Nadszedł piąty miesiąc
roku, mimo tego, że powinno się robić coraz cieplej to pogoda postanowiła
zaskoczyć obywateli. Nastał więc jeden z tych chłodniejszych dni, tego dnia
panował chłód i pociemniałe chmury zapowiadające deszcz w niedługim czasie.
Sasori siedział na ławce, obserwując jak jego syn bawi się atrapą samochodziku
będącym przed jednym ze sklepików. Byli bowiem w centrum handlowym na zakupach,
głównie spożywczych, ale po wypadku Naokiego na początku roku i tym, że prawie
dwa miesiące musiał spędzić w szpitalu, zaczął go ciut bardziej rozpieszczać.
Poczucie winy nadal go nie opuszczało.
Dwulatek chodził z atrapy
do atrapy, nie chciał by wrzucano do środka monetę, tak jak było, było dobrze.
Sasori uśmiechnął się do niego, teraz był jakiś taki przewrażliwiony na punkcie
bezpieczeństwa chłopca. Spojrzał na reklamówki, którymi już zdążyli się
obładować. Sporo tego było, mógł to przemyśleć. Na szczęście już będą wracać do
domu, dał małemu chwilę na zabawę. Wtedy przed nim stanęła jakaś dziewczyna.
Czarne włosy zaczesane całkowicie na bok, równie czarne oczy idealnie
podkreślone różnymi kosmetycznymi pierdołami. Figura klepsydry z wypukłościami
w dobrych miejscach. Zapatrzył się, chwilę, a potem powrócił wzrokiem do Nao.
- Cześć – zaczęła, dosiadając się do
niego. O losie, czego ona chcę? Żeby jej kupił spodnie? – szukasz może
dziewczyny? – wypaliła, zerknął na nią kontem oka. Założyła nogę za nogę,
eksponując tym najseksowniejsze części swojego ciała.
- Nie specjalnie.
- To dobrze, bo być może już ją znalazłeś
– oznajmiła słodkim, zmysłowym szeptem, przysuwając się do niego. Zapach jej
wiśniowych perfum uderzył w jego nozdrza. Zaszczycił ją zobojętniałym
spojrzeniem, które wpierw zlustrowało ją od góry do dołu. Dziewczyna warta
tego, by spędzić z nią jedną noc.
- Tatusiu, jeś, jeś, jeś! – podbiegł do
ojca i wtulił się do jego torsu. Sasori uśmiechnął się, patrząc na ciałko syna,
które zaciskał do siebie.
- Dobra, idziemy. Zjesz w domu czy pójdziemy
do jakiejś restauracji na górze? – całe zainteresowanie skupił na własnym
synku, a dziewczyna obok zaczynała czuć się, jak piąte koło u wozu.
- Podziemy windą? – podekscytował się
Naoki, patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się czule.
- Jasne – mruknął czochrając go po głowie.
Złapał za reklamówki, trochę ciężko było złapać wszystko w jedną rękę, ale
drugą musiał mieć przeznaczoną dla dziecka. – Chodźmy.
- Ej, chwila – zawołała jego towarzyszka…
o której zapomniał. Złapała go za ramię by zatrzymać, spojrzał na nią niedbale.
Naoki również spoglądał ciekawie na panią, co ona chcę od taty? – Umówisz się
ze mną? Nie przeszkadza mi, że masz dziecko – oświadczyła patrząc z uśmiechem
na dziecko, jemu jednak się ta pani nie podobała. Skrzywił się.
- Nawet się nie znamy – stwierdził Sasori,
chcąc postąpić krok do przodu, ale znowu go zatrzymała.
- Tato, umielam z godu…! – zawołał
teatralnie chłopiec i przyłożył sobie wierzch dłoni do czoła. Po dwóch
sekundach otworzył jedno oko, wypatrując reakcji. Akasuna zaśmiał się pod
nosem, rozkoszne dziecko.
- Ja się nazywam…
- Nie chcę się z panią poznawać – złapał
syna za rączkę i wyminął dziewczynę. Była zszokowana, że dostała kosza,
przecież nic jej nie brakuje. Naoki spojrzał na nią przez ramię i wystawił
język. Potem zaśmiał się do siebie, był dumny z tego co zrobił. – z czego się
śmiejesz? – zapytał Sasori, ale Naoki jedynie przekręcił główką i szczelniej
ścisnął rękę taty.
Przed kabiną było mnóstwo
ludzi, co zapowiadało jazdy po wszystkich możliwych piętrach, na swoim będą pewnie
na samym końcu. Westchnął ciężko, schody odpadały, były ruchome, a takich Naoki
się bał, a teraz nie da rady wziąć go na ręce. No i dla takiego małego dziecka,
winda była frajdą. Wkurzało go to, że młodzież używa sobie wind, a schody nie
są daleko. Rozumiał ludzi starszych i tych z dziećmi, czy tych z problemami w
poruszaniu, ale reszta, czyste lenistwo. On i Akatsuki zawsze korzystali ze
schodów, a podobno to oni byli niewychowaną młodzieżą. Czekanie na windy ich po
prostu nudziło.
W końcu jedna się otworzyła,
a on wszedł do niej, pilnując Naokiego, była zapełniona, przez co w
pomieszczeniu było duszno i ciepło. Od razu wcisnął drugie piętro, oznaczone
jako restauracje.
- Ćeń dobly – mruknął Naoki. Obecni w
windzie uśmiechnęli się ciepło i oczywiście odpowiedzieli na powitanie. Sasori
także się uśmiechnął do syna, gładząc palcami jego rączkę. – wlaśł kotek, na
potek i mluga – zaczął śpiewać, wgapiając się w czubek swoich butów. Ludzie
patrzyli się na niego, rozczuleni tym zachowaniem. – ładna to piosienka nieduga
– Sasori był tym jednak trochę skrępowany. Tak jakoś…
- Naoki, co chciałbyś zjeść? – przerwał mu
pytaniem, odziedziczone po nim brązowe oczy wpatrzyły się w jego twarz, intensywnie rozmyślał nad
odpowiedzią.
- Cio? – wypalił uroczo. Ludzie w pomieszczeniu
się zaśmiali, a on się załamał.
- Pytałem co chciałbyś zjeść.
- Aaaa – przeciągnął samogłoskę. Przysunął się do ścianki, nie
taranując drogi wychodzącym paniom i panom. – ciastećko! – odpowiedział z
uśmiechem.
- Inaczej… co chcesz na obiad?
- Nie chcie obiadu – bąknął. – Chcie tutaj
zjeś! – westchnął ciężko, to jak ma ułożyć pytanie, by zrozumiał…
- Chcesz pizzę? – przekręcił głową. –
Hamburgera? Cheeseburgera? – nie i nie.
– Frytki?
- Nie.
- Kurczaka? Nuggetsy? Rybkę? Spaghetti? –
proponował, ale ten tylko przeczył ruchem
głowy. Świadkowie się śmiali pod nosem. – To nie wiem…
- Ja tesz – odpowiedział Naoki, drapiąc
się po głowie. Naprawdę, tata zadał takie trudne pytanie…
- Może zapiekankę? – dodał coś, co mu
jeszcze wpadło do głowy.
- Cio to jest?
- Zapiekanka? To taki jakby kawałek pizzy
– wytłumaczył. – taka długa bułka z różnymi składnikami na niej… wiesz,
pieczarki, serek, szynka, ketchup czy co tam zechcesz… to co, chcesz?
- Nie… - westchnął ciężko, na pewno jest
głodny? – Jusz wiem! Chcie pizzę! – oświadczył dumnie. Ręce opadają, proponował
mu to… a teraz ten skubaniec sobie zasługi przypisał. No cóż, ludzie się trochę
pośmieją, jeszcze jakieś dwa piętra.
Gdy w końcu zatrzymali
się na odpowiednim piętrze, wyszli. Naoki pożegnał się ze wszystkimi mówiąc do
widzenia i ruszyli do jednej z knajp, która specjalizowała się w robieniu pizz.
Zajadał z dzieckiem ten zastępczy obiad i cierpliwie znosił każde jego pytanie
na temat, gdzie można znaleźć każdy ze składników tego przysmaku. Szkoda, że
jutro znowu musi go zostawić na rzecz nauki i pracy, uwielbiał patrzeć na jego
szczęście, a ono szczególnie z niego emanowało, gdy obok był jego tata. Po
kilku minutach ciszy zerknął na Naokiego. Wpatrywał się w jedną z rodzin, taką
w pełnym modelu – tata, mama, dziecko. Nieraz rozmyślał, jakby to było, gdyby
Noriko z nimi była.
Rozmierzwił mu włosy,
zwracając na siebie uwagę. Nakazał zjeść to, co ma na talerzu. Strasznie się
grzebał, na szczęście sprzedawali pizzę na kawałki, to było bardziej opłacalne dla
takiego dziecka, które do końca nie wie czego chce.
- Jeśtem pełen – oświadczył i złapał się
za brzuszek.
- Serio? Po jednym kawałku – uniósł brew
do góry. Oczywiście nawet w zapewnienia by mu nie uwierzył. – To chcesz jeszcze
coś zjeść? – widać bez domowego jedzonka się nie obejdzie.
- Nie.
Sasori westchnął ciężko,
a taki głodny był. Po chwili do stołu podeszła kelnerka, kładąc na stół tacę z
jedzeniem dla mężczyzny, taki typowy zestaw obiadowy, jednak pyszny zapach
smażonej rybki zwrócił uwagę Naokiego. Jedzenie wyglądało tak smakowicie…
Sasori chwycił plastikowe sztućce i zaczął nimi odkrajać kawałek rybki. W
chwili, gdy przeżuwał ją w ustach, spojrzał na syna, leżał z głową na stole i
wgapiał się w jego jedzenie, a pod stołem zaciskał burczący, pod naporem
intensywnego zapachu potrawy, brzuch.
- Chcesz? – mruknął, mały natychmiast
zaczął ruszać twierdząco główką. – to chodź, wezmę cię na kolana.
- Okej!
Żywo zeskoczył z
krzesełka i podbiegł do taty. Sasori odłożył sztućce i zabrał go na kolana.
Jedzenie było gorące, więc musiał mu dmuchać. Zamówili sobie jeszcze soku do
picia, znaczy Naoki chciał sprite’a, ale ostatecznie to Sasori musiał to pić,
bo sok pomarańczowy okazał się taki dobry! Karmił małego, uważając na
temperaturę jedzenia, gdy w pewnym momencie nabrał dość sporą porcję dla
siebie, jego ręka została zatrzymana.
- Teraź ty tatusiu – nakazał dwulatek,
mówiąc z pełnymi ustami.
- Naprawdę mogę? – zapytał teatralnie
poruszony. Przecież to było jego jedzenie.
- Tak – uśmiechnął się uroczo. Dziecięca
niewinność była taka rozkoszna, a Naoki posiadał tą cechę w nadmiarze.
Przycisnął syna do siebie i cmoknął go w bok głowy. Dwulatek wbił widelec w
kawałek rybki i skierował ją ku ust ojca. Uśmiechnął się lekko i zjadł
zawartość. – Doble?
- Pyszne.
Mały się ucieszył
zupełnie jakby sam to przygotował. Po jeszcze kilku wzajemnych kęsach, pojedli.
Nadszedł czas, wrócić w końcu do domu, była już niemal osiemnasta, o tej porze
powinien się kąpać. No cóż, aby spędzili dzień jako ojciec i syn i chyba nie mogło
być lepiej. Uprzednio płacąc rachunek,
wziął w rękę torby z zakupami, a drugą dał Naokiemu. Szli sobie do windy i z
windy do wyjścia. Po drodze nie zabrakło dziecięcego akcentu w postaci
przywitania i pożegnania nieznajomych, mruczenia pod nosem piosenki puszczonej
w windzie oraz machania do mijających ludzi.
Na parkingu, zmierzali do
samochodu. Zachodzące promyki słońca oświetlały jeszcze tereny, na których
przebywali. Samochody tliły się niemal wszędzie, chociaż gorzej bywało w
święta, wtedy było trudno o miejsce na parkingu. Gdy doszli do samochodu,
podprowadził synka przed drzwi do tylnego miejsca.
- Stój tutaj – nakazał puszczając jego
rączkę i zaczął szperać w kieszeni w poszukiwaniu kluczyków.
- Kotek! – zawołał chłopiec, widząc
przebiegającego pod samochód zwierzaka. Natychmiast wyminął ojca i pobiegł za
nim.
- Naoki! – zawołał Sasori i rzucił
wszystko co miał w ręku, dobiegając do syna. Przed dzieckiem w ostatniej
chwili, z piskiem opon, zatrzymał się samochód. Wtedy mężczyzna zdążył
odciągnąć syna, szarpiąc go w tył, kierowca samochodu jednak odruchowo zatrąbił
klaksonem, strasząc tym jeszcze bardziej małe dziecko.
- Uważałby pan na dziecko! – warknął
facet, wychylając się z okienka. Akasuna wziął płaczącego syna na ręce i z
powrotem oddalił się do własnego samochodu. Usadowił małego na bagażniku,
uprzednio niechcący kopiąc leżące na ziemi kluczyki, pod samochód. Jednak to
było najmniej ważne, serce waliło mu jak oszalałe. Przestraszył się nie na
żarty.
- Co ja ci mówiłem, do cholery?! –
krzyknął groźnie do dziecka, nie zważał, że już i tak płacze. – Jak ci mówię,
że masz stać, to masz stać! – krzyki były bardziej wyładowaniem za ten lęk,
który go ogarnął. – Tak ci się spieszy z powrotem do szpitala, co?! – przeczył
energicznie główką. – Chyba jednak tak.
- Pszeplaszam – wydukał pomiędzy spazmami
płaczu. Dłońmi zakrył oczka, nie przestając wyć. Sasori westchnął ciężko, by w
ten sposób uspokoić swój oddech. – Jusz nie będę, przeplaszam! Będę śtał! –
jęczał rozpaczliwie. Sasori wziął go z powrotem na ręce i przytulił mocno do
siebie. Dziecko przeżyło niezły szok, a on jeszcze na niego krzyczy.
- Naoki, nigdy więcej mi tak nie rób –
powiedział, a on przytaknął, szlochając cicho. – Już po wszystkim, nie płacz –
mówił ciepło, pohuśtując nim uspokajająco.
Dwa razy w ciągu roku
miał on bliski kontakt z śmiercią, co się jeszcze wydarzy? Po kilku minutach,
mały nadal nie przestawał płakać, a na dworze robił się ziąb. Naoki nie chciał
puszczać ojca i stać na ziemi, jak go prosił, a on musiał schylić się pod pojazd
po te pieprzone kluczyki. Jak na złość nikt tędy nie przechodził, aż zauważył
jakąś szatynkę. Nie lubił prosić o pomoc, ale sytuacja go do tego zmuszała.
- Prze-Przepraszam… - gdy dziewczyna na
niego spojrzała to się speszył i urwał.
- Nic się nie stało – mruknęła zadziornie.
Tak, bardzo zabawnę, na jakąś pyskatą dziewuchę trafił, on to ma szczęście… dziewczyna
już spoważniała i z ciepłym uśmiechem zapytała. – w czym mogę pomóc?
- Pod samochód wpadły mi kluczyki, a nie
mogę się po nie schylić z dzieckiem na rękach, mogłabyś…
- Jasne – stwierdziła i położyła swoją
torbę na chodnik. – który to pana samochód? – spojrzał na nią zdezorientowany,
a po chwili zrozumiał. Chciała wejść pod samochód po klucze.
- Nie, nie – zaśmiał się lekko. –
wystarczy, że przytrzyma pani Naokiego… znaczy moje dziecko.
- Ach, ale będzie chciał tak do obcego? –
upewniła się, bo w sumie wyciągnięcie kluczyków byłoby łatwiejsze. Dzieci nie
lubią zostawać z obcymi.
- Naoki, pójdziesz na chwilę do pani –
oznajmił Sasori i podał chłopca dziewczynie, ten cicho pochlipując pod nosem,
nawet się nie sprzeciwił. Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Oj, oj, oj, a dlaczego pan płacze, co? –
zwróciła się do dwulatka. Sasori ukucnął przy samochodzie, sięgając po
kluczyki. Zlustrowała go wzrokiem, całkiem fajne ma ciało, musi być
wysportowany. – Masz łaskotki? – zapytała Naokiego, sięgając mu ręką do pach
zaczął się wiercić i śmiać.
- Nie…!
- No chyba jednak – z uśmiechem
połaskotała go po ciele. – No Naoki, masz taki śliczny uśmiech. Nie warto
płakać – mruknęła wesoło, Sasori wyciągnął kluczyki, dziewczynie chyba się nie
spieszyło, więc wpierw otworzył bagażnik i zaczął na powrót zbierać rozsypane na
ziemi produkty, do reklamówki. Dziewczyna okręcała się wokół własnej osi,
sprawiając tym frajdę, dzieciakowi. Ponownie zawiesiła wzrok na Sasorim, promyki
słońca, które przedzierały się przez ciemne chmury, tak ładnie okalały jego
twarz.
- Kotek – zawołał chłopczyk, wyrywając
dziewczynę z zamyślenia, odwróciła się z nim w te stronę.
- Ano, widzę. Podejdziemy? – zapytała, na
co niepewnie przytaknął. Odeszła z nim na
kilka kroków i ukucnęła przed samochodem, stawiając na ziemi chłopca. –
Kiciuś, chodź tutaj – pokusiła go ręką, a wtedy mały kichnął mocno. – Na
zdrowie! – i kolejny raz. – Sto lat – i znowu. – Koleżko, ty chyba masz uczulenie wiesz? – odpędziła kota i ponownie
wzięła w objęcia chłopczyka.
- Co to uculenie?
- Taka reakcja na daną rzecz… ale to tylko
moje przypuszczenia – oznajmiła, a mały się skrzywił. Głupie uczulenie.
Dziewczyna podbiegła do Sasoriego i zabrała jedną torbę zakupową i władowała mu
do bagażnika.
- Dziękuję. Chodź do taty – mruknął
mężczyzna, wyciągając ręce po syna.
- Trzymaj się Naoki.
- Pa, pa – pożegnał się, a ona pisnęła w
duchu. Jaki on uroczy.
Szatynka uśmiechnęła się
do radosnego chłopca, gdy Sasori przyczepiał go do fotelika. Gdy wyjeżdżali
pomachała mu, co oddał wesoło, krzycząc swoim dziecięcym głosikiem pa, pa.
Stała tak jeszcze chwile dopóki samochód nie zniknął jej z oczu. Wtedy ktoś
otulił ją od tyłu, drgnęła ze strachu.
- Hej Miyuki, wybacz spóźnienie, długo
czekałaś? – uśmiechnął się jakiś chłopak.
- Bardzo. Musisz mi to wynagrodzić
stawiając kino – mruknęła, biorąc go za dłoń.
- Zapomniałem portfela.
- Mam nadzieję, że żartujesz… – powiedziała
poważnie, a ten tylko z uśmiechem cmokając ją w policzek.
- Dałabyś się kiedyś nabrać – burknął, a
wtedy i ona się uśmiechnęła. Następnie chłopak zaczął gadać o swoim dniu, ale
szatynka go nie potrafiła słuchać uważnie, swoją uwagę poświęcała przypominaniu
sobie uśmiechu Naokiego i jego taty.
Pod
wieczór Sasori za namową Deidary, zostawił Naokiego z jego matką. A oni, wraz z
Hidanem wyskoczyli razem do kina. Miał lecieć jakiś fajny horror z gatunku
spirytystycznego. W sumie od dłuższego czasu nie spotykali się na takich
luźnych wypadach. No sorry, tak mamy klimat, jeden musi zapierdalać w pracy i
szkole, drugi też i w dodatku nie potrafił się zabezpieczać, więc trzeciemu
spadł na głowę obowiązek zadbania o wszelkie szczegóły wypadu. Sprawy
organizacyjne są takie męczące.
Pierwsze
gdzie się skierowali będąc w budynku to do działu, gdzie sprzedawali wszystko
co na seans potrzebne, bilety, picie, żarcie. To takie trudne wybrać te
przekąski… weź pepsi, a potem co pięć minut leć do kibla, bo twój pęcherz nie
wytrzymuje, a to wiąże się z straceniem przynajmniej czterdziestu procent
filmu. Pop corn też nie jest opłacalny… zjesz cały nim się zacznie film lub co
gorsza reklamy… w dodatku lepiej jest mieć czym to popić, bo jak ci stanie to
nie ma przebacz. Stanie pop corn w przełyku, oczywiście.
- Na takie filmy lepiej chodzić z
dziewczyną – mruknął Sasori. Jest okazja na przytulanie, dużo przytulania i
czujesz się bezpiecznie, bo jedyne co cię może przestraszyć to akcje z filmu, a
nie durni koledzy z boku.
- Zabraliśmy ze sobą przecież Dei’a –
oświadczył Hidan, wskazując podbródkiem na kolegę.
- Och, fuck off – warknął ukazując mu swój
środkowy palec. – oboje wiecie, że beze mnie to spotkanie by w ogóle nie
wypaliło – orzekł dumnie. Wiedział, że ma racje, Saso nie chce przebywać z
Hidanem i vice versa. – Saso kupi bilety.
- Dlaczego ja?
- Dlaczego ja? – przedrzeźnił go
infantylnie. – Zbajeruj kasjerkę, da nam bilety taniej.
Trzeba
w końcu oszczędzać na ważne rzeczy… takie jak wódka, albo sześciopak piwa. Z
drugiej strony ostatnia konfrontacja kumpla ze swoją eks mu nie posłużyła.
Przeleciałby jakąś i przestał zrzędzić…
- Ej! Noriko –
zawołał Deidara w stronę dziewczyny, zatrzymując ją pod blokiem przyjaciela. –
długo jeszcze zamierzasz uprzykrzać ludziom życie? – kobieta uśmiechnęła się
cynicznie.
- Nic nikomu nie
uprzykrzam. Chciałam tylko dowiedzieć się czegoś o swoim dziecku.
- Jaaasne – zaczął
kpiąco. – weź kurwa, bo mi się zrobi ciebie żal. Odwal się już od Sasoriego,
dobra?
- Myślisz, że nie
mam co robić tylko za nim latać?
- No najwyraźniej.
- Ja pierdolę –
westchnęła ciężko. – posłuchaj, nic złego nie zrobiłam Saso, jak już to on mi.
- Co kurwa? –
zaśmiał się, no nie potrafił inaczej postąpić.
- Tak. Bylibyśmy
teraz bardzo szczęśliwi, gdyby nie ty i wasz pozostały cyrk.
- Szczerze wątpię.
Nie zgrywaj ważnej, skoro po prostu już od początku dałaś dupy w tym związku.
Nie zasłaniaj się mną i resztą, nie potrafiłaś się dostosować do paczki i
robiłaś jakieś sztuczne problemy.
- Powiedz mi, która
dziewczyna chce zostać nazywana przez przyjaciół faceta Szmatą? Która chce, aby
szpuntowali przeciw niej faceta albo nakłaniali go do zerwania?
- Nie znasz się na
żartach i tyle – wzruszył ramionami. Saso ma własny rozum i nie słucha innych.
- Przy takich
„żartach” żadna dziewczyna nie wytrzyma, a twój przyjaciel nigdy nie zazna
szczęścia – prychnęła. – przy następnej kochanicy Sasoriego, polecam wam się
nie wtrącać w jego życie i przystopować z waszymi kretyńskimi „żartami”. Nara.
Może i zamienili ze sobą
krótką rozmowę, ale dała trochę do myślenia. Może gdyby tak nie naciskali na
kolegę i trzymali się na dystans od Noriko. To wszystko by się inaczej potoczyło?
Lepiej? Znaczy on tam nie sądzi, że zerwanie z tym pasztetem to był błąd, nie
cofnąłby czasu, jednak przy następnej próbie jakiejś zażyłości, będzie bardziej
go wspierał, dopingował. Rzecz jasna, jeśli dobrze wybierze.
Po
chwili wrócił Saso z biletami, nie załatwił obniżki.
- Łat da fak?! Co się stało? – zapytał
szczerze zdziwiony Dei. Akasuna chyba wyszedł z formy. – Miałeś bajerować!
- Bajerowałem… zapytałem ją spod jakiego
jest znaku… a ona, że zakaz wstępu…
- Buahaha – parsknął śmiechem Hidan. –
muszę się z nią umówić. Widać ma gust i nie leci na rudych.
- Zamknij się… okres ma pewnie.
- Uhum – zadrwił. – człowieku spójrz na
siebie, nie jesteś zajebisty – uświadomił, starał się zrobić to delikatnie, ale
nie wyszło.
- Ty śmiesz mówić ludziom takie rzeczy?
- Jestem jedyną osobą, która może to
czynić bez skrupułów. Przyjmij to do
wiadomości, ja jestem zajebisty, twój syn jest zajebisty, nawet Dei jest trochę
zajebisty.
- Jej… dzięki… - wtrącił blondyn. – ale z tym trochę to
przesadziłeś – burknął nadąsany.
- Racja, przesadziłem… trochę to za mocne
określenie.
- Nie o to mi chodziło…
- Dobra… i tak jesteście zajebistsi od tej
pokraki co właśnie weszła przez drzwi…
Jak
na zawołanie odwrócili się do osobnika, który od zawsze jest przyczyną
wszelkich, wymyślnych hejtów. Sasuke Uchiha i jego głupi kolega… nie mógł być
mądry, bo się przyjaźni z Sasuke. Oczywiście musieli zagadać, a przynajmniej
dwoje z nich się do tego po prostu rwało. No i nie mylili się co do jego
kolegi. Standardowo po kilku zdaniach, Deidara zaczął drzeć koty z Uchihą. No
gdyby tak nie było to byłby to cud warty zapisania w kalendarzu.
- Ty masz chyba basen zamiast głowy, debilu
– warknął Sasuke w stronę Deidary.
- Jak można mieć basen zamiast głowy? –
spojrzał z rozbawieniem na przyjaciół, może oni wiedzą. Niestety, jedyne co to
zaśmiali się pod nosem. Ach ten Sasuke i jego obelgi.
- W sensie, że masz wodę www… w głowie –
warknął.
- To w końcu w głowie czy w basenie? –
dopytał, a zarówno jego koledzy jak i kolega Sasuke parsknęli śmiechem.
Najlepiej się gasi ludzi, łapiąc ich za słówka. Młody chyba sam się pogubił w
tym co bredzi. Najpierw jego głowa jest basenem, a potem jednak głową. Żal.
- Idź, bo ci jebnę – warknął groźnie. Aha,
już się boi jakiegoś wyszczekanego osiemnastolatka. Parsknął żywiołowo
śmiechem. Jebnie mu, lol, jebnie mu.
- No dawaj – sprowokował Deidara, Hidan aż
usiadł sobie na pobliskiej ławce, by przyjrzeć się tej komedii.
- Daj spokój – wtrącił Sasori. –
przyszliśmy na film, a nie robić zadymę.
- Dobra, racj…
- Właśnie słuchaj się chłopaka – sarknął
Sasuke, ale natychmiast został brutalnie pociągnięty za kołnierz przez
zaczepnego rozmówce. Wiedział, że się wścieknie, ale nie potrafił się
powstrzymać od swojej kąśliwej uwagi. Jest przecież zajebisty.
- Co ty powiedziałeś gnoju?! – warknął.
Jezu jak go ten typek wkurzał. Nie potrafi się pogodzić z tym, że już sam się
upokorzył? – Naprawdę, tak bardzo chcesz bym ci stłukł ten pysk?
- Jesteś debilem skoro nie potrafisz
odróżnić ludzkiej twarzy od zwierzęcego pysku – odepchnął go od siebie, jakby
Douhito był jakąś zarazą no, dla niego był. Gówniany plebs.
- Masz racje, nie powinienem obrażać
zwierząt a powiedzieć prawdę – rzekł ze skruchą. – mianowicie, że twoja TWARZ i
twoja dupa to bliźniaki – wyzwał Uchihę, a jego kolega… Naruto mu chyba było
parsknął gromkim śmiechem. Nawet jego przyjaciel się z niego śmieje, jakie to
żałosne. Brunet zmierzył go wzrokiem.
- Dei, skończże i cho…
- Sugerujesz coś, marginesie? – warknął
Sasuke. Nie pozwoli tak mu odejść, będąc pokonany. Douhito był przecież byle
kim, pracował na budowie, zwykły śmieć i tyle.
- Taa, gdybym miał taką twarz to bym na
niej siedział - skwitował z cwaniackim
uśmiechem.
- Dobre… - parsknął Naruto śmiechem,
powinien te teksty notować. Kolega jednak ponownie zgromił go wzrokiem. Zero
dystansu do siebie, pan dumny Uchiha.
- Po czyjej ty jesteś stronie?! – warknął
w stronę Naruto. Oczywiście, że był po stronie zwycięzców, ale mu tego nie
powie, bo focha strzeli. – Fajne dżinsy – przyznał Deidarze. – Ile cię
kosztowały? Dwa obciągnięcia?
- Nie zniżam się do twoich zagrywek.
- Dei, chodź niedługo film się zacznie –
bąknął Sasori. On tu na film przyszedł, a nie oglądać jak ktoś walczy o
respekt. Hidanowi nie żal kasy, ale jemu owszem.
- Moich? Takie zagrywki pasują do ludzi z
pustą przestrzenią pomiędzy uszami – stwierdził Sasuke, kolejny raz wypowiedź
Akasuny została zignorowana. Deidara mierzył się z Sasuke spojrzeniami i chyba
analizował wypowiedź rywala, no bo jak to pomiędzy… łat da fak? Chociaż… aaa!
- Najpierw zamiast głowy basen, potem mam
w głowie wodę, a teraz pustą przestrzeń. Weź się człowieku zdecyduj, a nie tu
pierdolisz bezsensu – prychnął już zmęczony tymi żenującymi dialogami.
- Ludzie… nie muszę tego słuchać. Ja idę
do sali kinowej – oznajmił do siebie Sasori i ruszył w wyznaczoną drogę. Dei
obejrzał się do niego.
- Saso, ej! Saso! Czekaj no! Saso! –
wołał, ale go nie słuchał.
- Nawet rudy cię olewa – mruknął z kpiną
Sasuke.
- Spieprzaj – warknął i pokazał Uchihie
środkowy palec. – Chodź Hidan... Saso ja jebie, czekaj!
Po
chwili podbiegli do swojego kumpla. Strasznie się dąsał przez ten cały czas, no
kopnęli by mu w dupę. W dodatku do marudzenia dołączył Hidan, bo całe wakacje
ma siedzieć w domu, w innej części kraju, bo musi przynajmniej trochę
popracować. Głupie to… jego stary na serio uważa, że jemu się spodoba
pracowanie? I porzuci swoje nic nierobienie dla tego? Niedoczekanie!
Chociaż
koledzy to w bardzo wygodny sposób o tym myśleli. Przecież ojciec Hidana na
pewno nie da mu pracy w roli czyszczenia kibli… przy postawie Hidana to pewnie
da mu pracę, w której robiłby jak najmniej. Żeby nie narobił zbyt wielu szkód.
Logiczne. Sami by chcieli pracować w czymś takim… i to jeszcze bez konieczności
wcześniejszej nauki. Chyba fajnie być Hidanem… aczkolwiek nie chcieliby nim
być.
- Całe wakacje bez oglądania ciebie. Moje
najszczęśliwsze miesiące w życiu – stwierdził Saso rozsiadając się wygodnie na
fotelu. W pomieszczeniu jeszcze było jasno, do rozpoczęcia filmu pozostało
kilka minut.
- Mówisz tak, jakbym to ciebie odwiedzał.
- Bo tak jest…
- Phi! Nie pochlebiaj sobie. Przychodzę
tylko do Naokiego… masz się nim dobrze zajmować – rozkazał Hidan, grożąc
koledze palcem. Sasori wydymał usta, no cholera, wie i umie się zajmować
dzieckiem.
- Będę go pilnował – wtrącił z uśmiechem.
- Ty się lepiej trzymaj od niego z daleka
– powiedział Hidan. – na twój widok on chce płakać – stwierdził… prawdę. Jednak
Deidara i tak się naburmuszył. – daj telefon spiszę twój numer.
- Co? Znamy się tyle lat i nie masz mojego
numeru?
- Nie, debilu. Mam nową komórkę, tamta mi
spadła do k… do wody – nie rozumieli dlaczego się poprawił. Ich to w ogóle nie
dziwiło.
No
cóż, dał mu telefon, a potem już wszyscy oddali się kinowemu ekranowi. Fajnie
się tak wybrać w przyjacielskim gronie… ale dlaczego to musiał być horror? Co
jak co, ale ze strachu się nie wyrasta.
DATA
17.05.2014
OD AUTORKI
Witam wszystkich po przerwie :D :*
Oczywiście wykorzystałam ją na całego, rozmyślałam nad opowiadaniem i wymyśliłam idealne zakończenie go xD ale nim do tego dojdzie to trochę minie xD przykro mi :P ale nie no, ja mówię o zakończeniu, a dopiero w DWUDZIESTYM DRUGIM rozdziale wprowadzam główną bohaterkę xD tym razem już z nami zostanie na dobre :D doczekaliście się xD
Oprócz tego napisałam pięć notek do przodu i jeszcze kilka wątków, które się tam kiedyś pojawią, powiem tylko, że zaliczam je do tych komediowych, ale czy Was rozbawią to się okaże :D
Mam prośbę, jeżeli wydaje Wam się, że jakoś nie wiem... popsułam się w pisaniu to proszę, wypomnijcie mi to ;) Postaram się poprawić, postanowiłam w czasie tej przerwy troszkę się udoskonalić w życiu, a to tyczy się również pisania, więc proszę o szczerość ♥
Na koniec oczywiście wam wszystkim dziękuję za każde wyświetlenie, każdą obserwacje, każdy komentarz i za każdego z was, jesteście wspaniali :* :)
Pozdrawiam Was gorąco :) :D
Usunął mi się komentarz i czuję, że zaraz eksploduję...
OdpowiedzUsuńMIYUKIIIII ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Wreszcie nam ją pokazujesz, przez te 21 rozdziałów zastanawiałam się jak będzie wyglądało ich następne spotkanie. A tu proszę, przez taką prawie tragedię znów się spotkali! Swoją drogą to panowie Akasuna mają niebywałe szczęście - jak nie plac zabaw to samochód i kot. Niefajnie.
Ale Saso wybawiciel, jest okej! Fajnie waśnie, że tym razem Akasuna się serio wkurzył i tak dalej, bardzo dobrze to przedstawiasz, bo wtedy Twoi bohaterowie nabierają takich prawdziwych cech jak zwyczajni ludzie. No i już więź ma Miyuki z Naokim, perfekcyjnie :3
Potem oczywiście do kina i sprzeczka z Sasuke, jaki z niego debil, nawet kumpel się z niego śmieje. No ciota, Dei jak zwykle go zmiażdżył. Kurcze, miałam nadzieję że się spotkają w tym kinie i tak czekam, czekam, a tu koniec rozdziałów. Zabijasz mnie, Soli :<
Podziwiam, że masz już tyle rozdziałów to przodu, skąd czerpiesz swoją nieziemską wenę? ;>
Pozdrawiam :*
To dopiero spotkanie zwiastujące poznanie :D więc będzie ciekawiej, zaufajcie mi xD No ja nie wiem czy tak do końca można nazwać to szczęściem xD
UsuńOch, cieszę się, że ci się podobało, ale Saso będzie miał o wiele, wiele gorsze wybuchy xD tu się jeszcze powstrzymuje :D
Ej no, ich spotkanie będzie w milszych okolicznościach, bez osób trzecich... chyba można to tak nazwać, no zobaczysz :D
No ja sama jestem tą weną zaskoczona, mam takiego power'a, że szok :D ale to na bank Wasza, czytelników zasługa ^^
Również pozdrawiam:*
Wow. Miyuki się pojawiła. Wow, nie sądziłam, że kiedyś do tego dojdzie. xD
OdpowiedzUsuńNie uważam, że się "popłynęłaś w dół z pisaniem niczym pstrągi w jeziorze" (cytuję moją nauczycielkę, która akurat wypowiadała się na temat mojej średni z polskiego. xD), ale ja chcę więcej tych przemyśleń Naoki'ego. :D Wgl, jak sądzisz, masz już 2/3 za sobą w opowiadaniu?
Okej, rozdział. Skąd ja znam to "Jestem głodna", a potem "To za dużo dla mnie.". xDD
Akcja w kinie. Przypomniało mi się, że miałam iść z kolegami do kina. Ale niestety przyjaciel ojca przychodzi. No cóż, mam nadzieję, że syn będzie fajny (starszy tylko o 2 lata!). Zbaczam z tematu. Znowu. xD
Och, Sasuke, czemuś ty taki durny? O, ułożę balladę o "Głupim Sasku, co wychodził do kina". Łaj not, łaj not? xD
Dobra, kończę, bo aż wstyd. :c Za błędy przepraszam, ale z telefonu piszę. Z resztą jak zawsze. xD Boże, za leniwa jestem, aby włączyć komputer. xD
Hehehe, no widzisz, a jednak doszło XD
UsuńOch, w porządku, będzie więcej jego przemyśleń :D i dziękuję, że tak myślisz ♥ Doceniam :)
2/3? XDDD a skąd xD zrobiłam sobie taki podział historii w opowiadaniu i mam osiem wyszczególnionych wątków, z czego tylko trzy do tej pory jest upublicznionych :P więc nie, nie jestem w dwóch trzecich, nawet z moimi wątkami w wordowym brudnopisie xD
Jak ułożysz balladę to mi ją koniecznie wyślij xD
Oj tam, lenistwo to też pracowite zajęcie XD
Hejo ^_^ Przechodzę do komentowania xP
OdpowiedzUsuń:O Sasori! Nie rozpieszczaj dzieciaka bo ci na łeb wejdzie >.< Zobaczysz. I tak cię już nie słucha xD Co to za laska co się dopiernicza do Saso? .... WTF? Ona myśli że na nią poleci tylko dlatego że jest ładna? Chyba źle trafiła XP No ale co się dziwić jej zachowania, trafiła na mega ciacho to się chciała umówić ;p Naoś lubi jeździć windą <3 I ci ludzie O.o co za pedofile xp no nie mają co robić tylko na dziecko się patrzeć i uśmiechać... zero prywatności. W ogóle to bardzo dużo tego uśmiechania było xD Ale skoro Naoki taki słodki, to powinien na tym zarabiać, póki jeszcze może, nie wiadomo jaki będzie za pięć lat :D
Saso.. dlaczego on ma wyrzurzy że nakrzyczał na dzieciaka? Dzieciak się przestraszył, ale nie posłuchał ojca i opiepsz mu się należał. Sasori nie zrobił nic złego, nic za co powinny męczyć wyrzuty sumienia więc wtf? Jak tak będzie Naokiemu wszystko uchodzić na sucho to Sasori sobie z nim nie poradzi... właściwie to nawet teraz nie zawsze sobie radzi xD Tak myślałam, że ta kobieta którą Sasori poprosił o pomoc to była Miyuki, ^^ I nie myliłam się HURA! No wreszcie, na prawdę nie mogłam się jej doczekać. No nie! Jak Naoki może mieć uczulenie na kotki >.< No foch x)
Wypad do kina z kumplami, zawsze spoko. Jak się napatoczył Sasuke i te jego wyzwiska z Deiem -_- Jak dzieci xD A zwłaszcza to pokazywanie fakasa przez Deia... no DEI! Ogarnij xD W dupe chcesz mu to wsadzić czy co? xD Sasuke, Basen w głowie, pusta przestrzeń, no starał się no, ale nie do końca mu wyszło. No tak to jest jak chce się być na siłę śmiesznym :P Muszę przyznać... z ciężkim sercem T_T ale muszę. Noriko miała trochę racji.. troszeczkę, troszenienieczkę racji miała. Nie powinni jej wyzywać od szmat, nawet jeżeli była to prawda, ale wątpię czy gdyby jej nie wyzywali to czy by nie zerwała z Sasorim. Pewnie by to zrobiła tylko może później. Ale prawda jest taka że Noriko to szmata xD Musiałam to napisać. Ah i ten Hidan, się tak czepił tego naokiego. Dobrze że go lubi, nie mniej jednak jego zachowanie jest bardzo chamskie w stosunku do Saso i żal mi Akasuny że tak sobie pozwala -_- Hidan wbija do niego kiedy chce, mówi o nim co chce, a Saso trochę sie po sprzeciwia a i tak wyjdzie na Hidana.. nie dobrze, oj nie dobrze.
Rozdział zajefajny! Bardzo dobrze mi się go czytało ^^ No i wreszcie wróciłaś! <3 Oczywiście że życzę dużo weny i chęci do pisania. Pozdrawiam!
Hm, wychodzi na to, że ja się zachowuje jak pedofil, bo jak widzę jakiegoś małego potworka to muszę się uśmiechnąć xD Heh dobrze zauważyłaś - Saso go rozpieszcza, dzieciak mu nawet nie pozwala zaruchać xD
UsuńNo ma wyrzuty sumienia, bo to mięczak XD ale spokojnie, naprawie to zepsucie Naokiego i sprawę z Hidanem też naprawie, albo raczej ktoś naprawi :D cierpliwości :D
Hehehe no musi mieć "trochę" racji, jest kobietą xD nie odbiorę jej dźwigania tego obowiązku xD
♥ ♥ ♥ dziękuję za ciepłe słowa ♥ ♥ ♥
Pozdrawiam :* :)
W końcu! Miyuki! Jak ja długo na nią czekałam!
OdpowiedzUsuńAle od początku... Naoki jest taki słodziutki... do schrupania, normalnie. :) Też chce takiego syna... Jego przemyślenia są takie fajne. Dwa lata a jakie poważne problemy przechodzi.Jedzenie. Zjeść czy nie zjeść? O to jest pytanie :)
Sasori wybuchł... w sumie to kiedyś musiał. Praca, nauka, dziecko robi swoje. Człowiek taki znerwicowany chodzi cały czas. Nic dziwnego, że się wydarł... Każdy po czymś takim by się wydarł. Jeszcze wcześniejsza przygoda z szpitalem...
I najważniejsze! Deidara. Boże, jak ja ubóstwiam jak piszesz jego kłótnie z kimś. To jest takie świetne! Leżę i nie wstaję po tym xD. albo gejowskie rozmowy Sasoriego i Deidary... To jest boskie. :D Ale wracając... Nic nie zostawił na Sasuke. I jeszcze jego kumpel się z niego śmieje... Masakra! w pozytywnym tego słowa znaczeniu ;) ... dla Deidary, bo Sasuke... Samo SasUKE już coś mówi, nie?xD
Nie wiem skąd bierzesz pomysły na to, ale naprawdę gratuluję. Twoje opowiadanie jest świetne i nie uważam, że się opuściłaś. Ciągle piszesz świetne rozdziały, nie ma się do czego przyczepić :)... ale możesz pisać więcej rozmów Deidary i Sasoriego..., ale ja nic nie mówię ^^. Naprawdę jest bomba! ;)
Pozdrawiam cieplutko! :)
Więcej rozmów Dei'a i Saso - załatwione xD już mam w głowie dużo pomysłów, a jeden wymyśliłam myjąc zęby i parsknęłam śmiechem xD połowa pasty była na lustrze, a drugą połowę połknęłam D: Cieszę się, że tak sądzisz ♥ :D
UsuńTak, ja też zadaje sobie to pytanie widząc coś baaardzo kalorycznego D:
Mhm, Saso ma przerąbane... ta autorka to się na niego uwzięła chyba /
No bo Dei wyznaje motto tępić Uchihy :P a sasUKE, jak powiedziałaś, jest do tego stworzony xD
Również pozdrawiam! ;*
Jgdiuldvksihosuvjxugprqucjvftydogydk sihep.. MIYUKI ! wreszcie ! Po DWUDZIESTYM PIERWSZYM ( nie wiem czy dobrze napisałam, pewnie nie xD ) ROZDZIALE. Ale i tak jedna scena z nią. Czo ten Sasuś i jego bezsensowne "pojazdy". "Basen zamiast głowy" - nie zrozumiałam na początku. Potem ogarnęłam. Ciekawe na co poszedł z Naruto. Może na jakiś romantyczny film ? Kto wie, kto wie ..?
OdpowiedzUsuńHidan w pracy... Już Sobie go wyobrażam z papierami za biurkiem. Ale pewnie będzie wyrywał jakieś 'dupy' jak to Hidan. No właśnie czemu się poprawił ? Przecież to nic dziwnego jak na niego.
Opiszesz scenę zerwania Miyuki z tym jego chłopakiem ? Jestem ciekawa jak i o co zerwą.
Na koniec chciałabym Tobie podziękować za życzenia urodzinowe. Dziękuję pod tym rozdziałem, bo nie chciałam Ci spamować xD Szkoda, że nie udało Ci się czegoś napisać ale nie mam Ci tego za złe. Znaj moją łaskę ^₩^
Czekam na więcej~!
Pozdrawiam <3
(Ha ! Oszukałam internety i skopiowałam komentarz przed opublikowaniem, bo coś czułam, że mi nie opublikuje ;3 )
Chyba dobrze napisałaś xD tylko caps lock ci się załączył :< xD
UsuńSasuke i Naruto na filmie romantycznym? Nie no, bądźmy realistami... poszli na My Little Pony, na pewno! xD
Zobaczymy gdzie będzie pracował, hehehe xD
Skoro chcesz to opiszę, nie ma problemu :D
Och spoko, lubię spam xD n wybacz :< miałam napisany 2 i 24, a na 22 się haniebnie zatrzymałam... ale może masz jakieś życzenie na one shota albo jakiś konkretny rozdział? :D
Również pozdrawiam :* :)
( Myślisz, że ci w to uwierzę? ;] wiem, że cofnęłaś się w czasie tuż po tym jak ci komentarz nie wszedł :P Pff... oszukałaś XDDD)
Ale ze mnie szczęściara, pisze ten komentarz po raz trzeci i miejmy nadzieję że do trzech razy sztuka.
OdpowiedzUsuńDobra, napocątku trzeba przeprosić,że tak późno. Wiem, jestem beznadziejną czytelniczką... znaczy tylko w połowie, bo rozdział przeczytałam w terminie, a moja wina leży tylko w kwesti komentarza, albo raczej jego braku.
Naoki jest przeuroczy i to jego wlaśł kotek. Ja na miejscu tych ludzi, zamiast się tylko uśmiechać dołączyłanbym do Naokiego. Ej, przecież wlazł kotek na płotek to hit sezonu.
W kwesti jedzenia dzieci są upierdliwe, to nie to nie ale i tak koniec końców jedzą twoje jedzenie. Wiem z doświadczenia, też byłam tak upierdliwym dzieckiem. No bo sama kwestia wyboru jest truda, co kolwiek bys nie wybrał i tak jedzienie rodzica wygląda jakoś lepiej.
Chesz to dziecko w końcu zabić...albo raczej jego ojca. Biedny Saso, niedługo dostanie zawału serca. Czemu, nie weźmie sobie wózka, Naoki nigdzie bymu nie uciekał, byłoby wygodniej. Jeśłi zamierzasz, wpadkować Akasune w więcej takich akcji, to od Ronny na urodziny dostanie karnet do psychoterapeuty.
I jest Miyuki! Główna bohaterka, pojawiająca się na dobre dopiero w rozdziale 22, takie coś tylko u Soli. Jak jej postać, pojawiła się epizodycznie w początkach, była dość irytująca, mam nadzieję, że się zmieni, trudno mi to ocenić po tym małym kawałku. Czy to 'nic się nie stało' było uznane przez nia za przeprosiny z przed dwóch lat, czy poprostu miałbyć w jej mniemaniu śmiesznawy docinek.
Miyuki, Miyuki ale najważniejsze Akatsuki.
Akatsukowy wypad do kina? No zoorganizowanie takiego spotkania, to naprwdę ciężkie zadanie. Odiweczna walka Deidara kontra Uchiha.I:0 dla Douhito. Weź Sasuke nie kompromituj ludzi w twoim wieku, nawet Naruto się nabija z niego. Na twoim blogu wszyscy wiekowo młodsi od Akatsuki są tak mało zajebiści, no oprócz Daisuke, bo jemu to wychodzi przypadkowo, w końcu jest Haruno nie może mieć tego w genach. SasoDeiHidan to moje ulubione trio na tym blogu, więc im więcej ich tym lepiej. Hidan w pracy? Tak wybujałej wyobraźni to ja nie mam.
Robisz przerwe wakacyjną? No cóż, jeśli ostatni rozdział przed przerwą dodajesz 21 czerwca, trochę szkoda ale w sumie trzeba patrzeć na pozytywy, będzie świetnie przeczytać 27 rodział tydzień przed urodzinami, ja to zawsze miałam szczęście.
Pewnie zapomniałąm o najwarzniejszych faktach, ale dodaje zanim będe musiała pisać komnetarz po raz 4.
Dużo weny, i czekam na następny rozdział z niecierpliwością
Pozdrawiam, serdecznie :)
Nie jesteś beznadziejną czytelniczką, ja sama si spóźniam z rozdziałami u ludzi, a teraz mam totalnego lenia .___.
UsuńSasori nie wziął wózka, bo jest idiotą, myśli, że nie jest mu to potrzebne, po prostu :P hehehe, taa takie rzeczy tylko u mnie xD codo tgo nie ma za co, to można to dwojako rozumieć ^^ Hmm serio z młodszego pokolenia tylko Daisuke mi wyszedł? Niee, jeszcze z jednego jestem zadowolona xD
Nie, nie robię przerwy wakacyjnej xD będzie rozdział na twoje urodziny :D specjalnie napisałam rozdziałów w przód, aby nie robić przerwy ;)
Dziękuję pięknie, pozdrawiam ;* ;)
Hej, zaczęłam czytać tego bloga z.. pół miesiąca temu. Pierwsze rozdziały przeczytałam na szybko, ponieważ nie podobał mi się styl, ale zaciekawiła fabuła xd Przyznam szczerze, że jakoś się..poprawiłaś i teraz przyjemnie się to czyta. To tak od strony stylu.
OdpowiedzUsuńNa bloga wpadłam, bo szukałam czegoś fajnego do poczytania. Znalazłam ;D
kocham wątki Saso&Dei i te ich podteksty. No mrrr. Hidan mnie rozwala.. zazwyczaj. Poza tym, sprawiasz, że zaczynam lubić dzieci O.o to naprawdę...niesamowite, bo w końcu pomyślałam o dzieciakach pozytywnie, mimo, że Naoki jest wymyślony. Co więcej..hm.. możesz dodać mnie do swoich stałych czytelników. Gratuluje weny i wgl powodzenia w dalszym pisaniu. Dzięki za lekturę w wolnym czasie.
Zbierałam się do tego komentarza kilka dni, bo zazwyczaj nie komentuje tego, co czytam. Wyjątkowo postanowiłam pokazać, że też tu jestem, też się śmieje i wkurzam (np. na Noriko).
Akatsuki górą <3
~~ Midori
Och, skoero się śmiejesz to dla mnie to najwyższa nagroda, komplement :D Cieszę się, że jednak się ujawniłaś i powiedziałaś tyle miłych słów ♥
UsuńHahaha, nie podobał ci się początkowy styl? a co w nim było nie tak? poprawię wszystko :D chociaż chyba wiem, denne opisy xD
Dzięki mnie lubisz dzieci~ to takie miłe ♥
Podteksty SasoDei, ich nie zabraknie xD
Ja też dziękuję za czytanie :)
Pozdrawiam ;*
Rozdział świetny :D Wreszcie pojawiła się Miyuki, a już traciłam nadzieję.. Nie mogę się doczekać jak to się romans rozwinie;) Z tym samochodem, już się bałam, że Naoki znowu wyląduje w szpitalu ale dzięki temu zapoznali się z Miyuki, więc jak to się mówi "Nie ma tego złego, co by na dobrze nie wyszło" ciekawe kiedy znowu się zobaczą;) Jeszcze akcja w tym kinie, normalnie przebój:D skąd ty masz takie pomysły na gadki chłopaków z Akatsuki? Uśmiałam się nieźle;D
OdpowiedzUsuńWedług mnie nie spadłaś wcale z poziomem pisani, a nawet jest lepszy. Niczego ci nie brakuje w twojej twórczości;)
Nie no, w końcu po coś Miyuki jest w nagłówku xD więc nadzieja musi być xD
UsuńSkąd biorę pomysły na gadki Akatsuki? albo z głowy, albo sama takowe z kimś prowadzę xD
Ooo rany, dziękuję ♥ aleś mnie podbudowała ♥
Wgl, ja czytam twojego bloga, jeszcze dw rozdziały i się zrównam i strzelę komentarz, czekaj na mnie~! :)
Pozdrawiam ;*
No właśnie ej z ust mi to wyjęłaś xD 22 rozdział i wreszcie Miyuki! Muszę przyznać, że fajny pomysł miałaś na wprowadzenie jej postaci, a potem te wzmianki jak obczajała Sasoriego... no ale kim ja jestem żeby ją oceniać! Sama bym skorzystała jeśli taki koleś schylałby się pod samochód po klucze :D
OdpowiedzUsuńJashinie ubóstwiam twoje opisy zachowania Naokiego i to jak mówi *.* sama mam kuzynkę trochę starszą od niego i zdecydowanie uważam ją na najsłodsze dziecko na świecie, więc bez trudu mogę sobie No wyobrazić :D
lol, co to za żalowy podryw w galerii? xD Spoko typka tak podbija i od razu prosto z mostu xD
Dei w tym rozdziale upodobał sobie angielskie słówka widzę xD ogólnie jego 'rozmowa' z Saske to taki dodatkowy, darmowy spektakl, osobiście chyba o wiele bardziej wolałabym popatrzeć na to niż na jakiś tam horror xD (tak, jestem kurewsko strachliwa)
No i ta refleksja kończąca rozdział.. kurva a ja myślałam, że to taki etap przejściowy i kiedyś sobie obejrzę te filmy, które teraz cholernie mnie kuszą, ale też cholernie przerażają xD
Pozdrawiam, buziaki ;3