30 lis 2013

ROZDZIAŁ 3.


Wieczorne godziny pracy niesamowicie dłużyły się Akasunie. Najbardziej lubił te popołudniowe, gdzie senność jeszcze nie dotyka człowieka. Jednak w sumie sam jest sobie winny, było mu spać po pracy, a nie zabawiać się ze swoją dziewczyną, bądź kumplami. Kto mu jednak zabroni narzekać…? No może starsi pracownicy, ci z większym doświadczeniem, oni to dopiero wymagają cudów od każdego człowieka. Właśnie spisywał raporty, dzisiaj przydzielono go do pracy spisywania pacjentów na wydziale chirurgii ortopedycznej, ale starsi „koledzy” wykorzystywali go też do pracy w izbie przyjęć. Nikogo tam nie było od dobrych trzydziestu minut, więc wrócił do pokoju przeznaczonego dla ratowników medycznych i tam w błogim spokoju oddawał się swojej zleconej papierkowej pracy. Po kilku minutach ktoś zapukał twardo do drzwi i nawet nie czekając na zaproszenie, wparował do środka.
- Przepraszam bardzo, ale czy ktoś z państwa może łaskawie ruszyć dupę i zająć się chorymi na izbie przyjęć? – warknęła jakaś dziewczyna o brązowych włosach spiętych w luźnego koka i ładnie podkreślonych szarych oczach.
- Sasori, idź i pomóż koleżance – zaśmiał się Hideo, zgromił go wzrokiem. Po ostatnim podpierdoleniu mu diagnozy, zyskał pochwałę. Dupek, teraz się jeszcze bezczelnie tym szczyci. Wali go to.
- To nie moja robota – odparł obojętnie, wracając do pisania.
- O ile się nie mylę, jest nią spisywanie raportów i pomoc starszym kolegom. Więc wypieprzasz młody… w podskokach – zakpił, na co ten dla świętego spokoju już wyszedł z pomieszczenia twardym krokiem, niechcący strącając ramię dziewczyny.
- Naburmuszona dziewczynka! Uwierz, że nam też się nie chce tu siedzieć i czekać, aż weźmiecie się do roboty – stwierdziła wściekle, czym nawet się nie przejął. Wtem osoba za nią pociągnęła ją ostro za ramię.
- Miyuki, uspokój się – skarcił ją mężczyzna z owiniętym sznurkiem wokół szyi i przedramienia.
- Przecież nic nie robię, tato. To on stroi fochy, jakby jakaś krzywda mu się działa – prychnęła dumnie.
Musieli jeszcze trochę odczekać, gdyż przed nimi uzbierała się jeszcze siedmioosobowa kolejka. Dziewczyna patrzyła ze złością na Akasunę, co za idiota, zero przejęcia stanem, historią pacjenta, tylko spisywał dane ludzi i wysyłał na odpowiedni oddział nie zaszczycając ich spojrzeniem.
- Miyuki, usiądź sobie. Sam się zarejestruję – zaczął ojciec dziewczyny.
- Nie, gdyby nie ja w ogóle byś tu nie przyszedł, więc dopilnuję cię do końca – oznajmiła stanowczo szatynka. Nie pozwoliłaby się spławić, nikomu! – chodź, teraz my – pociągnęła mężczyznę do okienka. – Dzień dobry.
- Co dolega? – zapytał obojętnie.
- Mojego ojca boli ręka, już od kilku dni, dopiero teraz się zorientowałam i go tu przyp…
- Rozumiem, imię i nazwisko – wciął się w jej zdanie, spisując skierowanie. Drgnęła jej żyłka na skroni, jak bezczelnie jej gnój przerwał.
- Miyuki Kazama – bąknęła, przedstawiając się. Mężczyzna stojący obok niej, plasnął się w czoło, a siedzący w recepcji prychnął prześmiewczo i w końcu na nią spojrzał.
- Imię i nazwisko pani ojca – poczerwieniała, ale głupotę palnęła, no przecież, że nie o nią pytał… ale w każdym razie nie powinien się z niej nabijać!
- Ależ to zabawne, jak twój kolor włosów – sarknęła, na co przewrócił oczami. Dzięki znajomym już dawno się przyzwyczaił do takich szyderstw.
- Miyuki! Zachowuj się – upomniał wściekle ojciec. – przepraszam za córkę, Akaishi Kazama.
- Karta zdrowia – wyciągnął rękę po plakietkę, a potem przepisał z niej kilka informacji. Wyglądało to, jakby ów czynność go wielce nudziła, co irytowało szatynkę. – tamtymi drzwiami, korytarzem do końca w prawe drzwi, tam ktoś się panem zajmie – odrzekł, oddając mu kartę i skierowanie.
- Dziękuję… chodźże! - zawołał do córki, która wbijała wzrok w czytającą zapiski, twarz Sasoriego. – Potem się z nim umówisz – mruknął zaczepnie.
Prychnęła oburzona tym komentarzem, bąkając pod nosem wyzwiska w stronę chłopaka. Dotarła wraz z ojcem pod sale chirurgiczną, gdzie jedna z pielęgniarek przydzieliła im jedno z łóżek, jednak dalsza pomoc nie podlegała jej kompetencji, dlatego ponownie musieli czekać na lekarza. Miyuki chodziła w te i wewte starając się nie deptać swoimi trampkami na obcasie na linę. Nudziło jej się. Akaishi westchnął ciężko, jaka ona dziecinna czasem.
- Ile jeszcze mamy czekać, no? To szpital, ludzie potrzebują pomocy od razu – jęknęła.
- To może pójdź poszukać tego chłopca z izby przyjęć i go przeproś.
- Ja?! To on mnie obraził! Rudy cham! – mężczyzna plasnął się w czoło. – Najpierw mnie szturchnął w ramię, a potem się nabijał! To on mnie powinien przepraszać!
- Przepraszam – rozbrzmiał głos za jej ciałem, drgnęła napotykając obojętne spojrzenie Sasoriego. Jednak miło było usłyszeć to słowo. – tarasuje mi pani drogę – dodał, a jej ojciec zaśmiał się cicho. Ofukana dziewczyna posłusznie się przesunęła.
- Akaishi Kazama, czterdzieści dwa lata… - wyczytywał jego dane z kartki, którą od niego odebrał. – co się panu stało?
- Chwila. Wait. Co ty robisz? – burknęła dziewczyna, zakładając ręce na piersi.
- Przeprowadzam wywiad z pani ojcem.
- Dlaczego robisz to ty? – fuknęła, a ojciec ją upomniał. – Dlaczego podszywasz się pod lekarza, przecież pracujesz w recepcji. Wiesz, że takie zabawy są karalne?
- Jestem pracownikiem tego szpitala, mam takie dyżury…
- Nie obchodzi mnie to, chcę aby ktoś dorosły zajął się moim ojcem! Ty wyglądasz na mojego rówieśnika.
- Pewnie nim jestem. Nie rozumiem pani oburzenia, przecież można tu pracować jako stażysta mając dwadzieścia lat – oświadczył, a Miyuki spojrzała na niego z mordem, aż się lekko wzdrygnął.
- Córka ma szesnaście lat – oznajmił mężczyzna, jego ta sytuacja niebywale bawiła, ona go wymładza, a on postarza. Ale trzeba było przerwać, nim dojdzie do rękoczynów. – możemy wrócić do wywiadu…?
- Tak, przepraszam… co się panu stało? – zapytał, ignorując cisnące w niego pioruny z oczu dziewczyny.
- Mówiłam, że boli go ręka! – prychnęła dumnie, a Sasori westchnął ciężko, głupia małolata.
- Czy twój ojciec potrafi mówić? – odwrócił się do niej, piorunując spojrzeniami, oddalonymi od siebie o zaledwie dziesięć centymetrów.
- Co to za durne pytanie? Oczywiście, że tak!
- To pozwól mu odpowiadać – dodał sucho, dziewczyna fuknęła urażona. – więc…?
- Uraz prawej górnej kończyny w okolicach przedramienia – o boże, już lubił tego pacjenta, normalna, precyzyjna odpowiedź. Spisał ją w notatce.
- Jak i kiedy to się stało?
- Niestety nie wiem – spojrzał na niego znad kartki, no kurwa… spojrzał z nadzieją na jego córkę, ale strzeliła focha i najwyraźniej nic nie powie. Zresztą pewnie i tak nic mądrego…
- Mogę obejrzeć? – zapytał, w sumie to nie jest jego poziom kompetencji, ale może coś wywnioskuje. Mężczyzna zakasał rękaw do góry ukazując całkiem sporą ranę. Szatynka także przyjrzała się temu bliżej. – Niech pan powie, kiedy zaboli – zalecił, następnie dotykał w czułe miejsca palcami, mężczyzna syczał krzywiąc się z bólu.
- Może wystarczy? To go boli – oświadczyła Miyuki, dostosował się do jej prośby.
- Wygląda na stłuczenie. Przewrócił się pan może?
- Nie, nie pamiętam nic takiego…
- Tato, jak można takich rzeczy nie pamiętać? – wywróciła lakonicznie oczyma. Wtedy poczuła na sobie wzrok, brązowookiego. – Co się gapisz?! – zakryła się szczelniej płaszczem, naburmuszając minę.
- Twój tata nie ma jakichś problemów psychicznych…?
- Że co?! Co za cham! Sam pewnie masz coś z głową!
- Spokojnie, chodzi mi o zaniki pamięci…
- Obraziłeś go napisze na ciebie skargę, durniu! – warknęła.
- Miyuki! Przestań dziewczyno!
- Co tu się dzieję?
Na salę wkroczył lekarz ortopedii, na nieszczęście dla Sasoriego okazał się on być znajomym pacjentów. No to po robocie… chociaż nie, jednak nie. Akaishi wybronił chłopaka od napaści córki, bo w końcu słuszne pytania zadawał, postępował zgodnie z zasadami. Miyuki po prostu za bardzo pała troską do ojca i to ją gubi. Lekarz spojrzał na Akasunę i poprosił go oddanie karty, którą sam wypełniał. Przy pytaniu o przyczynę, mężczyzna robił znaki mówiące, iż nie będzie mówił przy córce. Lekarz z uśmiechem nakazał im zrobić prześwietlenie ręki.
Sasori natomiast zajął się innym pacjentem, na szczęście on wiedział dokładnie co mu się przydarzyło, także nie było żadnych problemów. Po jakimś czasie ponownie został zawołany przez ortopedę do poprzednich pacjentów. Tym razem wyznaczono go do nałożenia gipsu na obolałą rękę, wzdłuż przedramienia.
- Moment! Dlaczego akurat on ma się tym zająć, nie ma lepszych ludzi od tego, bardziej doświadczonych?
- Mogę ci zaręczyć, że Sasori zrobi to najlepiej – stwierdził ortopeda, poklepując ją po plecach i odchodząc do innego pacjenta w celu złożenia diagnozy.
Szatynka cofnęła się, robiąc przejście chłopakowi. Wykonał zadanie bardzo delikatnie i precyzyjnie, a nawet jej akcentowane troską o ojca pytania, nie wybudzały go z rytmu. Po chwili, gdy wszystko już było idealnie nałożone, a wszelkie odpowiedzi na pytania dziewczyny udzielone, mogli wrócić do domu.
- Dzięki, za trzy miesiące żal mi będzie ściągać – zaśmiał się mężczyzna i spojrzał wymownie na córkę. Sasori wyrzucił zbędne materiały do kosza i zamierzał udać się do zlewu, oczyścić ręcę.
- Dziękuję – bąknęła dziewczyna, patrząc gdzieś w bok.
Przeszedł obok niej obojętnie, to jego praca, nie musi się wysilać, by mu dziękować. Po sterylnych zabiegach wrócił do kantorka, spisywać wszystkie potrzebne duperele. W międzyczasie snuł plany na weekend, ostatnio Noriko ma niekorzystne dla niego wahania nastroju, więc musi się jakoś dla niej zreflektować.

W samo południe w środę, wybrali się razem na spacer po mieście. Akurat Akasuna miał w ten dzień wolne od zajęć, a do pracy idzie dopiero wieczorem. Obejmował dziewczynę ramieniem, muskając jaj skroń przez długie, proste i czarne włosy, uśmiechnęła się na ten gest, jeszcze mocniej uciskając go w pasie. W dni takie, jak te eskalowało w niej poczucie szczęścia, nie kłócili się, nie denerwowali, było po prostu miło! Choć trwali w ciszy, łaknąc wzrokiem wiosenną panoramę rynku.
Stanęła naprzeciwko i wstrzymała ich dalsze kroki. Z uśmiechem wskazała palcem na swoje usta, odwzajemnił ustny gest, unosząc delikatnie kąciki, ujął jej twarz w dłonie i nachyliwszy się, wymierzył jej upragnionego buziaka.
- Wspaniały dzień, prawda? – zagadnęła, przytulając się do ramienia chłopaka, odmruknął jej zgodę. – Uwielbiam, jak cała natura zaczyna kwitnąć… przejdziemy się przez park?
- Jak chcesz. Wszędzie byle z tobą – odparł czule, mierzwiąc lekko jej włosy.
- No co robisz?! – bąknęła odsuwając się i poszukując w torebce lusterka. To potrwa. Sasori wyciągnął telefon, by mogła się przejrzeć w jego ekraniku. Sam udał się do pobliskiej kawiarni, zakupić im gorącą czekoladę na wynos. – Sasori… mi weź kakao! – zawołała do niego, gdy się oddalał. Uśmiechnęła się do swojego odbicia, lubiła ładnie wyglądać, tak ogólnie dla wszystkich. Bo naprawdę była ładna i cieszyła się z tego. Czekała na Sasoriego, gdy telefon w jej dłoni zawibrował, a w tle rozniosły się dźwięki oznajmujące, że… dzwoni debil.  Zaśmiała się cicho, widząc w dodatku imię Hidana na wyświetlaczu. Bez krzty wahania, odebrała.
- Yo, Saso. Jesteśmy teraz z kilkoma naszymi w knajpie przy centrum. Wpadaj – rozkazał wesoło siwowłosy, w tle dało się usłyszeć nawoływania Nagato, Deidary, Kisame i chyba Itachiego. Nie była pewna na wzgląd obecności Douhito, ponoć się nie lubią. Chyba, że blondyn taki dwulicowy, nie zdziwiłaby się. – Kurwa, jesteś?
- Sasori nie wpadnie – uśmiechnęła się wyobrażając jego minę. – jest teraz ze mną i mu dobrze.
- Fajnie, że spisujesz się w roli dziwki – zaśmiał się. – dobra, nie pierdol tylko daj go telefonu. Elita dzwoni!
- Elita? Chyba debili i wiesz co? Tak jest – mruknęła. – a teraz słuchaj uważnie, odpierdol się od Saso, ty i ta cała pożal-się-boże elita. Zasłużył dzisiaj na fajne towarzystwo.
- A myślisz, że po chuj dzwonię? – zapytał szyderczo. – Daj mu telefon, Szmato, bo inaczej pogadamy.
Nie odpowiedziała mu, tylko bezceremonialnie się rozłączyła i wsadziła telefon do kieszeni. Tyle zdążyła, nim przyszedł Sasori. Obojętnie podał jej kubek kakao, którego wonią, smakiem i ciepłem, rozkoszowała się idąc u boku chłopaka do parku. Usiadł na jednej suchej ławce, pociągając ją za sobą. Odwróciła jego twarz do siebie, wpijając się namiętnie w usta. Odstawił po omacku kubek z boku ciała i objął brunetkę w pasie, wtedy to rozbrzmiał już normalny dzwonek komórki.
Oderwał się od niej molestując swoje kieszenie, wtedy przypomniał sobie, że pożyczył telefon Noriko. Spojrzał wymownie na zdenerwowaną przerwą, dziewczynę.
- Oddasz mi telefon? – zapytał w końcu, wytrzeszczyła oczy. Ach no tak, przecież ona go ma.
- Tak, jasne… gdzie on może być, hmm… – zastanawiała się na głos, zaczynając szperać w torebce, zamierzała ciągnąć to tak długo, aż ten natręt sobie nie da spokoju. Po chwili było cicho. – przestał dzwonić. Potem poszukam.
- Ale…
- Sasori… potem – prowokacyjnie usiadła na jego kolanach. – zajmijmy się czymś przyjemniejszym… sobą – mruknęła kusząco, zetknęła się delikatnie z jego wargami, po czym chciała to pogłębić, ale znowu dzwonił debil.
- Hidan… ustawił sobie idealną nutkę, nie? – uśmiechnął się chcąc rozładować napięcie. Sięgnął do kieszeni jej płaszcza, wyciągając zgubę. – Znalazłem – powiadomił, na co uśmiechnęła się sztucznie. Na jej oczach odrzucił połączenie, powracając do jej pachnących malinowym błyszczykiem warg.
- Zaskakujesz mnie – rzekła dumnie w przerwie. Ponownie ktoś się dobijał na rozmowę, tym razem Kisame. Odrzucił, oczywiście i znowuż wpił w miękkie wargi, ale ponownie rozbrzmiała melodia.
- Co do chuja? Itachi… usrali się czy co? – warknął, odrzucając połączenie.
- Wyłącz po prostu telefon – przewróciła z nerwów oczami. Przybliżył się do niej twarzą, chcąc cmoknąć w policzek, ale odchyliła się w tył i rzuciła mu wymowne spojrzenie na telefon.
- Dobrze – odrzekł i już przymierzał się do wykonania polecenia, w jego interpretacji, prośby. Lecz tym razem dzwonił Deidara. – poczekaj, odbiorę.
- No ty chyba żartujesz?! – warknęła, ale to na nic. Zaakceptował połączenie i przyłożył słuchawkę do ucha, pomimo świdrującego go wzroku Noriko.
- Siema, Dei. Co tam? – ten przyjazny ton bynajmniej nie podobał się brunetce. Dawała mu szansę, licząc, że wytoczy ostry opierdol, z wielkim oburzeniem zeszła z kolan chłopaka na ławkę.
- Ha! Wygrałem cioty. Odebrał ode mnie! – zawołał blondyn, ale chyba nie do niego, a do osób, z którymi przebywał. Czerwono-włosy jęknął zdezorientowany. – Twoja laska zmusiła nas do wydzwaniania do ciebie.
- Ta jasne – zadrwił. – telefon mi się zawieruszył, ot cała historia.
- Aha. Pewnie po rozmowie z Hidanem go schowała – zakpił Deidara, wprawiając go w milczenie. Spojrzał kątem oka na siedzącą obok obrażoną dziewczynę. No proszę, nie mówiła, że z kimkolwiek rozmawiała, gdy go nie było. – W każdym razie, wbijaj do knajpki przy centrum. Musimy coś uczcić – oznajmił z uśmiechem. Jego dobry humor było doskonale słychać przez komórkę.
- Sorry, dzisiaj nie mogę. Dzisiaj jeszcze do pracy idę, rano szkoła.
- No kurwa, to ci soczek damy – zaśmiał się. – ja stawiam.
- To tym bardziej nie. Jak ty stawiasz, to cię porządnie wykorzystam – stwierdził obojętnie. Noriko spojrzała na niego zniecierpliwiona, był z nią, nie zamierzała dzielić się z nikim jego czasem.
- Chuj – warknął, co rozmówcę jedynie rozbawiło. – o dwudziestej drugiej kończysz, nie?  - Sasori przytaknął, obejmując za ramię swoją połówkę. Była obojętna na jego ciepłe gesty. – To, sobota?
- Sobota? – powtórzył, na co Noriko się rozbudziła. – Dob… - nie zdążył odrzec, bo komórka została mu wyrwana.
- Weekend mamy zaplanowany, chuj mnie obchodzą twoje sukcesy. Opijaj je sobie sam – warknęła dziewczyna do słuchawki. Sasori chciał jej odebrać własność, ale wstała i się od niego oddaliła. – nie spotka się z tobą!
- Ach tak? Zobaczymy! – zawołał Deidara, w dupie miała to ostrzeżenie i bezkompromisowo zakończyła połączenie.
Akasuna podszedł do niej ostrym krokiem i odebrał telefon. Nie podobało mu się, jak potraktowała jego kumpli, w końcu nic złego nie zrobili, a i nie mieli przecież planów na sobotę.
- Co ty wyprawiasz, do cholery? – warknął, przymrużając gniewnie oczy. – Wiesz, tym razem przesadziłaś.
- Nie sądzę. To nie ja cię ignoruję, dla jakichś debilnych rozmów z kolegami – założyła ręce na piersiach, patrząc na niego z oburzeniem. W końcu są jakieś granice. Nie miałaby nic przeciwko jego znajomym, gdyby nie narzucali się swoim towarzystwem co pięć minut.
- Chwila rozmowy, by cię nie zabiła. Ja ci się nie dopierdalam do znajomych – odpyskował, chyba pierwszy raz mówił do niej takim gniewnym tonem. – zaczynam się czuć przy tobie ograniczany.
- Przepraszam bardzo. To twoi znajomi dopierdalają się do naszego związku. Z nimi się spotykasz? Z nimi chcesz spędzić resztę życia czy ze mną? – wskazała na siebie. – Ja potrzebuję twojej uwagi znacznie bardziej, niż oni! Ciekawe jakbyś się czuł, gdybym cię tak olewała dla znajomych?
- Przecież cię nie olewam na litość boską – zmierzwił sobie fryzurę, wzdychając ciężko. – Chyba parę spotkań w miesiącu o tym nie świadczy. Przestań dramatyzować.
- Szkoda tylko, że te spotkania zazwyczaj są w weekendy, a jak nie kumple to szkoła lub praca. Chcę ciebie częściej, niż tylko w nocy lub do wieczora w środy – zakomunikowała. Wiedziała doskonale, że jego kumple jej nie lubią, więc na pewno dodatkowo radzą mu z nią zerwać, czy szpuntują przeciwko niej.
- No to powiedz mi, że chcesz jakoś ze mną spędzić czas wcześniej, a nie wymyślaj – powiedział, no naprawdę… potem się dziwi, że chłopaki po niej cisną. Jest młody, chce i musi się wyszaleć ze znajomymi.
- Że co kurwa proszę? Mam się umawiać z tobą w terminarzu?! Sasori, idioto, my chodzimy! Czy chęć wspólnego spędzenia czasu ma być tylko moją inicjatywą? Nie czuję się przy tobie, jak twoja druga połowa!  - warknęła, no jeszcze kurwa czego. Pierdolone męskie myślenie.
- I tak moje pomysły są przez ciebie z reguły odrzucane – odparł obojętnie. No bo tak jest, po chuj się wysilać, skoro odpowiedzią zawsze będzie „nie”, a w bonusie opierdol, jaka to dziecinna myśl.
- Słuchaj Sasori… - przerwała, gdy nagle zakręciło jej się w głowie, widok przed oczami stał się zamglony, a ona usilnie starała się utrzymać równowagę.
- Dlatego nie dziw się, że czasami wole spędzić czas z chłopakami. Przy nich czuję się bardziej dowartościowany – choćby samą obecnością, jeden mądry… w sumie przy Hidanie wszyscy mogą poczuć się mądrzy. Ponownie wpatrzył się w dziewczynę, która trzymała się za głowę z przymkniętymi oczami i lekko się chwiała. – Noriko…? Noriko, co ci jest? – złapał ją za ramię, po chwili dając jej swoim ciałem trochę większe oparcie.
- Nic… jakoś tak mi słabo – wyszeptała, nieustannie mrugając w celu przywrócenia ostrości obrazu. Sasori nachylił się ku niej, po chwili biorąc ją na ręce i kładąc na ławce, gdzie wcześniej siedzieli.
Z troską odgarnął jej czarne włosy na drugi bok twarzy. Cała zbladła, lekko się chwiejąc na siedzeniu. Objął ją ramieniem, pozwalając oprzeć się o tors. W milczeniu czekał na dalsze reakcje, aż zorientował się, że zwyczajnie zasnęła. nie chcąc by się przeziębiła postanowił zanieść ją do domu. Zabrał ją na plecy, jej ciepły oddech delikatnie uderzał w jego twarz, zaczął zastanawiać się nad wypowiedzianymi do niej słowami. Wiadomo, że w chwilach takich jak ta lub zwyczajnie po sprzeczce, człowiek zaczyna się zastanawiać czy nie przesadził… zawsze, niezależnie od tego czy postąpił słusznie.

Nastała już dwudziesta druga. Sasori kończył pracę w szpitalu, nie działo się nic niezwykłego. Jak przez cały tydzień, siedział w papierkowej robocie, od czasu do czasu pomógł na wydziale ortopedii. Nawet zdążył się co nie co nauczyć na studia, w razie jakiś niezapowiedzianych kartkówek. Teraz mógł wracać do domu z tak pięknym postanowieniem, jak wyspanie się. Mała wielka czynność, którą już od poranka w poniedziałek pożądał.
Przed wyjściem z budynku zaczepił go jeszcze jakiś z pacjentów.
- Przepraszam, gdzie jest recepcja? – zapytał podenerwowany, trzymając na rękach śpiące niemowlę. Sasori uniósł brew lecz jego spojrzenie nadal pozostawało obojętne.
- Jesteśmy w recepcji – odpowiedział, wskazując na niedalekie stoisko nad którym wisiał napis z pożądanym miejscem. Mężczyzna zrobił pustą minę, tak zwanego pokerface’a.
- No tak… dziękuję – zakłopotał się i odszedł do przyjmujących formularze, pielęgniarek.
Akasuna przekręcił głową z lekkim uśmiechem, co za idiota. Zwrócił się do drzwi i wyszedł przez nie, przywitał go zimny powiew wiatru, dopiął po samej góry zamek w kurtce i przyłożył do kołnierza usta, ręce włożył do kieszeni i zszedł po schodach, kierując się na swój przystanek samochodowy. Zawsze o tej porze jest na nim pełno meneli, którzy szydzą sobie z przechodni, albo namawiają na jednego… taa już leci pić z jednej butelki piwa czy kieliszka z tym brudem. Znaczy, nie ma nic do takich ludzi, ale gdy są spici i natarczywi to wkurwiają, dlatego musi sobie kupić samochód. Koniecznie.
Jego rozmyślenia przerwało objęcie ramieniem po jego prawej stronie. Wzdrygnął się nieznacznie i momentalnie zawędrował wzrokiem w tamtym kierunku. Po kontakcie z niebieskimi oczami wyluzował.
- Siema – mruknął Douhito idąc u jego boku.
- No hej – przywitał się Sasori i planował iść dalej, ale został przekierowany, przez mocniejszy uścisk w inną stronę. - Deidara, gdzie mnie kurwa ciągniesz? Ja chcę do domu.
- Gdzie kurwa do domu. Noc jeszcze młoda, a ja muszę z wami coś uczcić – Akasuna spojrzał na niego z zainteresowaniem, w końcu nie dopytał ostatnio. – dostałem w pracy swoje pierwsze wynagrodzenie z premią – uśmiechnął się dumnie.
- Och, gratulacje stary.
- Dzięki – wypuścił go z uścisku i włożył ręce do kieszeni. – więc wiesz, pierwszą wypłatę trzeba opić, a nie zamierzam wydawać kasy jedynie na te resztę łajz z naszej bandy.
- Dobra, prowadź, a nie pierdolisz – bąknął, za co dostał po głowie.
- Z szacunkiem do Inżyniera budownictwa – wygarnął, chuj, że uczy się na to stanowisko, a na razie ogólnie pracuje na budowlance. To kwestia miesięcy, nim zobaczą w nim potencjał i posypią się awanse.
Czerwono-włosy nic nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko kpiąco w jego stronę. Deidara w sumie trochę się zdziwił na tą uległość kolegi, ale nie roztrząsał tego, to na bank przez tą Noriko. Właśnie tak, od tamtej kłótni nie porozmawiali poważnie, tylko jakieś zdawkowe zdania sobie posyłali. Czuł się źle, miał dosyć sporów o przyjaciół czy o dziewczynę… jak była okazja to wolał zatopić smutki w alkoholu i trochę się odprężyć.
Po godzinie prawie cała grupa była w wyśmienitych humorach. Siedzieli w jednym z akademickich barów, w ręku trzymali po butelce piwa, niektórzy rozmawiali przy stoliku, inni grali w bilard, a jeszcze inni zajadali się zamówionymi fast food’ami. Takie tam zwykłe, lekkie spotkanie.
- Ej, tak w ogóle to gdzie jest Hidan? – zapytał w końcu Deidara, siedząc sobie na blacie stołu do bilardu. W sumie coś tak cicho i przyzwoicie tu odkąd weszli, ale dopiero teraz to zauważył.
- Był tu… - rozglądnął się Nagato, towarzysząc w rozmowie blondyna i Sasoriego. – ale chyba wyszedł jakoś niedawno po tobie – oznajmił, na co się trochę zdziwił.
Był z nimi w knajpie, a gdy zbliżała się dwudziesta druga, tak jak zaplanowali zza wczasu, ruszył po tą śliczną, rudą sierotkę pod szpital. Nie tylko chcieli mieć go w swoim gronie, ale też chcieli dać taką nauczkę Noriko. Z nimi się nie zadziera i tyle. Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł wyszczerzony Hidan, a za nim Itachi. Deidarze drgnęła żyłka na skroni, zerwał się do chłopaków i zwrócił do Hidana.
- Co ON – wskazał brzydko palcem na Uchihę. – tu robi?!
- Też miło cię widzieć – uśmiechnął się lekko. – gratuluje… czegoś tam – dodał i klepiąc go po ramieniu wyminął jego osobę, by przywitać się z resztą. Deidara strzepnął z ramienia niewidzialną zarazę, którą ten idiota szerzył.
- Hidan, kurwa. Mówiłem ci, że nie chce tutaj tego durnia – warknął zerkając w tył i mordując wzrokiem bruneta.
- No wiem – odparł, jak gdyby nigdy nic. Dei spojrzał na niego, jak na kretyna, czyli bardzo prawdziwie. Może tej niższej formie życia trzeba to inaczej tłumaczyć.
- I co zrobiłeś? – zapytał, jak jakiegoś przedszkolaka.
- Przywiozłem go tutaj – zaśmiał się bardzo zadowolony ze swojego uczynku, a dlaczego by nie miał, nie? Było mu nie paplać, jaki to byłby wkurwiony na widok jego pysku.
W wcześniejszym towarzystwie oswajał się z obecnością nieproszonego gościa. No bo czym biedny kolega mu zawinił? Istnieniem? Sasori dał Nagato znak, żeby nie dociekał, bo to mu nic nie da.
Po kolejnych dwóch godzinach, atmosfera już kompletnie się ociepliła. Towarzystwo dogrywało ostatnią partyjkę bilardu, właściwie knajpa powinna być już zamknięta, ale ubłagali właściciela.
- Nie ruszajcie stołem! Mówię coś kurwa! – warknął Yahiko, a reszta się zaśmiała… z jego stanu.
- Przecież nie przesunęlibyśmy trzystukilowego stołu. Za dużo wypiłeś i twój świat razem z klockami wiruje – uświadomił Nagato, załamując się faktem, iż jego współlokator jest spity, będzie musiał go odprowadzać do mieszkania. A mówił mu, nie pij z Hidanem, nie pij mówię!
- Spoko, pomożemy go odprowadzić – zgłosił się Zetsu, przystępując w przód razem z Hidanem. Oboje również byli pięknie najebani… chyba wrócą do domu, jak wytrzeźwieje.
- Nie… ja dam radę – zapewnił, w końcu jeden spity to mniejsze zło, niż trzech. Logiczne.
- No, czyli idziemy – wyszczerzył się Hidan i szarpnął Yahiko od pokrytego suknem stolika, bo strącał już ręką bile do łuz. – nara wam, było do dupy, dlatego trzeba powtórzyć.
Pozostali przekręcili tylko oczami, siwowłosy zawsze tak mówił, nawet na spotkaniach, które sam organizował. Człowiek z dystansem do siebie. Po kilku minutach reszta także wyszła z knajpy, którą właściciel wreszcie mógł zamknąć. Pogadali jeszcze chwile, nim mieli się rozdzielić. Sasori razem z Kakuzu omawiali niedawne kolokwium na studiach, w końcu jeszcze w tym roku zajęcia mieli razem, a Deidara sprzeczał się z Itachim i Kisame, dwóch na jednego to trochę nie fair, ale on sobie dobrze radził.
Chodziło o miejsce następnej imprezy, Itachi nie chciał robić jej w domu, bo rodzice. No idealna okazja do drwin na brunecie, boi się reakcji mamusi i tatusia, no lol, nawet on ma w dupie co jego matka powie. Sprasza sobie kumpli, przychodzi późno do domu, nawet spotykał się z laską, której szczerze nie znosi – skoczcie mu, taki bardzo zbuntowany syn. W końcu Itachi mając dość jego głosu i twarzy, odszedł zgadzając się na tą propozycję

Wrócił do mieszkania, było koło trzeciej nad ranem, naprawdę się dzisiaj dobrze bawił. Taka tam, mała ucieczka od codzienności. Będąc już w mieszkaniu, zamknął po cichu drzwi i równie cicho przystąpił do ściągania kurtki i butów. Trochę go po tych piwach suszyło, dlatego ruszył się do kuchni, na stole zobaczył zgaszone świeczki i przygotowaną wytrawną kolacje z otwartą i do połowy pustą już butelką czerwonego wina. Obtarł oczy z frustracji na samego siebie, no to zjebał po całości. Norma. Usłyszał otwierane drzwi od łazienki, a z nich wyszła Noriko, głupio mu było się odezwać, dać znak o swojej obecności. Jednak sama go zauważyła, oparła się swobodnie o ścianę i skarciła wzrokiem. Czuł się jak dzieciak, który zdecydowanie za późno wrócił z imprezy.
- W końcu raczyłeś wrócić do domu – żachnęła się, zakładając ręce na piersiach.
- Byłem…
- Z kolegami. Tak, wiem – oznajmiła wymijając go w przejściu do kuchni, zapaliła światło. – zapach alkoholu cię zdradził. Pomyśl o jakiś miętówkach następny razem – syknęła.
- Noriko, nie złość się – prychnęła jedynie i zaczęła wyrzucać wystygnięte jedzenie do kosza. Sasori obserwował ją z zasmuconą od poczucia winy, miną. – nie wiedziałem, że przygotujesz dla nas kolację… gdybym wiedział wróciłbym wcześniej – usprawiedliwił się, bo tak w połowie, no większej połowie to jej wina. – mogłaś zadzwonić… - wrzuciła z nieznacznym trzaskiem talerze do zlewu.
- Na pewno byś odebrał – sarknęła. Tak, pewnie prędzej zrobiliby to jego kumple i zwyzywali ją, że przeszkadza. – Sasori, czy tobie w ogóle zależy na tym związku?
- Zależy, ale chłopaki…
- Chłopaki, chłopaki, chłopaki – powtarzała z jadem w głosie. – mam tego dość, to wygląda jakbym z nimi konkurowała, wiesz? I rzecz jasna moje starania masz w dupie.
- To nieprawda. Wiesz, że ty jesteś dla mnie najważniejsza – oznajmił stanowczo. – gdybym wiedział o kolacji…
- Właśnie… chciałam cię przeprosić za ostatnio, ale wiedz, że teraz mam na to wyjebane. Znowu mnie olałeś, znowu dla tych prostaków – warknęła wściekle. – nienawidzę ich, bo mi cię zabierają.
- Przecież to ciebie kocham – stwierdził spokojnie.
- Zawsze tak mówisz, a w takich chwilach tego po prostu nie czuję.
- Udowadniam ci to na każdym kroku. Wyznaje ci miłość, rozmawiam gdy jest okazja, zabieram na randki, mieszkamy nawet razem! Co mam niby jeszcze kurwa zrobić? – warknął załamany. Doprawdy, stara się, a wiecznie coś jest nie w porządku. To się robi irytujące, ale… mimo wszystko nie chce jej stracić.
- Dokonaj wyboru! – zawołała rozjuszona.
- Jakiego kurwa wyboru?! – odgarnął sobie w tył włosy z zdenerwowania.
- Ja albo twoi pojebani kumple! 



DATA 
7.12.2013

OD AUTORKI
No i jest kolejny rozdział ^^ Przyznam, że ciężko mi się pisało kłótnie Sasoriegov i Noriko xD raz byłam po jej stronie, a raz po jego xD więc chyba jest taka w pewnym sensie prawdziwa xD no i to męskie myślenie, uwierzcie, że staram się by nie wyglądało to sztucznie :P 
Blogi - w tym tygodniu zbytnio nie miałam chęci na nadrabianie, ale teraz się za was zabiorę, obiecuję :) Pozdrawiam ;**

32 komentarze:

  1. Heloł ^^ No to sokoro powitanie mam z głowy, przejdę do rozdziału xD Spotkanie Saso z Miyuki bardzo mi się podobało :D Wydaje mi się, że ona jakoś tak jeszcze na niego nie leci, a nawet go nie lubi. Też jestem niecierpliwa i w kolejkach u lekarza szlag mnie normalnie trafia i wygaduje głupie rzeczy na głos xD Więc ją rozumiem. Obojętność Sasoriego jest wyrąbista !!! :D Ale Myiuki miała trampki na obcasach, to taki szczegół który przykuł moją uwagę.. ale to dlatego, że ja nie znoszę trampków na obcasach (właściwie to żadnych obcasów nie lubie) i trudno mi było sobie ją wyobrazić w tym xD Ale to mało ważne! Hahaha Noriko i rozmowa z Hidanem, no leże haha :D Tak ją ładnie nazywa: dziwko, szmato... Jaki on jest dla niej miły i w ogóle :P Noriko to ogólnie o wszystko ma ból dupy, to prawda czasami ma rację, ale jak szuka księcia z bajki to chyba pod zły adres trafiła. Ona jest jakaś masakrycznie zazdrosna, to się stało jakąś jej obsesją.... No bo jak można żądać takiego wyboru? Kumple albo ona? O.o Jeśli by go kochała na prawdę nie zrobiłaby tego. Saso zjebał z kolacją, ale ona mogła go uprzedzić.. dobra, tutaj oboje zawinili, ale i tak jestem po stronie Saso :D Itachi hehe, biedaczek musi party u siebie zrobić xD Rodzice nie będą zadowoleni, chyba że gdzieś ich wyśle xP
    Rozdział cudo!! Następny prawie, że 6 grudnia to uznam go jako prezent xDD Duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo Weny! ^^ (dużo tego "uu" też po to żeby przedłużyć komentarz, bo wiem, że krótkie pisze :/)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w sumie tak, nie lubi go, a on ma to w dupie xD
      Też uważam, że wybór to przegięcie :P
      Ej, Saso to jest taki książę z bajki xD moim mógłby być xD
      (hah, info w nawiasie mega xD cwaniara xD)

      Usuń
  2. Wielkie wejście Myuki, a zrobiłaś z niej taką denerwującą gówniarę, że o ja pierdole xD chyba paring któremu najbardziej kibicuje na tym blogu to jednak SasoDei xD
    No ale dobra. Mam nadzieję, że przy ich następnym spotkaniu będzie już odrobinę dojrzalsza, bo teraz taka rozpieszczona gówniara.. no ja rozumiem, że się martwiła o ojca, ale i tak wkurviała tymi tekstami.
    Podzielam twoje stanowisko w kwestii kłótni Saso i Noriko, raz byłam po jego stronie, a raz po jej. Pod koniec w sumie nawet bardziej skłaniałam się ku niej, ale jak mu postawiła to bezsensowne ultimatum.. no to suka po prostu. Pewnie dla Sasora będzie to trudna decyzja, ale no przecież nie oleje moich Akasi ♥
    Mwahaha widzę już ciążowe objawy u Noriko.. wspomnę jeszcze o tym, że wychlała pół butelki wina xD
    No i oczywiście, tradycyjnie, Hidan z tym swoim hidanowym byciem jest kochany jak cholera *.* 'Nie lubi Itachiego to go weźmie i przyprowadzi' <3

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam wejście... jeszcze nie weszła, spokojnie xD
      Och, chyba polubię takie manipulacyjne teksty xDDD zobaczymy, jak będziesz reagować przy następnych xD
      no tak, Naoki będzie miał przyćpany wygląd xD ale nie wiadomo czy to nie po ojcu xDDD
      Taki dobry kumpel xD ;*

      Usuń
  3. Ohayo ^^
    Soli....Chyba zacznę brać lekcję u ciebie jeśli chodzi o pisanie...
    Pierwsze spotkanie Myiuki i Saso, było najlepsze!
    Ale ja ją rozumiem, że tak się zachowywała... Na jej miejscu też bym się wydzierała na lekarzy ;)
    Noriko coraz bardziej mnie denerwuje, ale i znów dylemat bo ją rozumiem!
    To chamskie żądać wyboru pomiędzy nią a kumplami. Ale ona jak każda kobieta chce uwagi swojego mężczyzny!
    Już nie mogę się doczekać następnej notki!
    Wiem, że komentarz krótki, lecz mam usprawiedliwienie pod postacią tego, że wczoraj upadłam na kręgosłób i głowę podczas skoku zwyrz i mnie wszystko boli...
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejo! :3

    Więc w końcu doczekałam się Myiuki :D Kiedyś była bardziej śmiała, albo zaczął ją onieśmielać Pan Akasuna ;p A właśnie, biedny Sasori.. postarzył dziewczynę o 4 lata. Chyba lubi igrać ze śmiercią, co? Nie chodzi mi o to, że wszystkie dziewczyny się za to obrażają. Ja na przykład nie (jak na razie xd), ale Myiuki raczej się to nie podobało ;p Lubię jej tate.. Taki wyluzowany i zabawny na swój sposób..
    Soli zabiję Cię.. Tu mi tu piszesz o wiośnie, a teraz jest ta przeklęta jesień ;__; nie martw się, jak dla mnie piszesz dobrze ich kłótnie.. A męskie myślenie Sasori'ego jest wręcz idealne XD
    No i impreza Akatsuki! Nigdy bym nie powiedziała, że Yahiko się, aż tak upiję.. Jeszcze tylko nawalonego Nagato brakuje :d
    Powrót do domu.. Ach.. Kiedyś mi kolega mówił, że położył się rodzicom do łóżka XD IDIOTA.. No, ale jakoś tak na koniec trochę szkoda było mi Noriko. No cóż xd
    Ciekawi mnie co odpowie Sasori..

    Życzę weny, Asia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo... zobaczysz jak to będzie xD
      Zabić? xD no w sumie będzie zima a ja wam zacznę o lecie pisać hahaha, jestem okropna xD no cóż, dacie radę xD
      hahahahaha pozdro dla kolegi xD ale to miłe, że do rodziców chciał ♥

      Usuń
  5. Soli .__. Pisz częściej, co? xD
    Jeszcze częściej niż teraz! Kurcze, w sumie to może coś ze mną nie tak, ale nie szkoda mi Noriko, nie przypadła mi do gustu.
    Może dlatego, że mam taką koleżankę. O wszystko zazdrosna, o wszystkich. Ech, czasami ręce opadają.
    Więc współczuję Saso takiej dziewczyny, oj współczuję.
    Pierwsze spotkanie z Miyuki zaliczone! Kurcze, super było xD
    Już się nie mogę doczekać dalszych losów naszych bohaterów.
    Może i mi by się przydało też coś do siebie napisać.
    Weny! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częściej? no weź, nie będę was tak gnębić xD
      tak, tak - spadaj do pisania~! xD

      Usuń
  6. Ohayo ;)
    No i znowu dałam dupy (xD) spóźniając się z komentem :| Gomen! Jeszcze skomentować NaruHinę skomentować ;< Postaram się... kiedyś.. xD
    No więc wracając do rozdziału:
    Znowu tryska z notki zajebistość. Jak Ty to robisz - nie wiem ;D
    Noriko - z jednej strony rozumiem, ma wykurwistego chłopaka i chce go tylko dla siebie, ale on jest jeden a świat wielki xd Brałabym jej stronę, gdyby nie to ultimatum.. Przesadziła ;/
    Miyuki!! Nareszcie <3 Ich spotkanie było zajebiste <3 Taka tam zwiariowana 16-latka xD Ale to nie ładnie ze strony Sasoriego tak ją postarzać xD Ona mu 16 lat daje, a ten jej 20 ;< smutne
    Ma trampki na koturnie <3 Ciekawe czy ładne xd
    Hidan jest taki uroczy *q* Jak miło z jego strony, że przyprowadził pana Uchihę *3* Taki se słodki skurwiel
    Noriko ma pierwsze objawy ciąży ! Naoki zbliża się wielkimi krokami ;D Nie mogę się doczekać jego narodzin ^^
    Tak więc życzę weny!
    Pozdrawiam, buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem, gdzie widzisz zajebistość, ale dziękuję pięknie ;*
      no pech, ale Saso lubi starsze xDD zresztą... albo nie, nie spojleruje xD

      Usuń
  7. Witam.
    Nareszcie Miyuki sie pojawiła spotkanie świetne tylko Sasori... no nic bywa. Kłótnia wyszła ci za... nie przejmuj się.
    Czekam na kolejną notkę. Weny!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... Sasori... on jeszcze nie wie xDDD
      "za..." jaka? xD
      Również pozdrawiam ;**

      Usuń
  8. Czekanie w kolejce w szpitalach wzbudza agresje w ludziach - wiem coś o tym xD Zwłaszcza jak personel nagle zaginie i potem musisz dalej go znosić xD Więc w zupełności nie dziwię się Miyuki. Do tego Sasori dodał jej sporo lat, biedna dziewczyna xD Nie dość, że zestresowana martwi się o ojca to wszyscy jak na złość się z niej nabijają.
    Noriko.. Nie lubię jej..Wkurza mnie, czy cały świat ma się wokół niej kręcić czy jak? NIe Saso, nie odbierzesz telefonu bo tak mi się nie podoba. Bleh. Nie spotkasz się z kolegami bo ja mam takie widzi mi się - ach no i nie lubię ich. Matko.. Na jego miejscu już dawno kopnęłabym ją w dupę! Co to za dziewczyna, jeśli nie umie uszanować tego, że oprócz niej ma też przyjaciół, a oni byli wcześniej, a dawanie takiego ultimatum to dla mnie głupota. Swoją drogą w tej ich kłótni jestem po stronie Sasoriego.. Nie mogłabym postawić swojej drugiej połowie takiego ultimatum ani czepiać się go o byle pierdołę O.o
    I nie ma to jak Hidan, który zawsze wie kogo przyprowadzić na imprezę xD Zwłaszcza jeśli jest to akurat w danym momencie osoba nieproszona xD Biedny Nagato ciekawe jak wyglądała jego droga do domu : D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, przerąbane z taką laską :P ja też bym takiego ultimatum nie dała - wolałabym żeby został sobie z kumplami, niż męczył się ze mną :P
      No jego droga do domu na pewno będzie ciekawa xD

      Usuń
  9. hejka!
    Soli co ty ze mną robisz?! jeszcze nigdy tak szybko nie zmieniłam o kimś zdania!;c
    nie przepadam za Noriko, ale no kurcze... trochę ją rozumiem! podejrzewam, że jest w ciąży i stąd biorą się jej nie ciekawe humorki, a poza tym, ech pewnie tak bardzo natrudziła się nad kolacją dla Sasoriego. a tu wyszedł klops. ;c
    a teraz co do Miyuki- wow, zrobiła się tu pyskata! to pewnie ten okres dojrzewania xd poza tym bardzo polubiłam jej tatę- równy z niego gość, jakby powiedział mój tata ;p
    hohoho! Dei otrzymał awans- cieszę się jego szczęściem i sama chciałabym świętować z nim jego sukces!
    zastanawiam się jak dalej potoczą się losy Sasora i mimo tego, że rozumiem trochę zachowanie Noriko to jak dla mnie kompletnie nie pasują do siebie z Sasorim (do jego kumpli też).
    pozdrawiam i czekam na nexta! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja? Ja nic nie robię xD
      Noriko to taka skomplikowana postać raz się ją lubi, raz się ją znienawidzi i tak dalej xD
      Pozdrawiem~!

      Usuń
  10. Bosze tak mi głupio ._. Przepraszam cię ;__; Znowu nie przeczytałam. Ledwo mam czas żeby wejść i wstawić coś do siebie, albo na fp ;__; Przepraszam, poprawię się jak tylko znajdę czas :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź~ ja nie bije ludzi, jak mi nie komentują xD ni mam zasady komentarz albo wpierdol" xD też u ciebie muszę trochę pospamić komentami :>

      Usuń
  11. Ah, Miyuki xD Ja ją lubię nawet jak wkurwia i wychodzi przy Saso na idiotkę… Ale to i tak jego wina, no cóż. No i weź, strzelam focha, jak ona po nim jeździ bo rudy, to jest okej i ma to w dupie. A mi nie wolno! No foch i rzal >.>
    Że oni się nie pokapowali potem, że się spotkali w takich okolicznościach… Chyba, że o czymś nie wiem? xD
    Lubię ojca Mi, zwłaszcza jak jej dogryza. Heheh. Ale, srsl? TRAMPKI NA OBCASIE? Fuj! Jak można tak chamsko bezcześcić takie cudne buty jak trampki? Nie trawie obcasów, a co dopiero przy trampkach ♥ Miyuki, zawiodłam się na tobie… >.>
    No kurde, ale postarzyć dziewczynę, to już szczyt podłości. Znaczy mi to nie przeszkadza, ale w końcu według Wróżbity Macieja w 78% jestem facetem. To się mnie chyba nie tyczy xD
    „- To może pójdź poszukać tego chłopca z izby przyjęć i go przeproś.
    - Ja?! To on mnie obraził! Rudy cham! – mężczyzna plasnął się w czoło. – Najpierw mnie szturchnął w ramię, a potem się nabijał! To on mnie powinien przepraszać!
    - Przepraszam – rozbrzmiał głos za jej ciałem, drgnęła napotykając obojętne spojrzenie Sasoriego. Jednak miło było usłyszeć to słowo. – tarasuje mi pani drogę – dodał, a jej ojciec zaśmiał się cicho.” - uwielbiam ten fragment xDD
    Podsumowując: Miyuki jest zajebista, prócz butów, a Saso to czubek, cham i prostak. Oby tak dalej :D
    Yhhh, znowu ta torba… No ej, z ELITĄ się nie rozłączasz, co to ma być w ogóle? Niech się pierdoli z łysą podróbką Tysona, a nie. Ile mam powtarzać, że się przy szmacie marnuje? Nawet on nie jest aż tak rudy, żeby sterczeć przy takiej dupodajce.
    Eheheheh wiesz co mi się przypomniało?
    „Im bardziej zardzewiały dach, tym piwnica wilgotniejsza” eheheheh xDDD
    Taki tam Metin.
    Nevermind.
    No wiesz… Wreszcie się jej postawił, błysnął intelektem i wgl podniósł głos w innej okoliczności niż łóżkowa, a tej się robi słabo. Ty napisz może poradnik „X sposobów na trzymanie faceta pod pantoflem”.
    Gdy przegrywasz kłótnię, udawaj że ci słabo. Reakcja natychmiastowa gwarantowana.
    No wreszcie popijawa. Aj tytytyty~ Mój inżynier budownictwa. ♥♥
    Ehem, tak… Niech piją! A Miyuki niech upija swoje zarodki. Widzisz, idealnie się składa na przyszłość Naokiego, o której ci opowiadałam. Alkoholik jak się patrzy! Więc tak, panowie piją całą bandą, Noriko chleje do lustra. Soł sad :c A nie, jednak nie. Mówiłam przecież, że nikt jej nie lubi xD
    No i oczywiście bez ryja się obejść nie mogło. No ale sorry, mogła dzwonić, żeby wrócił prosto do domu. Co z problem? A tak to żarcie i wino zmarnowała. No po prostu szkoda gadać. A taka jest dorosła i odpowiedzialna, no pozdro xD
    No, ale teraz to dojebała. Chyba nie oczekiwała, że wybierze ją? Nie? Nie? Toż to jest niewykonalne! Przekreślić wieloletnia przyjaźń na rzecz jednej, zazdrosnej, egoistycznej paniusi? Śmiechłam.
    Powinien ją teraz wywalić za drzwi… Poszłaby do łysej podróby Tysona, hyhyhy ;>
    Komentarz znowu chujowy, no ale chciałam dać przed kolejnym, a chcę szybko wrócić do rozdziału - chyba rozumiesz… xD Zresztą masz moje komenty przy każdym fragmencie osobno, na gg ^ ^
    Ale powaga, niech ona już wypierdala xD 4 rozdziały to zdecydowanie za długo dla niej xd
    No. Weny i czekam na next.
    I spierdalam pisać rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże xD ten koment mnie rozwalił xD
      "aj tytyty" Tsu to ty? XDDD jebłam xD
      Błędy ci wypomniałam na GG i zaspojlerowałam wszystko xD
      Amen, dziękuję za komentarz~ ;*

      Usuń
  12. Ohayyo:)
    Wow, ale sie zaczytalam a tu patrze i koniec..buu. Nosz, kobieto, masz talent do pisania i tzw. lekkie pioro, jak zwykle swietnie asie czytalo, duzo refleksji i przemyslen ze strony bohaterow, cud miod orzeszki :D
    Tak sobie gdybam, czy ta laska co przyszla do szpitala z ojcem bedzie miala jeszcze jakies dalsze epizody w Twoim opowiadaniu czy pojawila sie tylko jednorazowo ;>
    Ahh te rozmowy Noriko z kolegami Saso przez telefon, ja nie wiem jak ona wytrzymuje, wroc, wytrzymywala to przez az tak dlugi czas..
    aww i co teraz bedzie, panie Akasuna?
    Czekam na kolejne swietne rozdzialy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orzechów nie ma, jestem uczulona :P
      Tak, ta laska to główna bohaterka XD

      Usuń
  13. W sumie przeważnie najeżdżam na Hidana, kiedy tylko się pojawia... No, tym razem był spoko xD Noriko jest gorsza >.> No dobra, rozumiem, że może się czuć trochę.. nie wiem, niekochana, ale, kurde no, Sasori nie jest na jej wyłączność, no! >.< Ona też na pewno wychodzi ze znajomymi, czy coś.. =3=
    No ale początek mi się podobał :D Miyuki~ Młehehehe :3 To był genialny moment xD Och, jak ona go nie lubi.. Taka nieświadoma *-* XDD A jej ojciec sobie z niej żarty stroi xDDD
    "Było do dupy, dlatego musimy to powtórzyć" - Hidan, czasami potrafisz powiedzieć coś dobrego xDD No i spity Yahiko XDD No lol, rusza mu się nawet stół bilardowy xD Piękne xDDD
    Dobra, podsumowanie takie jak zawsze: cudo :D
    Weny życzę i pozdrawiam~ ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, a ja przy nadziei, komentarz Ush, no to będzie hejt na Hidana hehehe xD a tu dupa :< xD
      Tak,ona jeszcze nie wie ]:-> xD

      Usuń
  14. No siema ;*
    O raaaaany, trochę dziwnie się czuję komentując jedną notkę do tyłu xD Zawsze byłam na bieżąco, spóźniałam się trochę, fakt, ale mimo to na bieżąco… oh jak dziwnie xD No ale dobra, nie o tym tutaj :3
    No to najpierw odpowiedź na twoje odpowiedzi na moje komentarze :3 tak po pierwsze: TO NIE JEST KURWA MÓJ CHŁOPAK. I nigdy nie był. I nie będzie xD Nawet tak nie pierdol, bo nie dostaniesz ode mnie kartki na święta, do chuja (normalnie groźba życia…) xD Hahaha, jakie przygotowanie z tą akcją ratowniczą xD Ale wiesz, to zajebiście, że się tak poświęcasz, i już wiadomo czemu notki są na takim wysokim poziomie :3
    No dobra, a teraz notka-time! Ooo, Hideo, jak miło miałam ochotę kogoś teraz pohejtować trochę :3 Wkurza mnie on tą swoją arogancją i rządzeniem się, ale wierzę głęboko, że kiedyś to się na nim odbije, odebra, whatever i Sasori wyjdzie najlepiej :3
    Oh, szybko się Miyuki pojawiła, myślałam, że wkręcisz ją później, później, później, a tu taka niespodzianka *-* hahah, jaka pyskata, fajnie ją ucharakteryzowałaś, mi tam przypadła do gustu xD Rzeczywiście trochę buntownicza i rozeźlona jak na Miyuki jaką znamy, no ale to była sytuacja kryzysowa :3 Poza tym widać, że bardzo troszczy się o ojca i w ogóle xD ciekawe czy jak później znów się spotkają, w sensie Sasori i Miyuki, to czy będą się nawzajem pamiętali? Miyuki pewnie tak, ale Sasori… zresztą dobra, za bardzo wybiegam w przyszłość xD Wracając do fabuły, rozwaliło mnie to, jak Akasuna pytał o nazwisko jej ojca, a ona podała swoje :D Hahaha, ona jest przeurocza w tej swojej gapowatości <3 No i weź taką słodką ją i głupią sukę Noriko… Hahaha, i Akasuna, jak miło go wreszcie zobaczyć w roli takiego oschłego chama a nie lekko spantoflanego zakochanego, I love it *-* Tak bardzo za nim tęskniłam xD
    No i scena z Noriko… Boże, ależ ona na mnie źle działa, od razu mam dwa razy większe ciśnienie niż przed czytaniem o niej xD Jezuuu, tak słodko poczochrał ją po głowie, a ta już lusterka szuka, dlaczego on nie widzi jaka ona jest płytka, tania, tandetna, plastikowa i pusta? I jeszcze to jej przekonanie o własnej cudowności i samouwielbienie… wybacz, że większość mojego komentarza to wyzywanie jej i dowalanie, ale kocham ją hejtować, tak idealnie wykreowałaś ją na kogoś do hejcenia <3
    Hahahahah, Hidan, stary, masz u mnie piwo :D „Fajnie, że spisujesz się w roli dziwki” xD i potem to jeszcze „daj mu telefon, szmato, bo inaczej pogadamy” no kurwa, rozjebałaś mnie tym Soli, jestem wniebowzięta, a w moim umyśle już krąży wizja jak Hidan, ale ten z anime swoją kosą odcina jej łeb *-* W ogóle Jezu, jaka kłamliwa suka, na razie tylko mnie tam wkurwiała, ale z tym to przesadziła, jebana konspirantka… Jestem dumna z zapartości Akasi z jaką dzwonili do Sasoriego xD Noo, Sasori nareszcie się na nią chociaż trochę wkurwił, chociaż jak na mój gust to i tak należał jej się lepszy opierdol, tak moim skromnym zdaniem ^^ „Nie czuję się przy tobie jak druga połowa” to spierdalaj, kurwa, jaki problem :D
    Oh yeah, i wyciągnęli go na imprezę, no kurwa jestem z nich cholernie dumna *-* Zwłaszcza, że potem Noriko ostro się o to wkurwiła xD Piszesz, że podczas ich kłótni byłaś raz po jej stronie, a raz po jego… a ja nie, ja przez cały czas trzymałam z nim :D Kurwa, może ja nie jestem kobietą… no dobra, z jednej strony mógł zadzwonić do niej czy coś, a ona chyba faktycznie się starała z tą kolacją, no ale mimo wszystko… no nie lubię jej i Akasie zawsze będą na pierwszym miejscu. W ogóle jaka suka, kazała mu wybierać… kurwa, już nie mam jej od kogo wyzywać, przykre xD
    No nic, skaczę do czwartego rozdzialiku *-* Pozdrowionka ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie twój chłopak jak twój :D Ja wiem lepiej xDi mi tu nie pyskuj, na mojej posesji to twój chłopak i chuj xD
      w ogóle dziękuję xD ale hejty na Noriko, takie hard, zostaw sobie na potem xD xD

      Usuń
    2. Boże, coś mi się wtedy z netem stało i nie skomentowałam, żal mi się xDD
      Teraz jestem do tyłu... jestem nic nie wartym człowiekiem, a Ty już u mnie skomentowałaś! :D Wiesz jakiego miałam banana na ryju? :D
      Sasori tak bardzo pracowity xD Ale współczuję mu ;/ jednak najgorsza robota dla niego... w końcu rudy ;_;
      ''- Rozumiem, imię i nazwisko – wciął się w jej zdanie, spisując skierowanie. Drgnęła jej żyłka na skroni, jak bezczelnie jej gnój przerwał.
      - Miyuki Kazama – bąknęła, przedstawiając się. Mężczyzna stojący obok niej, plasnął się w czoło, a siedzący w recepcji prychnął prześmiewczo i w końcu na nią spojrzał.
      - Imię i nazwisko pani ojca – poczerwieniała, ale głupotę palnęła, no przecież, że nie o nią pytał… ale w każdym razie nie powinien się z niej nabijać!
      - Ależ to zabawne, jak twój kolor włosów – sarknęła, na co przewrócił oczami. Dzięki znajomym już dawno się przyzwyczaił do takich szyderstw.''
      O! Ją lubię :D dlaczego ta suka, jak jej tam... Noriko? Taka nie jest? -_-
      Z każdym rozdziałem nienawidzę jej bardziej :) Chwała Ci za to, Soli xD
      Wgl sytuacja w szpitalu mnie bawiła xD Ale myślałam, że ta zacna dziewoja będzie starsza :P
      ''- Moment! Dlaczego akurat on ma się tym zająć, nie ma lepszych ludzi od tego, bardziej doświadczonych?''
      Czemu nie zrobi tego ktoś nie rudy. To właśnie to chciała powiedzieć. Ja swoje wiem :D
      ''- Mogę ci zaręczyć, że Sasori zrobi to najlepiej '' No, na pewno zrobi lepiej :3 If you know what i mean ^^
      Powinien ją na tym spacerze pod tira wrzucić... Co się z nim dzieje! NIE TAK GO WYCHOWAŁAM!
      MATKO, HIDAN! Ten to się przynajmniej mnie słucha B| Zachowuje się tak, jak go wychowałam, aż się łezka w oku kręci ;__;
      Wrrr... nienawidzę jej, tak bardzo... AA! Niech umrze już, dobrze?
      A Sasori jak te połączenie odrzucał xDD Ale od Dei'a odebrał :3
      Wgl Dei'a kocham xD
      Powinien ją strzelić z plaska jak mu ten telefon zabrała... ja bym faceta strzeliła xD a kobiety i tak chcą równouprawnienia, a więc... Boże, powinien uderzyć jej łbem o chodnik, co ja się będę patyczkować xDD
      Słabo jej... teraz powinna umrzeć... :3
      Ale nie! Teraz się Sasori zastanawia czy nie był zbyt ostry! Why? Dlaczego mi to robisz? ;-;
      Inżynier budownictwa, jak dostojnie :D
      ''- Hidan, kurwa. Mówiłem ci, że nie chce tutaj tego durnia – warknął zerkając w tył i mordując wzrokiem bruneta.
      - No wiem – odparł, jak gdyby nigdy nic. Dei spojrzał na niego, jak na kretyna, czyli bardzo prawdziwie. Może tej niższej formie życia trzeba to inaczej tłumaczyć.
      - I co zrobiłeś? – zapytał, jak jakiegoś przedszkolaka.
      - Przywiozłem go tutaj – zaśmiał się bardzo zadowolony ze swojego uczynku, a dlaczego by nie miał, nie?''
      Hidan... wyjdź za mnie! Teraz ;__;
      Dlaczego ja go tak uwielbiam?
      Narąbany Yahiko xDDDDDDD Ciekawe co by Konan powiedziała... hmm? ^^
      ''skoczcie mu, taki bardzo zbuntowany syn. '' O fuck xDDDDDDDD padłam i nie wstaję xDDD
      Tak bardzo zbuntowany xDD
      nie mogła go uprzedzić? Jest głupia, gruba i niech zdechnie.
      Wyboru chcesz, suko? Oj, ja ci mogę, pięknie powiedzić, jaki wybór jest właściwy... tylko żebyś potem nie płakała... Suka... weź ją ją zabiiiij!! Soli, proszę xDD
      Wrr... zdenerwowałam się... ale spadam czytać jakiego wyboru dokonał Saso :P

      Usuń
    3. Nie, nie Miyuki młodsza, jest ten kontrast pomiędzy nią a Noriko i będzie miało to wpływy w przyszłości hehehe xD
      "ktoś nie rudy"<- Hahaha xD no w sumie mogła tak powiedzieć, kurde xDD
      Wychowałaś xD No nie wszyscy ci wyszli xD Niestety xD
      Niestety nie zabije, jest mi potrzebna xD

      Usuń