4 sty 2014

ROZDZIAŁ 7.


Rankiem promienie słońca wdarły się przez nie zasłonięte okna i uderzyły w twarz śpiącego Hidana, tym samym go wybudzając. Po wczorajszej imprezie pocieszającej, zostali u Sasoriego na noc. On najwyraźniej usnął oglądając jeden z filmów ze Stathamem, ale teraz ekran był wyłączony. Odwrócił się do towarzystwa, zachował bezpieczną odległość od tych pedałów, on leżał na brzuchu w lewej dolnej części łóżka , a oni w przeciwległej. Saso robił blondynowi za podparcie na poduszkę i tam sobie smacznie spał, natomiast Rudy wyglądał przez okno. Postanowił dać znak, że już się obudził.
- Jebane słońce – wycedził przez zęby, podnosząc się do pozycji siedzącej. – Trzeba je spalić… - dodał, brązowooki spojrzał na niego jak na debila. Spalić słońce? Pozdro.
- Powodzenia – uśmiechnął się krzywo, prędzej on tam spłonie. – Słońca się nie da spalić…
- Wszystko się da – taa, zwalczaj ogień ogniem, a daleko zajdziesz. – to jedna z najbardziej wkurwiających mnie planet… - westchnął głęboko.
- Słońce to gwiazda, durniu… - ledwo zaczął rozmowę, a już go miał dość. Temu idiocie nic się nie da wytłumaczyć, nawet jak wyjaśni się to jakoś naukowo.
- Zamknij mordę. Wiem lepiej. Tak głosi Jashin! – zawołał, no to nie ma przebacz, jak Jashin tak mówi to tak jest i chuj ci w dupę, jeśli się nie zgadzasz.
- Co głosi? Że słońce to planeta? – dopytał, zaśmiewając się kpiąco. – Ja pierdole…
- Nie, kurewko – zaprzeczył spokojnie, opierając ramię o zgięte w nodze kolano. – głosi, że JA wiem lepiej.
- Sam sobie wygłaszasz taką herezje – warknął.
Miarka się przebrała. Hidan nigdy nie należał do osób spokojnych, cierpliwych i innych leszczy, jemu się potakuję inaczej dostanie po mordzie. Zbliżył się do Saso i zaczął z nim szarpać. Łokciem niechcący uderzył w żebro Dei’a, ale nie przejął się tym, z boleścią kolejny raz spadł z łóżka. Jęknął żałośnie, no co oni mu kurwa robią… podniósł się do góry, a wtedy ujrzał brutalnie piorących się kolegów. Uniósł brew do góry, czemu Akasuna się z nim pierze? Przecież wiadomo, że przegra… siwowłosy przewrócił go na brzuch, wykręcił na plecy rękę, jednocześnie dociskając go swoim ciałem do materaca. Niech się cieszy, że to materac. W każdym razie, Sasori mógł tylko ruszać nogami, co mu niewiele dawało.
- Przestańcie, kurwa mać – bąknął w ich stronę.
- To Rudy zaczął – chyba dawanie obelg nie było konieczne, ta jedna była zawsze najbardziej bolesna. Sasori wydymał usta, on przez te włosy nie zasługuje nawet na jakieś cięte riposty.
- Skarżypyta! Co ty, w przedszkolu jesteś, miernoto? – zapytał kąśliwe, a ręka została mu bardziej wykręcona, jęknął z bólu. Deidara nawet nie myślał o udzieleniu pomocy, bolały go ramiona i kark… Sasori, zacznij żreć.
- Hidan, weź go puść – nakazał mu, ale sprawiany ból to taka fajna zabawa. Przewrócił oczami. – idę do kibla.
- Nie! – zawołał siwowłosy i puścił Akasunę. W jednej chwili pobiegł do Dei’a i odepchnął  na łóżko. – Ja pierwszy! – no kurwa, zerówka. Trzasnął drzwiami od pokoju, a dwa obolałe ciała leżały bezwładnie na łóżku.
Sasori podniósł się na klęczkach, objął ręką swoje prawe ramię i tą kończyną, wykonał w boku okrążenie. Kość zestrzelała, dając tym upragnione ukojenie. Dei, leżał na placach i masował sobie szyję.
- Akasuna, jesteś strasznie niewygodny – syknął w jego stronę. - Teraz wszystko mnie boli…
- Nie kazałem ci na mnie leżeć, ba, ja nawet się sprzeciwiałem.
- Zamknij mordę, to i tak twoja wina! – zawołał gorzko, naprawdę, teraz każdy najmniejszy ruch ramionami lub szyją bolał. Sasori westchnął ciężko, dlaczego to jego oskarża…?
- Zdejmij koszulkę i połóż się na brzuchu – nakazał obojętnie. Dei spojrzał na niego dziwnie, ale wykonał polecenie, skulił się do ramion i w zgiętych w łokciu rękach ściągnął ją przez głowę. Jego mięśnie naprężyły się przez lekki dreszczyk wpraszającego się oknem, chłodu. Rudowłosy zbliżył się do niego na klęczkach.
- Chcesz mnie zgwałcić?  - zapytał poważnym tonem, powstrzymał się od parsknięcia.
- Nie bez gry wstępnej. Zrobię ci masaż – oznajmił wskazując mu miejsce na łóżku.
Blondyn ułożył się jak mu nakazał, po chwili przyjaciel okroczył  jego ciało siadając mu na tyłku. Polecił mu zamknąć oczy, odprężyć się, a przy tym śmiali się z tej sytuacji. Dotknął dłońmi ramion Deidary i zaczął wykonywać na nich przyjemne uciski. Rozcierał nadgarstkiem bok szyi chłopaka i nagle usłyszał… przyjemne jęknięcie. Parsknął głośno śmiechem.
- Dei, przestań jęczeć, bo mi stanie – upomniał, nie przestając się z tego śmiać.
- Nie jęczę! – burknął.
- Nie, wcale – sarknął, wałkując mu zdecydowanym ruchem ramiona.
- Kurwa, Sasori… wspaniale to robisz – mruknął ze śmiechem. – Robisz to zajebiście – zagryzał wargi, by nie jebnąć śmiechem.
- Wiem, Słońce. Rozkoszuj się tą przyjemnością – wymruczał mu do ucha, podniósł się i nadal masował mięśnie. – ale ty jesteś sztywny w tych częściach, kochanie – bąknął coś pod nosem na ten wywód.
- Ej, weź mocniej – poprosił, co posłusznie uczynił. – o kurwa, jak dobrze… dawaj mocniej – kolejny raz wypełnił rozkaz. – jeszcze… jeszcze… kurwa siły nie masz?!
- Nie mogę mocniej, bo ci naciągnę! – warknął, no jeszcze gorsze katusze, by przeżywał.
- Chuja mi naciągniesz! Ciśnij mocniej!
- Mówię nie, nie drażnij mnie, bo skończę!
- Pierdol się, Akasuna!
- Już jakby to robię, zajmując się tobą – bąknął, o ile synonimem pierdolenia jest męczenie się z masowaniem go, to się wszystko zgadza. Co za gość, on chce mu pomóc, a ten bardziej cierpieć.
- Ej, geje – rozległ się głos Hidana zza drzwi. – dajcie znać, jak dojdziecie! – powiedział do nich, no skoro taki dialog toczyli to jednoznacznie musieli coś niesmacznego robić.
Chłopaki mówili mu zgodnie z prawdą co się dzieje w pokoju, ale im nie wierzył. Masaż musiał trwać mniej więcej pół godziny, aby wszystkie spięte mięśnie zmiękły, wtedy im uwierzył. Rudy i Dei nie wytrzymaliby trzydziestu minut, w sumie nikt by nie dał, nawet on. Tak, nawet on.
Usiadł sobie niedaleko nich na łóżku, w ogóle nie byli sobą skrępowani, nawet przy nim… a potem wielce obrażeni, jak ich od pedałów wyzywa. Ignoranci. Saso spojrzał na niego kątem oka, widział, jak wgapia się w jego dłonie, które rozcierały się na plecach Deidary. Uśmiechnął się krzywo.
- Co jest Hidan? Ciebie też pomasować? – zaszydził, przerywając tym ciszę w pokoju.
- No chyba cię pojebało. Nie będziesz mnie dotykał – odparł z obrzydzeniem.
- Taa, ja też ci nie pozwalam – wtrącił Dei. – jesteś tylko moim prywatnym masażystą.
- Jasne, Słonko – zgodził się z uśmiechem.
Siwowłosy włożył sobie palec do ust i symulował wymioty. Potem już normalnie zaczęli gadać, wygłupiać się, cisnąć na siebie ciętymi ripostami. Sasori został przywrócony do formy, dzięki nim, podczas spotkania w ogóle jakoś głębiej nie pomyślał o Noriko. Może to też wina ich wcześniejszej kłótni. Wszczęli rozmowę na temat następnej imprezy w gronie Akatsuki.
- Wbijmy do Uchihy, miał robić imprezę u siebie – stwierdził Deidara, nadal leżąc, jak leżał, tylko Sasori z niego zszedł.
- Dobra, już dzwonię do niego i mówię, że wpadamy – oznajmił Hidan, Sasori zmrużył oczy.
- Hej, mnie nie uprzedzaliście, że się wpraszacie – wydymał usta w akcie pretensji, ale i tak został olany.
Siwowłosy nie będzie mu tego tłumaczył, no ile razy można powtarzać, że jest rudy. I ile razy można dalej nie kumać zależności między tymi zabiegami. Zadzwonił do Itachiego i powiedział o planie na parapetówkę u niego i że za jakieś trzy godziny będą. Gorszy kolega z oburzeniem wybijał im ten pomysł z głowy, gdyż musi się zajmować swoim bratem. Hidan zakończył rozmowę. No hej, dzwonił by go powiadomić, słowo nie, nie wchodzi w grę. Ech ten Uchiha, tyle się znają, a on dalej myśli, że asertywność w ich paczce jest możliwa…

Po południem poszli całą bandą do domostwa jednego ze swoich. Brunet na szczęście był na weekend jedynie z młodszym bratem, ale to oczywiste, że jak się dowiedzą o domówce to wywalą go  na zbity pysk… chociaż nie, do aż takiego czynu nie są zdolni. Bynajmniej nie Mikoto, złota kobieta – jedynie w roli nadopiekuńczej matki, bo jak się wkurwi to wszystkich potrafi rozsadzić.
Z Sasuke poszło dość łatwo, przez pewien proces dojrzewania, siedział zamknięty w pokoju i ani myślał z niego wychodzić, tym bardziej, że ta pojebana banda się tu zlatuje. Ustalił z bratem, że nie powie o niczym rodzicom, jeżeli nikt się nie będzie do niego dochrzaniał. To chyba uczciwa umowa.
Usadowili się w salonie, na dole. Wszyscy oczywiście przynieśli ze sobą trochę procentów, znali skąpstwo Itachiego do produktów alkoholowych. Idiota, zawsze mu się za to obrywa, ale słusznie, jak można gościowi odmawiać. Trochę kultury, nie?
- Ej, Uchiha. Gdzie twoja siostra? – zapytał zgryźliwie Hidan.
- A co? Stęskniłeś się? – odpowiedział pytaniem na pytanie. Nie zamierzał udzielać tej informacji, niech go zostawią w spokoju… inaczej mu się dostanie. Oni nie znają wybryków tej skarżypyty.
- On nie ma dzisiaj urodzin czy coś? – zadał pytanie Kisame. Itachi zmroził go wzrokiem, po cholerę to mówił?
- Ooo, złóżmy mu życzenie – Deidara uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie! – zawołał do chcącej tam wyjść, trójki. Hidan, Deidara i Obito, trzej muszkieterowie, kurwa. Nie wiadomo, czemu dokuczanie temu wypierdkowi, sprawia im taką przyjemność. – Jest chory.
Ten argument zadziałał, nie ma nic gorszego, niż Uchihowskie zarazki… fuj. Rozmawiali ze sobą oddzieleni na grupy, jak to zwykle bywa. Niektórzy nie mieli ze sobą wspólnych tematów i ich rozmowa kończyła się na bardzo już sławnym „aha”. Sasori siedział samotnie na kanapie i popijał gorzki napój z butelki piwa, nudził się, ale jako że zawsze tak wygląda to nikt się tym nie przejął. W końcu zaczął z nim gadać Zetsu, głównym jego celem było wyciągnięcie go na podwórko na papierosa czy coś. Nie palił, znaczy zdarzyło mu się kilka razy, ale no, jako przyszłemu lekarzowi nie przystoi się w ten sposób truć. Jednak mógł towarzyszyć, do nich dołączył Kakuzu.
Yahiko rozmawiał sobie z Itachim i Obito na temat nowo poznanej dziewczyny. Nie żeby coś, ale liczył na to, że coś większego z tego będzie, dlatego prosił o rady, wszakże tworzyli sobie udane, szczęśliwe związki.
- Powiedz jej, że ją lubisz – mruknął Itachi.
- Tak otwarcie mam to powiedzieć? – zapytał, jak do głupka.
- Jasne, że nie. Może się wystraszyć, w końcu… no wiesz… - zaczął Obito, ale się w porę zahamował. Jak ma mu powiedzieć, że rudość zmniejsza branie? Gdyby był tu ktoś, kto wali prosto z mostu… - no, nie znacie się długo…
- Hej, gdzie Hidan…? I Douhito? – zapytał podenerwowany Itachi.
W sumie nawet nie czekał na odpowiedź, była wiadoma. Od razu skierował kroki na górę, do pokoju swojego brata. Przez lekko uchylone drzwi rozpoznał dwa głosy, które sobie szydziły z młodego.
- To co? – zaczął Dei, okręcając się na skórzanym fotelu przy biurku. – W ramach urodzin możemy cię zabrać do burdelu, nie Hidan? – puścił mu konspiracyjnie oczko.
- Raczej tam nic nie zarobi – zaśmiał się kąśliwie, oglądając książki na półce Sasuke. – ale jak mu zależy… aby się rozdziewiczy dziewczyna – chłopak zmroził ich wzrokiem, chamy. Dziwne, że nic się nie odzywa, muszą chyba być trochę ostrzejsi. – twój zeszyt? – młodszy Uchiha jedynie zareagował próbą zabrania mu przedmiotu z ręki, na próżno. Rzucił go do Hidana, ale ten był tak zaskoczony, że pozwolił, by zeszyt upadł na podłogę.
- Wohoho – zaczął Hidan, podnosząc zeszyt na całkiem fajnej stronie. Znajdował się tam wycinek z gazety, na którym widniała… - goła babka, to masz jakieś męskie odruchy – sarknął, a Sasuke cały czerwony ze złości i zażenowania wyrwał mu z rąk przedmiot.
- SpIErdAlAj…! – wypiszczał wszystkie samogłoski w wyrazie, po tym zakrył usta dłonią, żałując, że coś mu się wymknęło. Obecni w pomieszczeniu chłopcy zaczęli się śmiać do utraty tchu. Mutacja głosu, tak w urodziny, ale żal. Wtem do akcji wkroczył Itachi, nie może pozwolić by z niego szydzono… inaczej wszystko wygada rodzicom.
- Kurna! Nie umiecie współpracować? Po cholerę tu przyszliście?!- warknął, wymuszając na nich powagę.
- Nie kazał nam wyjść no to potraktowaliśmy to, jako zaproszenie – Hidan wzruszył ramionami.
- Na urodziny załatwiliście mu kastrację? – zaśmiał się Deidara. – Marzenie o byciu kobietą, powoli się spełnia – poczochrał włosy Sasuke, a ten mu pacnął po łapach.
- Taa, w reszcie modyfikacji może się skierować do ciebie, Dei – zaszydził szarowłosy.
- Hidan, kurwa, po czyjej ty jesteś stronie?! – zmierzył go pretensjonalnym spojrzeniem.
- Widać, że po mojej, idiotko – mruknął Itachi, zakładając ręce na piersiach.
- Gówno prawda! I nie jestem idiotą!
- Co się tak drzecie? – zapytał wchodzący do pokoju Obito, za objaśnia wziął się Hidan.
- Macie w rodzinie kastrata, nie wiem co mu kastrowali, bo co on by tam miał? Ale nie ważne, smark w zeszycie miał jakieś wycinki z świerszczyków, ale przecież teraz nie pofapie to na co mu one? -  zapytał, jakby Obito był studnią z wiedzą o całym wszechświecie. – W każdym razie, teraz się kłócą.
- Och, mam nadzieję, że Dei wygra -  mruknął, śledząc rozwój wypadków. Blondyn skrzywił się na to wyznanie, nie chce żadnego Uchihy, jako publiki. Hidan westchnął, jeszcze chwila i wszyscy będą lecieć na Dei’a.
- IdIOtką – poprawił Sasuke, ale jego piski tylko wzmocniły śmiech obecnych, nawet własnego brata.
- Nie pomagasz, Sasuke – stwierdził, gdy się już uspokoił. – w każdym razie, wypierdalać na dół!
- Kastrat też idzie? – dopytał Hidan, a gospodarz zmierzył go zimnym spojrzeniem.
- Stary! Zdecyduj się na kogo chcesz najeżdżać!
Ja pierdole, jakie fochy. I skąd pomysł, że jest po czyjejś stronie? No ludzie, jak jest okazja to sypnie ripostą, żadna filozofia. Zresztą chyba wiadomo, że jakby miał między nimi wybierać to nie wybrałby nikogo, są zbyt… chujowi, if you know what i mean.
Tymczasem na zewnątrz trwała luźna pogadanka, w sumie w domu byli tylko ci na górze u Sasuke,  inni  wdali się w rozmowy na poziomie, siedząc lub stojąc na schodkach przed wejściem do domu. Kakuzu razem z Zetsu palili fajki i truli przy tym powietrze, ale póki dym nie nachodził na towarzystwo, mogli to znieść. Jako że były wakacje, na dworze roiło się od dzieci, bezsensownie wrzeszczących na Jashin-wie-co.
- Aż ciężko mi się myśli, że też byłem taki pojebany  - skrzywił się Zetsu.
- Nie pozwalaj sobie, nadal taki jesteś – sarknął Yahiko. – Nagato patrz co cię czeka.
- Ja będę uczył licealistów i nie obawiam się. Ja sobie z każdym dzieckiem poradzę!
- Siedemnastolatki to raczej już nie są dzieci – oznajmił Kakuzu.
- A jak tam twój kuzyn, co mu rozwaliłeś głowę? – wtrącił Sasori złośliwie, no sorry, nie ma przechwalania się, nie tutaj. Nagato wydymał usta w złości.
- Dobrze. Już do mnie nie przyjedzie -  oświadczył cicho.
- Grunt, to wzbudzić w dzieciaku, szacunek do ciebie – mruknął Yahiko. – ale dobrze się to mówi, jak nie mamy synów.
- I co po niektórzy nie będą ich mieli w ogóle – powiedział Zetsu, on ich nie chcę, Kakazu też, a Rudzi są rudzi i chyba nie zrobią takiej krzywdy swojej pociesze.
- Ja bym chciał córkę – powiedział Sasori. Fajnie by było mieć swoją córeczkę tatusia, broniłby jej przed chłopakami. No nigdy by nie miała chłopaka, jakby miał być szczery.
- Saso, nie rozśmieszaj nas – bąknął Kakuzu.
Dalszą rozmowę przerwał warkot silnika samochodowego, który wjeżdżał na podjazd. Z pojazdu wysiedli rodzice Itachiego, no to po imprezie. Państwo Uchiha miło się przywitali z chłopakami chociaż byli zaskoczeni ich odwiedzinami, no nic. Ustalili, że trzeba już się zbierać. Jeszcze im każą sprzątać w domu, mowy nie ma! Niech sami sobie wszystko robią. Nie czekali na pożegnanie się z resztą lecz od razu udali się do domów.
Państwo Uchiha po wejściu do domu, skierowali się na górę, będąc lekko zaniepokojeni, dochodzącymi stamtąd wrzaskami. Fugaku otworzył na oścież drzwi, a wszyscy tam, ucichli.
- Co tu się dzieję? – zapytała zamiast męża, Mikoto.
- Itachi zrobił imprezę – powiedział Hidan. Patrząc w dół na matkę kumpla. Była od niego duża niższa i fajnie się ubierała, bluzeczka z dekoltem, ładnie, ładnie.
- Nie prawda! – zaprzeczył oburzony. No co oni wyprawiają, będzie miał przekichane. Jebany kapuś.
Chłopaki chcieli już wyjść i nie krępować swoim towarzystwem Itachiego, ale zostali zatrzymani. Fugaku nakazał im wszystkim posprzątać po sobie w salonie, bo wygląda tam jak w burdelu. Hidan zaśmiał się pod nosem, on chyba nie wie, jak burdel wygląda, chętnie mu pokaże, jak mu postawi. No, ale agresywne sprzeciwy gości, nic nie dały. Zeszli z oburzeniem na dół, znaczy najbardziej wkurzeni byli Daidara i Sasuke. Ten pierwszy to wiadomo, ma sprzątać dla Uchihy?  On?! Niedoczekanie! Natomiast Sasuke też niby w tym uczestniczył i to jest jego kara. Hidan miał to w dupie i tak jedyne co będzie robił, to się opierdalał. A Obito i Itachi przywykli do tego.
- No więc… - zaczął Fugaku, ale siwowłosy mu przerwał.
- Muszę do kibla, bo się chyba kurwa zesram – stwierdził i wyminął kolegów idąc do planowanego pomieszczenia. Otwierając drzwi, wydobył z kieszeni telefon komórkowy, czyli sobie tam posiedzi. Chujek.
Fugaku westchnął poirytowany i tak da mu nauczkę, zobaczy. Reszcie nakazał wszystko sprzątać i odszedł na górę. Deidara założył ręce na piersiach, nie będzie sprzątał… będzie nadzorował, Saauke oczywiście. Tak go tym wkurwiał, hehe, fajnie by było być jego szefem w przyszłości. Gnojek by mu buty czyścił.
- Ślepy jesteś? Pominąłeś papierek! – rzucił na blondyna wrogie spojrzenie, ale ukorzył się. Wolał nic nie mówić i nie dawać mu powodu do śmiechu. - Bardzo ładnie, ale widzisz? – podniósł jakiś papierek, którego sierota znowu przegapiła. – Śmieć – pokazał i rzucił mu w twarz. – taki jak ty.
- FajnIe, że jestEm po chIpsach, a niE rowerze – blondyn uśmiechnął się z przymrużonymi oczami. piski go śmieszyły, ale nie rozumiał kontekstu. – pEdał – wycedził do niego.
- Chcesz zarobić, jebany kastracie?! – szarpnął go za koszulkę i zbliżył do siebie. Wyrywał się.
- MniE niE rzuciła dziewczynA – uśmiechnął się drwiąco, odepchnął go mocno tak, że się przewrócił.
- Najpierw trzeba ją mieć – wyminął go, niechcący mocno zamachując nogą i go kopiąc.
- U mnie, będzie wiadomo kto nOsi spodniE w związkU – Dei już miał coś odpowiedzieć, ale zaniechał obelg. – żadna pIpa nie będziE mną rządzIć, ciotO!
- Sasuke! – zawołała stojąca za nim Mikoto. Dei się uśmiechnął niezauważalnie. – Jak to się odnosisz do kolegów, gówniarzu?! – kolegów?! No kurwa, przegięła.
- To niE jest  mój…
- Nie pyskuj! – krzyknęła, wyraźnie poirytowana zachowaniem syna. – Masz szlaban, młody człowieku. Zabieram komputer na całe wakacje! A teraz przeproś Deidarę!
- I tAk już dostałem szlabAn, nie będę tEgo durnia przeprAszał – fuknął, a Dei posmutniał, szkoda, hehe.
- Za to wyzwisko nie dostaniesz kieszonkowego w sierpniu!
- CiotA… - syknął do blondyna, wyłapując jego drwiący uśmieszek.
- Wrzesień – powiadomiła Mikoto. – wierz mi, z przyjemnością będę to ciągła dalej – odwrócił głowę w bok, nic się nie odzywając, a Dei w myślach dopingował go w dalszych wyzwiskach. Nic. No trudno.
- Nie musi mnie przepraszać – zaczął blondyn z pogardą, słyszalną jedynie dla Sasuke.
- Więc ja cię przepraszam, nie wiem co się z nim dzieje – rzuciła gniewne spojrzenie na syna. Douhito lubił te babkę i współczuł, musiała przyjąć te gówniane nazwisko Uchiha. – a jak tam twoja mama?- no i kumplowała się z jego matką. Tutaj też jej współczuł.
- Mama, dobrze… ach! O kur…de! Zapomniałem, że miałem jej zrobić zakupy! – nie miał, ale chyba nie będzie tego sprawdzać. – Mogę wyjść? Już trochę posprzątałem – wziął worek położony obok i do połowy zapełniony.
- Gówno prawdA! – pisnął Sasuke, denerwujący głos. – To mojE! On tylko za mną chodził i mniE wkurzał!
- Dlaczego kłamiesz? – Dei odgrywał oburzonego, Mikoto wydawała się uwierzyć. – Przypisujesz mi swoje zachowanie? Naprawdę, wstydź się, Sasuke…
Mikoto na serio kupiła wersje Deidary, synowi kazała sprzątać wszystko na błysk, a ta, niezbyt inteligentna, osoba, popukała się wymownie w czoło, zwracając się do matki. Prawie mu go żal… prawie… no dobra, wcale. Chciał  się  z niego zaśmiać, gdy dostał opierdol za ten gest. Brunetka szła odprowadzić Douhito do wyjścia i zobaczyła, jak Itachi wyszarpuję Hidana. Okrutne, myślał, że całą karę przesiedzi w kiblu.
- Hm? Dei wychodzi? – zapytał Uchiha, widząc, jak ten ubiera buty.
- Taa, jeszcze muszę mamie zakupy zrobić – westchnął teatralnie. Itachi spojrzał z pobłażaniem na matkę, jaka ona naiwna…
- Yo, Deidara – zwołał Hidan groźnie. – nie potrzebujesz pomocy? – spojrzał na niego obojętnie swoimi niebieskimi oczyma. Uśmiechnął się ładnie.
- Nie. To narka – mruknął i wyszedł z domostwa. Ma mu pomóc za ten najazd na niego u Sasuke? Phi! Takiego wała! Oddaliwszy się, wykonał znany gest w kierunku budynku. Wybuchnąłby go.
Tymczasem w domu, dalej trwała awantura z siwowłosym. No ile można zaprzeczać, on też chciał wyjść na chuja matki, potocznie zwanego ojcem… och, chyba ma pomysł.
- Hej, ale ja też muszę coś zrobić! – krzyknął, a wszyscy spojrzeli na niego z uniesioną brwią, kontynuacja wypowiedzi jednak nie nastąpiła.
- Niby co? – warknął Itachi.
- Muszę… Muszę zająć się bratem! – brunet spojrzał na niego spod byka.
- Ty nie masz brata.
- Mam!
- Nie masz!
- Kurwa jego mać, mam! – obruszył się. No jak nie ma, jak ma!
- To jak ma na imię?! – zapytał, kurwa, musi się z nim w jakieś pierdolone dyskusje wdawać. Hidan chwile milczał, chyba się zastanawiał. Ja pierdole, nawet imienia nie potrafi wymyśleć…
- Ya… Ya… Yacek, jakoś tak. Chuj, nie pamiętam – zdenerwował się. – pojadę do domu i go zapytam – oznajmił do niego. Itachi się zastanawiał czy wygląda na idiotę.
Rzecz jasna nie wypuścił go za drzwi, ma sprzątać, bo to był jego pomysł, jego inicjatywa i w ogóle wszystko jego wina. Wtem w przedpokoju rozbrzmiało pukanie do drzwi. Mikoto obsłużyła nowo przybyłego gościa i otworzyła drzwi. W progu stała Sheeiren, która milo przywitała się z gospodynią.
- Shee! Kochanie co tu robisz? – zapytał jej partner, mając w dalszym ciągu oko na Hidana.
- No, ja… ten no… eee… - uniosła palec wskazujący w akcie stopu i wygrzebała z kieszeni swój telefon komórkowy. Odgarnęła włosy w tył i zaczęła czytać. – przyszłam po Hidana i nie wiem wymyśl  coś – zakończyła, wkładając telefon z powrotem. Hidan wykonał na sobie facepalma, zaśmiała się. – a tak na poważnie, zabieram go, musi mi coś kupić – bo przecież nie pomaga mu za darmo.
- Dlaczego on? – wskazał brzydko palcem na kolegę.
- Bo ty masz karę, młody człowieku – wtrąciła Mikoto.
Twardym głosem nakazała wszystkim zbędnym gościom wyjść i pilnowała prac synów i Obito, jako ich kuzyn, mieszkał z nimi na okres wakacji, więc musi się dostosować do rygoru w ich domu. Rodzeństwo było na siebie wściekłe, młodszy był wkurzony, że musi sprzątać ten syf i dlatego się na nim  wyżywał, co z kolei denerwowało starszego. Pieprzona piszczałka, jakby ten dzień mu dostatecznie nie wpierdolił w dupę.

Wakacje powoli dobiegały końca był już jakiś środek września. Jednak praca nadal obowiązywała. Czas jednak szybko leciał, ciekawe co w tym momencie będzie robił za rok, zastanawiał się nad tym Sasori, gdy w wolnej chwili pracował w izbie przyjęć. Monotonna praca, ale mógł mieć przynajmniej od grona małych przerw. Jednak czekał na tą najdłuższą, dwudziestominutową, w czasie której może sobie zjeść lunch przed budynkiem.
Po kilku minutach, przyszło wybawienie, zastępstwo w białym fartuszku, ciemnych blond włosach i zielonych oczach. Zaczerwieniła się przez widok lekkiego uśmiechu Sasoriego. Nie ma co, podobał jej się.
Dziewczyna już otwierała usta, by zaprosić go na randkę, lecz w tym momencie ją wymijał. Otarł się lekko o jej ramię i wyszedł, kierując się do sklepiku, gdzie zakupi jakiś przysmak i coś do picia. Następnie usiadł sobie na murku przed wejściem, na sobie miał czarną koszulkę z nadrukowanym, białym logiem szpitala i spodnie tego samego koloru co góra z odblaskowymi dodatkami.
Przed budynkiem był pełen drzew park, gdzie spacerowali pacjenci, oprowadzani przez pielęgniarzy. Taka praca go trochę przeraża, trzeba w niej mieć cierpliwość i dobry kontakt z ludźmi, a on… no cóż, wytrzyma tak tylko parę minut, nie godzin. Popił sobie kawę, będąc zaobserwowany w pośpiech ludzi wokół. Z tego zajęcia, wyrwały go wibracje w telefonie. Sms od Deidary z pytaniem, co robi. No obija się na przerwie. Po tej wiadomości zadzwonił do niego. Oh god, why?
- Dei… -  zaczął posępnie. Zwolnią go, jak sobie będzie pierdolił w pracy przez telefon.
- Saso… co tam, słońce? – ten jego wyszczerzony uśmiech dało się rozpoznać nawet przez telefon.
- Nic. Nie boisz się, że cię wyjebią za gadanie przez fona?
- Spoko, ja już dzisiaj skończyłem, a ty kiedy kończysz?
- Szybko… ja jeszcze tu tkwię jakieś dwie godziny – stęknął, tak mu się nie chciało, to się w dupie nie mieści. – przyjdź po mnie, przejdziemy się… gdzieś – dodał z nutką tajemnicy.
- Hej Akasuna! – zawołał go ktoś z boku, jak się okazało był to Hideo. Czego on chce, do cholery…
- Czy to jakaś niemoralna propozycja, zboczeńcu? – zapytał z śmiechem, Deidara. Sasori, obudził się tym z amoku, nie może gadać z dwoma osobami jednocześnie. Wystawił rękę do chłopaka nakazując mu czekać. Bo przecież nie każę tego robić przyjacielowi.
- Możesz to nazywać, jak chcesz. Możesz nawet u mnie potem spać.
- Przygarniesz mnie do swojego królestwa? – zapytał Dei.
- Z dziką rozkoszą – uśmiechnął się, a rozmówca parsknął śmiechem.
- Gadasz z tą blondynką? – wtrącił Hideo, przysłuchujący się rozmowie. Sasori go zignorował, no kurwa, trochę kultury. On ma w dupie jego konwersacje. – Jak tak, to pozdrów ją ode mnie – powiedział zadziornie.
- No to…
- Masz pozdrowienia od jednego zjeba z mojej pracy – przerwał Deidarze wypowiedź, by przekazać mu te przyjemność. Hideo się zdziwił, że jednak to zrobił, chociaż niewłaściwie go przedstawił.
- Tego, co cię wkurwia i ukradł ci diagnozę? – upewnił się.
- Taa – przytaknął, no trochę dziwne, że mu jakieś pozdro podsyła. Nie znają się.
- To każ mu się pierdolić – Sasori zaśmiał się lekko.
- Masz się pierdolić – przekazał do Hideo, a potem zakańczał rozmowę. – Dobra Słońce, ja kończę.
- Spoks, lecę do domu po piżamkę i szczoteczkę i po ciebie biegnę. Pa, pa.
- I bieliznę – przypomniał mu złośliwie. – Czystą.
- Spierdalaj – warknął rozmówca.
- No pa – mruknął i się rozłączył. Schował telefon do kieszeni i spojrzał na Hideo, tego to nawet telefoniczny kosz od obcego FACETA boli.
Kiedy już wybudził się z letargu, począł się wydzierać na Akasune za samo istnienie. Niewzruszenie dokończał pić kawę, potem nakazał mu przejść do rzeczy. Serio, ma w dupie co on o nim myśli. Hideo nakazał mu iść na oddział ortopedy, a on zastąpi go za ten czas na recepcji.
- Wiesz może po co? – zapytał, choć nie liczył na odpowiedź.
- Jakiś starszy gość zechciał byś koniecznie ty, zdjął mu gips. Przyszedł tu rano, ale ciebie nie było, więc  przyszedł teraz, niedawno – wytłumaczył kierując się w tą samą stronę.
- Mnie? Czemu mnie?
- Nie wiem, może u się spodobałeś – zaszydził wrednie. – przykro mi zostawiać cię z pedofilem, ale taka praca – dodał z udawanym przejęciem i odszedł śmiejąc się głośno.
- Idiota.
Poszedł na salę i zapytał lekarza o pacjenta. Na końcu, w kącie… no dobra, trochę się bał, a co jak to serio jakiś zboczeniec? Nie, jebany Hideo, że też musi mu wciskać swoje paranoje. Podszedł do pacjenta i się z nim przywitał, od razu głupie przypuszczenia poszły w niepamięć. Pan Akaishi Kazama, bo tak się nazywał, był miłym gościem, przypomniał mu okoliczności wypadku i to, że on mu zakładał opatrunek. Szczerze? Nie pamiętał, o czym on mówi. Miał chyba słabą pamięć, do twarzy, do sytuacji do wszystkiego, co nie ma wpływu na jego życie. To dziwne? Raczej nie.
- I jak ręka? – zapytał Akasuna po zdjęciu przeszkody w ruchu.
- Jak nowo narodzona – oświadczył, poruszając ją swobodnie. – nareszcie mogę się podrapać.
- Racja, to najważniejsze – uśmiechnął się do siebie, kładąc na stolik grube nożyczki. – proszę nie nadwyrężać ręki i uważać już na siebie – dodał, wstając na równe nogi.
- Proszę poczekać – zawołał, a Sasori zatrzymał swoje kroki. – mam jeszcze jedną sprawę. Właściwie dlatego o pana poprosiłem.
- O co chodzi? – Akaishi wyciągnął ze swojej torby tabliczkę czekolady i podał ją czerwonowłosemu. Niepewnie wziął ją do rąk. – Czekolada? – zapytał głupio.
- Tak, chciałbym przeprosić za zachowanie córki, kilka miesięcy temu – oświadczył, ratownik podrapał się w tył głowy z zakłopotania. Co się w ogóle stało? Nie pamięta…
- Ale o co cho…
- Nalegam by pan to przyjął. Taka osłoda dnia – stwierdził z uśmiechem.
Sasori poczuł się głupio, nie pamięta żeby miał urazę do jakiegoś z pacjentów. Przyzna, że ledwo zapamiętuje ich imiona…jednak przytaknął i przyjął  słodycz. Szczególnie gdy zagroził, że wytarga tu córkę i zmusi do przeprosin. Choć wątpił, że ona pamięta o tym incydencie. Miyuki jest taka roztrzepana…
Odprowadził pana Kazamę do wyjścia, obok którego znajdowało się jego stanowisko pracy. Tam już zmienił Hideo, który porządnie mu namieszał na biurku. No rany, jaki chlew…



DATA
11.01.2014

OD AUTORKI
Siemka Słoneczka moje :D 
Jak wam się rozpoczął 2014 rok? ^^ Mi całkiem nieźle, ale wolałabym się zatrzymać w miejscu xD
Notka jest i już wam zdradzę, że jeszcze 2-3 rozdziały i wbija Naoki xD nie wiem, jak wy, ale ja się cieszę xD Potem pewnie będę marudzić, bo chcę już Miyuki, zobaczycie xDD
Dobra, błędów było w cholere, więc co nie poprawiłam - wypominajcie ;D
Pozdrawiam gorąco ;**

25 komentarzy:

  1. Yo! :D Ohoho jaka gej scenka Sasora z Deiem hehe xD Widzę, że Sasori to się na wszystkim chyba zna, dobra chce takiego faceta :D Masaż profesjonalny zrobił no kurde, też by mi się czasami taki masaż przydał. Wiem, że Hidan chciał być masowany, wiem to wiem, tylko udawał głupka i mówił że nie chce xDD W ogóle Hidan i ta jego lekkość życia :P Do każdego się wpierdoli bez pytania, naburdluje i nie posprząta no bo po co sobie życie komplikować? xD Nie no, party u Itachi'ego genialne :D Biedny Sasuke tyle hejtów jednego dnia na niego spadł xD Mógł się nie odzywać to nikt by się nie śmiał że kastrat. Już sobie wyobrażałam jak musiał zabawnie piszczeć, ale to czasami bywa urocze, choć może nie koniecznie w przypadku Sasuke xp Czyli Itach dostał karę i Sasuke dostał karę, Mikoto ostra mamcia i do tego seksowna, oby Hidan jej nie przeleciał O.o Sasori chciałby mieć córkę.. no, no. Akurat to jego marzenie się nie spełni xP No chyba że będzie miał kiedyś drugie dziecko, nie wiadomo, wtedy możliwe że będzie i córka :P Biedny Sasooo!!! Musi pracować w wakacje, taki młody! Eh.. no takie życie jak się mieszka samemu, trzeba sobie na wszystko zarobić. Na prawdę pracowity Sasori, bardzo ładnie, robisz go coraz bardziej idealnego, przynajmniej dla mnie xd No bo co? Mądry, pracowity, kochany i piękny. To mało? xD A Hideo wciąż żyje w przekonaniu, że Dei to kobieta No ludzie.... głupi Hideo, no ale niech sobie tak myśli jak się kiedyś dowie prawdy to dopiero będzie śmiesznie :P Dobra, kończę ten jakże dziwwwny komentarz. Nie mam weny do pisania komentarzy ;( Ale się staram :D Mam nadzieje że nie jest aż taki beznadziejny ten komentarz jak myślę. Notka jak zwykle super, a z każdym nowym rozdziałem jest jeszcze bardziej super :) No więc, życzę duużo weny :) Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słońce, żeby pisać beznadziejne komentarze trzeba to umieć xD no robię go idealnego też dla siebie :P
      Ano, może będzie miał córkę... kiedyś xD albo zrobię mu na złość i dam syna xD ja mu w końcu lubię życie utrudniać xD
      Ach no... nie wiem czy będę go uświadamiać o platonicznej miłości, to by było podłe xD

      Usuń
  2. Nie ma jak się obudzić i zobaczyć uroczych SasoDei (Hidan, ty szczęściarzu! :c) Ale on oczywiście musiał wszystko zepsuć (i tak go kocham) i rzucić się na Akasunę. ;-;
    "– idę do kibla.
    - Nie! – zawołał siwowłosy i puścił Akasunę. W jednej chwili pobiegł do Dei’a i odepchnął na łóżko. – Ja pierwszy! – no kurwa, zerówka." padłam i umarłam :D No ale w sumie racja, z ich paczki to trochę taka zerówka, no głównie z Hidana, ale nieważne :3
    Masaż, omomom. Wnioskując z rozmów i dźwięków wydawanych przez Deia Hidan mógł się pomylić, no co XD Impreza u Uchihów boska, wgl Yahiko taki słodki chce się przypodobać Konan ♥ Czekam na jakąś akcję z nimi ^^
    "Ya… Ya… Yacek, jakoś tak. Chuj, nie pamiętam" - dziewczyno, uwielbiam cię.
    Hideo dureń, normalka. Nocowanie u Saso, Deidara to kocha. :D I jestem ciekawa czy ten ojciec naprawdę przyprowadzi Miyuki i jak potem rozwiniesz z tą opiekunką Naokiego ;3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "rzucić się na Akasunę" XDDD wiesz, to raczej nie brzmi jakoś źle xD chyba xD
      No bo to chłopcy, oni mają trochę spóźniony zapłon w dojrzewaniu xD bez urazy panowie xD
      akcja Konan i Yahiko...? Pomyślę :)
      nie no, tylko pogroził, że ją przyprowadzi xD na Miyuki trochę niestety poczekacie :<

      Usuń
  3. Boże czytając ten rozdział co chwilę lałam jak głupia. Nie wiem czy to za sprawą tego, że pół dnia nakurviałam Pana Tadeusza, czy dlatego, że niedawno miałam kolędę (o zgrozo) czy Nowy Rok sprzyja twojemu poczuciu humoru, ale po prostu nie wyrabiałam przy niektórych tekstach xD
    Żeby pokazać co mi się najbardziej podobało musiałabym chyba skopiować wszystkie wypowiedzi Hidana (♥) i momenty SasoDeiowe, ale chyba spasuje. Walnę tylko teksta, który podbił moje serce i normalnie jest miszczem:
    'Muszę do kibla, bo się chyba kurwa zesram' hahahahahha no kurva Hidan xD boże ubóstwiam jego poczucie humoru. I wróżę mu świetlaną przyszłość astronoma. Słońce planeta xD
    Uwielbiam jak Akasie wbijają sobie na chaty, robią rozpierdol, a potem znikają. No nie powiem, że chciałabym żeby moim znajomi tak robili, ale i tak są boscy xD
    Podobała mi się ten odnośnik do twojego starusiego bloga, że Dei chciałby być szefem kastrata Saska xD
    Wgl TEAM SADODEI ♥♥♥♥♥ ten masaż.. i nocowanie.. <3

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, kochanaś ♥ tak, Hidan to po prostu musi mieć najlepsze teksty, nie ma przebacz xD
      No kilku moich znajomych mówi, że słońce jest planetą, więc jego teoria może mieć dla niektórych wartość XD
      No życie to Akasie, a nie sprzątaczki xD
      Hah no widzisz, skoro znasz starego bloga to możesz przewidzieć przyszłość :P

      Usuń
  4. Ekhem-ekhem: „żadna pIpa nie będziE mną żądzIć, ciotO!” – RZądzić, kobieto… xD
    A teraz od początku.
    No jak słodko. Słoneczko wstaje i budzi trzech najzajebistrzych facetów śpiących RAZEM w JENDYM pokoju. Przypadeg? Nie sondzem. Chciałaś mi tym humor poprawić, bo deprecha dalej trzyma. Nawet jak nie chciałaś, to i tak chciałaś, tylko o tym nie wiedziałaś. Ale teraz już wiesz.
    Swoją drogą PercIco i Don’t Cry Gunsów to nie jest najlepsze zestawienie. Wiem co mówię .__. Tsu nie ryczy przy byle pierdołach.
    Słońce to planeta. No why not, czego się czepiają. Hidan ma swój świat i swoje kredki. Niech się Sasori nie wpierdala, ma co robić. (byle nie dzieci, świat jest wystarczająco przeludniony)
    No mały, chudy, rudy przychlast po dupie dostał. No jak przykro :c A nie, jednak nie. Przecież to tylko Akasuna :D Gdzie zerówka, jak zerówka. Ja też się ścigam z młodym do kibla (zawsze jestem pierwsza). Nie porównuj mnie to takich szczeniaków, ja cię proszę xD Kibel to bardzo dobry argument!
    No i teraz najlepsza część – masaż
    To było sugoiiiii~ *Q*
    Coraz więcej gejostwa u ciebie ^ ^ Świat nie jest jeszcze stracony!
    Ta, ta. Jasne. Hidan by chciał, tlyko się wstydzi xP Wiem lepiej.
    Hadesie... Dopiero jedną imprę mieli, już robią kolejną. No spoko. Why not? Sasori się burzy, bo jego nei uprzedzili. No kurwa, takie życie rudych. Było zostawić zielone kudły! xD Jego sieroctwo byłoby mniej zauważalne, kolor odciągałby uwagę od reszty…
    Heee… Heheheheh… *śmieje się pod nosem*
    Sasuś~ Piszczysz? Uroczo. Tak bardzo, że aż rzygać się chce. Ciśnij go Dei, ciśnij ♥
    On lubi, jak się go ciśnie. To taka życiowa sierota i cipa, większa niż Saso nawet.
    A teraz poważnie. Na jego miejscu bym się zamknęła w pokoju i nie ruszała. No wtf, serio? Pojebało go czy jak? Co on? Koc mu powiesili zamiast drzwi? Frajer…
    „– Śmieć – pokazał i rzucił mu w twarz. – taki jak ty.” Świetnie ujęte ♥ Eh, hejcenie Saska to jednak hejcenie Saska. Tego nie da się zjebać xD
    No, ale za pipę to ma w pysk… Lepszej obelgi nie mógł wymyślić? *foch*
    No ale, hahaha, Mikoto rlz xD Nie no babka jest zajebista xD Naiwna, ale zajebista xD
    Yacek! Dobrze, że nie Yózef xP No, ale Yacek - Yagura znaczy - jest zajebisty, weź! Ale wbija dopiero poooootem, szkoda :c
    „- No, ja… ten no… eee… - uniosła palec wskazujący w akcie stopu i wygrzebała z kieszeni swój telefon komórkowy. Odgarnęła włosy w tył i zaczęła czytać. – przyszłam po Hidana i nie wiem wymyśl coś – zakończyła, wkładając telefon z powrotem.„ Shee mistrzyni. Więcej jej! xD
    Hideo. Oh god, jak on mnie wkurwia… Ale mam z niego bekę. Dostał kosza od obcego faceta. Gdyby to nie było takie śmieszne, to byłoby smutne xD Serio. Nikt go nie chce, zostaje mu ręka :c Sasori powinien podpytać, teraz też musi być samowystarczalny. Może jakąś technikę by mu zdradził, albo co?
    Nie! Umówiliby się na wspólne fapanie!
    Nie! Fapaliby sobie na wzajem!
    Nie! Stworzyli by związek oparty na relacjach czysto łóżkowych! :D
    Dobra dość.
    Saso nie pamięta Miyuki. Jak przykro xD
    Idiota.
    Ale czekoladę dostał, aby tyle. Powinien wstrzyknąć do niej środek na przeczyszczenie i podrzucić Hideo…
    Ej, to dobra myśl jest, przemyśl to! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ahahaha, jaki wstyd xD ale już poprawiłam xDo
      Nie pisałam tego, by cię pocieszyć, wtedy nie miałaś deprechy, ale interpretuj to sobie jak chcesz xD Tak wiem PerIco i Don't Cry to zło, mówisz mi to już trzeci raz xD
      Będę cię porównywać, żeby tak brata skazywać na drugie miejsce, wiesz co? Wstydź się xD
      To nie gejostwo, a taka forma odniesień xD
      Ej, ej, ej jak to dopiero co mieli imprę? Nie mieli xD znaczy nie taką, by był nalot na chatę xD
      No Yagura się pojawi coś przed tobą, nie nacieszysz się, bo bedziesz się jarać sobą XDD
      Sasori może sobie organizować fap-spotkania z Deiem ;lub/i Hidanem, ale nie będę tego opisywać xD
      wstrzyknąć do czekolady? Da się tak? xD

      Usuń
    2. Noooo. Nigdy nic nie wstrzykiwłlas? Robisz wodny roztwór środka na przeczyszczenie, nabierasz do strzykawki z igłą, wstrzykujesz do kostki (ale takiej z nadzieniem) i zalepiasz dziurę. Woila.

      Usuń
  5. Bosze jak ja dawno nic nie komentowałam ._.
    Nie nadrobiłam jeszcze całości, ale po przeczytaniu tego rozdziału stwierdzam, że muszę :D Twój styl pisania bardzo się zmienił i to na lepsze. Oczywiście wszystko nadal jest zryte w taki sposób jaki lubię <3 (tak, to komplement)
    Nie mam pojęcia od czego zacząć - gdybym cytowała każdy fragment, który mi się podoba to złapałby mnie limit :D Uwielbiam wszystkie odniesienia na temat koloru włosów Saso, a te aluzje do SasoDei (przecież to jest taki piękny paring xd) Jeśli kiedyś będziesz pisać partówki musisz mi zrobić o nich xD Trochę szkoda mi Sasuke, bo to jednak moja ulubiona postać (pff i tak się z niego śmiałam ._.) Jednym słowem wszystko jest cudne :D
    Btw. Tak bardzo przepraszam, że mnie nie było ;_; <3 Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, dawno cię tu nie było xD dziękuję ślicznie ;*
      No ja napisałam OS z tą parą (takie amatorskie yaoi) jest w dziale one shotów xD a Sasuke, no ktoś musi cierpieć xD przecież główny bohater też cierpi, więc nie ma faworyzacji xD
      Och tam, dostając raz za czas znak i tak sie cieszę ♥

      Usuń
  6. Kurwa.
    Wiem, doskonałe przywitanie (2 już dzisiaj zresztą w tymże stylu...) Ale to nie moja wina, że się od komentowania odzwyczaiłam no >.< A nawet jeśli moja, to... Nie waaaaażne.
    W każdym bądź razie, przechodzę do rzeczy (jest punkt 21, ciekawe ile mi to zajmie?)
    Dei, Saso i Hidan w jednym domu, w jednym pokoju i w jednym łóżku? No może nie jestem dzisiaj sobą po kilku godzinach nocnej gry w karty i sporej ilości mandarynek popijanych colą, ale to od razu mi się spodobało. Tym bardziej, że Saso robił za podusię dla Deidary. No jak słoooodkoooo... Tsu to jednak zło, zepsuła Ciebie do cna, a przy okazji mnie, bo to co wyprawiasz mi się podoba xD
    Dobra, koniec tego jojczenia. Hidan rozjebał system z tą planetą i Jashinem. On jest taki pojebany, taki zboczony, a taki fajny. No jak to jest możliwe, jak się pytam?! Tylko to z tym gonieniem się do łazienki... Serio Soli? Serio? Myślałam, że robisz z Akasuny tego poważnego, co "przymyka oko na debilizm swoich pożal-się-boże kolegów tylko dlatego, że nikt normalny nie lubi rudych" xDDDDD
    Mój błąd, źle popatrzyłam, ale NADAL twierdzę, że i tak miał być poważny, a tu kurde taka akcja. Czytaj: kolejne 3/4 notki xDD A Dei z Hidanem do łazienki się ścigają. No ja pierdolę o.O
    Potem... Czekaj. Co było potem?
    Aha, już wiem. Masaż. Bardzo INTERESUJĄCY masaż, można by rzec... Ale czy to czasem nie podchodzi pod masaż erotyczny? A czy to z kolei nie podpada pod geizm (i chuj z tym, że nie tak się to odmienia)? No bo serio. Co jak co, ale zachowywali się jak najebani. A byli trzeźwi. Znaczy, chyba. Ale w sumie i tak są nienormalni, więc wszystko się równoważy. Nie mam pytań, jedźmy dalej.
    Biedny Saso nie został o niczym poinformowany... No kurde, taki pech, takie życie. Takie RUDE życie... Doskonale wiem, jaką frajdę mieli Dei i Hidan. Sama przecież przyjaźnię się z Rudą, która, tak nawiasem mówiąc, kazała Cię jeszcze raz pozdrowić ^^
    Jeśli mam być szczera, to wjazd do Itachiego jakoś mało mi się podobał... Nie wiem w sumie czemu. Może dlatego, że jakoś ciśnięcie na Saska już mnie znudziło? o.O Wprawdzie, dobry pocisk nie jest zły, i wszystko opisałaś zajebiście, ale tak jakoś... Rzecz jasna nie mówię tu o Mikoto i Shee, które rzecz jasna musiały rozpierdolić wszystko, czytaj: ulepszyć. Takie nieogarnięte, ale zarazem jakie groźne i urocze. Widać Uchiha jak poważni, tak też pod pantoflem :D
    "- Ja bym chciał córkę – powiedział Sasori."
    Ja wiem, że ja już to mówiłam. Ja wiem, że się powtarzam, tym samym niepotrzebnie tracąc czas i miejsce na komentarz... Ale muszę, po prostu muszę xD Moja koncentracja poszła się paść, a na jej miejsce wskoczyła zwyrodniała wyobraźnia. I nie patrz tak na te słowa, bo to nie o to chodzi, zboczuchu! Po prostu lubię dzieci... Kurwa, znowu źle myślisz. Lubię się nimi zajmować i według mnie są kochane. Amen. A widok Saso z taką małą córeczką tatusia... Awwww *.*
    Może zmieńmy temat, bo to nadal brzmi nie halo. No co wyście ze mną zrobiły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem ci dwa razy, bo się pogubię xD
      Tak, ścigają się do łazienki to AKASIE nie mogą być zbyt poważni xD masaż nie podchodzi pod erotyczny, weź, opisy by były pikantniejsze xD To dobrze, że ci się podoba xD Jest mi niezmiernie miło xD
      a impreza u Itasia mnie też nie zadowala, bo prócz przyłapania pisałam to na siłę xD
      Luz, pedofilu :P :P

      Usuń
    2. Nie jestem pedofilem :< To Saso, zapomniałaś? To on jest rudym, drewnianym pedofilem, o!

      Usuń
  7. Deidara jest mistrzem wykrętów. Nawet ja, najgorszy kłamca na świecie, wymyśliłabym coś lepszego. Serio. Nie umiem kłamać. Ale żeby ZAKUPY?! Rili, Soli? Rili? (Poznaj mój zajebisty inglisz ponad wszelkimi poziomami, opanowany do perfekcji i w ogóle de best.)
    Aha, a do rzeczy, dzięki którym Hidan jebie system... W sensie ROZWALA, Soli, ROZWALA, to trzeba dodać: Yacka. Jak będę miała syna, nazwę go Yacek. Oto moje noworoczne postanowienie na daleką przyszłość, bo dzieci lubię, ale nie mam zamiaru ich teraz mieć. 50 scholanek mi wystarczy, na prawdę.
    Ha. Ha. Ha. "[...] wybawienie, zastępstwo w białym fartuszku, ciemnych blond włosach i zielonych oczach." Jaaaaaasne. Już widzę te maślane oczy, te ochy, achy i chuj-wie-co-jeszcze na jego widok, ale nie. Nie ma bata. On powinien mieć przybity na czole stempelek z napisem "zarezerwowany" i oczywiście wszyscy wiedzą, że dla swojej (przyszłej) podwładnej. Bo oczywiście te związki damsko-męsko-podwładno-szefowskie są takie zajebiste ^^ I wcale nie mówię tego z przekąsem. Wcale. Ja serio lubię Miyu :D Poza tym, faceci (wbrew temu co twierdzą) NIE SĄ do końca samowystarczalni. A to w praktyce oznacza, że KTOŚ mu jest potrzebny do ekhem-ekhem-wiadomo-czego-z-czego-będzie-córeczka-tatusia. Dobre określenie na seks, no nie?
    Aha, mam jeszcze taką prośbę. Zrzuć Hideo ze schodów, co? Albo w ostateczności Sasuke. On też by się nadał. Wiesz, nie musisz od razu zabijać żadnego z nich. Nie... Wystarczy ich "lekko" poturbować, a potem, żeby Sasori zakładał im gips, szwy, czy co tam trzeba i "przypadkiem" podał za mało leku przeciwbólowego *.*
    Jestem okrutna, nie wiem co mi się dzieje xD
    W sumie, rozmowa z Deiem, znaczy się z tą blondynką, go uratowała w pewien sposób. Znaczy, tak trochę :D Nawet, jeśli mógł przez to wylecieć. Nie waaaaaażne. Przynajmniej z czystym sumieniem mógł dojebać Hideo no i się nie zanudził na śmierć, prawda?
    "- I bieliznę – przypomniał mu złośliwie. – Czystą."
    Łi! Dodałaś to! Ajm wery dumna for... (for?) mi! (To taki kolejny mały popis mojego inglisza, nie przejmuj się.)
    Rozmowa z ojcem Miyuki była całkiem miła. Taki sympatyczny koniec. I słodki, dostał przecież czekoladę ^^ Ale jak mógł być taki ignorancki, żeby nie zapamiętać Miyu? Przecież skoro się pokłócili, wiadomo, że coś z tego będzie. Związek tu czuć na kilometr. Miłość rośnie wokół nich, normalnie...
    Dobra. Zeszło mi w chuj czasu, ze skomentowaniem, ale się udało. No i spokojnie zjadłam bułkę, więc przynajmniej mogę przeczytać to na gg ;D No. To byle do soboty :P
    PS. ŁO MATKO! To JA tyle napisałam?! Nie wierzę O.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahiru... najdłuższy komentarz ever xD
      a nazywaj sobie dzieciaka Yacek, ale to męskie imię xD 50 scholanek ucieszy się z brata xD
      Twój synonim słowa seks mnie zmiażdżył xD ale nie no, musi sobie czasami poużywać, nie może zapomnieć jak się to robi xD
      O tam zwolnić, on miał przerwę, mogłam napisać, że żarł KitKata xD tak, dopisałam :P
      No cóż, sklerotyk, ale ty jesteś ostatnią osobą, która powinna się o to czepiać xD

      Usuń
  8. Masz świetne poczucie humoru.:) Naprawdę uśmiałam się czytając twojego bloga. Jest naprawdę świetny! Po prostu kocham jak Deidara i Sasori rozmawiają w ten sposób. Ich rozmowy są najlepsze i żeby było tego więcej! :):):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to się nie martw, nie zrezygnują z takich rozmów xD

      Usuń
  9. Lol, ten poranek mnie totalnie rozwalił XDD Hidan chce spalić słońce... A niech próbuje je palić, mnie tam wszystko jedno. A jak sobie przy tym zrobi krzywdę albo mu się umrze, to nad nagrobkiem mu podziękuję C: Plus, on na serio powinien wrócić do przedszkola :] XDD
    Te dwuznaczne rozmowy Sasoriego i Deidary zawsze mnie bawią xDD Najpierw ten masaż (kurwa, Hidan na serio myślał, że oni się pieprzą?! XDD), a potem przed szpitalem xD Hahahahaha, Hideo został odrzucony telefonicznie przez obcego faceta xD No smuteczek XD Wgl, zapomniałam pod poprzednim rozdziałem napisać, że dalej brechtam z tego, że pomylił Deia z laską XDDD Sasori mógłby jakoś zmusić Deia, żeby umówił się z tą ciotą, a potem brutalnie przywrócił go do rzeczywistości XDDD
    A co do Saska, to mnie go było żal. Amen. Lubię go i tyle xD
    A Hidan to debil C:
    Weny i czekam na nexta :D
    Pozdrawiam~ :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zginie, poleci tam w nocy xDDDDDDD
      Wróci się do przedszkola, gdy będzie chciał odbierać stmtąd Naokiego xD
      ahahaha, coś wymyśle w związku z Hideo xD

      Usuń
  10. Wowowowo sorki że ostatnio nie komentuje, leń ze mnie :( Ale czytam wszystko XD Każda notka bardzo ciekawa.
    ~Czo ty Solka jakieś yaoi tworzysz ;_____; ~
    Hidan jak zawsze mnie rozwala swoimi tekstami. Biedny Sasek tak go hejtują, sam w pokoju siedzi. Ale najlepsza część była z Hideo;

    ~Schował telefon do kieszeni i spojrzał na Hideo, tego to nawet telefoniczny kosz od obcego FACETA boli.~ Rozwaliłaś mnie xd

    Poza tym, Yahiko musiał mówić o Konan, jako dziewczynie która mu się podoba. Yahiko x Konan. Fajnie jak byś zrealizowała ten paring. Była bym szczęśliwa <3:DD No i jeszcze takie małe pytanko do ciebie które mnie męczyło jeszcze za czasu NaruHina.
    Dlaczego w żadnej z twoich notek na obu blogach, nigdy nie pojawił się Kakashi? Chyba że coś pominęłam, choć wątpię. Nie lubisz go? Bardzo mnie ciekawi czemu go nie było :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię Kakashiego, ale nie mam na niego pomysłu... ale skoro ci zależy to od czasu do czasu go wkręcę, postaram się ;D
      Solka??? XDDD nie no zaraz yaoi xD taki tam, przyjacielski dystans xD

      Usuń
    2. Kurde jakoś mi się tak napisało xD Wybacz, jeśli cię to uraziło Soli.

      CZyli zagadka Kakashiego rozwiązana xDDD Tak. Było by świetnie gdybyś go wkręciła :33

      Po tym one shocie SasoDei ? xDDDD Teraz już to nie jest przyjacielski dystans XDD

      Usuń
    3. Ależ skąd, ale tak mnie jeszcze nie zdrabniali xD
      Ale nie będzie on często :P
      ONE SHOT to całkiem osobna historia, z którą ta nie ma nic wspólnego xD

      Usuń
  11. relacja Sasoriego z Deim jest wspaniała♡

    OdpowiedzUsuń