwile brązowooki zastanawiał się czy pyta poważnie… - To dobre dla leszczy… takich rudych – znowu się zaśmiał.
- To jego dzieciak – uświadomił Deidara, żal mu było patrzeć, jak kolega się wysila, aby myśleć..
- Och… - bardzo wymowna reakcja, ale Hidan nie wydawał się zbytnio przejęty. – Trudno – wzruszył ramionami. – to Saso, jutro sobie pójdziemy do tej kafejki, gdzie chodzą ci śmieszni ludzie, by czytać te wiersze o samobójstwie – mruknął.
- Po co?
- Tam jest jakieś spotkanie samotnych matek – wytłumaczył. – pójdziemy tam, poudaję twojego przyjaciela – bo przecież się z nim nie przyjaźni.. – i poderwę te fajne.
- Ani mi się śni – bąknął Akasuna.
- No weź, zrobiłbyś coś pożytecznego w końcu – naburmuszył się. – po cholerę mi kumpel, którego nie mogę wykorzystać? Hm? – zapytał przekonująco. No nie wmówi mu, że nie zależy mu na kumplowaniu się z takim fejmem, jak Hidan.
- Dei’a jakoś nie wykorzystujesz…
- Dlatego się z nim nie kumpluje – blondyn jęknął zdziwiony, ale z niego szuja. – widzisz, jak cierpi.
- Nie specjalnie, wisi mi to – założył ręce za głową.
- Chyba nie tylko to.
- A co, ekspercie, sprawdzałeś? – zapytał prowokacyjnie. Hidan się skrzywił.
- Jestem dobrym kolegą i oględziny pozostawiam Sasoriemu…
Żeby z zwyczajnej rozmowy zejść na temat ich urojonego przez Hidana romansu, nie potrzeba było wiele. Albo raczej Hidan nie potrzebował. Po kilku głupich dialogach, tak z dupy Hidan wyskoczył o wspomnieniu z siostrą Noriko. Sasori od razu plasnął się w czoło. No jasne, przecież ona ma siostrę i pewnie u niej mieszkała na czas ciąży, porodu i tak dalej. Niezwłocznie postanowił do niej pojechać, na pewno miała jeszcze kilka dokumentów, które mu się przydadzą, a Noriko mu nie dała.
- Zajmijcie się nim, proszę! Wrócę za godzinkę! – zawołał Sasori, zakładając w pośpiechu buty.
- Chyba kpisz… jutro do niej pójdziesz.
- Jutro nie będę miał pewnie czasu, no weź, takie rzeczy jak karta zdrowia, karta szczepień i akt urodzenia, wyrabia się w szpitalu miesiącami, a tak będę miał od razu.
- Ale…
- Spoko, damy radę Dei – mruknął Hidan, zarzucają koledze rękę na ramieniu. – bachor usypia na siedząco, przecież – zgadnął i pozwolił Saso się zmyć do eks szwagierki. Po tym jak wyszedł, Dei zrzucił z siebie jego ramię, obejrzał się na Naokiego i ruszył do niego.
- Dobra, załatwmy to szybko…     myślisz, że trzeba mu dać żreć czy wystarczy położyć go do… – nagły trzask drzwi przerwał jego wypowiedź. Spojrzał za siebie, a nawet po całym salonie. Kutas wyszedł i zostawił go samego… - zajebię go…



DATA
22.02.2014

OD AUTRKI
Po pierwsze, za cudny szablon chciałabym bardzo podziękować chusteczka_aha ;*
Dzisiaj ewidentnie obchodzimy między innymi moje święto, DZIEŃ SINGLA XD dlatego życzę wszystkim singlom wszystkiego dobrego :D Jest nas wielu, o! :P albo tylko ja taka trudna :P
Teraz tak, notki pisało mi się bardzo przyjemnie :D Nie mam zbytnio czasu jej teraz sprawdzić, więc błędów jest od grona pewnie xD Mam nadzieję, że choć raz się uśmiechnęliście, zachichotaliście bądź głośno zaśmiali :) Ostatnio, wydaję mi się, że ludzie tacy ponurzy się robią ;<
Dziękuję wam pięknie za komentarze, obserwacje, wyświetlenia - bardzo to doceniam :) :*
No to, trzymajcie się, pozdro :D

23 komentarze:

  1. Czytam wszystko ale komentuje bardzo rzadko ale tu " Głupie te kobiety, nie można do nich z romantyzmem podejść, bo im tylko seks w głowie." Umarłem.

    Dziękuję za wysłuchanie mnie.

    :)
    Oddany wielbiciel-Dorsv

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To twój pierwszy komentarz u mnie, wstydź się, nawet nie wiedziałam, że to czytasz xD hehehe, noo dzisiaj to tylko takie są dziewczyny xD
      Dzięki za koment, pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Ekhem, ekhem. To zacznę od początku. Bardzo fajny rozdział, miło się czyta ogólnie cała historia jest bardzo fajnie pisana. Końcówka bardzo fajna, wyobraziłam sobie coś takiego :D Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą równie fajne jak ten^^ No i najlepszego z okazji dnia singla! I nie wyczaiłam jakiś ostrych błędów :) Pisz dalej i jak najszybciej!! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie było rażących błędów to dobrze :D
      Bardzo się cieszę, że ci się podobało :D Postaram się cię nie zawieźć w kolejnych rozdziałach :)
      Pozdrawiam cieplutko :) :)

      Usuń
  3. Hidan i Zetsu nie lubiący dzieci... Zapisuję się tam. Tyż nie lubię dzieci .-. Tak, tak, Hidan nie chce mieć z Nao nic wspólnego, zobaczymy za 3-4 lata. Jak będzie dzięki niemu podrywał laseczki.
    Tak ! Dei oferujący pomoc Saso, na pewno obudzi się w nim instynkt macierzyński.
    Serio ? Saso poszedł na numerek z koleżanką z grupy bo wyglądała jak żeńska wersja Dei'a ? Why not.
    Najlepiej prosto z mostu walić jak Yahiko " - Mogę ci w tym pomóc – miało być pytanie, a wyszło zdanie twierdzące, ale to nic. ". Teraz chyba, dzięki Naokiemu Yahiko zawdzięcza swój nowy związek xD o.O Chiyo zaczęła się troszczyć prawnukiem. Kto wychodzi NORMALNY o 4 rano na grzyby ja sie pytam. Komu by się chciało dpę ruszyć ?
    Nie ma to jak najlepszy przyjaciel - do wykorzystywania.
    Hidan chamsko się zachował na końcu .-. i... DOBRZE ! Co ma się przejmować dzieciakiem ? Skoro może iść wyrywać samotne matki ? :D
    Jeszcze coś miałam pisać ... ale nie pamiętam i chyba Sb już nie przypomnę ;-; Konan tak bardzo zboczona wow, wow.
    Pytanie : Czy jak Naoki dorośnie to zrobisz kontynuacje bloga i zaczniesz jego historię pisać ?
    Coś czuję, że w następnych rozdziałach Sasori zmieni opiekunkę... na Miyuki ! Tak, Fuck Yeah. Będzie się działo, a podobno Saso woli dojrzalsze kobiety xD
    I tym oto zdaniem ( już sama nie wiem co piszę ) kończę swój komentarz, który został napisany jako trzeci -.-
    Uprzedzili mnie !
    Życzę weny, pomysłowości ( o ile to nie to samo ) i zajebistego dnia singla.
    Pozdro~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, on podobieństwa tego lachona do Deia nie widział, śmiał się xD
      Nie lubisz dzieci... co się dzieje z tymi ludźmi xD
      Odpowiedź: Być może, znaczy mam pomysł i sobie robię plan, drugiego sezonu, ale nie wiem jak to będzie z moimi chęciami.
      Eee, nie, Miyuki się prędko nie pojawi :<
      Komentarz cudowny ;D dziękuję ;*
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Po pierwsze nowy wygląd bloga po prostu zarąbisty!!! <3 A po drugie: No dobra to przejdźmy do rozdziału, który był jak zwykle genialny!! :D Widzę, że Naoki bardzo towarzyski, wszystkich lubi xD Dei nie lubi dzieci ale i tak dzidzia została wciśnięta mu na kolana haha słodko ^^ Hidan to chyba mózg gdzieś zgubił "insekt macierzyński?" Poważnie? Oj Hidan Hidan xD No i jak uroczo Dei zaproponował pomoc, na prawdę super to było, fajowo opisane i fajowo sobie wyobraziłam xP W ogóle Deidara i Hidan bardziej się martwią o to czy Sasori jest ojcem niż sam Saso który ma na to wyjebane, a przynajmniej takie odniosłam wrażeni. No i co? Jest ojcem, zgacha Dej? Hehe :P Widzę, żę Hidan się chciał popisać swoimi matematycznymi umiejętnościami, ale coś mu nie wyszło xDD Yahiko i Konan jacy oni słodcy. Tak fajnie się Naokim opiekowali, rudy ma podejście do dzieci :P No i to wyznanie miłości Konan :D Na serio to bardziej przypominało zaproszenia do seksu niż wyznanie uczuć, ale przynajmniej było śmiesznie. Sasoei był zmuszony zadzwonić do babci, no tak to jest, też bym dzwoniła :O Nie umiem sobie radzić z dziećmi jak płaczą, jeszce taki dziewięcio miesięczny to ujdzie, ale taki dwu miesięczny to jakaś paranoja. Dziecko wtedy się zanosi, a ja się boję że się udusi -_- Eh, ja to chyba nie będe mieć dzieci xD Ale do rzeczy. Podziwiam Saso że sobie i tak ładnie radzi. A Chiyo okazała sie wcale nie być taka okrutna jak myślałam, że będzie. Jednak coś tam los prawnuka ją interesuje. I nawet chętnie pomaga, dobra babcia dobra :P W ogóle te przemyślenia Naokiego są takie fajowe ^^ To taki ciekawe co tam sobie tak na prawdę małe dzieci w głowie myślą xP Naoki jest przesłodki, nie mogę się doczekać kiedy będzie Miyuki i kiedy będzie sięopiekować Naokm :) A tak właściwie to będziesz pisała do momentu gdy Naoki będzie miał pięć lat czy jak będzie miał dajmy na to dziesięć lat? to ciekawe :D Wybacz ten krótki komentarz, nie jest on zbyt kreatywny :/ Tak czy inaczej życzę bardzo dużo weny i pozdrawiam ^^ Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frg SasoDei, t zarzucony pomysł Tsuki :) a ja staram się spełniać życzenia czytelników xD
      No Hidan i matematyka... chciał dobrze xD
      Taa, ale Chiyo jakoś szleć za nim nie będzie xD
      Akurat to opowiadanie będzie trwało dopóki Naoki nie będzie miał 7-8 lat :)
      Pozdrawiam cieplutko :D

      Usuń
  5. Kobieto, nie mam pojęcia jak ktoś może napisać tak zabawny rozdział XD jak się nie śmiałam, to się szczerzyłam, do samego końca! Ale od początku...
    Akatsuki zawsze się trzyma razem, nawet się zbiorą dla kumpla i przyjdą odwiedzić dziecko! :D "Jedyne co w niej było inteligentnego to twój plemnik" - Hidan jak zawsze uroczy i miły, hahaha :D Ale niech się Sasori cieszy, o ile faktycznie nie był to sarkazm.
    Yahiko jaki opiekuńczy, omomm. A Dei straszy babą jagą, nie no, postrach dzieciństwa :c I na końcu ta rozmowa, że jak coś to Deidara pomoże ♥ Aww, rozpływam się.
    No i mamy Konan i Yahiko. Sasori nie chce wyjść, no już się przywiązał ;3 Ogólnie świetne są te przemyślenia Naokiego, no niby taki maluszek, ale już inteligentniejszy od Hidana XD ziomek tata zawsze spoko! ♥
    A Konan to wygląda zajebiście nawet w ciuchach Sasoriego. I to wyznanie na końcu, bosze XD Yahiko coś się nie udało, no ale grunt że są przeuroczy, i więcej tej parki poproszę! :D
    Przy płaczu dziecka to nawet pan mam-na-wszystko-wyjebane Sasori nie daje rady. Nawet krzyknie, a co! No, ale co się dziwić, w końcu nawet pospać nie można. I Chiyo uratuje!
    "- Słucham? – przemówił głos staruszki po drugiej stronie… telefonu oczywiście." Hahah, no nie mogę już XD Gdybym miała wypisywać tutaj najlepsze odzywki to musiałabym chyba skopiować cały tekst :3 Sasori i Naoki są tacy słodcy ♥ (jeszcze tylko Miyuki brakuje :c) A scena końcowa - brak mi słów, odpowiedzialni wujkowie XD
    No, najgorsze w twoim opowiadaniu to to, że na następny rozdział trzeba czekać AŻ tydzień. Może być tak dodawała notki codziennie? :D
    Pozdrawiam, życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem no! Odkąd wbił mi Naoki, mam taką cholerną wenę na pisanie jakiś śmiesznych rzeczy,że no nie mogę się powstrzymać xD
      Nawet ja nie wiem czy to był sarkazm .___. łączyłam się z Saso w zastanowieniu xD Więcej YahiKonan? Postaram się :D
      Hehe, rzadko mi ktoś cytuje opisy xD fajnie, że komuś się podobają :D
      Najgorsze, chyba najlepsze xD Ej nie, codziennie rozdziały.... napisanie jednego zajmuje mi tydzień:P
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Już ci mówiłam, że szablon zajebisty, ale powtórzę, bo jest zajebisty xD Tak więc jest zajebisty :D
    Naoki już nie lubi Nagato... Smuteczek :< No jak on sobie poradzi z licealistami, skoro takie małe dziecko nie chce go słuchać?! xDD Oj, marny jego los xD A Yahiko sobie z nim radzi zajebiście xd Będzie dobrym tatą na sto procent xd Konan nie ma się o co martwić xP
    Naoś daje Saso niezły pocisk... Aż mu współczuję xd Już na początku miał ciężko, bo praca i nauka, a teraz jeszcze dziecko - no kurde, taka Miyuki by mu się przydała xD Ale na razie musi się użerać z laskami Hidana... A'propo tego bezmózga - ciota, nie rozumie, że Naoś jest uroczy >.> Sam śmierdzi! xD
    No i Konan i Yahiko~ Uwielbiam ich~ :3 Naoki zlał się na nią - ja pierdolę xDDDDDD A potem załamywał Yahiko, "radośnie sobie srając" - padłam xDD Kobieto, jesteś geniuszem xDD Naoki oczywiście też xD I wgl, to pytanie Nao, co sądzi o ich związku.. Jasne, no czemu nie, najlepiej spytać dziewięciomiesięczne dziecko o takie sprawy XD No ale pomijając to, że Yahiko przez przypadek zaproponował Konan seks, to się zgodziła na związek! :3 I tak ma być! :D:D
    Chiyo też genialna xDD Saso pewnie by chciał, żeby przemówiła do niego z drugiej strony, ale nie telefonu, co? XDD No cóż, nie ma tak łatwo xD Zresztą, pomogła mu - niech się cieszy, a nie! xd Chociaż rozumiem, go, że nie chce jej zbyt często prosić o pomoc - sama też bym się tak czuła xp
    A Dzień Singla też obchodzę xD Ofc, przed kompem z anime, mangami i wordem ♥ Nie ma to jak produktywny dzień xD
    Whatever xd Rozdział zajebisty, śmiałam się jak idiotka xD Życzę weny i czekam na next! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Nagato sobie poradzi z licealistami, cóż zobaczymy xD Nie zabierajmy mu marzeń póki co xD
      Tak, pewnie Yahiko seks też miał na myśli, w sensie jak nie związek to seks :D wycwanił się chłopak :D
      Saso, no cóż akurat w tamtym momencie pewnie wolał by odezwała się w telefonie xD Taki samolub z niego przecież :D
      Dziękuję, pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Hej Soli!
    Świetny rozdział! Zresztą jak każdy inny!
    Bardzo podoba mi się jak piszesz:) Tak wesoło!
    Kocham Naokiego <3 Jest cudowny!!!! A z tym jak się złapał za nóżki to już wogóle! Przesłodziak;) Kiedy pojawi się Miyuki?
    No to do następnego! Pozdrowienia!!!;)
    Watashi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejo Watashi :D
      a dziękuję pięknie :D doceniam to :D
      Miyuki się prędko nie pojawi - jakoś gdy Naoś będzie miał dwa latka :D
      Pozdrawiam :) :)

      Usuń
  8. O Boże, ze wzruszenia prawie płaczę... T^T Ja komentuję... Jashinie!
    Uśmiechałam się, zachichotałam oraz śmiałam się głośno :D
    Cudny szablon! Idealnie pasuje do bloga :D
    Tyle się wydarzyło od mojego ostatniego komentarza...
    Hmm... zauważyłam, że mam podejście do dzieci jak Deidara! Cóż, niestety ich nie lubię, ale czasami są taaakie urocze *o*
    Kurczę! Chcę kumpli jak Akatsuki! Pomagają Sasoriemu, mimo że rudy! złoci ludzie!
    ,,- Jedyne co w niej było inteligentnego to twój plemnik'' Hidan, adoptuj mnie! xDD
    Boże, Nagato to taka ciota życiowa (dlaczego go uwielbiam mimo to? xDD) On. W liceum...? Niech Jashin ma go w swojej opiece xDD
    ,,- Dei, może obudzi się w tobie ten… insekt macierzyński – zaszydził Hidan.
    - Instynkt, debilu – poprawił go Kakuzu. – Insekty to owady.'' Rozwaliło mnie to xDDDDDDDD ale Dei... hmm... powinien się nad tym zastanowić...
    Ale jak on wyjechał do tego dziecka, czy go pojebało xDD SUBTELNY xD
    I jeszcze do koleżanki Sasoriego jest podobny ten blond-samiec-alfa xDD Kurczę, całe życie przerąbane xDD
    Potem jak on od niego wychodził... DLACZEGO, KUŹWA, W MOJEJ GŁOWIE BYŁO, Z EONI MUSZA TO DZIECKO WYCHOWYWAĆ RAZEM?
    Boję się własnej wyobraźni! Gdyby tylko Dei był dziewczyną...
    Yahiko i Konan *w*
    Matuluuu... jacy uroczy! >o<
    Najgorsza obelga świata: zostać zmierzonym tą samą miarą co Hidan xDD No, ale Saso musiał oznajmić, ze jego dom to nie burdel, w końcu tej szmaty już tam nie było...
    A Naoś widział co dobre... Sądzę, że Yahiko nie będzie przeszkadzało, że bar mleczny nieczynny xDD
    Ej, cały czas wszyscy olewają Konan xDDD
    Za pierwszym razem poznała fajnego faceta, a za drugim razem mogła wybrać sobie fajne, męskie ciuchy xD TAK SIĘ WYGRYWA ŻYCIE!
    Ach, Rudy mnie rozwalił xDD i to nie ten co zwykle xDDD
    Najpierw seks, potem stały związek xD Liczyłam co prawda na kissa, ale... cóż... MAM NADZIEJĘ, ŻE CHOCIAŻ RAZ OPISZESZ! *patrzy wzrokiem, który miał paraliżować, ale nie udaje się*
    Biedny Sasori... tylko szkoła-praca-dziecko... nawet się wyspać nie może!
    Niby przyszły lekarz, a się nie poznał co dziecku dolega xD
    Jednak rodzina przydatna! Babcia nawet zaoferowała, że herbatki przyniesie! Uwielbiam ją obojętnie co robi xD symulowanie śmierci wychodzi jej jednak najlepiej xD
    No i końcówka xDDD Kto normalny zostawiłby dziecko z Hidanem? xDDD Kurna, psychopata chyba xD Biedne dziecko... dobrze, że Dei tam był, kobieta zawsze się przyda xD a Saso nie wie, że Dei go zajebie :3 Jak to pięknie brzmi T^T
    Matko, jak mi się wszystkie rozdziały podobały... Przeważnie się przy nich śmiałam, ale były tez poważne momenty :)
    postaram się być na bieżąco z komentarzami(Tak, kurwa, jak ona tak zapieprza z pisaniem xDD)
    Uch! Nie mogę się doczekać co dalej! :D
    Kurdę, takie zajebiste, takie zajebiste! T^T
    No jeszcze kilka dni i mam nadzieję, że skomentuję nowy rozdział :D
    Pozdrawiam, ściskam itp. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hidan i adopcja? Chcesz mieć traumę? xD
      Instynky - Insekt = takie tam True Story xD
      A SasoDei nie wychowią razem dziecka xD ale będą mieli kilka wspólnych cech wychowawczych xD
      A pocałunek opiszę skoro wymagasz tego xD
      Saso... nie zna się na chorobach w praktyce, tylko z książki xD
      Nie zostawił go z Hidanm, tylko bardziej z Deiem xD
      to się cieszę, że się śmialaś :D Wiem powinnam zwolnić z rozdziałami, spoko, jż niedługo zrobię wam przerwę :D
      Pozdrawiam ciepło :D

      Usuń
  9. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
    xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
    xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
    Ja pierdole, jak śmiesznie xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD.

    Serio nadajesz się na komika. Dialogi i opis sytuacji po prostu powala na kolana. No śmiechałam przez cały rozdział. Jezusie genialne! Kobieto genialne. XD Jestes mistrzynią komedii, od dzisiaj będę Cię tak nazywała i chooy. No jebałam, no xDDDDDDDDDDDDDDDDDD.

    Przemyślenia młodego, były zajebiste. Tata ziomek xD I ten ból brzucha. Pomimo tego, że strasznie nie lubię dzieciaków i mam do nich wręcz wstręt, albo jakąś fobię (nazywaj jak chcesz) to tutaj nawet polubiłam Naokiego. Jego przemyślenia były cudowne. Szkoda, że ja nie pamiętam swoich przemyśleń. Boże, genialne x2

    Jest Konan i Yahiko!!!!!!!!!!!!!! Moja najukochańsza para. No jejku jak suodko xD <333 Konan równa babka. Taka zarąbista. Śmieszna z dystansem do siebie i do życia. Uwielbiam ją już. Może być moją koleżanką xD Pozwalam jej xD
    Yahiko za to jaki speszony. Nie spodziewałam się tego po nim xD Naprawdę.
    "-Proponujesz mi seks?" XDDDDDDD
    Mógł jej odpowiedzieć, że tak. I byłby hentaiec, czyli to co Neko lubi. xD Ale kocham tą parę. Teraz czekam na jakiś ich pocałunek czy coś więcej ;> Dopinguje im xD

    Oj biedny Sasori. Musi pracować, uczyć się i jeszcze zajmowac się dzieciakiem. No i w końcu pomyslał o opiekunce. Tylko niech to już będzie nasza bohaterka i przyszła dziewczyna Saso xDDD Wgl Dei mnie zdziwił. Nie wiedziałam, że będzie go stać na takie poświęcenie nawet dla przyjaciela. No nieźle, nieźle xD

    Dobra do nastepnego. Idę się pouczyć biologii.
    Yo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komikiem? Ja? XD Lol, chyba nie xD siara by była xD Nie, nie mów tak na mnie :D Cieszę się, że się śmiałaś :D
      Heh, to dobrze, że pomysł z myślami Nao został zaakceptowany :D Bałam się, że trochę mieszam tym :P
      Konan bardzo równa, no co się dziwić, jak ma bardzo zboczonego tatusia xD Yahiko, no zmieszał się chłopaczyna xD Wiem, że dopingujesz :D
      No wiesz, Dei to dureń, ale przyjacielem jest zajebistym xD
      pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Wow, takie zajebiste. Opiekunki tak bardzo. Wow.
    A tak poważnie, to był taki rozdział... Taki trochę nijaki xD Ale tylko dlatego, że nie wydarzyło się nic wielkiego/konkretnego. Bo ogólnie był taki zajebisty, taki słodki, taki och i ach, że nie mogę! Dei ciągnięty za włosy tak uroczo się złościł... xD A Hidan niby tego, niby mała kupa, niby go nie lubi, ale już węszy jak go wykorzystać do wyrywania lasek... Taka mała szuja, no nie ma co ^^ Za to go uwielbiaSZ, prawda Soli? :D
    Wgl rozpierdoliła mnie ta akcja z Konan... No bo serio. Od kiedy Yahiko taki odważny? I od kiedy on o TAKICH rzeczach mówi wprost? xDD Choć jakby się nad tym głębiej zastanowić, podrywanie oszczanej przez dziecko kobiety w spodniach przyjaciela to... Niecodzienna rzecz. Chyba, bo się nie znam xD Nigdy żadne dziecko mnie nie oszczało, a żaden facet nie podrywał. Tym bardziej nie proponował seksu w ramach wyznania miłości o.O
    Jak zwykle komentuję ze spóźnieniem, ale chuj z tym. I tak wiem, że mnie uwielbiasz... Choć może po tym łanszocie mniej, ale to się zmieni. Zobaczysz <3 Przekonam Cię :D Tylko jeszcze nie wiem jak...
    Albo i wiem, bo zaplanowałam zajebistą akcję na Ptaku... Tylko będzie trzeba na to jeszcze odrobinkę poczekać xD Tak mniej więcej do końca opowiadania, ale ciii... Nie ważne. Nie mówmy o mnie, pomówmy o Tobie.
    TO jest właśnie jedno z TWOICH ARCYDZIEŁ, o których Ci mówiłam. TO, Soli, właśnie TO OPOWIADANIE. A jak nadal tego nie widzisz, to wiżyn ekspres się kłania, skarbie.
    Pozdro, lovciam i czekam na next ;D
    A weny to życzę Ci w chuj (którego nie masz)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niejakie, no może trochę, ale w tym rozdziale chciałam pokazać więzi jakie łączą Saso z kumplami xD zresztą, to nie opowiadanie akcji tylko obyczaj, wszystko będzie nijakie xD
      Yahiko i Konan znają się rok, nabrał do niej dystansu :D Przy podrywie in real xD facetom zazwyczaj pląta się język albo zapominają, że go mają :P
      Och, no to wtedy ci wybaczę xD kumam aluzje xD
      Arcydzieła są u sławnych artystów! Ja jestem marnym amatorem :D
      Pozdrawiam, racja nie mam, ale mi nie żal xD

      Usuń
  11. Hejka!
    Rozdział świetny, jak zwykle zresztą :). Naoki jest taki słodziutki... Naprawdę, nie jestem osobą, która przepada za dziećmi, ale ten chłopieć jest boski. Podoba mi się, gdy piszesz z jego perspektywy :D.
    Ogólnie fajne jest to, że nie ograniczasz się do jednego bohatera, piszesz z wielu perspektyw. Ładne są przejścia między jedną osobą, a drugą. W którymś rozdziale (nie pamiętam dokładnie w którym, chyba w 11) na samym początku pisałaś z punktu widzenia Deidary. To była naprawdę świetne. Nie musisz przecież tego robić. Wielu autorów (w tym ja ;)) z tego po prostu rezygnuje. Ograniczamy się tylko do głównego bohatera/bohaterki. Nie piszemy o uczuciach i przemyśleniach innych... Dobra, będzie, bo zanudzę Cię moją paplaniną :)
    Mam nadzieję, że niedługo pojawi się Miyuki, wtedy będzie świetnie (znając Twój styl pisania :D).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję za miłe słowa :D Cieszę się, że Naoki zyskuje sympatie ludzi, które mają dzieciowstręt xD
      Heh no w sumie zawsze piszę w narracji trzecioosobowej, gdzie narratorem powinno być takie nic, ale mi nie wychodzi :P Muszę do ciebie zajrzeć, pozostaw w spamie swój ślad :D
      Dzięki jeszcze rz, pozdrawiam :) :)

      Usuń
  12. To jest silniejsze ode mnie, po prostu muszę zacząć od końcówki..... ahahahahahahah HIDAN ♥♥♥♥ BOGOWIE kocham normalnie <3 to było takie chamskie, głupie, debilne, niedojrzałe i ZAJEBISTE xD chociaż Dei ma na ten temat prawdopodobnie inne zdanie XD
    Jashinie reakcje Akasi na Naokiego.. no jak na urocze zwierzątko xD zastanawiam się kiedy w Hidanie przebudzi się 'insekt macierzyński' bo przecież na NH kumplował się z Naokim i wykorzystywał go do podrywania laseczek.. no ale niech nie zapomina o mnie! xD
    Zabiło mnie stwierdzenie, że Naoki 'radośnie sobie sra' xD wgl te przemyślenia z jego perspektywy są zabójcze, no brawo Soli, rozgryzłaś tok rozumowania niemowlaka xD
    Yahiko jest tak uroczo nieporadny w podrywach.. xD albo to Konan wszystko utrudnia.
    No i jeszcze zdanie 'przemówił głos staruszki po drugiej stronie… telefonu oczywiście.' aahahaha miszcz <3

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń