31 lip 2017

ROZDZIAŁ 93.

        Iseo postanowił po porannym graniu na skrzypcach przed miejscowymi wstąpić do Tsuki.  Z pewnością trochę posłucha jej marudzenia na temat częstotliwości i długości swoich wizyt u niej, ale nie obrażał się, ponieważ wiedział, że nie mówiła tego poważnie. Poza tym chciał się z nią czymś podzielić i ciekaw był jej zdania. Wszedł do bloku mieszkalnego i zaczął się wspinać po pierwszych schodach i zobaczył kolesia z bukietem w ręku i eleganckim wdzianku. Uśmiechnął się do niego sympatycznie i poszedł dalej.
- Cześć. – Zawołał za nim mężczyzna. Iseo obejrzał się do niego zdezorientowany, lecz jako miły gość odpowiedział tym samym.
- Cześć.
- idę właśnie z kwiatami do mojej sąsiadki. Wyznam jej miłość. – Pochwalił się.
- Odważnie. – Skomentował Iseo. – Powodzenia. – Dodał, wchodząc na kolejny schodek.
- Nazywam się Diru, a ty? - Wystawił rękę do mężczyzny. Nadszedł dzień, w którym wreszcie spotkał swego nemezis!
- Iseo. Miło poznać. - uścisnął go z uśmiechem, po czym przeleciał po mężczyźnie wzrokiem. - Co zamierzasz powiedzieć swojej ukochanej?
- Długo nad tym myślałem. Ona chyba nie lubi jak się owija w bawełnę, więc powiem: Tsuki, kocham cię!
- Tak głośno powiesz, tak?
- Chcę pokazać tym swoją pewność siebie. - Wytłumaczył Diru, Iseo uśmiechnął się szeroko.
- Wspaniale.
- Może powinienem dodać, że weźmiemy ślub i będziemy mieli czwórkę dzieci?
- Nie, nie, nie. W dzisiejszych czasach to bardziej groźba. - mruknął Iseo. - Trzymam kciuki, Diru.
- Dzięki. Co masz w futerale?
- Instrument muzyczny, a dokładniej skrzypce. Jestem muzykiem.
- O rany, w dechę! Może zagrasz jakiś romantyczny utwór w czasie mojego wyznania? - Poprosił, a Iseo zaczęła drgać warga z chęci parsknięcia śmiechem.
- Nie, wybacz Diru, ale trochę się cenię. Musiałbyś mi sporo zapłacić za tą usługę.
- Rozumiem.
- Ale pozwolisz, że będę ci się przyglądał z ukrycia?
Mężczyzna się zgodził i pierwszy zaczął wdrapywać po schodach. Iseo tłumił w sobie chichot. Przystanął na półpiętrze i stamtąd obserwował dalsze losy Diru. Ten przed drzwiami spojrzał ostatni raz na Iseo, który wystawił mu dwa uniesione kciuki. Może i poczynania mężczyzny były wredne, ale go bawiły. Diru westchnął i zapukał.
- Nie wierzę, że to robisz, gościu… - Szepnął do siebie i cofnął trochę bardziej, kiedy drzwi zostały otwarte.
- Cholera, wiedziałam, że lepiej najpierw spojrzeć przez judasza… - powiedziała na powitanie z niezbyt zadowoloną miną.
- Cześć Tsuki. Kwiaty dla ciebie. – Wysunął jej ładne chwasty pod nos. Przyjęła je bez mrugnięcia oka.
- Coś jeszcze?
- Tak, chciałbym ci coś powiedzieć…!
- Ok. – spojrzała ostentacyjnie na swoją rękę, na której i tak jednak nie było zegarka. – Szybciej nie mam czasu.
- Bo ja… ja… ja…
- Dawaj Diru, dasz radę. – szepnął Iseo dopingująco.
- KOCHAM CIĘ, TSUKI! – Zawołał głośno do dziewczyny. Ona z kamiennym wyrazem twarzy zaczęła przecierać twarz od drobinek wyplutej na nią śliny. – Hm, przepraszam…
- Debil.
        Po tym jednosłownym podsumowaniu zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Stał przed nimi jeszcze dobrą chwilę i zszedł schodami do Iseo. Ten poklepał go pocieszająco po ramieniu, ale Diru był tak załamany, że to mu nie wystarczyło i się wtulił do mężczyzny. To go zdezorientowało, ale robił dobrą minę do złej gry. Po chwili oboje siedzieli na schodach klatki schodowej.
- Nie rozumiem, skąd ta porażka…? – Pytał Diru.
- Pewnie przez to, że ją oplułeś. – stwierdził iseo. – Tak to jestem pewien, ze byłaby twoja. Ta twoja pewność siebie i stanowczość jest super. Może skup się na czynach, a nie na gadaniu?
- To znaczy?
- Wyznajesz miłość, bo chcesz przytulać i całować swoją kobietę, nie?
- No…
- Zmień po prostu kolejność, to zawsze działa na dziewczyny. – Poradził Iseo.
- Ale Tsuki nie jest taka. Ona by się na taką sztuczkę nie złapała. – odrzekł pewny swego Diru.
- Zakład? Zapukam do niej i ci udowodnię.
- Ale ja ci nie zapłacę za protezy jak ci wybije zęby.
- Ty cwany jesteś. – mruknął Iseo z uśmiechem. – Jednak dla ciebie zaryzykuję.
        Diru wzniósł oczy do nieba, obserwując jak jego kolega podchodzi do drzwi. Wierzył, że to nieuchronnie zakończy się porażką. Iseo śmiało zadzwonił dzwonkiem do mieszkania i przyjął jakże seksowną pozycję, opierając się dłonią o framugę drzwi. Po chwili dziewczyna mu otworzyła.
- Hej, śliczna. – mruknął, a następnie ujął boki jej głowy, by następnie wpić namiętnie w usta. Pocałunek, a właściwie cała ich seria, była dosyć długa, mokra i oczywiście przyjemna. Po skończeniu, Tsuki mimo zadowolenia miała WTF w oczach. Iseo kątem oka wskazał jej na Diru
        Wszystko stało się jasne.
- Cześć. – również się przywitała, obejmując szyję mężczyzny i tym razem sama go zachłannie całując. W trakcie tego zaczęła wciągać go do mieszkania, co mu się nawet podobało. Drzwi za nimi się zatrzasnęły, a wtedy Tsu się od niego odsunęła. – Nie spodziewałam się ciebie tak wcześnie.
- Miałem w ogóle dzisiaj nie przychodzić, ale nie mogłem się oprzeć, by…
- Dostałam okresu.
- Ok? Cieszę się, ale przyszedłem, by się czymś z tobą podzielić. – Uśmiechnął się szeroko. Złapał dłonie zdezorientowanej Tsuki i pociągnął na kanapę. – Grając na mieście podszedł do mnie pewien koleś. Jakaś szycha w akademii muzycznej czy dyrektor. Nie wiem.
- I co?
- Zaproponował mi pracę w szkole, jako nauczyciel gry na skrzypcach. Co o tym sądzisz?
- Co? Co się głupio pytasz, jak chcesz robić w muzyce, to to dla ciebie świetna okazja.
- Chciałem usłyszeć co o tym myślisz. – Uśmiechnął się. – Bo będziemy się rzadziej widywać.
- No, ale nie wyjeżdżasz przecież na drugi koniec świata.
- Racja.
- A masz w ogóle jakieś doświadczenie w pracy z bachorami? Pewnie zajdą ci nieraz za skórę albo… na odwrót, ale ostrzegam, że ja ci nie pomogę w reprodukcji.
- Tak wiem. Przerabialiśmy to. – Wyszczerzył się Iseo. – Twojego współlokatora nie ma?
- Poszedł mi po podpaski. Nieważne. Przejdźmy do mnie, mam tam robotę.
        W czasie, gdy para się cieszyła sobą w mieszkaniu do bloku do weszła Noriko. Jeszcze przed wspięciem po schodach użyła wyświetlacza telefonu do pełnienia funkcji lusterka. Robiąc wolne kroki wyjęła z torebki błyszczyk do ust, którym nawilżyła swoje wargi. Chciała, aby się dobrze prezentowały. Wychodząc na drugie piętro schowała wszystko do torby. Po drodze natrafiła na młodego mężczyznę, który wyglądał na bardzo czymś przejętego.
- Dzień dobry. – Przywitała się grzecznie Noriko, by nie narobić Deidarze złej opinii wśród sąsiadów o tej, z którą się prowadzi. Diru spojrzał z uwagą na kobietę.
- Cz… Cześć. – odpowiedział i zsunął się niekontrolowanie z ostatniego schodka.
        Z przyspieszeniem dobił do Noriko, która cofała się tak długo, aż uderzyła plecami w ścianę. Jej torebka spadła na podłogę. Próbowała stłumić w sobie złość na tę ofermę.
- W porządku? – Zmusiła się do pytania. Diru jednak nic nie powiedział, nawet nie przeprosił. Przeszedł do rzeczy, co przeraziło kobietę. – CO TY, KURWA, ROBISZ?! – Warknęła, próbując się wyswobodzić. Trzymał jednak mocno. – Puszczaj! – mężczyzna musnął jej wargi zanim został odciągnięty w tył.
- Zostaw ją, chuju! – Zawołał Deidara, po czym cisnął w jego twarz pięścią. Gdy leżał na ziemi, Deidara objął ramiona Noriko. – Wszystko w porządku? Nic ci nie zrobił?
- Nie. – Powiedziała, przecierając rękawem usta.
- Pocałował cię?! – Zapytał zdenerwowany. Odpowiedź była jednak oczywista. – MOJĄ panienkę, Diru? Śmiałeś pocałować moją dziewczynę?! – Warknął kopiąc w piszczel sąsiada.
- Przestań. – powiedziała stanowczo Noriko, odsuwając Deidarę. – Podnieś mi torebkę i idziemy. – mężczyzna był zbyt podenerwowany, bo bez gadania wypełnił rozkazy.
- Nie wiedziałem, że to twoja dziewczyna… - Zaczął Diru. – Chciałem poćwiczyć, bo taki facet, który jest teraz u Tsuki…
- Gówno mnie to obchodzi! Spróbuj tak jeszcze raz, a cię zabiję. – Odgroził, mężczyźnie pięścią.
- Idziemy.
        Noriko objęła ramię mężczyzny i u jego boku wspięła się po schodach. Deidara pociągnął za klamkę i popchnął drzwi. Gestem ręki kazał wejść do środka Noriko, a on wszedł za nią. W środku dziewczyna spojrzała na niego z uśmiechem.
- Co?
- Nic. To było bardzo seksowne. – Przyznała, obejmując jego szyję. – Dzięki za obronę. – Dodała wpijając się w usta mężczyzny. – Zrobię ci w zamian bardzo smakowitego loda.
- Jessst! – Ucieszył się zaczynając roznamiętniać pocałunek i pieścić dotykiem. Już od razu zaczął zsuwać z Noriko spodnie, co było dla niej nawet zabawne.
Akcję przerwał jednak dźwięk instrumentu. Dokładniej, skrzypiec. Noriko natychmiast pacnęła partnera po łapach i z powrotem naciągnęła na siebie spodnie.
- Zwariowałeś?! Myślałam, że jesteśmy sami w domu…
- Taa, zapomniałem się, bo u ciebie w domu zawsze już przy drzwiach możemy przejść do rzeczy. – powiedział Deidara wzruszając ramionami.
- Twoja współlokatorka słucha muzyki klasycznej?
- Nie, po prostu jej facet gra na skrzypcach. Hm, podobno mieli się nie widzieć… - Podszedł do drzwi pokoju, zapukał i je otworzył. – Masz tu te swoje pieluchy. – Zawołał, rzucając do Tsuki opakowanie podpasek. – Siema, Iseo.
- Siema, Dei.
- Coś ty nagadał Diru? – Iseo podrapał się ze śmiechem w potylicę. – Tak czy siak, zrobił się teraz bardzo całuśny. Lepiej na niego uważaj, Tsu.
- Jak czegoś ze mną spróbuje to zgnije w pudle. – Zapowiedziała zruszając ramionami. – A ty skąd wiesz, całowaliście się już?
- Ode mnie dostał po mordzie, bo całował Noriko.
- Kogo? – Zapytała Tsuki.
- Ooo, to ta co z nią spałeś, nie? – Uśmiechnął się szeroko Iseo. – Jest tutaj z tobą? – Deidara z dumą pokiwał głową.
- To może ją z nami poznasz?
- Umm… No, dobra. Chodźcie.
        Para spojrzała na siebie i z ochotą ruszyła do salonu, gdzie zostali porządnie przedstawieni z nową wybranką Deidary. Tsuki od razu przedstawiła się jako eks Deia, by nie musiała znowu go w tej sprawie ratować na przyszłość. Noriko niezbyt się tym przejęła, wiedziała o tym i nie robiła w tej sprawie problemów. To by była hipokryzja, bo ona często się kontaktowała z Sasorim. Usiedli na chwilę w salonie.
- Dei, przynieś nam coś do picia. – mruknęła Tsuki. Wzniósł oczy do nieba niezbyt zadowolony z rozkazu. Noriko również zmrużyła oczy. – No rusz dupę.
- No już…
- Pojdę z tobą.
- Nie, spoko. – Deidara powstrzymał kobietę od wstania z miejsca i sam zniknął w kuchni.
- Tooo. Skąd się znacie? – Zapytał Iseo.
- Długa historia. – odpowiedziała wzruszając ramionami. Spojrzała na Tsuki. – Deidara robi za twojego pieska, że musi wypełniać twoje polecania?
- Co…? – Tsu była zdezorientowana. – Do mnie to? – Noriko przewr1óciła oczami na to pytanie. To tylko rozdrażniło jej rozmówczynię. – O chuj ci chodzi?
- Proszę tylko byś swoje przyszłe rozkazy zachowała dla swojego faceta, a od mojego się odjeb.
        Zapanowała cisza. Tsuki starała się zrozumieć co się właśnie wydarzyło, a Iseo spoglądał na kobiety nerwowo. W tej samej chwili do salonu wszedł Deidara z czterema literatkami i kart3onem soku, postawił wszystko na stole i spojrzał na Noriko.
- Co?
- Ależ nic… Może jeszcze dygnij swojej pani? – Zaproponowała z uśmiechem, wskazując podbródkiem na Tsuki. Deidara spojrzał na nią, która wkurzona zmrużyła oczy.
- O co ci chodzi? – Zapytał Noriko.
- Deidara, nie bądź żałosny. Może mi powiesz, że usługujesz Tsuki dla przyjemności?
- Nie usługuję jej.
- Czyżby? Poszedłeś kupić dla niej podpaski.
- O ja pierdole! – Zawołała Tsuki. – Przecież się przyjaźnimy, no kurwa, dlaczego miałby nie biegać mi po podpaski? Normalna sprawa.
- Heh, chyba masz jakąś skrzywioną psychikę moja droga. Dlaczego miałby ci nie biegać? Bo twoja cipka przestała go interesować odkąd ze sobą zerwaliście.
- Ej, Noriko…
- O ty szmato jebana… - skomentowała Tsuki nienawistnie. – Powinnaś być mi wdzięczna, że Dei pokonał swoją fobię.
- Jeszcze czego. – Prychnęła Noriko.
- Tsu, hamuj się. – Burknął Deidara. – Noriko, daj se na wstrzymanie. Poszedłem, bo i tak szedłem do sklepu, okej? Zresztą tak jak mówi to moja przyjaciółka.
- Nie pieprz, dobra? Jakoś dla Saso nie chodziłeś po pieluchy dla Naokiego.
- Hm? Ona zna Saso i Naokiego? – dopytała Tsuki.
        Iseo również zaświeciła lampka na dźwięk tych znajomych imion. To był chłopak Miyuki i jego syn, o w dupę, to oni się znali? Mężczyzna był tym zaskoczony.
- Zna. – odpowiedziała Noriko. – Wracając, nie pozwolę wykorzystywać swojego faceta, kumasz?
- Nie wykorzystuje go, to przysługa!
- O serio? Co mu dajesz w zamian? Zresztą nieważne… Co byś zrobiła, gdybym ja kazała I… I…
- Iseo. – przypomniał swoje imię.
- Jakbym kazała Iseo iść do sklepu i kupić mi na przykład test ciążowy?
- A każ mu, co mnie to. – Tsuki wzruszyła ramionami, natomiast wspomniany mężczyzna zaśmiał się nerwowo.
- Ha, ha, ha wybacz, ale nic z tego. – Zarumienił się. – Tsu, Noriko może mieć trochę racji…
- Co?!
- No widzisz? – Uśmiechnęła się Noriko. – Nie dość, że twój facet ma jaja, by się sprzeciwić, to jeszcze nimi nie myśli. Pozazdrościć. – Dodała spoglądając żałośnie na Deidarę.
- Masz coś do mnie? – Warknął, Noriko tylko się uśmiechnęła.
- Domyśl się.
- To my… My zostawimy was samych!
        Zawołał Iseo, wtulając Tsuki w swój bok i wyprowadzając ją z pokoju wspólnego do jej własnego. Noriko i Deidara zostali sami, mierząc się spojrzeniami.
- Powiedz mi, co to, kurwa, było?
- Po twoim tonie wnoszę, że i tak mamy odmienne zdania. Chcesz mimo to kontynuować?
- Możemy odpuścić temat, jak ty odpuścisz. – Noriko zmarszczyła czoło.
- Jesteś taki podobny do Sasoriego. Macie podobną hierarchię wartości. Przyjaciele – uniosła wysoko rękę. – rodzina – zniżyła ją. – potem dziewczyna – zniżyła, a potem jeszcze mocniej. – a dopiero potem wy.
- Jestem wyżej. – Bąknął.
- Jesteś na dokładnie tym poziomie. Czy to źle, że chcę by mój facet się szanował?
- Zła jest twoja znajomość naszych relacji. Jak ich nie rozumiesz, to się po prostu nie wtrącaj. Tak ciężko się zamknąć? Wśród każdego musisz koniecznie mieć przyczepioną łatkę szmaty? – Noriko się skrzywiła, ale nie wiedziała, co ma na to odpowiedzieć.
- Hm, skończyłeś? – Nie rezygnowała z swojego poczucia wyższości.
- A ty?
- Jeszcze nie zaczęłam.
        Zapowiedziała obejmując szyję mężczyzny. Pocałowała go namiętnie, co dopiero po chwili zaczął odwzajemniać. Ich wzajemne pragnienie siebie nawzajem wzrosło, zachłannie się pieścili i dotykali. Noriko popchnęła Deidarę tak, by usiadł na kanapie, a następnie z uśmiechem przed nim uklęknęła. Zaczęła dobierać się do jego rozporka.
- Coś ci obiecałam, prawda?
- Jaka pamiętliwa. – Skomentował z uśmiechem.
- Tsu czekaj, pójdę z tobą! – Zawołał Iseo wychodząc z pokoju za dziewczyną. Ta otworzyła drzwi.
- Nie! Zostań w domu i się stąd nie ruszaj! – Warknęła i zatrzasnęła je za sobą. Cóż mężczyzna mógł począć? Ze spuszczonym wzrokiem wrócił do salonu.
- Trochę się pokłóciliśmy. Wyszła kupić lody. – Oznajmił Iseo. – A wy co robicie? – Zapytał nim zdążył się powstrzymać. Deidara siedział rozwalony, Noriko przed nim klęczała – nawet dziecko by wiedziało co oni robią.
- Noriko żałuje za swoje grzechy. – Wyjaśnił rozbawiony Dei. Kobieta zmrużyła na niego oczy. wtem zadzwonił dzwonek do drzwi. Iseo się na nie obejrzał. – Ja otworzę. Dotrzymaj towarzystwa Noriko.
- Okej.
        Noriko usiadła grzecznie na kanapie, na której też przysiadł Iseo. Deidara natomiast ruszył do przedpokoju i wpierw zerknął przez wizjer, jednak nic nie zobaczył. Wzruszył ramionami i po prostu otworzył drzwi, pożałował tego widząc kto go odwiedził.
- Ho, ho, ho! Saso! Hidan! Co wy tu u diabła robicie?! – Zapytał Deidara zdrowo podenerwowany.
- Powiedziałem mu o wszystkim! – oświadczył Hidan.
- Co?! Co, kurwa, zrobiłeś?!
- Powiedziałem.
- Obiecałeś nie gadać! – Zawołał. Sasori spojrzał na kolegów zdezorientowany. Hidan się zastanowił, po czym plasnął w czoło.
- Ach nie, spoko. Mówię o chłopaku twojej prawowitej dziewczyny, Tsuki.
- A o czym obiecałeś nie gadać? – Dopytał Saso.
- O niczym! Niczym takim…  W każdym razie, to nie jest najlepszy moment na odwiedziny…
- Czemu?
- Bo… Bo nie ma ich w domu. – odparł zadowolony ze swojego szybkiego myślenia. Wtem jednak wszyscy usłyszeli przygrywanie na skrzypcach. Deidara obejrzał się zezłoszczony. – Rozpierdolę mu te skrzypce…
- Dokładnie tak! Pomożemy ci! – Zawołał Hidan wpraszając się do środka mimo sprzeciwu Deia. – Ten cały Sieo nas popamięta.
- Iseo. – Poprawił do Deidarai zatrzymał Sasoriego. – Ty nile idziesz!
- Nie zamierzam. Iseo… skrzypek, czarne włosy, znam go. – Burknął. – Już dostał ode mnie po mordzie, nie mam zamiaru go oglądać.  Nara.
- To cześć. – odetchnął Deidara.
- Czekaj Saso, no jak to, ten gnój teraz ciągle kręci koło Deidary. Zaprzyjaźnili się! – powiedział Hidan. Sasori obejrzał się dotknięty tym.
- Chciałbym cię zabić. – Bąknął cicho wspomniany mężczyzna do Hidana.
- Przyjaźnicie się?
- Pff, nie? – Zadrwił Deidara. – W końcu to facet Tsuki. Nienawiść od pierwszego spojrzenia i takie tam. – Kłamał by tylko odwlec Saso od wejścia do niego.
        Sasori może i by nawet mu uwierzył, ale zobaczył w głębi pomieszczenia, a właściwie mignęła mu tam znajoma postać. Nie zwracając na nic i na nikogo uwagi wszedł do mieszkania i wkroczył do salonu, gdzie zobaczył, jak przypuszczał wcześniej, Noriko. Ona również na jego widok wytrzeszczyła oczy. Hidan po zapoznaniu oczu z sytuacją połączył kropki i spojrzał znacząco na Deidarę.
- HMM, DEI CO U CIEBIE W MIESZKANIU ROBI NORIKO? – Zapytał głośno.
- Idioto, ona nie przyszła do mnie! Tylko do Iseo! – Dodał natychmiast.
- Eeee… - Zaczął zdziwiony. – Nie sądziłem Noriko, że wywołujesz takie poruszenie u mężczyzn. – Zaśmiał się sam do siebie.
- Co wy tu razem robicie? – Zapytał Sasori. – Chyba się nie umawiacie za plecami Tsuki…?
- W jej mieszkaniu? – Zakpiła Noriko. – Trzeba by było mieć tupet.
- Iseo ma doświadczeniu w rozwalaniu związków, więc kto wie.
- Heh, ale to bardziej czyichś. – powiedział bez zastanowienia i z uśmiechem. Sasori zmiażdżył mężczyznę wzrokiem. Atmosfera była bardzo napięta. Hidan pociągnął Deia do tyłu.
- Pojebało cię? Nie uczysz się na błędach? Znowu z Noriko? – Deidara miał głupią minę i nijak tego nie skomentował. – Eh, pomogę wam.
- Nie idę na żaden układ.
- Ten jeden raz, zrobię to bezinteresownie. – Bąknął i wysunął się do przodu. – Ej, Saso. Musimy iść.
- Nigdzie nie pójdę do póki… - Hidan złapał kolegę za okolice ramienia i szyi i tym wywołał  niego omdlenie. Padł na ziemię, a do niego od razu dobiła Noriko. – Fajnie co? Amara mnie tego nauczyła!
- Zabijania? – Zawołał wzburzony Deidara.
- Zemdlał tylko. – Wyjaśniła Noriko.
- I jak chciałeś nam tym pomóc? – Wzburzył się ponownie.
- Wolałeś bym go zabił…? Kupiłem wam czas na dobrą wymówkę.
        Noriko się skrzywiła, dlaczego tym, który wie musiał być akurat Hidan. Zarządziła by ich czwórka przeniosła się do pokoju Deidary. Tam sobie wszystko ustalą.
- Dobra. – Zgodził się mężczyzna.
- Pantofel. – określił Hidan.
- A masz lepszy pomysł?!
- Nie, ale ja jej nie przytakuję cały czas.
- Eee… - Wtrącił Iseo. – o co chodzi? Co tu się właśnie wydarzyło?
- Spierdalaj, dobra? Spierdalaj. – powiedział Hidan, pokazując mu środkowy palec.

        Po kilku minutach wspólnego kombinowania i burzy mózgów wymyślili całkiem niezłą historię usprawiedliwiającą wszystko. Hidan spojrzał na parę z wzrokiem pełnym politowania – żeby tak się ze sobą kryć, trochę dupa. Był przygotowany do oblania kolegi, a przy tym obudzenia go do żywych. Wtem jednak z przedpokoju dało się usłyszeć pewne nawoływania
- Weź idź ją ucisz. - Nakazała Deidarze.
- Sama idź, skoro uważasz, że to takie proste. - Burknął, po chwili do pokoju weszła dziewczyna.
- Już pamiętam! - Zawołała Tsuki.
- Co pamiętasz?
- Noriko! - Wskazała na nią palcem. - Stara Nao, eks Saso czy tam Pani Szmata. I ty z tym się zadajesz, Dei? - Podsumowała retorycznie. Wtedy zauważyła Hidana i nieprzytomnego Saso. -  A jemu co?
- Jest rudy. - Wytłumaczył Hidan.
- To wiele wyjaśnia... Cóż... Gdzie go zakopiemy?
- On jest tylko nieprzytomny. - powiedział Deidara. - Mniejsza. Tsu... Niech to zostanie między nami...
- Hohoho, ukrywacie się przed Saso? - Dopytała z kpiną.
- Taa...
- Kawał chuja i szmaty. Idealnie się dobrali. - Skomentował Hidan.
- Pyta się ktoś ciebie o coś? Nie? To zamknij ryja. - Warknął Dei. - Tsu błagam. Saso się mnie wyrzeknie jako przyjaciela...! Już zawsze będę zmywał naczynia! - Noriko wzniosła oczy do sufitu.
- Hm,  chciałam się dla ciebie zgodzić bezinteresownie, ale skoro tak stawiasz sprawę. - stwierdziła po czym spojrzała na Noriko. - A ty mnie przeproś.  - Kobieta parsknęła śmiechem.
- Nie mam za co.
- Rany, kobieto po prostu to zrób. - Syknął Deidara.
- Nie. - odparła stanowczo.
- To wypierdalaj z mojego domu i nie pokazuj się póki nie zmienisz zdania.
- To nie tylko twoje mieszkanie. Deidara też ma w nim coś do powiedzenia.
- Fakt. - Przyznała Tsuki. - Dei, co ty na to?
Zadała pytanie z lekką prowokacją. Hidan uwielbiał takie zagrywki, dla niego były lepsze niż akcja niejednego filmu. Deidara westchnął ciężko przecierając sobie czoło.
- W imię większego dobra... Noriko, wypierdalaj.
- Dlaczego mnie to nie dziwi...? - Burknęła zabierając ze sobą torebkę.
- Dlaczego? – Dopytał Hidan.
Noriko spojrzała na niego jak na skończonego idiotę. Nawet mu nie odpowiedziała. Po prostu wyszła samodzielnie z pokoju, a potem opuściła mieszkanie.
- Co za brak kultury, mogła mi przynajmniej odpowiedzieć. – Odburknął, po czym z ust wymsknęło mu się dość głośne beknięcie. Parsknął śmiechem z siebie. – Sorry.
- Przesadziłaś Tsu. Mogła zostać... – Rozpoczął Deidara, ignorując wypowiedź kolegi.
- No ej, dopiero po twoim wypierdalaj, wyszła. - Wzruszyła ramionami. - Ciesz się, przynajmniej dzisiaj nie złapie cię na dzieciaka.
- Nie zamierza tego zrobić.
- No tak. Ona nie łapie tylko podrzuca szczeniaki.
- Tsu dobrze prawi, ziom. - Wtrącił Hidan. - Tobie odpierdoliło.
- Niby, w którym miejscu tak stwierdziła?! - Bąknął Deidara, jednak w odpowiedzi został tylko poklepany po głowie.
- Mogłaś jej kazać dać mi Nao na tydzień a nie przeprosić się.
- Też bym wolała przysługę, ale Noriko to raczej typ, który ceni sobie swoją dumę. A takich najbardziej wkurwia jak muszą kogoś przeprosić. - Wytłumaczyła dumnie Tsuki.
- Też jej nie lubisz? - Dopytał Hidan.
- Jasna cholera... Co się stało...? - Zaczął niemrawo Sasori wybudzając się.
- Um, zemdlałeś. - Skłamał Hidan. - Nie strasz tak Deidary...
- Sam się bałeś.
- Noriko tu była? – przerwał Sasori.
- Taa, ale Dei kazał jej wypierdalać. - Wyjaśnił Hidan.
- Po co ona w ogóle tu była? - Zapytał Saso. Deidara z Hidanem skinęli na siebie głowami, nie było Noriko, ale będzie znała wersję wydarzeń.
- Chciała wynająć usługi Iseo.
- Co kurwa? - Wtrąciła Tsu. - Iseo to żadna męska dziwka!
- Nie, nie! - Zaprzeczył Dei. - Źle się wyraziłem. Chodziło mi o to, że chciała by grał… na jakiejś imprezie, którą organizuje… jakiś jej znajomy… czy ki chuj. Nie wiem, przecież nigdy nie słucham o ona gada.
- Mam nadzieje, że Iseo odmówił tej idiotce.
- Tsu, przymknij się. Wszystko zepsujesz. – dodał szeptem. – Wracaj sobie do chłopaka.
- Czyli Tsu spotyka się z Iseo. No, no. - zacmokał Sasori z krzywą miną. - Miej na oku wszystkie zajęte wokół dziewczyny, bo lubi takie.
- O mnie się nie martw.
- Nic z tych rzeczy! Szkoda mi partnerów tych dziewczyn.
- Ja tam potrafię upilnować przy sobie faceta. - Podsumowała Tsuki.
- No. - Przytaknął Hidan. - Dei cię nawet w myślach nie zdradzał, a ten cały Iseo... Chuj go wie. Saso chyba go zna.
- To gość, z którym zdradzała mnie Miyuki. - Wyjaśnił Saso. Deidara wytrzeszczył oczy, a Tsuki parsknęła śmiechem.
- Oj, ty biedny, rudy frajerze.
- Iseo ładował w Miyuki? - Dopytał Dei. - Dlatego tak cię wkurzyło, jak zobaczyłeś go z Noriko?
- Trochę tak. Widocznie mamy podobne gust. - Wtem napotkał wzrokiem Tsu. - Chociaż jednak nie.
- A może jest od ciebie zwyczajnie pod każdym względem lepszy? – odpowiedziała pytająco dziewczyna.
- Tsu, weź spadaj. Oni przyszli do mnie. – Burknął Deidara.
- Właściwie… - Zaczął Hidan.
- Zamknij kurwa ryja! Nie wrócimy do siebie!
- Tsu  jest lepsza, niż…! Niż…
- Niż kto? – Dopytał Sasori Hidana. Deidara mroził kumpla wzrokiem.
- Ręka Deia? – Podpowiedziała Tsuki.
- O, dokładnie.
- Ha, ha, ha, ho, ho, ho. Wypad! – Deidara popchnął kumpele do drzwi dodatkowo nakazując jej wzrokiem wyjść. Zrobiła to trzaskając za sobą drzwiami. 
        Po pozbyciu się dziewczyny Deidara natychmiast zaczął pytać Saso o Myuki i Iseo, jakoś nie skojarzył sobie wcześniej, że to mógł być Iseo. Głupio się czuł, jakby zdradzał przyjaciela z wrogiem. Sasori jednak miał to w poważaniu, nie chciał jedynie być nagadywany do kumplowania się z nim.
- Ej, Saso, a co byś zrobił, gdyby Dei podbił do Noriko? – Zapytał spokojnie Hidan. Deidara aż wstał ze zdenerwowania.
- Dlaczego miałby to robić? – Parsknął mężczyzna. – Przecież się nienawidzą.
- Ale załóżmy, że się dogadują w łóżku.
- Hm… - Zastanowił się. – Cóż, prędzej bym się czegoś takiego po tobie spodziewał.

Niedługo po opuszczeniu mieszkania Deidary zdenerwowana Noriko zdecydowała się udać się do swojej przyjaciółki. Kana, to był dobry wybór, jak były młodsze – a przynajmniej ona sama – to często się sobie żaliły czy obrabiały tyłki osobom, które nienawidziły. Przed domem w odbiciu szyby Noriko poprawiła swoją fryzurę do porządku i zapukała. Zadzwoniła. I ponownie zapukała. Założyła, że jest ktoś w domu, ponieważ garaż stoi otwarty.
W tym też momencie drzwi zostały otwarte, a w progu stanęła Kana w dość kuszącej pozie, w szlafroku i rozmierzwionymi dziko włosami. Noriko spojrzała na koleżankę z politowaniem.
- Rany boskie, to tylko ty… Nie strasz mnie… - Burknęła Kana.
- Tak witasz ewentualnych złodziei? Masz nadzieje, że zamiast kraść ci ciuchy tylko cię zgwałcą? – Sarknęła Noriko. – Pomyślałam, że masz ochotę na męża.
- Czekaj! – Kobieta powstrzymała ją przed wejściem do własnego domu. – To nie jest najlepsza pora na odwiedziny.
- Dlaczego?
- Bo no jestem dosyć zajęta.
- Pomogę ci przy dzieciach.
- A nie, spoko, są z Danem. – mruknęła, Kana przez to imię już zamierzała nawrzucać kumpeli litanię o nieodpowiedzialności. – Wyluzuj, jest ze swoją nową, a ona jest normalna.
- A jednak związała się z twoim bratem.
- Przyganiał kocioł ga…
- Dobra, dobra. Nie wiedziałam, że Itachi jest w domu… samochodu nie ma.
- Nie ma go w domu. – Kana zmarszczyła czoło w niezrozumieniu.
- To dlaczego mnie nie chcesz wpuścić?
- Hm… No dobra… Wejdź…
Noriko dała sobie chwilę na zastanowienie nim weszła do środka. Poczuła się trochę niepewnie, za to Kana przestała się nagle wszystkim przejmować. Noriko spojrzała na nią z zaciekawieniem.
- Co robiłaś?
- To zostanie między nami, ok? - Zapytała Kana. Przyjaciółka bez zastanowienia pokiwała głową. - Kręciłam live'a.
- Co robiłaś...?
- O rany, jesteś taka nie na czasie, Noriko. - Przewróciła oczami. - To są prywatne nagrania erotyczne, za które płacą ludziom.
- Co kurwa?
- Hej, Kana...! - Zawołał wychodzący z sypialni mężczyzna, zapinając właśnie swoje spodnie. Na widok Noriko przystanął w miejscu. - Telefon dzwoni.
- Dzięki. - mruknęła i odebrała komórkę.
Kobieta uśmiechnęła się na widok w wyświetlaczu, z radością odebrała telefon i przywitała się z mężem. Noriko stała w miejscu i zastanawiała się nad sytuacją, która właśnie miała miejsce, ale bezskutecznie. Nic nie rozumiała. W pewnym momencie poczuła na sobie wzrok mężczyzny, który był gościem Kany. Spojrzenie było dość perwersyjne.
- Szukasz guza?
- Nie.
- To lepiej przestań się gapić. - Syknęła na co jedynie się lekko uśmiechnął. - Co robiliście...?
- A co? Chcesz dołączyć? - Zapytał obojętnie, ale i z nutą pewności siebie. Jakby odmowa miała oznaczać chorobę psychiczną.
- Kretyn. - Burknęła. Widocznie tylko od Kany dowie się szczegółów.
- Powiedz jej, że musiałem wyjść. - Noriko prychnęła słysząc ten nakaz, po chwili jednak wpadła na pewien pomysł.
- Jasne. A jak się nazywasz?
- Sasuke.
To imię... To imię nic jej nie mówiło. No, ale to lepsze niż nic, Kana była cwana i mogłaby jej nie zdradzić imienia. Gdy Sasuke opuścił domostwo, Noriko pozwoliła sobie sama się poczęstować czymś do picia. Po chwili przyszła do niej Kana.
- Widziałaś może...?
- Sasuke? Musiał sobie wyjść.
- Znasz go? - Zapytała Kana nerwowo.
- Niestety nie, ale liczę, że zaraz mi powiesz.
- Hm, ja tam nie widzę potrzeby opowiadania ci o nim. - mruknęła wymijająco. - Wystarczy, że ci powiem, że jest niezły w łóżku.
- Czyś ty oszalała?! Masz męża! Rodzinę! - Zawołała Noriko, koleżanka jednak przewróciła oczami.
- Itachi na okrągło pracuje. Ja od kilku tygodni siedzę w domu. Miałam trochę dość tego.
- Jesteście małżeństwem! Jak możesz go zdradzać? Przysięgałaś mu wierność.
- Nie przed Bogiem, więc nawet nie próbuj mieszać w to moją wiarę.
- Ja pierdzielę... - Noriko złapała się za głowę. - Ty jesteś nienormalna. A jeśli Itachi to zobaczy? - Kana parsknęła śmiechem.
- On i pornosy.
- Jesteś żałosna myśląc, że facet po ślubie ich nie ogląda.
- Faceci może i tak, ale nie Itachi.
- No to ja mu powiem.
- Nie zrobisz tego.
- Nie? - Noriko uśmiechnęła się z wyższością. Założyła ręce na piersiach. - Chcesz mnie sprawdzić? - Kana odpowiedziała uśmiechem.
- Nic nie rozumiesz. Naskarżysz Itachiemu, a Naoki dowie się o porzuceniu przez mamusię.
        Uśmieszek momentalnie spełzł z twarzy Noriko, spuściła ręce wzdłuż ciała i zmroziła wzrokiem koleżankę. Ona nie pozostała dłużna, tylko jej postawanie była taka znerwicowana.
- Grozisz mi?
- Ostrzegam.
- Wróciliśmy! – Zawołał męski głos. Noriko od razu poznała Dana, żadna zagadka. – O, kogo ja widzę. Jak leci, mała?
- Pójdę już.
- No weź, dopiero przyszłaś… - Burknęła Kana.
- Nie widzę związku.
- Pójdę z tobą. – mruknął Dan wzruszając ramionami. – No co? Chyba się nie boisz…?
        Noriko przwróciła oczami, chciała po prostu wyjść i nie musieć patrzeć na Kanę. Towarzystwo Dana też nie należało do najprzyjemniejszych, ale w końcu się znudzi chodzeniem za nią.
        Po godzinie powolnej i okrężnej drogi byli niedaleko mieszkania Noriko. Cały ten czas szli w milczeniu, kobieta zastanawiała się czemu to miało służyć. Weszła do swojego budynk5u, a Dan za nią. W końcu zaczęła dyskusję.
- Czego chcesz? Zresztą nieważne, przestań za mną łazić.
- Nie bądź taka, zaproś mnie na kawę i ciacho.
- Jeb się.  – powiedziała, zaczynając przemierzać schody do swojego mieszkania. Dan uśmiechnął się figlarnie, złapał jej ramię w połowie drogi, jednak go odepchnęła. Następnie zobaczyła pod drzwiami operującego na telefonie, koczującego Deidarę. – Co tu robisz?
- Czekam na ciebie. – mruknął chowając telefon. – Kto to?
- Nikt.
- Jestem dobrym przyjacielem, Noriko. Dan. – Przedstawił się, zarzucając rękę na ramię dziewczyny. Od razują z siebie strzepnęla i podeszła otworzyć drzwi. – A ty to kto?
- Nikt.  
- Jestem jej chłopakiem. Deidara. – odpowiedział na przekór Noriko. Zmroziła go wzrokiem.
- Szacun. – Skomentował Dan i zwrócił się szeptem do Noriko. – Zadzwoń jak wam nie wyjdzie.
        Noriko odpowiedziała mu na to pokazując środkowy palec. Deudara nie usłyszał wypowiedzi Dana, więc jedynie uniósł brew w stronę Noriko. Ona zaprosiła go do środka. Znając relacje między Deidarą i Itachim domyślała się, że nie ma co liczyć na jego zrozumienie i dojrzałe podejście do sprawy.

Shizu po długim locie samolotem wreszcie wylądowała. Wyszła z kabiny na lotnisko zmęczona, ale i szczęśliwa, że póki co to koniec jej podróż w świat. Za pomocą swojej laski parła przed siebie spodziewając się, że w końcu zaczepi ją brat. Choć miała też przy sobie towarzystwo asystenta - w razie czego.
- Pani pozwoli, że zajmę się jej bagażem.
- Sasori! - Zawołała radośnie, rozpoznając męski głos. Natychmiast objęła faceta po swojej lewej. - Jak ty ładnie pachniesz.
- Dla ciebie porządnie się wykąpałem. - mruknął obejmując partnerkę w talii.
- I to aż trzy razy! - Dodał ze śmiechem jeszcze jeden głos.
- Naoki, ty też przyjechałeś? O rany, gdzie jesteś? Chodź mnie przytul. – Chłopiec natychmiast się do niej przytulił, a ta przez wyczucie kierunku ukucnęła przy nim. – Mój bardzo głupi kolega podarował mi w prezencie książkę, jak będziesz miał czas, to mi ją przeczytasz.
- Nie wiem czy będzie mi się chciało…
- Spokojnie ma ponoć obrazki. – Zaśmiała się czochrając mu głowę.
        Sasori pomógł jej wstać gdy się podnosiła, asystent kobiety pożegnał się ze swoją szefową i jej towarzyszami oddalając się w swoją stronę.
- Moje kochane chłopaki. - mruknęła Shizu ujmując dłonie obydwojga.
- Cieszysz się z naszej niespodzianki? - Dopytał Naoki.
- W chuj... Za przeproszeniem. - Dodała uprzednio przytykając sobie usta.
- Spoko. Wszystkich brzydkich słów już wcześniej nauczył mnie tata i wujkowie.
- Oh...
- Naoki... - Burknął Sasori.
- To czego teraz JA cię nauczę... - Zmartwiła się żartobliwie Shizu. - A tak wracając, sądziłam, że przyjedzie po mnie Akira.
- Musiał jechać na misję! - Wytłumaczył z ekscytacją Naoki. - Przyleciał po niego helikopter! Wylądował u was w ogrodzie!
- U nas?
- Ma na myśli twój dom rodzinny. - Wtrącił Sasori.
- A co wy tam...?
- Byłem na kawie u twoich rodziców. Akira mnie namówił.
- Ja też byłem. - Wtrącił Naoki. - Masz fajny dom.
- Chwila... Co robiłeś u moich rodziców?
- Później ci opowiem. Jak będziemy w domu.
- Ok... Ale skoro nie ma Akiry, to zawieź mnie do rodziców.
- Poprosiłem ich byś pomieszkała u mnie.
- I jak zareagowali...?
- Niezbyt... Czekają aż zadzwonię oddając im ciebie.
- W takim razie pójdę z tobą. - mruknął Naoki. - Lubię twój dom. - Shizu się uśmiechnęła.
- Jak ty możesz tym latać... - Burknął Sasori spoglądając na samoloty. Shizu wydała z siebie zdezorientowane jęknięcie.
- Tata boi się samolotów. - Pospieszył Naoki z wytłumaczeniem.
- Nie boję się tylko nie lubię nimi latać... Twoja babcia i dziadek zginęli w katastrofie lotniczej...
- Mówiłeś, że babcia Chiyo zmarła ze starości.
- To była moja babcia, a twoja prababcia. Tłumaczyłem ci to. - Burknął Sasori.
Shizu nie wtrącała się w tą wymianę zdań, jej myśli były pogrążone jedynie wokół łóżka, w które chciała się wtulić i zasnąć. Lot samolotem dawał o sobie znać.
Po półtorej godziny byli już w domu. Naoki przysypiał już w samochodzie, więc od razu po przyjściu do domu oznajmił wszem i wobec, że udaje się na spoczynek. Po jego zniknięciu z zasięgu wzroku Sasoriego, pocałował namiętnie Shizu.
- Bardzo za tobą tęskniłem.
- Ja za tobą też.
- Nie wiem jak zdzierżę dwa tygodnie bez ciebie.
- Co? Wybierasz się gdzieś?
- Nie. Załatwiłem ci operacje oczu u mojego znajomego. - Shizu stała przed nim, a jej mina nie wyrażała żadnych emocji. - Jest bardzo dobry w tej dziedzinie i tym razem na pewno odzyskasz wzrok.
- Dlaczego podejmujesz za mnie decyzje?
- Nie odbieraj tak tego. Chcę ci tylko pomóc. - wyjaśnił Sasori.
- Więc jak odmówię, to nic się nie stanie? - Mężczyzna zagryzł wargi. - Pytam o coś.
- Nic. Wyjdę na durnia i w ogóle, ale nic.
- Ok. Chcę się położyć.
- Nie bądź na mnie zła, chciałem dobrze.
- Nie jestem zła, tylko zmęczona. – powiedziała Shizu. – Miałam długi lot. – Sasori nie był przekonany do jej słów.
- Nie odrzucaj szansy.
- Nie sądziłam, że moja ślepota ci przeszkadza. – Westchnęła.
- Nie o to chodzi. To…
- Ok. Poddam się operacji, teraz zaprowadź mnie do łóżka… proszę.
Sasori spojrzał na nią z drobną urazą, nie podobało mu się, że obróciła jego uczynek w przymus. Westchnął ciężko, kobiet zawsze muszą wszystko komplikować. Koniec końców przeprowadził partnerkę do sypialni i zgodnie z jej instrukcjami podał ubranie zamienne na noc. W czasie, gdy się przebierała ponownie rozpoczął rozmowę.
- Jesteś pewna, że nie chcesz operacji?
- Nie wiem, Sasori. Przez noc się zastanowię i jutro o tym porozmawiamy, dobrze?
- Jasne...
- Pocałuj mnie. - Wyciągnęła ręce przed siebie, czekając na mężczyznę. Sasori z uśmiechem i radością spełnił żądanie. - Kocham cię i nie chcę byś wyszedł przeze mnie na durnia. - Dodała troskliwie.
- Taa... Nie chcę byś odzyskała wzrok ze względu na mój kaprys. Chciałbym byś zobaczyła pierścionek zaręczynowy.
- Wiem, wiem... Zaraz, co?!
- Chciałbym byś za mnie wyszła, Shizu.
- O mój boże! - Zawołała ze wzruszeniem.
- Jednak oświadczę ci się dopiero po operacji... Bez względu na wynik. - Dopowiedział Sasori. - Daj rękę?
- Po co? - Zapytała podając mu bez wahania dłoń. Sasori włożył na jej serdeczny palec okrągły drobiazg.
- Później dasz mi odpowiedź.
- Oj, Saso... - mruknęła obejmując go rękoma. - Jak ja cię znalazłam?
- Chyba byliśmy sobie pisani. - Uśmiechnął się Sasori, całując ją w usta.




4 komentarze:

  1. Końcówka rozdziału piękna, na prawdę wspaniała, czapki z głów :)
    Natomiast ogólnie rozdział mi się nie podobał, wybacz.
    Iseo jest taki wkurwiający, że najchętniej jebnął bym mu w ten jego łeb. Najchętniej tymi skrzypcami ;_____;

    Teraz tylko się modlić aby Miyuki się nie wjebała i nie popsuła wszystkiego.

    Pozdrawiam ciepło! Albo nie... nie ciepło! Stanowczo nie ciepło! Na dworze upał jak cholera, jeszcze się biedna spalisz od nadmiaru gorąca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tam się podobał, ale no może jakoś już wdać moje wypalenie do tej historii - jeszcze 3 rozdziały, przeżyjesz! xD
      na Miyuki mi już szkoda wątków, jak już to o niej tylko wspomnę... chyba :P
      No dokładnie! Dzięki!
      Odpozdrawiam :)

      Usuń
  2. O Jezu... Jak słodko *_*
    Przeczytałam dzisiaj chyba 4 rozdziały... Co tu się odjebało?! Dei jak mogłeś?! Mam nadzieję, że Hidan zostanie nowym BFF Saso ;p I że Shizu się zgodzi na operacje i odzyska wzrok :D
    Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale to źle, że powitały cię aż 4 rozdziały? xD
      Dei nie chciał, ale ja tu pociągam za sznurki, hyhyhy xD
      Dziękuję!Tego mi teraz potrzeba, weny...

      Usuń