10 maj 2014

ROZDZIAŁ 22.




Nadszedł piąty miesiąc roku, mimo tego, że powinno się robić coraz cieplej to pogoda postanowiła zaskoczyć obywateli. Nastał więc jeden z tych chłodniejszych dni, tego dnia panował chłód i pociemniałe chmury zapowiadające deszcz w niedługim czasie. Sasori siedział na ławce, obserwując jak jego syn bawi się atrapą samochodziku będącym przed jednym ze sklepików. Byli bowiem w centrum handlowym na zakupach, głównie spożywczych, ale po wypadku Naokiego na początku roku i tym, że prawie dwa miesiące musiał spędzić w szpitalu, zaczął go ciut bardziej rozpieszczać. Poczucie winy nadal go nie opuszczało.
Dwulatek chodził z atrapy do atrapy, nie chciał by wrzucano do środka monetę, tak jak było, było dobrze. Sasori uśmiechnął się do niego, teraz był jakiś taki przewrażliwiony na punkcie bezpieczeństwa chłopca. Spojrzał na reklamówki, którymi już zdążyli się obładować. Sporo tego było, mógł to przemyśleć. Na szczęście już będą wracać do domu, dał małemu chwilę na zabawę. Wtedy przed nim stanęła jakaś dziewczyna. Czarne włosy zaczesane całkowicie na bok, równie czarne oczy idealnie podkreślone różnymi kosmetycznymi pierdołami. Figura klepsydry z wypukłościami w dobrych miejscach. Zapatrzył się, chwilę, a potem powrócił wzrokiem do Nao.
- Cześć – zaczęła, dosiadając się do niego. O losie, czego ona chcę? Żeby jej kupił spodnie? – szukasz może dziewczyny? – wypaliła, zerknął na nią kontem oka. Założyła nogę za nogę, eksponując tym najseksowniejsze części swojego ciała.
- Nie specjalnie.
- To dobrze, bo być może już ją znalazłeś – oznajmiła słodkim, zmysłowym szeptem, przysuwając się do niego. Zapach jej wiśniowych perfum uderzył w jego nozdrza. Zaszczycił ją zobojętniałym spojrzeniem, które wpierw zlustrowało ją od góry do dołu. Dziewczyna warta tego, by spędzić z nią jedną noc.
- Tatusiu, jeś, jeś, jeś! – podbiegł do ojca i wtulił się do jego torsu. Sasori uśmiechnął się, patrząc na ciałko syna, które zaciskał do siebie.
- Dobra, idziemy. Zjesz w domu czy pójdziemy do jakiejś restauracji na górze? – całe zainteresowanie skupił na własnym synku, a dziewczyna obok zaczynała czuć się, jak piąte koło u wozu.
- Podziemy windą? – podekscytował się Naoki, patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się czule.
- Jasne – mruknął czochrając go po głowie. Złapał za reklamówki, trochę ciężko było złapać wszystko w jedną rękę, ale drugą musiał mieć przeznaczoną dla dziecka. – Chodźmy.
- Ej, chwila – zawołała jego towarzyszka… o której zapomniał. Złapała go za ramię by zatrzymać, spojrzał na nią niedbale. Naoki również spoglądał ciekawie na panią, co ona chcę od taty? – Umówisz się ze mną? Nie przeszkadza mi, że masz dziecko – oświadczyła patrząc z uśmiechem na dziecko, jemu jednak się ta pani nie podobała. Skrzywił się.
- Nawet się nie znamy – stwierdził Sasori, chcąc postąpić krok do przodu, ale znowu go zatrzymała.
- Tato, umielam z godu…! – zawołał teatralnie chłopiec i przyłożył sobie wierzch dłoni do czoła. Po dwóch sekundach otworzył jedno oko, wypatrując reakcji. Akasuna zaśmiał się pod nosem, rozkoszne dziecko.
- Ja się nazywam…
- Nie chcę się z panią poznawać – złapał syna za rączkę i wyminął dziewczynę. Była zszokowana, że dostała kosza, przecież nic jej nie brakuje. Naoki spojrzał na nią przez ramię i wystawił język. Potem zaśmiał się do siebie, był dumny z tego co zrobił. – z czego się śmiejesz? – zapytał Sasori, ale Naoki jedynie przekręcił główką i szczelniej ścisnął rękę taty.
Przed kabiną było mnóstwo ludzi, co zapowiadało jazdy po wszystkich możliwych piętrach, na swoim będą pewnie na samym końcu. Westchnął ciężko, schody odpadały, były ruchome, a takich Naoki się bał, a teraz nie da rady wziąć go na ręce. No i dla takiego małego dziecka, winda była frajdą. Wkurzało go to, że młodzież używa sobie wind, a schody nie są daleko. Rozumiał ludzi starszych i tych z dziećmi, czy tych z problemami w poruszaniu, ale reszta, czyste lenistwo. On i Akatsuki zawsze korzystali ze schodów, a podobno to oni byli niewychowaną młodzieżą. Czekanie na windy ich po prostu nudziło.
W końcu jedna się otworzyła, a on wszedł do niej, pilnując Naokiego, była zapełniona, przez co w pomieszczeniu było duszno i ciepło. Od razu wcisnął drugie piętro, oznaczone jako restauracje.
- Ćeń dobly – mruknął Naoki. Obecni w windzie uśmiechnęli się ciepło i oczywiście odpowiedzieli na powitanie. Sasori także się uśmiechnął do syna, gładząc palcami jego rączkę. – wlaśł kotek, na potek i mluga – zaczął śpiewać, wgapiając się w czubek swoich butów. Ludzie patrzyli się na niego, rozczuleni tym zachowaniem. – ładna to piosienka nieduga – Sasori był tym jednak trochę skrępowany. Tak jakoś…
- Naoki, co chciałbyś zjeść? – przerwał mu pytaniem, odziedziczone po nim brązowe oczy wpatrzyły się  w jego twarz, intensywnie rozmyślał nad odpowiedzią.
- Cio? – wypalił uroczo. Ludzie w pomieszczeniu się zaśmiali, a on się załamał.
- Pytałem co chciałbyś zjeść.
- Aaaa – przeciągnął  samogłoskę. Przysunął się do ścianki, nie taranując drogi wychodzącym paniom i panom. – ciastećko! – odpowiedział z uśmiechem.
- Inaczej… co chcesz na obiad?
- Nie chcie obiadu – bąknął. – Chcie tutaj zjeś! – westchnął ciężko, to jak ma ułożyć pytanie, by zrozumiał…
- Chcesz pizzę? – przekręcił głową. – Hamburgera? Cheeseburgera? – nie i nie.  – Frytki?
- Nie.
- Kurczaka? Nuggetsy? Rybkę? Spaghetti? – proponował, ale ten tylko przeczył ruchem  głowy. Świadkowie się śmiali pod nosem. – To nie wiem…
- Ja tesz – odpowiedział Naoki, drapiąc się po głowie. Naprawdę, tata zadał takie trudne pytanie…
- Może zapiekankę? – dodał coś, co mu jeszcze wpadło do głowy.
- Cio to jest?
- Zapiekanka? To taki jakby kawałek pizzy – wytłumaczył. – taka długa bułka z różnymi składnikami na niej… wiesz, pieczarki, serek, szynka, ketchup czy co tam zechcesz… to co, chcesz?
- Nie… - westchnął ciężko, na pewno jest głodny? – Jusz wiem! Chcie pizzę! – oświadczył dumnie. Ręce opadają, proponował mu to… a teraz ten skubaniec sobie zasługi przypisał. No cóż, ludzie się trochę pośmieją, jeszcze jakieś dwa piętra.
Gdy w końcu zatrzymali się na odpowiednim piętrze, wyszli. Naoki pożegnał się ze wszystkimi mówiąc do widzenia i ruszyli do jednej z knajp, która specjalizowała się w robieniu pizz. Zajadał z dzieckiem ten zastępczy obiad i cierpliwie znosił każde jego pytanie na temat, gdzie można znaleźć każdy ze składników tego przysmaku. Szkoda, że jutro znowu musi go zostawić na rzecz nauki i pracy, uwielbiał patrzeć na jego szczęście, a ono szczególnie z niego emanowało, gdy obok był jego tata. Po kilku minutach ciszy zerknął na Naokiego. Wpatrywał się w jedną z rodzin, taką w pełnym modelu – tata, mama, dziecko. Nieraz rozmyślał, jakby to było, gdyby Noriko z nimi była.
Rozmierzwił mu włosy, zwracając na siebie uwagę. Nakazał zjeść to, co ma na talerzu. Strasznie się grzebał, na szczęście sprzedawali pizzę na kawałki, to było bardziej opłacalne dla takiego dziecka, które do końca nie wie czego chce.
- Jeśtem pełen – oświadczył i złapał się za brzuszek.
- Serio? Po jednym kawałku – uniósł brew do góry. Oczywiście nawet w zapewnienia by mu nie uwierzył. – To chcesz jeszcze coś zjeść? – widać bez domowego jedzonka się nie obejdzie.
- Nie.
Sasori westchnął ciężko, a taki głodny był. Po chwili do stołu podeszła kelnerka, kładąc na stół tacę z jedzeniem dla mężczyzny, taki typowy zestaw obiadowy, jednak pyszny zapach smażonej rybki zwrócił uwagę Naokiego. Jedzenie wyglądało tak smakowicie… Sasori chwycił plastikowe sztućce i zaczął nimi odkrajać kawałek rybki. W chwili, gdy przeżuwał ją w ustach, spojrzał na syna, leżał z głową na stole i wgapiał się w jego jedzenie, a pod stołem zaciskał burczący, pod naporem intensywnego zapachu potrawy, brzuch.
- Chcesz? – mruknął, mały natychmiast zaczął ruszać twierdząco główką. – to chodź, wezmę cię na kolana.
- Okej!
Żywo zeskoczył z krzesełka i podbiegł do taty. Sasori odłożył sztućce i zabrał go na kolana. Jedzenie było gorące, więc musiał mu dmuchać. Zamówili sobie jeszcze soku do picia, znaczy Naoki chciał sprite’a, ale ostatecznie to Sasori musiał to pić, bo sok pomarańczowy okazał się taki dobry! Karmił małego, uważając na temperaturę jedzenia, gdy w pewnym momencie nabrał dość sporą porcję dla siebie, jego ręka została zatrzymana.
- Teraź ty tatusiu – nakazał dwulatek, mówiąc z pełnymi ustami.
- Naprawdę mogę? – zapytał teatralnie poruszony. Przecież to było jego jedzenie.
- Tak – uśmiechnął się uroczo. Dziecięca niewinność była taka rozkoszna, a Naoki posiadał tą cechę w nadmiarze. Przycisnął syna do siebie i cmoknął go w bok głowy. Dwulatek wbił widelec w kawałek rybki i skierował ją ku ust ojca. Uśmiechnął się lekko i zjadł zawartość. – Doble?
- Pyszne.
Mały się ucieszył zupełnie jakby sam to przygotował. Po jeszcze kilku wzajemnych kęsach, pojedli. Nadszedł czas, wrócić w końcu do domu, była już niemal osiemnasta, o tej porze powinien się kąpać. No cóż, aby spędzili dzień jako ojciec i syn i chyba nie mogło być lepiej. Uprzednio  płacąc rachunek, wziął w rękę torby z zakupami, a drugą dał Naokiemu. Szli sobie do windy i z windy do wyjścia. Po drodze nie zabrakło dziecięcego akcentu w postaci przywitania i pożegnania nieznajomych, mruczenia pod nosem piosenki puszczonej w windzie oraz machania do mijających ludzi.
Na parkingu, zmierzali do samochodu. Zachodzące promyki słońca oświetlały jeszcze tereny, na których przebywali. Samochody tliły się niemal wszędzie, chociaż gorzej bywało w święta, wtedy było trudno o miejsce na parkingu. Gdy doszli do samochodu, podprowadził synka przed drzwi do tylnego miejsca.
- Stój tutaj – nakazał puszczając jego rączkę i zaczął szperać w kieszeni w poszukiwaniu kluczyków.
- Kotek! – zawołał chłopiec, widząc przebiegającego pod samochód zwierzaka. Natychmiast wyminął ojca i pobiegł za nim.
- Naoki! – zawołał Sasori i rzucił wszystko co miał w ręku, dobiegając do syna. Przed dzieckiem w ostatniej chwili, z piskiem opon, zatrzymał się samochód. Wtedy mężczyzna zdążył odciągnąć syna, szarpiąc go w tył, kierowca samochodu jednak odruchowo zatrąbił klaksonem, strasząc tym jeszcze bardziej małe dziecko.
- Uważałby pan na dziecko! – warknął facet, wychylając się z okienka. Akasuna wziął płaczącego syna na ręce i z powrotem oddalił się do własnego samochodu. Usadowił małego na bagażniku, uprzednio niechcący kopiąc leżące na ziemi kluczyki, pod samochód. Jednak to było najmniej ważne, serce waliło mu jak oszalałe. Przestraszył się nie na żarty.
- Co ja ci mówiłem, do cholery?! – krzyknął groźnie do dziecka, nie zważał, że już i tak płacze. – Jak ci mówię, że masz stać, to masz stać! – krzyki były bardziej wyładowaniem za ten lęk, który go ogarnął. – Tak ci się spieszy z powrotem do szpitala, co?! – przeczył energicznie główką. – Chyba jednak tak.
- Pszeplaszam – wydukał pomiędzy spazmami płaczu. Dłońmi zakrył oczka, nie przestając wyć. Sasori westchnął ciężko, by w ten sposób uspokoić swój oddech. – Jusz nie będę, przeplaszam! Będę śtał! – jęczał rozpaczliwie. Sasori wziął go z powrotem na ręce i przytulił mocno do siebie. Dziecko przeżyło niezły szok, a on jeszcze na niego krzyczy.
- Naoki, nigdy więcej mi tak nie rób – powiedział, a on przytaknął, szlochając cicho. – Już po wszystkim, nie płacz – mówił ciepło, pohuśtując nim uspokajająco.
Dwa razy w ciągu roku miał on bliski kontakt z śmiercią, co się jeszcze wydarzy? Po kilku minutach, mały nadal nie przestawał płakać, a na dworze robił się ziąb. Naoki nie chciał puszczać ojca i stać na ziemi, jak go prosił, a on musiał schylić się pod pojazd po te pieprzone kluczyki. Jak na złość nikt tędy nie przechodził, aż zauważył jakąś szatynkę. Nie lubił prosić o pomoc, ale sytuacja go do tego zmuszała.
- Prze-Przepraszam… - gdy dziewczyna na niego spojrzała to się speszył i urwał.
- Nic się nie stało – mruknęła zadziornie. Tak, bardzo zabawnę, na jakąś pyskatą dziewuchę trafił, on to ma szczęście… dziewczyna już spoważniała i z ciepłym uśmiechem zapytała. – w czym mogę pomóc?
- Pod samochód wpadły mi kluczyki, a nie mogę się po nie schylić z dzieckiem na rękach, mogłabyś…
- Jasne – stwierdziła i położyła swoją torbę na chodnik. – który to pana samochód? – spojrzał na nią zdezorientowany, a po chwili zrozumiał. Chciała wejść pod samochód po klucze.
- Nie, nie – zaśmiał się lekko. – wystarczy, że przytrzyma pani Naokiego… znaczy moje dziecko.
- Ach, ale będzie chciał tak do obcego? – upewniła się, bo w sumie wyciągnięcie kluczyków byłoby łatwiejsze. Dzieci nie lubią zostawać z obcymi.
- Naoki, pójdziesz na chwilę do pani – oznajmił Sasori i podał chłopca dziewczynie, ten cicho pochlipując pod nosem, nawet się nie sprzeciwił. Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Oj, oj, oj, a dlaczego pan płacze, co? – zwróciła się do dwulatka. Sasori ukucnął przy samochodzie, sięgając po kluczyki. Zlustrowała go wzrokiem, całkiem fajne ma ciało, musi być wysportowany. – Masz łaskotki? – zapytała Naokiego, sięgając mu ręką do pach zaczął się wiercić i śmiać.
- Nie…!
- No chyba jednak – z uśmiechem połaskotała go po ciele. – No Naoki, masz taki śliczny uśmiech. Nie warto płakać – mruknęła wesoło, Sasori wyciągnął kluczyki, dziewczynie chyba się nie spieszyło, więc wpierw otworzył bagażnik i zaczął na powrót zbierać rozsypane na ziemi produkty, do reklamówki. Dziewczyna okręcała się wokół własnej osi, sprawiając tym frajdę, dzieciakowi. Ponownie zawiesiła wzrok na Sasorim, promyki słońca, które przedzierały się przez ciemne chmury, tak ładnie okalały jego twarz.
- Kotek – zawołał chłopczyk, wyrywając dziewczynę z zamyślenia, odwróciła się z nim w te stronę.
- Ano, widzę. Podejdziemy? – zapytała, na co niepewnie przytaknął. Odeszła z nim na  kilka kroków i ukucnęła przed samochodem, stawiając na ziemi chłopca. – Kiciuś, chodź tutaj – pokusiła go ręką, a wtedy mały kichnął mocno. – Na zdrowie! – i kolejny raz. – Sto lat – i znowu. – Koleżko, ty chyba masz  uczulenie wiesz? – odpędziła kota i ponownie wzięła w objęcia chłopczyka.
- Co to uculenie?
- Taka reakcja na daną rzecz… ale to tylko moje przypuszczenia – oznajmiła, a mały się skrzywił. Głupie uczulenie. Dziewczyna podbiegła do Sasoriego i zabrała jedną torbę zakupową i władowała mu do bagażnika.
- Dziękuję. Chodź do taty – mruknął mężczyzna, wyciągając ręce po syna.
- Trzymaj się Naoki.
- Pa, pa – pożegnał się, a ona pisnęła w duchu. Jaki on uroczy.
Szatynka uśmiechnęła się do radosnego chłopca, gdy Sasori przyczepiał go do fotelika. Gdy wyjeżdżali pomachała mu, co oddał wesoło, krzycząc swoim dziecięcym głosikiem pa, pa. Stała tak jeszcze chwile dopóki samochód nie zniknął jej z oczu. Wtedy ktoś otulił ją od tyłu, drgnęła ze strachu.
- Hej Miyuki, wybacz spóźnienie, długo czekałaś? – uśmiechnął się jakiś chłopak.
- Bardzo. Musisz mi to wynagrodzić stawiając kino – mruknęła, biorąc go za dłoń.
- Zapomniałem portfela.
- Mam nadzieję, że żartujesz… – powiedziała poważnie, a ten tylko z uśmiechem cmokając ją w policzek.
- Dałabyś się kiedyś nabrać – burknął, a wtedy i ona się uśmiechnęła. Następnie chłopak zaczął gadać o swoim dniu, ale szatynka go nie potrafiła słuchać uważnie, swoją uwagę poświęcała przypominaniu sobie uśmiechu Naokiego i jego taty.

            Pod wieczór Sasori za namową Deidary, zostawił Naokiego z jego matką. A oni, wraz z Hidanem wyskoczyli razem do kina. Miał lecieć jakiś fajny horror z gatunku spirytystycznego. W sumie od dłuższego czasu nie spotykali się na takich luźnych wypadach. No sorry, tak mamy klimat, jeden musi zapierdalać w pracy i szkole, drugi też i w dodatku nie potrafił się zabezpieczać, więc trzeciemu spadł na głowę obowiązek zadbania o wszelkie szczegóły wypadu. Sprawy organizacyjne są takie męczące.
            Pierwsze gdzie się skierowali będąc w budynku to do działu, gdzie sprzedawali wszystko co na seans potrzebne, bilety, picie, żarcie. To takie trudne wybrać te przekąski… weź pepsi, a potem co pięć minut leć do kibla, bo twój pęcherz nie wytrzymuje, a to wiąże się z straceniem przynajmniej czterdziestu procent filmu. Pop corn też nie jest opłacalny… zjesz cały nim się zacznie film lub co gorsza reklamy… w dodatku lepiej jest mieć czym to popić, bo jak ci stanie to nie ma przebacz. Stanie pop corn w przełyku, oczywiście.
- Na takie filmy lepiej chodzić z dziewczyną – mruknął Sasori. Jest okazja na przytulanie, dużo przytulania i czujesz się bezpiecznie, bo jedyne co cię może przestraszyć to akcje z filmu, a nie durni koledzy z boku.
- Zabraliśmy ze sobą przecież Dei’a – oświadczył Hidan, wskazując podbródkiem na kolegę.
- Och, fuck off – warknął ukazując mu swój środkowy palec. – oboje wiecie, że beze mnie to spotkanie by w ogóle nie wypaliło – orzekł dumnie. Wiedział, że ma racje, Saso nie chce przebywać z Hidanem i vice versa. – Saso kupi bilety.
- Dlaczego ja?
- Dlaczego ja? – przedrzeźnił go infantylnie. – Zbajeruj kasjerkę, da nam bilety taniej.
            Trzeba w końcu oszczędzać na ważne rzeczy… takie jak wódka, albo sześciopak piwa. Z drugiej strony ostatnia konfrontacja kumpla ze swoją eks mu nie posłużyła. Przeleciałby jakąś i przestał zrzędzić…

- Ej! Noriko – zawołał Deidara w stronę dziewczyny, zatrzymując ją pod blokiem przyjaciela. – długo jeszcze zamierzasz uprzykrzać ludziom życie? – kobieta uśmiechnęła się cynicznie.
- Nic nikomu nie uprzykrzam. Chciałam tylko dowiedzieć się czegoś o swoim dziecku.
- Jaaasne – zaczął kpiąco. – weź kurwa, bo mi się zrobi ciebie żal. Odwal się już od Sasoriego, dobra?
- Myślisz, że nie mam co robić tylko za nim latać?
- No najwyraźniej.
- Ja pierdolę – westchnęła ciężko. – posłuchaj, nic złego nie zrobiłam Saso, jak już to on mi.
- Co kurwa? – zaśmiał się, no nie potrafił inaczej postąpić.
- Tak. Bylibyśmy teraz bardzo szczęśliwi, gdyby nie ty i wasz pozostały cyrk.
- Szczerze wątpię. Nie zgrywaj ważnej, skoro po prostu już od początku dałaś dupy w tym związku. Nie zasłaniaj się mną i resztą, nie potrafiłaś się dostosować do paczki i robiłaś jakieś sztuczne problemy.
- Powiedz mi, która dziewczyna chce zostać nazywana przez przyjaciół faceta Szmatą? Która chce, aby szpuntowali przeciw niej faceta albo nakłaniali go do zerwania?
- Nie znasz się na żartach i tyle – wzruszył ramionami. Saso ma własny rozum i nie słucha innych.
- Przy takich „żartach” żadna dziewczyna nie wytrzyma, a twój przyjaciel nigdy nie zazna szczęścia – prychnęła. – przy następnej kochanicy Sasoriego, polecam wam się nie wtrącać w jego życie i przystopować z waszymi kretyńskimi „żartami”. Nara.

Może i zamienili ze sobą krótką rozmowę, ale dała trochę do myślenia. Może gdyby tak nie naciskali na kolegę i trzymali się na dystans od Noriko. To wszystko by się inaczej potoczyło? Lepiej? Znaczy on tam nie sądzi, że zerwanie z tym pasztetem to był błąd, nie cofnąłby czasu, jednak przy następnej próbie jakiejś zażyłości, będzie bardziej go wspierał, dopingował. Rzecz jasna, jeśli dobrze wybierze.
            Po chwili wrócił Saso z biletami, nie załatwił obniżki.
- Łat da fak?! Co się stało? – zapytał szczerze zdziwiony Dei. Akasuna chyba wyszedł z formy. – Miałeś bajerować!
- Bajerowałem… zapytałem ją spod jakiego jest znaku… a ona, że zakaz wstępu…
- Buahaha – parsknął śmiechem Hidan. – muszę się z nią umówić. Widać ma gust i nie leci na rudych.
- Zamknij się… okres ma pewnie.
- Uhum – zadrwił. – człowieku spójrz na siebie, nie jesteś zajebisty – uświadomił, starał się zrobić to delikatnie, ale nie wyszło.
- Ty śmiesz mówić ludziom takie rzeczy?
- Jestem jedyną osobą, która może to czynić bez skrupułów. Przyjmij to  do wiadomości, ja jestem zajebisty, twój syn jest zajebisty, nawet Dei jest trochę zajebisty.
- Jej… dzięki… -  wtrącił blondyn. – ale z tym trochę to przesadziłeś – burknął nadąsany.
- Racja, przesadziłem… trochę to za mocne określenie.
- Nie o to mi chodziło…
- Dobra… i tak jesteście zajebistsi od tej pokraki co właśnie weszła przez drzwi…
            Jak na zawołanie odwrócili się do osobnika, który od zawsze jest przyczyną wszelkich, wymyślnych hejtów. Sasuke Uchiha i jego głupi kolega… nie mógł być mądry, bo się przyjaźni z Sasuke. Oczywiście musieli zagadać, a przynajmniej dwoje z nich się do tego po prostu rwało. No i nie mylili się co do jego kolegi. Standardowo po kilku zdaniach, Deidara zaczął drzeć koty z Uchihą. No gdyby tak nie było to byłby to cud warty zapisania w kalendarzu.
- Ty masz chyba basen zamiast głowy, debilu – warknął Sasuke w stronę Deidary.
- Jak można mieć basen zamiast głowy? – spojrzał z rozbawieniem na przyjaciół, może oni wiedzą. Niestety, jedyne co to zaśmiali się pod nosem. Ach ten Sasuke i jego obelgi.
- W sensie, że masz wodę www… w głowie – warknął.
- To w końcu w głowie czy w basenie? – dopytał, a zarówno jego koledzy jak i kolega Sasuke parsknęli śmiechem. Najlepiej się gasi ludzi, łapiąc ich za słówka. Młody chyba sam się pogubił w tym co bredzi. Najpierw jego głowa jest basenem, a potem jednak głową. Żal.
- Idź, bo ci jebnę – warknął groźnie. Aha, już się boi jakiegoś wyszczekanego osiemnastolatka. Parsknął żywiołowo śmiechem. Jebnie mu, lol, jebnie mu.
- No dawaj – sprowokował Deidara, Hidan aż usiadł sobie na pobliskiej ławce, by przyjrzeć się tej komedii.
- Daj spokój – wtrącił Sasori. – przyszliśmy na film, a nie robić zadymę.
- Dobra, racj…
- Właśnie słuchaj się chłopaka – sarknął Sasuke, ale natychmiast został brutalnie pociągnięty za kołnierz przez zaczepnego rozmówce. Wiedział, że się wścieknie, ale nie potrafił się powstrzymać od swojej kąśliwej uwagi. Jest przecież zajebisty.
- Co ty powiedziałeś gnoju?! – warknął. Jezu jak go ten typek wkurzał. Nie potrafi się pogodzić z tym, że już sam się upokorzył? – Naprawdę, tak bardzo chcesz bym ci stłukł ten pysk?
- Jesteś debilem skoro nie potrafisz odróżnić ludzkiej twarzy od zwierzęcego pysku – odepchnął go od siebie, jakby Douhito był jakąś zarazą no, dla niego był. Gówniany plebs.
- Masz racje, nie powinienem obrażać zwierząt a powiedzieć prawdę – rzekł ze skruchą. – mianowicie, że twoja TWARZ i twoja dupa to bliźniaki – wyzwał Uchihę, a jego kolega… Naruto mu chyba było parsknął gromkim śmiechem. Nawet jego przyjaciel się z niego śmieje, jakie to żałosne. Brunet zmierzył go wzrokiem.
- Dei, skończże i cho…
- Sugerujesz coś, marginesie? – warknął Sasuke. Nie pozwoli tak mu odejść, będąc pokonany. Douhito był przecież byle kim, pracował na budowie, zwykły śmieć i tyle.
- Taa, gdybym miał taką twarz to bym na niej siedział -  skwitował z cwaniackim uśmiechem.
- Dobre… - parsknął Naruto śmiechem, powinien te teksty notować. Kolega jednak ponownie zgromił go wzrokiem. Zero dystansu do siebie, pan dumny Uchiha.
- Po czyjej ty jesteś stronie?! – warknął w stronę Naruto. Oczywiście, że był po stronie zwycięzców, ale mu tego nie powie, bo focha strzeli. – Fajne dżinsy – przyznał Deidarze. – Ile cię kosztowały? Dwa obciągnięcia?
- Nie zniżam się do twoich zagrywek.
- Dei, chodź niedługo film się zacznie – bąknął Sasori. On tu na film przyszedł, a nie oglądać jak ktoś walczy o respekt. Hidanowi nie żal kasy, ale jemu owszem.
- Moich? Takie zagrywki pasują do ludzi z pustą przestrzenią pomiędzy uszami – stwierdził Sasuke, kolejny raz wypowiedź Akasuny została zignorowana. Deidara mierzył się z Sasuke spojrzeniami i chyba analizował wypowiedź rywala, no bo jak to pomiędzy… łat da fak? Chociaż… aaa!
- Najpierw zamiast głowy basen, potem mam w głowie wodę, a teraz pustą przestrzeń. Weź się człowieku zdecyduj, a nie tu pierdolisz bezsensu – prychnął już zmęczony tymi żenującymi dialogami.
- Ludzie… nie muszę tego słuchać. Ja idę do sali kinowej – oznajmił do siebie Sasori i ruszył w wyznaczoną drogę. Dei obejrzał się do niego.
- Saso, ej! Saso! Czekaj no! Saso! – wołał, ale go nie słuchał.
- Nawet rudy cię olewa – mruknął z kpiną Sasuke.
- Spieprzaj – warknął i pokazał Uchihie środkowy palec. – Chodź Hidan... Saso ja jebie, czekaj!
            Po chwili podbiegli do swojego kumpla. Strasznie się dąsał przez ten cały czas, no kopnęli by mu w dupę. W dodatku do marudzenia dołączył Hidan, bo całe wakacje ma siedzieć w domu, w innej części kraju, bo musi przynajmniej trochę popracować. Głupie to… jego stary na serio uważa, że jemu się spodoba pracowanie? I porzuci swoje nic nierobienie dla tego? Niedoczekanie!
            Chociaż koledzy to w bardzo wygodny sposób o tym myśleli. Przecież ojciec Hidana na pewno nie da mu pracy w roli czyszczenia kibli… przy postawie Hidana to pewnie da mu pracę, w której robiłby jak najmniej. Żeby nie narobił zbyt wielu szkód. Logiczne. Sami by chcieli pracować w czymś takim… i to jeszcze bez konieczności wcześniejszej nauki. Chyba fajnie być Hidanem… aczkolwiek nie chcieliby nim być.
- Całe wakacje bez oglądania ciebie. Moje najszczęśliwsze miesiące w życiu – stwierdził Saso rozsiadając się wygodnie na fotelu. W pomieszczeniu jeszcze było jasno, do rozpoczęcia filmu pozostało kilka minut.
- Mówisz tak, jakbym to ciebie odwiedzał.
- Bo tak jest…
- Phi! Nie pochlebiaj sobie. Przychodzę tylko do Naokiego… masz się nim dobrze zajmować – rozkazał Hidan, grożąc koledze palcem. Sasori wydymał usta, no cholera, wie i umie się zajmować dzieckiem.
- Będę go pilnował – wtrącił z uśmiechem.
- Ty się lepiej trzymaj od niego z daleka – powiedział Hidan. – na twój widok on chce płakać – stwierdził… prawdę. Jednak Deidara i tak się naburmuszył. – daj telefon spiszę twój numer.
- Co? Znamy się tyle lat i nie masz mojego numeru?
- Nie, debilu. Mam nową komórkę, tamta mi spadła do k… do wody – nie rozumieli dlaczego się poprawił. Ich to w ogóle nie dziwiło.
            No cóż, dał mu telefon, a potem już wszyscy oddali się kinowemu ekranowi. Fajnie się tak wybrać w przyjacielskim gronie… ale dlaczego to musiał być horror? Co jak co, ale ze strachu się nie wyrasta.


DATA
17.05.2014

OD AUTORKI
Witam wszystkich po przerwie :D :* 
Oczywiście wykorzystałam ją na całego, rozmyślałam nad opowiadaniem i wymyśliłam idealne zakończenie go xD ale nim do tego dojdzie to trochę minie xD przykro mi :P ale nie no, ja mówię o zakończeniu, a dopiero w DWUDZIESTYM DRUGIM rozdziale wprowadzam główną bohaterkę xD tym razem już z nami zostanie na dobre :D doczekaliście się xD 
Oprócz tego napisałam pięć notek do przodu i jeszcze kilka wątków, które się tam kiedyś pojawią, powiem tylko, że zaliczam je do tych komediowych, ale czy Was rozbawią to się okaże :D 
Mam prośbę, jeżeli wydaje Wam się, że jakoś nie wiem... popsułam się w pisaniu to proszę, wypomnijcie mi to ;) Postaram się poprawić, postanowiłam w czasie tej przerwy troszkę się udoskonalić w życiu, a to tyczy się również pisania, więc proszę o szczerość ♥
Na koniec oczywiście wam wszystkim dziękuję za każde wyświetlenie, każdą obserwacje, każdy komentarz i za każdego z was, jesteście wspaniali :* :)
Pozdrawiam Was gorąco :) :D

17 komentarzy:

  1. Usunął mi się komentarz i czuję, że zaraz eksploduję...
    MIYUKIIIII ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    Wreszcie nam ją pokazujesz, przez te 21 rozdziałów zastanawiałam się jak będzie wyglądało ich następne spotkanie. A tu proszę, przez taką prawie tragedię znów się spotkali! Swoją drogą to panowie Akasuna mają niebywałe szczęście - jak nie plac zabaw to samochód i kot. Niefajnie.
    Ale Saso wybawiciel, jest okej! Fajnie waśnie, że tym razem Akasuna się serio wkurzył i tak dalej, bardzo dobrze to przedstawiasz, bo wtedy Twoi bohaterowie nabierają takich prawdziwych cech jak zwyczajni ludzie. No i już więź ma Miyuki z Naokim, perfekcyjnie :3
    Potem oczywiście do kina i sprzeczka z Sasuke, jaki z niego debil, nawet kumpel się z niego śmieje. No ciota, Dei jak zwykle go zmiażdżył. Kurcze, miałam nadzieję że się spotkają w tym kinie i tak czekam, czekam, a tu koniec rozdziałów. Zabijasz mnie, Soli :<
    Podziwiam, że masz już tyle rozdziałów to przodu, skąd czerpiesz swoją nieziemską wenę? ;>
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dopiero spotkanie zwiastujące poznanie :D więc będzie ciekawiej, zaufajcie mi xD No ja nie wiem czy tak do końca można nazwać to szczęściem xD
      Och, cieszę się, że ci się podobało, ale Saso będzie miał o wiele, wiele gorsze wybuchy xD tu się jeszcze powstrzymuje :D
      Ej no, ich spotkanie będzie w milszych okolicznościach, bez osób trzecich... chyba można to tak nazwać, no zobaczysz :D
      No ja sama jestem tą weną zaskoczona, mam takiego power'a, że szok :D ale to na bank Wasza, czytelników zasługa ^^
      Również pozdrawiam:*

      Usuń
  2. Wow. Miyuki się pojawiła. Wow, nie sądziłam, że kiedyś do tego dojdzie. xD
    Nie uważam, że się "popłynęłaś w dół z pisaniem niczym pstrągi w jeziorze" (cytuję moją nauczycielkę, która akurat wypowiadała się na temat mojej średni z polskiego. xD), ale ja chcę więcej tych przemyśleń Naoki'ego. :D Wgl, jak sądzisz, masz już 2/3 za sobą w opowiadaniu?

    Okej, rozdział. Skąd ja znam to "Jestem głodna", a potem "To za dużo dla mnie.". xDD

    Akcja w kinie. Przypomniało mi się, że miałam iść z kolegami do kina. Ale niestety przyjaciel ojca przychodzi. No cóż, mam nadzieję, że syn będzie fajny (starszy tylko o 2 lata!). Zbaczam z tematu. Znowu. xD

    Och, Sasuke, czemuś ty taki durny? O, ułożę balladę o "Głupim Sasku, co wychodził do kina". Łaj not, łaj not? xD

    Dobra, kończę, bo aż wstyd. :c Za błędy przepraszam, ale z telefonu piszę. Z resztą jak zawsze. xD Boże, za leniwa jestem, aby włączyć komputer. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, no widzisz, a jednak doszło XD
      Och, w porządku, będzie więcej jego przemyśleń :D i dziękuję, że tak myślisz ♥ Doceniam :)
      2/3? XDDD a skąd xD zrobiłam sobie taki podział historii w opowiadaniu i mam osiem wyszczególnionych wątków, z czego tylko trzy do tej pory jest upublicznionych :P więc nie, nie jestem w dwóch trzecich, nawet z moimi wątkami w wordowym brudnopisie xD
      Jak ułożysz balladę to mi ją koniecznie wyślij xD
      Oj tam, lenistwo to też pracowite zajęcie XD

      Usuń
  3. Hejo ^_^ Przechodzę do komentowania xP
    :O Sasori! Nie rozpieszczaj dzieciaka bo ci na łeb wejdzie >.< Zobaczysz. I tak cię już nie słucha xD Co to za laska co się dopiernicza do Saso? .... WTF? Ona myśli że na nią poleci tylko dlatego że jest ładna? Chyba źle trafiła XP No ale co się dziwić jej zachowania, trafiła na mega ciacho to się chciała umówić ;p Naoś lubi jeździć windą <3 I ci ludzie O.o co za pedofile xp no nie mają co robić tylko na dziecko się patrzeć i uśmiechać... zero prywatności. W ogóle to bardzo dużo tego uśmiechania było xD Ale skoro Naoki taki słodki, to powinien na tym zarabiać, póki jeszcze może, nie wiadomo jaki będzie za pięć lat :D
    Saso.. dlaczego on ma wyrzurzy że nakrzyczał na dzieciaka? Dzieciak się przestraszył, ale nie posłuchał ojca i opiepsz mu się należał. Sasori nie zrobił nic złego, nic za co powinny męczyć wyrzuty sumienia więc wtf? Jak tak będzie Naokiemu wszystko uchodzić na sucho to Sasori sobie z nim nie poradzi... właściwie to nawet teraz nie zawsze sobie radzi xD Tak myślałam, że ta kobieta którą Sasori poprosił o pomoc to była Miyuki, ^^ I nie myliłam się HURA! No wreszcie, na prawdę nie mogłam się jej doczekać. No nie! Jak Naoki może mieć uczulenie na kotki >.< No foch x)
    Wypad do kina z kumplami, zawsze spoko. Jak się napatoczył Sasuke i te jego wyzwiska z Deiem -_- Jak dzieci xD A zwłaszcza to pokazywanie fakasa przez Deia... no DEI! Ogarnij xD W dupe chcesz mu to wsadzić czy co? xD Sasuke, Basen w głowie, pusta przestrzeń, no starał się no, ale nie do końca mu wyszło. No tak to jest jak chce się być na siłę śmiesznym :P Muszę przyznać... z ciężkim sercem T_T ale muszę. Noriko miała trochę racji.. troszeczkę, troszenienieczkę racji miała. Nie powinni jej wyzywać od szmat, nawet jeżeli była to prawda, ale wątpię czy gdyby jej nie wyzywali to czy by nie zerwała z Sasorim. Pewnie by to zrobiła tylko może później. Ale prawda jest taka że Noriko to szmata xD Musiałam to napisać. Ah i ten Hidan, się tak czepił tego naokiego. Dobrze że go lubi, nie mniej jednak jego zachowanie jest bardzo chamskie w stosunku do Saso i żal mi Akasuny że tak sobie pozwala -_- Hidan wbija do niego kiedy chce, mówi o nim co chce, a Saso trochę sie po sprzeciwia a i tak wyjdzie na Hidana.. nie dobrze, oj nie dobrze.
    Rozdział zajefajny! Bardzo dobrze mi się go czytało ^^ No i wreszcie wróciłaś! <3 Oczywiście że życzę dużo weny i chęci do pisania. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, wychodzi na to, że ja się zachowuje jak pedofil, bo jak widzę jakiegoś małego potworka to muszę się uśmiechnąć xD Heh dobrze zauważyłaś - Saso go rozpieszcza, dzieciak mu nawet nie pozwala zaruchać xD
      No ma wyrzuty sumienia, bo to mięczak XD ale spokojnie, naprawie to zepsucie Naokiego i sprawę z Hidanem też naprawie, albo raczej ktoś naprawi :D cierpliwości :D
      Hehehe no musi mieć "trochę" racji, jest kobietą xD nie odbiorę jej dźwigania tego obowiązku xD
      ♥ ♥ ♥ dziękuję za ciepłe słowa ♥ ♥ ♥
      Pozdrawiam :* :)

      Usuń
  4. W końcu! Miyuki! Jak ja długo na nią czekałam!
    Ale od początku... Naoki jest taki słodziutki... do schrupania, normalnie. :) Też chce takiego syna... Jego przemyślenia są takie fajne. Dwa lata a jakie poważne problemy przechodzi.Jedzenie. Zjeść czy nie zjeść? O to jest pytanie :)
    Sasori wybuchł... w sumie to kiedyś musiał. Praca, nauka, dziecko robi swoje. Człowiek taki znerwicowany chodzi cały czas. Nic dziwnego, że się wydarł... Każdy po czymś takim by się wydarł. Jeszcze wcześniejsza przygoda z szpitalem...
    I najważniejsze! Deidara. Boże, jak ja ubóstwiam jak piszesz jego kłótnie z kimś. To jest takie świetne! Leżę i nie wstaję po tym xD. albo gejowskie rozmowy Sasoriego i Deidary... To jest boskie. :D Ale wracając... Nic nie zostawił na Sasuke. I jeszcze jego kumpel się z niego śmieje... Masakra! w pozytywnym tego słowa znaczeniu ;) ... dla Deidary, bo Sasuke... Samo SasUKE już coś mówi, nie?xD
    Nie wiem skąd bierzesz pomysły na to, ale naprawdę gratuluję. Twoje opowiadanie jest świetne i nie uważam, że się opuściłaś. Ciągle piszesz świetne rozdziały, nie ma się do czego przyczepić :)... ale możesz pisać więcej rozmów Deidary i Sasoriego..., ale ja nic nie mówię ^^. Naprawdę jest bomba! ;)
    Pozdrawiam cieplutko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej rozmów Dei'a i Saso - załatwione xD już mam w głowie dużo pomysłów, a jeden wymyśliłam myjąc zęby i parsknęłam śmiechem xD połowa pasty była na lustrze, a drugą połowę połknęłam D: Cieszę się, że tak sądzisz ♥ :D
      Tak, ja też zadaje sobie to pytanie widząc coś baaardzo kalorycznego D:
      Mhm, Saso ma przerąbane... ta autorka to się na niego uwzięła chyba /
      No bo Dei wyznaje motto tępić Uchihy :P a sasUKE, jak powiedziałaś, jest do tego stworzony xD
      Również pozdrawiam! ;*

      Usuń
  5. Jgdiuldvksihosuvjxugprqucjvftydogydk sihep.. MIYUKI ! wreszcie ! Po DWUDZIESTYM PIERWSZYM ( nie wiem czy dobrze napisałam, pewnie nie xD ) ROZDZIALE. Ale i tak jedna scena z nią. Czo ten Sasuś i jego bezsensowne "pojazdy". "Basen zamiast głowy" - nie zrozumiałam na początku. Potem ogarnęłam. Ciekawe na co poszedł z Naruto. Może na jakiś romantyczny film ? Kto wie, kto wie ..?
    Hidan w pracy... Już Sobie go wyobrażam z papierami za biurkiem. Ale pewnie będzie wyrywał jakieś 'dupy' jak to Hidan. No właśnie czemu się poprawił ? Przecież to nic dziwnego jak na niego.
    Opiszesz scenę zerwania Miyuki z tym jego chłopakiem ? Jestem ciekawa jak i o co zerwą.
    Na koniec chciałabym Tobie podziękować za życzenia urodzinowe. Dziękuję pod tym rozdziałem, bo nie chciałam Ci spamować xD Szkoda, że nie udało Ci się czegoś napisać ale nie mam Ci tego za złe. Znaj moją łaskę ^₩^
    Czekam na więcej~!
    Pozdrawiam <3
    (Ha ! Oszukałam internety i skopiowałam komentarz przed opublikowaniem, bo coś czułam, że mi nie opublikuje ;3 )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dobrze napisałaś xD tylko caps lock ci się załączył :< xD
      Sasuke i Naruto na filmie romantycznym? Nie no, bądźmy realistami... poszli na My Little Pony, na pewno! xD
      Zobaczymy gdzie będzie pracował, hehehe xD
      Skoro chcesz to opiszę, nie ma problemu :D
      Och spoko, lubię spam xD n wybacz :< miałam napisany 2 i 24, a na 22 się haniebnie zatrzymałam... ale może masz jakieś życzenie na one shota albo jakiś konkretny rozdział? :D
      Również pozdrawiam :* :)
      ( Myślisz, że ci w to uwierzę? ;] wiem, że cofnęłaś się w czasie tuż po tym jak ci komentarz nie wszedł :P Pff... oszukałaś XDDD)

      Usuń
  6. Ale ze mnie szczęściara, pisze ten komentarz po raz trzeci i miejmy nadzieję że do trzech razy sztuka.

    Dobra, napocątku trzeba przeprosić,że tak późno. Wiem, jestem beznadziejną czytelniczką... znaczy tylko w połowie, bo rozdział przeczytałam w terminie, a moja wina leży tylko w kwesti komentarza, albo raczej jego braku.

    Naoki jest przeuroczy i to jego wlaśł kotek. Ja na miejscu tych ludzi, zamiast się tylko uśmiechać dołączyłanbym do Naokiego. Ej, przecież wlazł kotek na płotek to hit sezonu.
    W kwesti jedzenia dzieci są upierdliwe, to nie to nie ale i tak koniec końców jedzą twoje jedzenie. Wiem z doświadczenia, też byłam tak upierdliwym dzieckiem. No bo sama kwestia wyboru jest truda, co kolwiek bys nie wybrał i tak jedzienie rodzica wygląda jakoś lepiej.
    Chesz to dziecko w końcu zabić...albo raczej jego ojca. Biedny Saso, niedługo dostanie zawału serca. Czemu, nie weźmie sobie wózka, Naoki nigdzie bymu nie uciekał, byłoby wygodniej. Jeśłi zamierzasz, wpadkować Akasune w więcej takich akcji, to od Ronny na urodziny dostanie karnet do psychoterapeuty.
    I jest Miyuki! Główna bohaterka, pojawiająca się na dobre dopiero w rozdziale 22, takie coś tylko u Soli. Jak jej postać, pojawiła się epizodycznie w początkach, była dość irytująca, mam nadzieję, że się zmieni, trudno mi to ocenić po tym małym kawałku. Czy to 'nic się nie stało' było uznane przez nia za przeprosiny z przed dwóch lat, czy poprostu miałbyć w jej mniemaniu śmiesznawy docinek.
    Miyuki, Miyuki ale najważniejsze Akatsuki.
    Akatsukowy wypad do kina? No zoorganizowanie takiego spotkania, to naprwdę ciężkie zadanie. Odiweczna walka Deidara kontra Uchiha.I:0 dla Douhito. Weź Sasuke nie kompromituj ludzi w twoim wieku, nawet Naruto się nabija z niego. Na twoim blogu wszyscy wiekowo młodsi od Akatsuki są tak mało zajebiści, no oprócz Daisuke, bo jemu to wychodzi przypadkowo, w końcu jest Haruno nie może mieć tego w genach. SasoDeiHidan to moje ulubione trio na tym blogu, więc im więcej ich tym lepiej. Hidan w pracy? Tak wybujałej wyobraźni to ja nie mam.

    Robisz przerwe wakacyjną? No cóż, jeśli ostatni rozdział przed przerwą dodajesz 21 czerwca, trochę szkoda ale w sumie trzeba patrzeć na pozytywy, będzie świetnie przeczytać 27 rodział tydzień przed urodzinami, ja to zawsze miałam szczęście.

    Pewnie zapomniałąm o najwarzniejszych faktach, ale dodaje zanim będe musiała pisać komnetarz po raz 4.
    Dużo weny, i czekam na następny rozdział z niecierpliwością
    Pozdrawiam, serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś beznadziejną czytelniczką, ja sama si spóźniam z rozdziałami u ludzi, a teraz mam totalnego lenia .___.

      Sasori nie wziął wózka, bo jest idiotą, myśli, że nie jest mu to potrzebne, po prostu :P hehehe, taa takie rzeczy tylko u mnie xD codo tgo nie ma za co, to można to dwojako rozumieć ^^ Hmm serio z młodszego pokolenia tylko Daisuke mi wyszedł? Niee, jeszcze z jednego jestem zadowolona xD

      Nie, nie robię przerwy wakacyjnej xD będzie rozdział na twoje urodziny :D specjalnie napisałam rozdziałów w przód, aby nie robić przerwy ;)
      Dziękuję pięknie, pozdrawiam ;* ;)

      Usuń
  7. Hej, zaczęłam czytać tego bloga z.. pół miesiąca temu. Pierwsze rozdziały przeczytałam na szybko, ponieważ nie podobał mi się styl, ale zaciekawiła fabuła xd Przyznam szczerze, że jakoś się..poprawiłaś i teraz przyjemnie się to czyta. To tak od strony stylu.
    Na bloga wpadłam, bo szukałam czegoś fajnego do poczytania. Znalazłam ;D
    kocham wątki Saso&Dei i te ich podteksty. No mrrr. Hidan mnie rozwala.. zazwyczaj. Poza tym, sprawiasz, że zaczynam lubić dzieci O.o to naprawdę...niesamowite, bo w końcu pomyślałam o dzieciakach pozytywnie, mimo, że Naoki jest wymyślony. Co więcej..hm.. możesz dodać mnie do swoich stałych czytelników. Gratuluje weny i wgl powodzenia w dalszym pisaniu. Dzięki za lekturę w wolnym czasie.
    Zbierałam się do tego komentarza kilka dni, bo zazwyczaj nie komentuje tego, co czytam. Wyjątkowo postanowiłam pokazać, że też tu jestem, też się śmieje i wkurzam (np. na Noriko).
    Akatsuki górą <3
    ~~ Midori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, skoero się śmiejesz to dla mnie to najwyższa nagroda, komplement :D Cieszę się, że jednak się ujawniłaś i powiedziałaś tyle miłych słów ♥
      Hahaha, nie podobał ci się początkowy styl? a co w nim było nie tak? poprawię wszystko :D chociaż chyba wiem, denne opisy xD
      Dzięki mnie lubisz dzieci~ to takie miłe ♥
      Podteksty SasoDei, ich nie zabraknie xD
      Ja też dziękuję za czytanie :)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  8. Rozdział świetny :D Wreszcie pojawiła się Miyuki, a już traciłam nadzieję.. Nie mogę się doczekać jak to się romans rozwinie;) Z tym samochodem, już się bałam, że Naoki znowu wyląduje w szpitalu ale dzięki temu zapoznali się z Miyuki, więc jak to się mówi "Nie ma tego złego, co by na dobrze nie wyszło" ciekawe kiedy znowu się zobaczą;) Jeszcze akcja w tym kinie, normalnie przebój:D skąd ty masz takie pomysły na gadki chłopaków z Akatsuki? Uśmiałam się nieźle;D
    Według mnie nie spadłaś wcale z poziomem pisani, a nawet jest lepszy. Niczego ci nie brakuje w twojej twórczości;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, w końcu po coś Miyuki jest w nagłówku xD więc nadzieja musi być xD
      Skąd biorę pomysły na gadki Akatsuki? albo z głowy, albo sama takowe z kimś prowadzę xD
      Ooo rany, dziękuję ♥ aleś mnie podbudowała ♥
      Wgl, ja czytam twojego bloga, jeszcze dw rozdziały i się zrównam i strzelę komentarz, czekaj na mnie~! :)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  9. No właśnie ej z ust mi to wyjęłaś xD 22 rozdział i wreszcie Miyuki! Muszę przyznać, że fajny pomysł miałaś na wprowadzenie jej postaci, a potem te wzmianki jak obczajała Sasoriego... no ale kim ja jestem żeby ją oceniać! Sama bym skorzystała jeśli taki koleś schylałby się pod samochód po klucze :D
    Jashinie ubóstwiam twoje opisy zachowania Naokiego i to jak mówi *.* sama mam kuzynkę trochę starszą od niego i zdecydowanie uważam ją na najsłodsze dziecko na świecie, więc bez trudu mogę sobie No wyobrazić :D
    lol, co to za żalowy podryw w galerii? xD Spoko typka tak podbija i od razu prosto z mostu xD
    Dei w tym rozdziale upodobał sobie angielskie słówka widzę xD ogólnie jego 'rozmowa' z Saske to taki dodatkowy, darmowy spektakl, osobiście chyba o wiele bardziej wolałabym popatrzeć na to niż na jakiś tam horror xD (tak, jestem kurewsko strachliwa)
    No i ta refleksja kończąca rozdział.. kurva a ja myślałam, że to taki etap przejściowy i kiedyś sobie obejrzę te filmy, które teraz cholernie mnie kuszą, ale też cholernie przerażają xD

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń