17 lis 2014

ROZDZIAŁ 47.

            Pierwszego dnia wiosny pogoda w zupełności sprzyjała rodzinnemu wyjściu na spacer czy piknik. Miyuki akurat uczestniczyła w imprezie jako jedna z „atrakcji”. Miał na sobie lekką sukienkę, a na głowie wianek z kwiatów. Lubiła takie imprezy i bardzo chętnie w nich uczestniczyła, a akurat tą organizowała jej szkoła. Było bardzo rodzinnie. Szkoda, że Yoko musiała spędzać akurat ten dzień w szpitalu. Spodobałoby się jej tutaj. Westchnęła cicho… Chyba najbardziej chciała się tu pojawić razem z Sasorim i Naokim. Urządzić taki rodzinny piknik. Marzyło jej się, by usiedli pod drzewem… Sasori położył się i zasnął na jej kolanach, a ona mogłaby wpatrywać się w niego godzinami… Przez ostatni telefon Akasuny mocno się napaliła na myśl, w której dzieliliby przyszłość.
- Cześć, Miyuki. – Z zamyślenia wyrwało ją powitanie kogoś, kto najwyraźniej ją rozpoznał. – Fajnie cię widzieć, ładnie wyglądasz! – Konan uśmiechnęła się, podchodząc do niej razem z jakąś dziewczyną o krótkich, brązowych włosach.
- Cześć, Konan. Mi również miło cię widzieć. – Przytuliły się na powitanie, a potem Miyuki wyciągnęła rękę do jej znajomej. – Miyuki Kazama.
- Rin Nohara. – Dziewczyna uśmiechnęła się. – Fajna sukienka. Twoja czy tylko kazali ci ją ubrać?
- Kazali – odburknęła. – Jest świetna, ale jest jednak strasznie zimno. Przyszłyście na piknik?
- Pewnie, trzeba naszych nerdów czasem wyciągnąć z domu – zaśmiała się Rin.
- Yahiko i Obito, nie wiem czy ich kojarzysz – wyjaśniła Konan. – To ci tam, przy budce z hot-dogami… - Wskazała. Miyuki nie zna za dobrze ich znała, tylko Sasori na nich narzekał. – Cała kasa idzie na cele charytatywne, nie?
- Mhm, moja szkoła to organizuje, dlatego załapałam się… Właśnie, mam rozdawać ulotki – przypomniała sobie i podała dziewczynom po kartce z koszyczka. – To pierścionek zaręczynowy? – zapytała. Konan uśmiechnęła się dumnie.
- Owszem. Yahiko mi się oświadczył w nowy rok.
- Ojej, gratulacje! – Wyściskała ją porządnie.
            Dziewczyny pogadały jeszcze chwilę. A właściwie długą chwilę, dobrze im się ze sobą rozmawiało. Popytały o szkołę, ale każda miała całkiem inny kierunek. Jedna architektura, druga dziennikarstwo, a trzecia pedagogika. Mimo to świetnie się rozumiały. Gadałyby dłużej, gdyby ich faceci się nie wtrącili. No, ale sorry, w czasie ich rozmów zdążyli zjeść, a nawet zastanawiać się nad konsystencją sosu. Konan wyskoczyła na koniec z propozycją wspólnych zakupów, taki babski dzień. Muszą się kiedyś umówić, koniecznie.
            Po chwili stania i rozdawania ulotek zdążyła porządnie zmarznąć. Organizator pozwolił jej jedynie odziać się w bluzę i tak zrobiła. Jak dostanie jakiegoś zapalenia, to go o to oskarży. Po kilku minutach usłyszała piękny, aczkolwiek szorstki dźwięk skrzypiec. Spojrzała w stronę dźwięku i zauważyła czterech chłopaków z różnymi instrumentami, którzy najwyraźniej chwalili się między sobą umiejętnościami. Był wśród nich znany jej czarnowłosy chłopak. Obserwowała go z daleka, ale naprawdę, gdy grał to widać w nim było bijącą pasję. Przymykał oczy, by oddać się dźwiękowi, albo zginał kolana, kiedy przechodził z wyższego na niższy dźwięk. Po chwil zauważył ją i się uśmiechnął. Miyuki odwróciła się skrępowana, zaczęła klepać się po policzkach, aby zszedł z nich ten paskudny rumieniec.
- Hej Miyuki! – zawołał Iseo, udała, że go nie słyszy i ruszyła przed siebie. – Cze-Czekaj…! – Przekazał swojemu koledze skrzypce do pilnowania, a następnie podbiegł do dziewczyny. – Cześć – mruknął stając przed nią.
- Och, cześć Iseo – uśmiechnęła się, udając, że dopiero co go zobaczyła.
- Zapamiętałaś moje imię. – Zacisnął dumnie pięść. – Cieszę się!
- Skąd wiesz, że nie przeczytałam z wizytówki? – zaśmiała się, wskazując na przyczepioną do jego koszuli kartkę.
- Ponieważ… - odczepił nieszczęsny przedmiot z koszuli i schował do kieszeni. – Nie mam żadnej wizytówki – stwierdził, udając, że nie ma pojęcia o co jej chodzi. Ona natomiast zaśmiała się słodko. – Dlaczego uciekałaś?
- Nie uciekałam – zaprzeczyła, odwracając głowę w bok.
- Nie, wcale.
- No wcale!
- Tylko szybko szłaś.
- Właśnie tak! – przytaknęła, a ten się zaśmiał lekko. Imponował mu jej urok. Była taka kobieca… Nie przyznałby się, ale na pewno było widać, że mu się spodobała.
- Pewnie cię wystraszyłem swoim graniem – powiedział, by podjąć temat. – Powiedz prawdę. Tu są dzieci, a ja nie chcę być ich zmorą. - Uśmiechnął się.
- Bez obaw, wspaniale grasz. Podoba mi się z jaką lekkością operujesz instrumentem – orzekła szczerze. Naprawdę, miał taki niesamowity talent, że nie powinien nawet udawać skromnego.
- A ty na czymś grasz…?
- Iseo, wołają cię… Och, co to za piękność? – zapytał jego znajomy, spoglądając na dziewczynę od stóp do głów. Zaczerwieniła się. – Nazywam się Keichiro.
- Miyuki – uścisnęła jego dłoń. Niezwykle przystojny chłopak. Od razu było po nim widać, że dba o siebie pod każdym względem. – Przyjaciele?
- Skąd… To tylko mój współlokator w akademiku – odpowiedział Iseo.
- Wołają cię. Pozwól, że ja dotrzymam towarzystwa twojej znajomej.
            Iseo dosyć niechętnie się od nich oddalił, a Keichiro nie tracił czasu i od razu wdał się w rozmowę z Miyuki, towarzysząc jej, gdy rozdawała ulotki. Przyjemnie jej się z nim rozmawiało, podobało jej się, że to on w dużej mierze prowadził rozmowę. Nie pozwolił, by nadarzyła się okazja, aby go spławiła, a rozmowy z nim były interesujące. Studiował chemię, co szczerze ją zdziwiło, bo w ogóle nie wygląda na ścisły umysł. Raczej pasowałby na kogoś, kto udał się w kierunku wychowania fizycznego, albo czegoś w tym stylu.
- No widzisz, dbam o siebie. Codziennie biegam, jem zdrową żywność i… No okej, nie będę ściemniał, bo wypić sobie lubię – mruknął z uśmiechem.
- Jak każdy – uśmiechnęła się.
- Pewnie wiele razy to słyszysz, ale masz piękny uśmiech.
- Heh, dziękuję. – Boże, tak się zawstydziła, że nie wiedziała co powiedzieć.
- Masz chłopaka? – Pokręciła przecząco głową. – To może się umówimy?
- No nie wiem… - Za plecami chłopaka zobaczyła Konan, która dała jej znak, jakby się oparzyła. Taki ten chłopak gorący, że o jacie. Uśmiechnęła się na ten gest. Co tu kryć? Kiedy podrywa cię przystojny chłopak, to jest się z tego powodu cholernie dumnym.
- To może dam ci swój numer i czas na zastanowienie?
- Okej… To chyba będzie w porządku.
- Na pewno, ale pamiętaj… - Zapisał swój numer w jej telefonie. – Twój każdy dzień zwłoki, coraz to bardziej łamie mi serce – stwierdził teatralnie, oddając jej telefon.
- Może lubię łamać serca? – mruknęła retorycznie, ale chłopak jej nie uwierzył.
Ku jej zdziwieniu chłopak nie zakończył towarzyszenia jej po podaniu swojego numeru. Chyba naprawdę mu zależało. To było całkiem słodkie z jego strony. Ale nie mógł liczyć na nic większego. Jej serce było już dla kogoś zarezerwowane.

            Kolejnego późnego popołudnia, zgodnie z umową, a właściwie rozporządzeniem, Deidara szedł po Tayuyę, odebrać ją spod uniwersytetu. Miała się wybrać do jego domu, ale wcześniej kazała mu jeszcze po siebie przyjść. Jakby nie wiedziała, gdzie mieszka. Kurwa, co to ma być, aby on się musiał z domu fatygować, by pójść z nią właśnie do domu. No ludzie! Kobiety nadużywają swojej władzy tą swoją logiką. Przecież mieszkał bardzo niedaleko.
            Usiadł sobie na ławce, ponieważ miał czekać jeszcze jakieś dziesięć minut. Postanowił wykorzystać ten czas na granie w jakieś gierki w telefonie. Wtedy z drugiej strony ławki usiadły jakaś laska, a przed nią stały z kolei dwie inne i sobie rozmawiały… No na cholerę ma słuchać, skoro były tak skąpo ubrane… Obraziłby je, gdyby nie spojrzał. Ale oczywiście ukradkiem. Jedna z nich miała cudowne nogi… Długie, zgrabne i niesamowicie seksowne. Druga miała z kolei świetny tyłek. Było za co złapać… Albo w co wejść, jak kto woli. Potajemnie nawet zrobił zdjęcie tej laleczce i oczywiście wysłał Hidanowi. Przecież nie wysłałby tego Saso, jeszcze Miyuki zrobiłaby mu scenę zazdrości… Znaczy się Kaoru! Boże, już mu się mylą te imiona.
- Cześć, skarbie – mruknęła Tay. Wstał z ławki przytulając ją do siebie. – Długo czekałeś?
- Nie… Chyba. Czas szybko zleciał. – Niechcący zerknął na obserwujące ich laski, ale natychmiast się poprawił. Tayuya jednak nie zostawiła tego bez komentarza.
- Śmiesz gapić się na inne? – burknęła groźnie i nawet nie czekała na odpowiedź. – Chcecie autograf, zdziry?! Won stąd, bo wam klienci spierdolą! – warknęła dumnie, a potem Dei ją odciągnął w stronę bramy.
- Tayuya daj spokój, wstydu oszczędź – zaśmiała się z niego i przytuliła do jego pasa.
- Sodobała ci się któraś?
- Nie… - To się nazywa pytanie-pułapka, momentalnie uruchomił czujność.
- No dawaj, nie będę zła. – Oooch tak, na pewno w to wierzył.
- Serio, takie laski są dobre na chwilę. Ty jesteś bardziej w moim guście – odpowiedział. Może to wyszło jak tania wymówka, ale naprawdę tak sądził. I dostał za to nagrodę. Buziaka.
Szła z nim i szła, aż w końcu zwróciła mu uwagę, że parking jest po drugiej stronie. Wyśmiał ją. No kurde, jaka księżniczka się znalazła. Jeszcze czego! Paliwo po drodze nie chodzi, a takie dwadzieścia minut spacerkiem jest o wiele bardziej wydajniejsze. Tayuya jednak ciągle marudziła. No kurwa, na zajęciach siedzi w sali na dupie, a nie biega w jakimś maratonie. Nie męczy się. Mogłaby już dorosnąć.
- Zamknij się wreszcie – rzekł do niej z przesadną czułością w głosie. – Spacerek ci nie zaszkodzi.
- Nie za…?  Co? Co to niby miało znaczyć?! – Wyrwała dłoń z jego uścisku i była gotowa na zrobienie awantury na środku chodnika. – Masz jakiś problem z moją wagą?!
- Nie…!
- To już nie pierwszy raz, gdy się tego czepiasz!
- Ale…
- To przestało być zabawne, wiesz?!
- Mnie śmieszy… - Momentalnie zatkał sobie usta dwiema dłońmi. Nigdy mu nie przerwie, kiedy faktycznie powinna! No pierdolić takie niewdzięczne życie! – Nie chciałem tego powiedzieć! – Znalazł sobie po prostu głupi moment na żarty. – Nie jesteś gruba. Sasori ci nawet powiedział ostatnio, że masz niedowagę. A to lekarz!
- Widzisz, on przynajmniej wie co powiedzieć. - Założyła ręce na piersiach.
- Hah! – parsknął kpiąco. – Akurat Sasori nie był dobrym przykładem w temacie związków. – Tak bardzo wszystkie kochał, że mu pouciekały.
- Jeszcze raz powiedz, że jestem gruba, a wetrę cię w tą ziemię!
- Dobra… - bąknął. – to jakim cudem ty chcesz mieć dzieci, skoro nie chcesz przytyć? – zapytał, w ogóle tego nie pojmując.
- Będę gruba tylko w ciąży - Brak mu było słów na taki argument. Nie, to nawet nie był argument! – czy tam przy nadziei.
- Aha… I przy nadziei, że lustro kłamie – skomentował. – W ciąży będziesz żreć za dwóch. I do tego masz trzy opcje, jesz, bo chcesz. Jesz, bo musisz i jesz, bo taką masz zachciankę – uświadamiał ją w tej brutalnej prawdzie. – Ale nikt ci nie powie, że stajesz się tłusta, bo przecież jesteś w ciąży. – Słuchała go, z udawanym zaciekawieniem. – A jak krasnal wyjdzie, to zostawi ci wałki tłuszczu na brzuchu. Ozdobi cię licznymi rozstępami. – Po plecach przeszły go dreszcze. – Obrzydliwe.
- Świetnie się w tym wszystkim orientujesz… byłeś już w ciąży?
- Ha, ha, ha… bardzo zabawne.
- Mnie śmieszy – odpłaciła mu pięknym za nadobne.
            Skoro posłuchała wykładu Deidary przeciwko dzieciom, to teraz czas na jej argumenty. A miała ich naprawdę sporo, głównie przez Saso, od którego podebrała naprawdę mocne kwestie. Może i dzieciaki dają szczęście, ale dają też co innego, na przykład kupę! Tayuya przewróciła oczami, nie będzie z nim w ten sposób rozmawiać.
- Yo, Douhito! – zawołał go jakiś kobiecy głos z przeciwnej strony ulicy. Obejrzał się tam i skrzywił.
- Po nazwisku dostaje się po pysku, Sheeiren – odpowiedział, zamiast się kulturalnie przywitać. Cały Deidara. – Czyżbyś wyprowadziła swojego psa na spacer? – mruknął, patrząc wymownie na Uchihę.
- Ekhm! – chrząknęła Tayuya, ponaglając go, aby ją przedstawić.
- Ach, racja… Przepuście nas, spieszy nam się – powiedział w ich stronę, na co Tay szturchnęła go w ramię.
­- Tayuya jestem. - Podała rękę Imai.
-  Sheeiren, a to mój chłopak, Itachi. – Pff, nawet laska musiała tego kreta przedstawiać! Deidara w porę powstrzymał swoją dziewczynę przed uściśnięciem ręki z Uchihą.
- Nie dotykaj go. Pewnie nie mył rąk – stwierdził.
- Myłem, myłem. Użyłem nawet mydła… Ach, wybacz, ty pewnie nawet nie wiesz co to jest… To taka zapachowa kostka.
- Używam mydła w płynie. Ups, pewnie jesteś na to za bardzo zacofany… To taka gęsta zapachowa woda.
- Nie lubią się? – zapytała Tayuya, patrząc na Shee.
- Mało powiedziane. – Uśmiechnęła się. ­- Co robicie?
- Idę na obiad do Deidary, a w międzyczasie gadaliśmy o dzieciach…
- O dzieciach? – wtrącił Itachi, starając się pohamować śmiech. – Chcesz mieć dzieci, Dei?
- Nie! – odwarknął.
- Twoja najmądrzejsza decyzja w życiu.
­- Możesz zamknąć mordę?!
- Nie.
            Jak on go nienawidził. Jak on go, kurwa mać, NIENAWIDZIŁ! Poszedłby sobie uprzykrzać życie innym ludziom, a nie jemu. Tayuya rozwinęła swoją wypowiedź, że ciągle przekonuje Deidarę do zmiany zdania o dzieciach. Jak widać jest to syzyfowa praca. Trochę ją dziwiło, że żaden z jego przyjaciół się nie dziwił tej awersji, bo ona sama bardzo chciała poznać jej źródło. To z jaką pogardą się wypowiadał o dzieciach było naprawdę ciekawe.
- Deidara przesadza. Zawsze przesadza. We wszystkim – skomentował Itachi. – Dzieci są fajne.
­- Nie masz ich, to nie strugaj eksperta - oznajmił blondyn. – Zrób sobie, jak potrafisz. Świat potrzebuje takich ciamajd, by móc się wybić na piedestał.
- Za to ciebie w ogóle nie potrzebuje… - W tym momencie rozległ się dźwięk alarmu samochodowego. Sheeiren zerknęła w tamtą stronę i… No, właściciel samochodu na pewno nie będzie zadowolony.
- Itachi… samochód. – Wskazała na niedaleko zaparkowane autko. Mężczyzna wytrzeszczył oczy i czym prędzej udał się w tamtą stronę. Naturalnie Deidara nie mógł tego przegapić, któż to spierdolił mu grata?
- Cholera jasna! Co się stało?! – zapytał sam siebie, szyba była wybita jakimś odłamkiem cegły na tysiące kawałeczków. Sheeiren poklepała go pocieszająco po plecach.
- Proszę pana, proszę pana! – zawołały jakieś podwórkowe dzieciaki. – Przepraszamy! Nie chcieliśmy, przepraszamy!
- To wy…? - wtrąciła Tayuya.
- Tak, bo nam się pomyliły zaklęcia! Miało być vingardium leviosa, a kolega użył expecto patronum – wytłumaczył chłopiec z krzywą miną, po czym zwrócił się do kolegi. – Mówiłem ci, żebyś uważał!
- Naprawdę przepraszam! Naprawię to. - Chłopiec wyciągnął zza gumki ze spodni długi patyk i wycelował w samochód Itachiego. – Optus reparo!
            Deidara nie wytrzymał i parsknął gromkim śmiechem. Itachiemu za to w ogóle nie było do śmiechu, a dziewczyny tłumiły w sobie rozbawienie. Dei zagadał, że się nic nie stało, że smarkacz pewnie dopiero na pierwszym roku Hogwartu. Przytaknął mu, w końcu pan miał rację. Na odchodne rzucił jeszcze, że się mylił i dzieci potrafią być czasem fajne, a następnie opuścił wraz z Tayuyą owe towarzystwo.

            Prawie wybiła godzina w której miała skończyć pracę. Co prawda Sasori już przed paroma minutami wrócił do domu, ale nawet nie zdążył jej zaproponować „odmeldunku”, a już zadzwonił do niego Yahiko z jakąś sprawą, a przy okazji Konan sobie z nim gadała i gadała. W takim razie Miyuki wraz z Naokim pałaszowali w kuchni. Dziewczyna kupiła mu bagietkę w sklepie, bo mały po obejrzeniu kreskówki nabrał ochoty na zjedzenie długiej kanapki. Postanowiła spełnić jego życzenie, a co! Oczywiście kanapka nie była najdłuższa, bo wiadome było, że by tego nie zjadł.
            W pewnej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Postanowiła jeszcze w tym wyręczyć Sasoriego. Naturalnie owym gościem była Kaoru. Przywitała się z nią, emanując sztuczną uprzejmością. Kaoru też grała miłą. Na początku traktowała ją obojętnie, ale widząc i słysząc stosunek Sasoriego do tej niani to, no cóż, wchodziła w kategorię rywalki. W dodatku Naoki ją lubił, to ją mogło zgubić.
- Cześć, Naoki – przywitała się wesoło z chłopczykiem, będąc już w kuchni.
- Yo. – Tego zwrotu nauczył się od Hidana. Wujek mu powiedział, że tak się witają fajni ludzie. A on chciał być fajny.- A Miyuki…? – przestraszył się, że już sobie poszła.
- Już idę. – Dziewczyna uśmiechnęła się wkraczając do kuchni, zakasała rękawy w bluzie. – To co robimy najpierw?
- Najpierw masło! – mówił wolno i wyraźnie, przynajmniej starał się. – Mogę pośma… posmaRRRować?
- PosmaRRRować? – Zamyśliła się. – Okej, posmaRRRuj. – Uśmiechnęła się, dając mu nożyk.
- Dajesz mu nóż do ręki? To niebezpieczne jest, wiesz? – wtrąciła z przekąsem Kaoru.
- Pilnuję go cały czas. Tak się staje bardziej samodzielny… W dodatku jest mądrym chłopcem, nie zrobi nikomu krzywdy, prawda? – Nachyliła się do chłopca, cmokając jego policzek.
- Prawda! – wykrzyknął z uśmiechem.
- Moje kochane dziecko – mruknęła, przytulając o do siebie.
- Naoki, chciałbyś może iść dzisiaj ze mną i z tatą do teatru? – Kaoru ponownie chciała się wbić w jego uwagę.
- Do teatru…? Co to jest?
- To takie fajne miejsce, gdzie na scenie występują aktorzy i grają jakąś sztukę. Na przykład czerwonego kapturka. Znasz tą bajkę? – przekręcił głową. – Nie? Nie czytałaś mu?
- Naoś nie ma takiej książki – wytłumaczyła się.
- Jakiej? – wtrącił, wchodzący do kuchni Sasori. Schował telefon do kieszeni, a wtedy dobił do niego Naoki. Wziął go na ręce. – Co tam, mistrzu?
- Fajnie. Póciemy do teatru?
- Do teatru? – Sądząc po tym pytaniu Kaoru nawet nie konsultowała tego z Sasorim.
- Kaoru powieciała, że pójdziemy.
- Ach tak? – Spojrzał na nią, a potem postawił chłopca na ziemi. – Idź umyj rączki przed kolacją. Co dzisiaj jemy? – zapytał go, mierzwiąc mu fryzurę.
- Duuuugie kanapki! – Spojrzał więc na Miyuki, oczekując wyjaśnienia.
- Chodzi o bagietki – mruknęła, wskazując a zrobione kanapki.
- Ach… A zjesz całą? – zapytał syna z niedowierzeniem.
- Ociwiście! – Ehh, przy nim to w ogóle nie uważa jak mówi, nie tak jak przy Miyuki.
- To śmigaj się myć – pogonił go, a gdy chłopiec zamknął się w łazience, przeniósł wzrok na Kaoru. – Powiadamiaj mnie wcześniej, jak planujesz jakiś wypad z Naokim – rzekł chłodno. – Zresztą teatr? Jest za mały na teatr.
- Nie prawda, jest za mały na kino. Na te wszystkie efekty dźwiękowe i tak dalej. Ale teatr jest w porządku – wypowiedziała się w tym temacie. Chciała zbliżyć się do Naokiego, a Saso jej to utrudniał. Niebywałe.
- Trzy godziny ma siedzieć w jednym miejscu?
- Ojejku, jak mu się znudzi, to wyjdziemy. – Nawet nie zwracali uwagi, że się kłócą przy Miyuki, a ona nie miała odwagi się nawet odezwać. – Zapłacę za nasze bilety, skoro tak ci żal kasy.
- Nie o to chodzi… Porozmawiamy potem – stwierdził, przypominając sobie o obecności Miyuki. – Konan mi powiedziała, że byłaś ostatnio na imprezie z okazji dnia wiosny. – Uśmiechnął się do niej.
- Tak, moja szkoła to organizowała.
- Och, a ja miałam okazje tam być – rzekła Kaoru, chętnie by jej tam uprzykrzyła pracę.
- Pewnie nie miałaby dla ciebie czasu. Ponoć jakiś koleś się do ciebie doczepił – mruknął przyjaźnie, ale w środku czuł coś nie przyjemnego, gdy usłyszał tą wiadomość. Nie chciał, by się z kimś wiązała. Zabrzmi egoistycznie, ale chciał ją mieć tylko dla siebie.
- Pff, nie doczepił, tylko mnie podrywał – burknęła. – Mówił, że mu się podobam i wiesz, całkiem fajny był z niego chłopak i z wewnątrz, i na zewnątrz... Dał mi nawet swój numer – pochwaliła się, wymachując mu telefonem przed oczami.
- Pewnie to numer do psychiatry albo chirurga plastycznego – powiedział złośliwie, na co naburmuszyła się. Kaoru patrzyła na nich z zazdrością. Byli sobie tacy…. bliscy. Za bliscy.
- Zadzwoń do niego -  wtrąciła Kaoru, a podchodząc do nich przytuliła się do boku Saso. Objął ją ramieniem. – Skoro był taki super, to czemu do niego nie zadzwonisz? – Miyuki zmieszała się lekko. Nie chciała dzwonić, bo… bo sądziła, że ma szansę u Saso. Ale przecież tego nie powie. – No dalej…!
- Przestań na nią naciskać. Nie chce dzwonić, to nie – starał się brzmieć obojętnie, ale chciał, aby jednak tego nie robiła.
- No, ale dlaczego? Drugi taki wspaniały facet może się nie trafić… Możemy się nawet umówić kiedyś na podwójną randkę. - Uśmiechnęła się i na złość dziewczynie, pocałowała Sasoriego w usta.
Niby oddał pocałunek,  ale nie był z tego zadowolony. Nie lubił publicznego okazywania uczuć. Pod wpływem tego do porzygu słodkiego, tęczowego obrazka, Miyuki podjęła decyzję i zdecydowała się zadzwonić do chłopaka. Stale patrzyła na reakcję Sasoriego, ale jego uwaga od razu została odwrócona poprzez nawoływania Naokiego z łazienki. Sasori bez słowa udał się do niego, a Miyuki, zaczesując kosmyk włosów za ucho, zamierzała udać się do przedpokoju. Kaoru zatrzymała ją szarpiąc za ramię.
- Zaczekaj, mamy do pogadania – szepnęła surowo.
­- Słucham więc. – Wyrwała się jej z uścisku, krzywiąc się znacznie.
- Radzę ci się nie zbliżać do Sasoriego – zaczęła. – Wiem o waszym pocałunku, ty mała ladacznico. Zajmij się własnym gogusiem, a od mojego faceta się odczep.
- Najwyraźniej słabo go zadowalasz. Popracuj nad sobą, a mnie zostaw w spokoju. - Chciała ją wyminąć, ale Kaoru ponownie ją szarpnęła i popchnęła mocno na ścianę.
- Ostrzegam cię. Potrafię się mścić. A uwierz mi, nie chcesz bym zaczęła to robić – rzekła z niebywałą pewnością siebie. Miyuki aż przełknęła ślinę. – Napisz temu kolesiowi gdzie i o której się z nim spotkasz.
- A co jak tego nie zrobię? – zapytała.
- Skutki poznasz jutro i bynajmniej cię one nie zadowolą
- Taka jesteś pewna siebie?
- Możesz się przekonać – wzruszyła ramionami. – ryzykuj.
- Zaryzykuję – odparła równie pewnie. Co ona mogłaby jej niby zrobić? Nic na nią nie ma.
- W porządku – uśmiechnęła się sztucznie. – Sasoriemu na pewno się nie spodoba, jak mówisz do Naokiego – Miyuki obejrzała się na Kaoru. – No wiesz… „moje kochane dziecko”, „moje słonko”… „mój syneczek”.
- Nigdy go nie nazwałam swoim synem!
- Potrafię naprawdę dobrze kłamać. – Ach, ten jej perfidny uśmiech! – Twoje słowo przeciwko mojemu. Chcesz się przekonać kto wygra?
            Nie chciała. Była przekonana, że uwierzyłby Kaoru. Wyciągnęła telefon z kieszeni i zaczęła pisać tego sms’a. Zawahała się jeszcze chwilę przed wysłaniem, ale ten stanowczy wzrok dziewczyny był wystarczającym argumentem. Wysłała. Po chwili wszedł tam Sasori, a Kaoru powiedziała mu o czynie Miyuki. Spojrzał na nią z lekkim zawodem, ale ostatecznie zrobił dobrą minę do złej gry. Potem Miyuki podeszła pożegnać się z Naokim. Sasori ciągle i ciągle na nią patrzył, nie mogąc wyzbyć się swojej złości na jej postępowanie. W związku musi się bardziej zaangażować, a wtedy będzie pewnie miała o wiele mniej czasu, by pracować.
- To widzimy się w poniedziałek, przybij piątkę. – Wystawiła do małego otwartą dłoń i w chwili, gdy ją chciał przybić, to uchyliła. ­– Za późno.
- Ej no! – burknął rozbawiony, a potem się do niej przytulił. – Kocham cię, Miyuki.
- Awww, ja ciebie też. – Po chwili się od niego odsunęła. – To… Na razie.
- Tak… Miłej randki – Sasori niemal wypluł te słowa.
            Odprowadził ją do drzwi, a gdy już wyszła, to je za nią zamknął. Może nawet trochę za mocno. Odetchnął na moment, a potem walnął pięścią w ścianę. Musiał na czymś wyładować frustracje. Nie sądził, że o taką gównianą sprawę się tak wścieknie, ale jednak. Poszedł do salonu, a tam zatrzymał go Naoki, pytając czy obejrzy z nim coś w telewizji. Zgodził się, ale musiał mu dać chwilę na rozmowę z Kaoru.
- Idź włącz bajkę, a ja za chwilę do ciebie przyjdę. – Pocałował go w główkę i udał w stronę kuchni, ale nie było tam dziewczyny. Po chwili jednak usłyszał, jak wychodzi z łazienki. Nie tracił czasu i pociągnął ją do sypialni. – Kaoru powiedz mi, po cholerę się we wszystko wtrącasz?
- Co masz na myśli? – Usiadła sobie niewinnie na łóżku.
- To, że… - Urwał, no bo jak to brzmi? Nie każ Miyuki umawiać się z chłopakami, bo jest mi potrzebna? W każdym ujęciu słów to brzmi inaczej, niż naprawdę ma na myśli. – Po prostu…
- Chodzi ci o Miyuki? – zgadywała.
- Nie – skłamał. Zdecydował nie poruszać tego tematu, źle na tym wyjdzie. – Chodzi  mi o  Naokiego i ten cały teatr.
- Powiedz mi co ci się w tym pomyśle nie podoba? Chcę zaangażować twojego syna w nasze wyjścia.
- Ale ja nie zawsze mam czas na takie wypady. Nie chcę mu robić nadziei, a potem: „Przepraszam, nie dam rady.” – Dlatego właśnie chciał, aby go z takim czymś uprzedzać. Już wiele razy go zawiódł.
- Tak ciężko znaleźć sobie lukę w dniu? Wiesz co mi się wydaje? Że Naoki jest tak bardzo przywiązany do swojej niani, że nie pozwoli, by kto inny stał się jego mamą. A ty mi wcale nie ułatwiasz, aby to zmienić.
- Po co chcesz to zmieniać? Nie jest ci wygodniej tak jak jest? – Wzburzyło ją to pytanie.
- Nie, nie jest, bo ja myślałam być dla ciebie kimś więcej, niż twoją dziewczyną, wiesz? Zastanów się nad tym, a tymczasem zostawię cię samego.
- Zaczekaj. – Zatrzymał ją. Uśmiechnęła się w duchu, bo wiedziała, że tak będzie.
- Nie, przemyśl to sobie. Na razie. - Pocałowała go czule, a potem patrząc na niego chwilę, wyszła z mieszkania.
            Sasori był typem człowieka, którego łatwo zmanipulować. Wiedziała to od kiedy go poznała i zaczęła się pierwszy raz z nim spotykać. Niby posiadał własne zdanie, ale nie stał z nim twardo na ziemi, dało się je łatwo zmienić bez jego udziału. Dało  się go przekierować, by robił tak, jak się chce. No chyba, że wkroczy się na ścieżkę, która jest naprawdę ważna dla Saso. Rodzina – ta dalsza, jak i bliska, czyli Naoki, przyjaciele i teraz ta Miyuki. Kaoru musiała powoli i ostrożnie ich od siebie odsuwać.
            Sasori westchnął ciężko. Może miała rację i powinien sobie poukładać ten mętlik w głowie? Najlepiej teraz zrobiłby, gdyby po prostu zajął się czymś innym. Wszedł do salonu, gdzie Naoki nawet przyszykował na stole talerz z przygotowanymi wcześniej kanapkami. No i po co komu jakaś kobieta? Sami sobie zajebiście dają radę.
- Tato, będzieś mi citał te bajkę? – zapytał, wskazując mu na kreskówkę. Mówili w niej po angielsku, ale były napisy. Sasori zerknął więc na bajkę. South Park.
- Cześć Stan. Cześć Clyde, co robisz? – czytał mu dialogi bohaterów – Szukam Cartmana, wiesz gdzie on jest? Siema, pizdy, co rob… -- zatkał sobie od razu usta. Tak się wczytał, że nie zauważył przekleństw w dialogach. – To jest brzydka bajka, włącz co innego.
- Ale ja chcę to!
- Jak będziesz duży to będziesz to sobie oglądał, a nawet samodzielnie czytał. Teraz obejrzymy co innego.
            Naoki był zawiedziony takim nakazem ze strony taty. Przecież to taka fajna bajka! No rzeczywiście fajna… Może mu jeszcze puści Happy Tree Friends? Woli spać w nocy, a nie czuwać przy dziecku. Puścił mu jakieś normalne kreskówki i razem zajadali się kanapkami.

            W mieszkaniu, w jednym z budynków w centrum miasta, siedzieli sobie Tayuya razem z Deidarą. Blondyn się wycwanił i akurat zaprosił partnerkę, gdy jego matki nie było w domu, dlatego mieli sporo czasu dla siebie. Deidara bardzo się postarał z tą obiadokolacją. Dziewczyna nie wiedziała, że chłopak tak zajebiście gotuje. Lepiej od niej. Chociaż… Od niej to chyba każdy lepiej gotuje. Leżeli w sobie w ciszy na łóżku, patrząc na siebie i bawiąc się swoimi palcami w uścisku. Lubili ten stan, który wtedy czuli. Pełen relaks, nie musieli się ze sobą kochać czy ogólnie czegoś robić. Po prostu drzemali, leżąc obok siebie. To był naprawdę fajny wieczór.
- Wiesz o co zostałam dzisiaj poproszona przez laski ze szkoły?­ ­– zagadała Tayuya.
- O co? – zapytał, zaczesując jej włosy za ucho.
- Żeby uwieść jakiegoś gościa z naszego wydziału i dać mu nauczkę za znęcanie się nad dziewczynami… Fizyczne znęcanie – dodała.
- Tacy ludzie kształcą się na psychologów? ­– sarknął.
- Najwyraźniej… Jakbyś chciał wiedzieć, to się nie zgodziłam.
- Wiem. Nie pozwoliłbym ci na to, tylko załatwił szybko sprawę i mu wpierdolił – stwierdził, a Tayuya pociągnęła go rozkosznie za nos.
- Oj, oj, mój mężczyzna. – Uśmiechnęła się złośliwie. Odetchnęła głośno. – Jest tak miło.
- Prawda?
- Musisz częściej organizować randki – mruknęła złośliwie.
- Mówiłem ci, że nawet w domu może być fajnie – orzekł dumnie. – Nawet wylądowaliśmy w łóżku, a jesteś tym zachwycona – wypomniał jej.
-­ No tak, bo to rzadkość leżeć przy tobie w łóżku, ale w ubraniu – odparła zgryźliwie.
- No widzisz, cuda się zdarzają. Jeszcze masz jakieś życzenie? – Uśmiechnął się jednostronnie, a ona się zamyśliła.
- Hmm… Chcę buzi! – zakomunikowała, a potem palcem wskazała na swoje wargi. – Tutaj.
            Nie musiała o to prosić, ale spełnił to życzenie. Dał jej bardzo słodkiego całusa, który tylko zachęcił ją do głębszych kroków. Zatrzymała go, kiedy chciał się oddalić i ponownie wpiła mu w usta, ciut bardziej natarczywie. Rozchylał jej usta swoimi, zatracając się w tym pocałunku. Naparł na nią ciałem, a ona nie miała nic przeciwko. Tay objęła szyję partnera, pozwalając mu na te pieszczoty. Deidara z uśmiechem zakończył ów czynność czułym pocałunkiem w jej czoło. Tayuya otwarła przymknięte oczy wzdychając poprzez tą błogą chwilę.
- Dei… Kocham cię – powiedziała te piękne słowa. Chwila była idealna, jak i wszystko wokół prócz jednego…
- … dziękuję – to właśnie powiedział Deidara po dłuższej chwili milczenia.
- Dziękuję?! – zakpiła butnie i uniosła się ostro na łokciach. – Ja ci wyznaję miłość, a ty mi dziękujesz?!
- No bo… Nie wiedziałem co innego powiedzieć – starał się obronić. Niech się cieszy, że się nie roześmiał, albo powiedział „aha” to by dopiero ją zabolało. Podziękowania były okej!
- Może „Też cię kocham”? – odparła retorycznie.
- Chcesz usłyszeć kłamstwo? ­– To niezupełnie była prawda, bo coś do niej czuł, ale miał obawy… Tayuya chciała czegoś, czego on bynajmniej nie chciał i nie przewidywał takiej ewentualności, by chcieć jej to dać. – Dla mnie to za wcześnie by rzucać takimi ważnymi słowami.
- Dobra, masz racje. – Położyła się z powrotem i zakryła twarz dłońmi. – Przepraszam… Powiesz, gdy będziesz chciał. – nie mogła na nim tego przecież wymuszać. Chciała słów prosto z serca, a nie wymuszonych.
- Tayuya…
- W porządku, szanuję to. – Uśmiechnęła się, trochę jednak wymuszenie.
            Wtem usłyszeli trzask drzwi wejściowych. Deidara lekko zdziwił i poszedł sprawdzić, kim jest ów nieproszony gość. Okazało się, że to jego mamuśka we własnej osobie… Ktoś tam z jej rodziny, co zachorował, wyzdrowiał szybciej niż się wszyscy tego spodziewali. Ci, co liczyli na spadek po ciotce, to pewnie byli zawiedzeni. No takie to w chuj przykre.
- A ty, jak będziesz miał wolne masz pojechać do dziadka. – Skrzywił się. Dziadek siedział w hospicjum już pół roku i nadal nie wyzionął ducha… Jest jak babcia Saso. Kiedyś nawet śmiali się, by ich ze sobą spiknąć.
- Już lecę – sarknął. – On mnie i tak nie znosi. – Jak i całego przeszłego małżeństwa swojego syna, czyli taty Deidary.
- Masz gościa? – zapytała kobieta, wskazując na nieznane jej obuwie.
- Tayuya jest ze mną.
            Matka Dei’a skrzywiła się na ten komunikat. Nie lubiła dziewczyny, ale nie interweniowała, bo sądziła, że jej chęć posiadania dziecka załatwi sprawę. Jednak najwyraźniej się pomyliła. W każdym razie nie wtrąca się w miłosne błądzenie syna, póki nie miało to jakiegoś ogromnego wpływu na życie.

            W czasie weekendu Sasori siedział w mieszkaniu, bawiąc się zabawkami z Naokim, a przy okazji rozmawiając z Kaoru i gościnnie przybyłej Matsuri. Z tą pierwszą pogodził się po niedługo po kłótni. Przemyślał sobie wszystko i przyznał jej rację. Za bardzo przyzwyczaił się do Miyuki, a to przyzwyczajenie miało ogromny wpływ na jego życie. Jakby tworzył sobie własny scenariusz, gdzie czas mu po prostu stanął w miejscu. Nie brał pod uwagę jakichkolwiek zmian, choćby takiej, że Miyuki pozna jakiegoś chłopaka. No, a Matsuri po prostu wpadła bez zapowiedzi.
            Dziewczyny chyba całkiem nieźle się dogadywały, przynajmniej zdaniem Saso. Matsuri jednak inaczej do tego podchodziła. Kaoru była fajna, ale uwielbiała rozmawiać o sobie lub o czymś co ma z nią związek, a zainteresowanie drugą osobą było wręcz minimalne. Na dłuższą metę rozmowa była bardzo męcząca. Zważywszy, że to ona albo Sasori wymyślali tematy. Ta damulka nawet nie pomogła Saso zabawiać Naokiego!
- Widziałam się wczoraj z Miyuki, gdy byłam w kinie z Daisuke – zwróciła się do brata, a Kaoru na dźwięk tego imienia się poważnie naburmuszyła.
- Dlaczego byłaś z nim w kinie? – Uniósł brew do góry. No rany, daje mu korki z biologii, a ten ciśnie się do jego siostry? Gdzie tu szacunek? Ech… - Podobno między wami nigdy nic nie będzie.
- To prawda! Ale zaprosił mnie do kina…
- Liczy na kolejne darmowe korki? – sarknął z przekąsem.
- Hah?! To nie brałeś od niego za to kasy? – zdziwiła się.
- Daj spokój, nie będę brał od twoich znajomych pieniędzy… Zresztą, jak widać odbił to sobie, zabierając cię do kina. – Czyli jakby uczciwa zapłata. Matsuri jednak zacisnęła ze złości pięści.
- Ten gnojek… - warknęła do siebie. – Powiedział mi, że jest przez ciebie spłukany i sama musiałam sobie zapłacić za bilet i inne rzeczy. W dodatku zeżarł mi pop corn. – Zajebie go. Niech no tylko się jej na oczy pokaże!
- No to fajnych kolegów masz, Matsuri – stwierdziła Kaoru. – w waszej rodzinie to chyba wszyscy mają rolę bycia zbyt łatwowiernym w aspekcie przyjaźni – powiedziała ostrożnie. Zarówno brat, jak i siostra są ciągle wykorzystywani i niezbyt w porządku traktowani przez znajomych.
- Być może, ale każdy chce się z nami zadawać – mruknęła dumnie Matsuri. – A wracając do Miyuki. Widziałam ją z jakimś przystojnym kolesiem.
- No i co z tego? – zapytał obojętnie.
- Tylko mówię…
- Nie prosiłem cię o to – powiedział. – Chcecie się czegoś napić?
Matsuri się zgłosiła do gorącej herbaty i zdecydowała zająć Naokim. Kaoru nie bardzo podobała się ta obecność dziewczynki, bo miała inne plany. Nawet nie zapowiadało się, aby ta w końcu wyszła. Postanowiła więc jutro zawitać do Sasoriego, a tymczasem już wyjść i pozostawić ich samych sobie. Naturalnie Sasori ją chciał zatrzymać, ale i tak została przy swoim. Pocałowała go na pożegnanie i wyszła. Matsuri chwilowo nie komentowała, poczekała cierpliwie, aż Sasori przyniesie obiecaną herbatę i na stałe z nią usiądzie. Teraz mieli warunki do wygodnej rozmowy, nie musząc uważać na słowa.
- Jakie masz jutro plany Naoki? – zapytała miło bratanka.
- Jutro jadę z tatą do wujka – odpowiedział wesoło.
- Serio? Do Deidary? On o tym wie? – Uniosła brew w zapytaniu. Chłopiec przekręcił przecząc głową.
- Do wujka Hidana! Ziobimy mu nieśpodziankę! – Po tym zdaniu przetarł buzię rękawem, gdyż się opluł.
- A do mnie to nigdy nie przyjedziesz. – Matsuri założyła ręce na piersiach. – Zaproszę kiedyś kilku znajomych i się pobawimy razem w Indian w ogrodzie. Zrobimy sobie kipi, pomalujemy twarze… Co ty na to?
- Tak, tak, tak, a kiedy? – zapytał ucieszony Naoki.
- Zaraz się dogadamy z twoim tatą.
            Co do tej imprezy to wiedziała, że co najmniej pięcioro jej znajomych nie przepuści okazji, aby wziąć w tym udział. Zresztą od dawna planowali, aby pospać sobie pod namiotami. No i Matsuri chciała się pobawić z Naokim, by oderwać brata od rutyny zajmowania się dzieckiem. Po wtajemniczeniu go w te plany zostało tylko znalezienie odpowiedniego terminu. Majówka jest zajęta… Ale przyszły tydzień jest wolny.
- To może się jeszcze zgadamy? Sama nie wiesz, czy wam w szkole nie pocisną nauką – zaproponował Sasori. – Ale masz to zorganizować, jasne? I Nao ma się dobrze bawić.
- Wiem przecież.
- I żadnych fajek pokoju – zastrzegł żartobliwie.
- Tu się będziesz musiał dogadać z wodzem.
- Kto nim będzie?
- Nie wiem, ale ja na pewno zostanę wykluczona, bo jestem kobietą.
- Naprawdę? – Szturchnęła go w ramię. Idiota. – A jak ci w ogóle idzie nauka?
- No właśnie. W tym kinie gadałam z Miyuki i tak od słowa do słowa zaproponowała mi pomoc w angielskim. Więc będę twoim częstym gościem – uśmiechnęła się.
- Podobno nie znosisz jak cię poucza.
- Tak, ale to w takich pedagogicznych sprawach.
- Rozumiem… A… była zadowolona z randki? ­– zapytał niepewnie.
- W sumie tak. – Zamyśliła się. ­– Ale ten jej facet wydaje się być strasznie o nią zazdrosny! – Nie dziwota. Miyuki to śliczna dziewczyna, nie jednemu potrafiła zawrócić w głowie. – Teraz, skoro jest zajęta to podoba ci się bardziej, co nie?
- Też jestem zajęty – burknął.

OD AUTORKI
Dzisiejsze spóźnienie nie jest moją winą tytko mojej korektorki (Arima Ahiru) do niej proszę kierować ewentualne skargi :P nie no, może trochę to i moja wina, bo dopiero jej wczoraj wysłałam dokument, ja do tej pory sprawdzałam w godzinkę i nawet niedokładnie, nie wiedziałam, że korekta tak długo zajmuje :P no następnym razem już powinno być punktualnie ;)
Cóż rzec po tym ONE SHOTcie myślę, że zaczęłam o niebo lepiej pisać, ale wy się o tym dowiecie dopiero na 50 rozdziale :P a nadrabianie blogów idzie powoli, ale nadrobię wszystko i wszystkich ;)
Dziękuję wam za komentarze i w ogóle… jesteście tacy piękni :D :*

SPOILER
- (…) od przyszłego miesiąca Sasori ma zamiar cię zwolnić – powiadomiła, poprawiając sobie włosy. Zaniemówiła, no bo, jak to? Nic jej o tym nie wiadomo. – po twojej minie widzę, że nic ci jeszcze nie powiedział.
- Dlaczego by miał mnie zwolnić?
- Teraz kończy studia, pozostanie mu jedynie praca. W czasie której ja się zajmę Naosiem.
- Ty? – prychnęła, przecież Naoki jej nawet nie lubi.
- Tak, ja – wyciągnęła z torebki metalowy przedmiocik. – wprowadzam się do niego, nawet dał mi już klucze od mieszkania – pochwaliła się machając jej kluczykiem przed nosem. Miyuki zagryzła wargi ze złości, już są na tym etapie związku…

DATA
24.11.2014
 

20 komentarzy:

  1. Kuuuurwa. Zabije cie. Jejku ja nie moge czytać takich rzeczy. Nie nie nie... przyjde tu juz jak oni beda rszem bo chyba mnie szlak trafi. Generalnie i tak umililas mi lekcje woku no ale kuffa.
    Beda płakać przez ciebie wiesz?
    Ta kaoru glupia szmata.
    Grrr
    Przepraszam ze ten komentarz jakis tali ale wiesz lekcje są xd

    Pa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego jesteś na liście osób, których nigdy nie odwiedzę w rl xD
      Nie no weź... będzie tyle śmiechowych scen, a ja chcę wiedzieć czy się śmiejesz! :P
      Płakać? A to powinnam się cieszyć czy martwić? :P
      Kumam xD

      PS: Trafiać może szlag, a nie szlak xD

      Usuń
    2. Piszem z telefonu dobra? To powinno mnie usprawiedliwiać.

      P.s. Pewnie będziesz się cieszyć, bo widząc po tym co ty tutaj piszesz w rozdziałach to chcesz mnie zdołować xd

      XD

      Usuń
    3. Nie, nie usprawiedliwia cię xD

      PS: W jakim niby sensie? I nie, nie mam takiego zamiaru, ale... tak wyszło :P :P

      Usuń
  2. Od dawna ktoś podejmuje się korekty na tych notkach?
    Bo ostatnie notki to chyba korekta pominięta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki XD XD XD sama sprawdzałam, ale tak na odczep się :P
      Dobrze, że samej treści notek nie pomijałam :P

      Usuń
  3. Oh god, nienawidzę Kaoru, takie ładne imię, a taka szmaciara jebana :c
    Fajnie opisałaś Miyuki, tak ładnie wyglądała w mojej głowie, wprost dla Saso, a nie dla tego co się "wczuwa w muzykę" ani dla tego co łamie mu serce (bosz, co za teksty, jeszcze brakuje: czy twój tata jest złodziejem? bo ja moją mikrofalę").
    Ale w sumie sie nawet cieszę, bo Saso będzie zazdrosny, a wtedy zerwie z Kaoru i wreszcie skonsumują swój związek z Miyu jak należy (ty mi tutaj kiedyś pierdoliłaś, że to będzie wcześniej niż w 69, a ja szczerze WONTPIE!!!). Deidara i Tayuya.. .to skomplikowane XD Tayuya się wszędzie podtekstów dopatruje że niby jest gruba to tak ja *pjona*! Ale widać, że to dla Deia coś więcej, skoro znosi jej humory i wgl, może po prostu się wypiera tego uczucia, bo jednak nie chce mieć dzieci (i bardzo dobrze, szanuję go za ten wybór).
    Po prostu nie znoszę Kaoru - powtarzam się - naprawdę jest taka sama, jak Hideo. Kurde, żeby szantażować biedną Miyuki, niech się wysra, i tak ją w końcu Saso rzuci i wgl. Naoki jej nie lubi, Hidan sie na nią zesra a Deidara oszcza (y)
    Matsuri jeszcze będzie z Daisuke, ja ci to mówie i mam racje!
    Nie mam głowy do komentarzy, ale kocham to opo wiec pozdrawiam Cię serdecznie i nie słuchaj tej Neko Fuyu która tylko grozi ludziom XD
    Lof :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... nie, ja nienawidzę tego imienia! Podkochiwałam się kiedyś w pewnym japońskim aktorze, a potem wydało się, że zadawał się z jakąś siksą o imieniu Kaoru...
      moje serce takie złamane </3
      Dziękuję, trzeba narobić Sasoriemu rywali :P ale spokojnie, Miyuki nie opłacą się złe wybory w facetach :P (hahaha, ja słyszałam tekst "wiesz, obiecałem mojej mamie, że w nocy przyprowadzę do domu dziewczynę" xDD)
      (wontpisz? we mnie? zawiodłam się na tobie! skonsumują! w 55 ;) )
      Tayuya ma zachowania typowej kobiety xD bo typowa kobieta jest śmieszna xD Itachi też szanuje, a nawet popiera wybór kolegi! :D
      Taa, wyspa, zesra, oszcza.... chyba nie dokończę obiadu xD
      Skoro tak mówisz to tak musi być xD
      Nie spoko, nie słucham jej XDDD

      Usuń
  4. No chuj jak mnie tu dawno nie było. Gdzieś mi się wkradło kilka byków ale nie chce mi się ich szukać - piszę na tele... xd także tego... no.
    Ta Kaoru to mnie wkurwia. Serio przypomina laski z mojej klasy. Tez takie wścibskie szmaty co wszędzie wściubiają nos. Masakra.
    Słuchaj mam plan: będzie groziła Miyuki i Miyu wyjdzie. Potem Nao spyta gdzie jest to szmata mu powie ze od dzisiaj ona bd się nim zajmować. Nao się wkurwi wydrze i ją kopnie to ona mu strzeli w pysk a wtedy wejdzie Saso i ją wypierdoli z domu. Patola te sprawy... To jest dobry plan xd
    Tayuya... nie ogarniam jej. Jak można chcieć dzieciaka mieć. Wtf xd biedny Dei.
    "DZIĘKUJĘ" moja ciotka <3 jakkolwiek Naruto nie zdzierżę tak jego wciąż uwielbiam.
    Tym razem krótko - weny brak i trudno mi poskładać sensowne zdanie. Chujowe to nie powiem ze nie :c
    Dużo weny, bo bez tego ani rusz... (patrz Tsuki)
    spadam do sql.
    PS. Nwm jak innym ale u mnie nie wyświetla powiadomień o rozdziałach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wohoho O.O cóż, spodziewałam się ciebie tu zastać, gdy twoja skromna osoba wbije do tego opowiadania xD co do byków to ja robię ich tyle, że nie dziwne, iż Ahiru któryś pominęła :P
      No to chyba dobrze, jak wkurwia xD
      Hmm, no dobra xD znaczy coś tam zmienie, by dostosować się do tego planu, ale nie wszystko, bo ja już piszę rozdział, gdzie... no już przeminęło ich rozstanie xD
      No wiem, ma jakiś nadmiernie pobudzony instynkt macierzyński xD
      Naruto się skończył, a Dei dalej jest zajebisty xD
      Jestem w takim szoku, że skomentowałaś, że nie zauważyłam żadnej chujowizny xD
      Wiem, wiem (właśnie miałam ci wskazać ją za przykład x) )

      Nikomu nie wyświetla, blogger mnie nie lubi i mojego bloga xD

      Usuń
    2. Przydałoby się wrócić na blogsfere kiedyś, a od czegoś zacząć trzeba także no xd

      Usuń
    3. Znaczy... zostałam wybrana spośród wielu?
      Czuję się zaszczycona :P

      Usuń
  5. Heja, hehe :3

    Dawno mnie tu nie było, z racji, że czytam notki na telefonie. A dlatego, że źle się komentuje przez telefon, zawsze to odkładam.. Wiedz, że nie jestem do tyłu, a jak już dorwałam kompa, to też napiszę komentarz :D

    Kłótnie Deidary i Tayuyi zawsze spoko xD Dei - typowy facet, Tay - typowa kobieta. Blondyn palnie coś głupiego, Tayuya coś odpowie, nie wiem. sugerujesz, że jestem gruba? XD No tak się zachowują kobiety XD A Dei jak zwykle mistrzowsko wybrania się z odpowiedzi :D Oczywiście, musieli spotkać Itachiego.. Bo jakżeby inaczej XD
    Miyuki musiała słodko wyglądać w wianku na głowie :3 Ja uwielbiam tego typu gażdety, i dodatki, a w połączeniu z słodką osobowością Miyu jest normalnie bosko <3 Spotkanie z Konan i Rin.. U mnie Nohara też pojawi się w opowiadaniu, będzie tam jedną z ważniejszych osób :D Obito i Yahiko musieli im przeszkodzić.. Przecież kobiety muszą się wygadać! Mogli sobie jeszcze jednego hot doga kupić, a nie marudzić ;<
    Naoś <3333 Naoś <3333333333333333 Naoooooooś <3333333333333333333333333
    Czemu zrobiłam aż tyle serduszek? XD
    No bo Naoś <3
    JA PIERDOLE, JAK KAORU MNIE WKURWIA! Widać, że pizda jest siostrą Hideo.. No Soli :;__; Niech Saso ją spławi ;c Ona jest nie do wytrzymania! Naoki jej nie lubi, Deidara chyba też. Nawet Hidan bardziej przepada za Miyuki, niż tą kobietą.. Bezczelnie jeszcze grozi Miyuki.. I jeszcze manipuluje mi Saso! MÓJ MĄŻ NIE MOŻE DAĆ SOBĄ TAK SZMACIĆ, NOOO!! Fakt, że facet ją uwielbia, mnie jeszcze bardziej dobija.. WEŹ JĄ ZNIKNIJ, AMEN.
    No nawet Matsuri! Zauważyla, że laska gada tylko o sobie, lub o tym, co ją dotyczy. A ten wypad do kina z Daisuke XD I jeszcze ją okłamał XD Śmiechłam XD

    Komentarz miał być dłuższy, wybacz ;c
    Czekam z niecierpliwością na poniedziałek <3 Niech kochana korektorka następnym razem się spręży... XD Ahiru jest mega XD

    No, więc.
    No XD
    Weny, weny, weeny. Tak bardzo dużo weny <3

    Czekam <3

    Utau ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, rozumiem ;) Tak często dodaję rozdziały, że rzadko komu chcę się wszystkie komentować :P
      Grunt, że czytasz :D
      Haha, no dokładnie, dlatego mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi za złe ich losów xD No w tym opowiadaniu nie rządzi przypadek tylko humor xD
      Och, i miała słodko wyglądać, więc jest dobrze :D no faceci tacy nieogarnięci :< pojedli parówkami i teraz nimi myślą :P
      Naoś… no nie dziwie się serduszek, w końcu to moje wymyślone dziecko <33
      Kaoru, no nie będę jej tłumaczyć jest pizdą i tyle xD Zniknie szybciej, niż myślisz xD
      No Daisuke był spłukany xD zresztą pewnie mu wybaczy bo go kocha xD tak sobie to na bank tłumaczył xD

      No ja nie wiem czy się wyrobimy, bo jak teraz pytałam to nic mi nie sprawdziła xD
      Nie mów tak, bo popadnie w samozachwyt xD
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Dobry! :D

    Miyuki w sukience i wianku. Tak urooczo :D szkoda, że Sasori przegapił taki widok. Eh, jego strata. To bardzo fajnie, że się zaręczyli i w ogóle, ale jak ona opowie kiedyś swoim dzieciom jak poznała Yahiko? XD To niezbyt romantyczna historia, no chyba, że ktoś lubi takie rzeczy. Nie wnikam :P Tamci mogli kupić sobie jeszcze coś do picia, a nie kobietom przerywać. Ale umówiły się, więc nic straconego :D Jeszcze wezmą ich jako tragarzy i będą żałować, że im przeszkodzili :P Ależ do tej Miyuki to się pchają drzwiami i oknami :P Yosuke ma dużo roboty z tymi jej adoratorami :D Och nie, jeśli ten Keichiro jest przystojny to na pewno nie mógł pójść w kierunku wychowania fizycznego. Nigdy nie miałam przystojnego i wysportowanego wuefisty XD chyba, że mam pecha, bo przystojnego lekarza też nigdy nie spotkałam.. Nie no raz, był taki uroczy i miał piękne oczy :3 No ale mniejsza.. Keichiro mi nie przeszkadza. Sasori powinien pobyć teraz trochę zazdrosny o Miyuki :d.

    "Było za co złapać.. Albo w co wejść, jak kto woli." i on nie jest gejem.. Jaaasne :P Nigdy, ale to przenigdy nie chciałabym zadzierać Tayuyą.. Straszna jest XDD I do tego kłopotliwa, przez nią zaczynam współczuć facetom XD Sama nie chce mieć dzieci, bo jak pomyślę sobie jaka ja kiedyś byłam to mam wrażenie, że z dzieckiem na pewno bym nie wytrzymała XD Byłam strasznie przemądrzała xd "to nie łasica, to gronostaj", "to nie kalendarz, to horoskop" XD zresztą toleruję tylko 3 dzieci jakie znam XD Ale Naosia bym pokochała :P Co ma wspólnego Itachi z kretem? Już bardziej borsuka mi przypomina z tymi swoimi paskami na twarzy XDD Mi też się czasem mylą te zaklęcia. To przez to, że są podobne XD Itachi zrozumie, na pewno XD

    Jestem głodna, proszę mi tu nie pisać nic o jedzeniu XD Oo! Sasori powinien pójść z dziewczynami na zakupy. Kiedyś Konan wzięła od niego koszulkę i spodobała się jej, więc może dogadają się na takim wspólnym wypadzie :P a jak nie to i tak przyda się następny tragarz XD Och, Karou jest. Hura.. Do teatru chce z nim iść? Nie no takiemu małemu chłopczykowi się tam na pewno spodoba XD Szkoda mi normalnie jej XD Więc to była impreza z okazji dnia wiosny? A na Mazurach już sypnęło śniegiem XD Ale skoro to już wiosna, to wypad na namioty tuż, tuż :D No nareszcie to Sasori jest zazdrosny a nie Mi. Dobrze mu tak, niech się męczy XD Karou.. jak ja ją nienawidzę. Bardziej niż Dei Uchihów. Mam jej już dość. Niby ją rozumiem, bo trzeba walczyć o faceta, ale nie w ten sposób. Co za jędza :/ Niech już ona zniknie. South Park uczy życia XD Happy Tree Friends też XD

    To Tayuya i Deidara potrafią być słodcy? Szok, ale miły szok :3 Kurde, nawet Dei coś do kogoś prawdopodobnie czuje :o Jeszcze tylko Hidan powinien się zakochać, a-ale to niemożliwe (chociaż nauczyłam sie już, że u ciebie wszystko jest możliwe) XDDDD Tay będzie miała ciężko z teściową. Za bardzo kocha swojego synusia XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zmieściłam się, wow XD
      No! Mats przybij piąteczkę! :D Dobrze, że i ty nie przepadasz za tą małpą XD Daisuke prawdziwym dżentelmenem jest :D W sumie nie jest taki głupi jak myślałam XD za darmo korki i kino.. Nie doceniłam go ;P Odwiedzą Hidana niespodziewanie? To jest w ogóle bezpieczne? A co jak przyłapią go na czymś dziwnym? XD Nie mogę się doczekać zabawy w Indian.. Oj, będzie wesoło :D Nareszcie mogę w pełni polubić Matsuri :D będzie częściej u niego bywać? Czyli Karou będzie niepocieszona? Och, jak mi przykro XD Sasori jest zazdrosny i dobrze mu tak :D powtarzam się, wiem :P

      W końcu mogłam przeczytać ten rozdział! :D Mam trochę nauki ostatnio i przez to nie mogę obejrzeć Code Blue. A przez Ciebie się na to napaliłam :d Właśnie, kto jest twoim ulubionym aktorem, bo zapomniałam zapytać? :D Trochę jestem zła, bo Karou jest wkuwiająca i mam już jej dość, ale spotkanie Itachiego z Deidarą poprawiło mi humorek i nawet przez chwilę o niej zapomniałam :D Poza tym mam wrażenie, że nie zasnę przez tego spojlera. Oby kłamała, bo jak nie to Sasori zginie XD Obiecuję XD Ale cieszę się, że już powróciłaś :) Minął rok, 47 rozdział i robi sie coraz ciekawiej :D Czekam na więcej ;>

      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Przyznam bez bicia, że ja bym chciała przeżyć historię poznania z miłością, poprzez jakiś gag xD choćby oszczanie butów xD chłopaki jako targaże? Sądzę, że mają zbyt długi staż w związku, aby dać się wynająć xD ale zobaczymy ;) a Keichiro no cóż zobaczymy kiedy zacznie ci przeszkadzać xD ja miałam przystojnych wuefistów xD a z lekarzy to… widziałam przystojnych ratowników medycznych i stomatologów xD
      Nie wiem, co ten cytat ma do gejostwa, jest bardzo heteroseksualny xD hmm, ja podobno nie pasuję na matkę -.- le osobiście uważam, że byłabym idealna xD no ale nigdy się tego nie dowiem xD hahaha, no weź, fajna byłaś, tylko twoje otoczenie było słabo wyedukowane xd Kret, bo ślepy jak kret XD a Itachi ma coś z wzrokiem xD
      Taa już to widzę, jak Saso pooucza Konan by kupowała ubrania z bawełny, a nie jakiejś lajkry, bo coś tam, coś tam xD … poważnie, muszę to napisać xD ach to ci dam spojlera xD biwak będzie w 53 rozdziale i ma aż 10 stron xD mam nadzieję że cię nasyci xD south park wymiata, ostatnio grałam w grę xd jebłam na niej :P
      Hehehe, moim opowiadaniem rządzi humor, ale Hidan, żeby się zakochał… wątpliwe, on kocha siebie xd
      Myślałaś, że Daisuke jest głupi??? Właściwie wszyscy tak myślą :P ale on jest inteligentny ;) haha kto nie ryzykuje, ten nie żyję, najwyżej saso zniszczy psychikę Naosia, a ja go za to zabiję. (kropka czystej nienawiści! :P) zabawa w Indian, jak ci się nie spodoba to kończę z pisaniem xD

      Oj ta nauka… powiedz, że uczysz się etyki u mnie xD choć daleko temu do prawdy xd
      No to się cieszę, musisz to obejrzeć – są tam przystojni lekarze xD Ulubiony? Yamashita Tomohisa, of course xd heheh Itachi i Deidara, tacy przyjaciele ♥ xD fajnie, źe się cieszysz, jako jedyna XD
      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  7. Witam ^^
    Musiałam sobie tydzień odpocząć od twojego mega dłuuugiego one shota xD i dopiero zabrać się za ten już o wiele krótszy rozdział :P A tak serio to też czasu brak.. albo raczej z zagospodarowaniem czasu nie za bardzo xD Jakoś ostatnio z niczym się nie wyrabiam T-T Co to ma być za chamstwo, takie opóźnienia z mojej strony? Wstyd i hańba!
    Uuuu Miyuki ma adoratora, no proszę, proszę :) Właściwie to się nawet z tego cieszę, może Sasori wreszcie ogarnie swą dupę i zrozumie że ją naprawdę kocha.
    A wydawało mi się, że Kaoru jest lepsza od Noriko... No dobra, może jest nieco lepsza, ale z niej też niezła suka xD Żeby tak manipulować? Ale Saso to też denerwuje tym sowim uleganiem, co z niego za facet? xD Cała rodzina wykorzystywana T-T Nawet biedna Matsuri odziedziczyła tę okropną cechę po bracie :P Ale lepiej być wykorzystywanym w taki sposób, niż być dwulicowym jak Kaoru.. I to jak rozkazała Miyuki iść na randkę O.o Hahaha no jebłam xD Na serio?? Miyuki się przestraszyła.. :( Mogła jej nie słuchać.. no ale trudno. Ten rozkaz w każdym bądź razie nieźle mnie rozbawił ;p Sasori jednak coś czuje do Miyuki, skoro ma takie wewnętrzne obawy o jej randkę i to że chce by była tylko dla niego.. Aww... Słodko <3
    Naoś mówi RRRRR brawo Noki! Jeszcze Kaoru chce go przekupić na swoją stronę :O O tak nie ma, żaden teatr jej nie pomoże, on i tak będzie kochał Miyuki, ja to wiem xD
    Deidara won od Itachiego! Wybacz, no ale jednak wolę Uchihę :P I te podwórkowe dzieci... abrakadabra i te sprawy. Ej, też się bawiłam w Harrego Pottera jak byłam mała ale nie rozwalałam samochodów xD Ale za to robiłam Hedwigę z białej reklamówki jednorazowej O.o Mniejsza. Deidara to jednak zimny facet jest, nie lubi dzieci.. swoją drogą to ciekawe, czy kryje się za tym jakaś historia. Może ma jakieś złe wspomnienia z dziećmi.. z dzieciństwem.. kto wie. To by go przynajmniej usprawiedliwiło, bo jak nie lubi od tak sobie.. to beznadziejnie xP No i jeszcze nie umie powiedzieć "Kocham cię". Rozumiem, że niektórzy potrzebują więcej czasu i w ogóle, i że szczere słowa są najlepsze ale... On chodzi z Tay! Są parą, sypiają ze sobą i nie kochają sie? Czy on ją traktuje jak taką koleżankę do seksu? Oj nie ładnie Dei, nie ładnie :P
    Tyle ode mnie :) Życzę ci dużo, dużo weny i zdrowia. No i oczywiście chęci do pisania ^^ POZDRAWIAM :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz proszę mi nie marudzić, że za krótkie rozdziały, bo zrobię to jeszcze raz xD zresztą przewiduję jeszcze coś mega długiego, ale to taki dodatek i dla chętnych :P no chamsko, ale ja ci wybaczam xD znajduj czas na pisanie bloga, a nie czytanie jakichś podrzędnych opo, jak moje :P
      Mimo wszystko to ogarnianie dupy mu trochę zajmie xd tak, aby nie było nudno xD
      No nie wiem czy Kaoru jest lepsza, niż Noriko xD przekonamy się :P masz racje taka ta rodzina wykorzystywana… geny matki, bo Chiyo nikogo nie słucha, a jest matką ojca XD no ale tylko saso natrafiua na dziwki, szmaty lub sucze xd bo Miyuki sądzi, że między nimi jest poważnie xD
      Dla Naosia Miyuki jest #1 xD w ogóle przekupuje teatrem? Każdy głupi wie, że słodycze mają większą moc :P
      Historia…? Hm, nie wiem, może ma uraz, bo sam był urwisem, albo jego córka, będzie mega chłopczycą? Xd kto wie jakie by odziedziczyła upodobania po ojcu xD Ja się w Harrego nie bawiłam :< chociaż… mój brat dobijał do ściany twierdząc, że to peron 9 i ¾ XD mój brat tak bardzo XD Dei by jej to powiedział, gdyby nie znosiła dzieci tak bardzo jak on xD
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń